Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dialogi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dialogi. Pokaż wszystkie posty

piątek, 7 marca 2014

Siła jest Kobietą, a Kobieta jest Siłą



    Kobieto, to nie są puste słowa. Bo ostatnio takich bardzo nie lubię. Puste mogą być kieliszki. A i te nie powinny długo pozostawać w takim stanie. Słowa nigdy. Dlatego niektóre z nas mogłyby mieć języki z chińskiej porcelany. Rozsądniej by wtedy nimi mieliły ;) Czasami nie wiemy co włożyć na siebie stojąc przed pękającą w szwach szafą. To nie jest przejaw ordynaryjnego niezdecydowania. Po prostu w danej chwili nie wiemy jeszcze kim tego dnia chcemy być. A możliwości wyboru mamy tyle, ile my, Kobiety, potrafimy rozpoznać kolorów. A potrafimy wiele. Przebieramy w dodatkach, czasem zapominając, że najlepszym i najbardziej efektownym jest nasz szczery uśmiech :) To samo dotyczy makijażu. Krem, podkład, tusz, cień, pomadka, konturówka i co tam jeszcze producenci podsuną. Kobieto! Uśmiechnij się, a zobaczysz co znaczy idealny make up! Bez niego nawet wizażystka Ci nie pomoże! Nie, nie myśl o tym, Photoshop też będzie bezsilny! Nie myśl o zmarszczkach. Mimicznych czy nie. Nie myśl. Serem jesteś, żeby się ktoś nad Twoim wiekiem zastanawiał?!
Ubrana w wybraną Siebie, umalowana uśmiechem i wiarą we własne piękno pamiętaj - brodę, piersi i standardy zawsze trzymaj wysoko. Perfekcyjną Panią być nie musisz. Któż Ci każe? Bądź perfekcyjną Sobą. Codziennie lepszą :) Codziennie mądrzejszą, codziennie piękniejszą. Codziennie jedyną w swoim rodzaju!
Kompleksy? Każda z nas je ma. Ale kompleksy są jak Mężczyźni. Żyjemy z nimi na co dzień, mają wady i zalety. Akceptujemy je. I ich tym samym :) Miej sobie kompleksy, skoro tak bardzo tego chcesz, ale pamiętaj, że są ważniejsze rzeczy. Jedzenie na przykład.
Dieta? Noż oszalałaś chyba! Kobieto! Chyba miałaś na myśli zdrowy tryb Życia! Jesteś prawdziwą Kobietą czy nie? Właśnie, a prawdziwa Kobieta je! Zapamiętaj to sobie raz na zawsze. Możesz też zapamiętać, że nie potrzebujesz Mężczyzny. Jesteś z nim, bo chcesz, bo kochasz. I on chce, i kocha. On bowiem potrzebuje Szyi... kocha swoją Szyję.
Straciłaś swoją Głowę? Twoja Głowa znalazła sobie inną Szyję? Nie płacz... masz zbyt drogą maskarę na rzęsach... albo płacz... co sobie będziesz żałować? Gdzieś te nasze emocje ujść muszą! A mamy i przecież tak wiele. Chyba nawet więcej niż kolorów, które potrafimy rozróżnić i nazwać! :) Znajdzie się inna Głowa. I jeśli będzie to Ta Głowa bądź mu wtedy damą za dnia, a dziwką w nocy. Tylko my, Kobiety, tak potrafimy ;)
Kobieto, masz w sobie moc! Większą niż Diabeł nawet, bo przecież podobno czasem się nami wysługuje... naiwniak... On tylko myśli, że się nami wysługuje... Nic przecież nie jest niemożliwe dla zdeterminowanej Kobiety, prawda? :) Nie od dziś wiadomo, że są dni, kiedy jesteśmy Superbohaterkami. Superman też miewa gorsze momenty, na wadze przybyło, niebieskie wdzianko z charakterystycznym "S" nie chce się dopiąć, a Świat ratować trzeba... Świat lubi przecież równowagę.
Dlatego by zrównoważyć te wszystkie role, które odgrywasz w przedstawieniu pod tytułem "Życie", te codzienne wysiłki, ten ciężar myśli, który nosisz w sobie, te miliony rzeczy, o których pamiętasz, świętuj :) regularnie. Z okazją lub bez okazji. Celebruj bycie Kobietą. Szczęście jest produktem hand-made!


Z wyrazami szacunku i uwielbienia {bo jesteś boska}
z pozdrowieniami i podziękowaniami
{bo mogłabym tak do Ciebie pisać i pisać,
i wiem, że mogłabyś mnie czytać i czytać}



podpisano

Ja, Kobieta





***

Z okazji Dnia Kobiet
Nie tylko dla Kobiet :)


Mała Mi



wtorek, 18 lutego 2014

Między nami




      Zdarza mi się płakać ze złości. Wściekam się i łzy same płyną. Nie wiem czy to bezsilność musi znaleźć ujście czy to emocje się skraplają... Nie wiem, nie wnikam - płaczę. To znaczy nie teraz :) nie w tej chwili. Ale zdarza mi się.

- Dlaczego płaczesz? - Bardzo Mądry Mężczyzna zapytał lekko już poirytowany {projektowanie domu do lekkich nie należy}
- Ze złości - odpowiedziałam zgodnie z prawdą {miałam już dość roli kelnerki podającej pomysły na tacy. On - Jaśniepan łaskawie je odrzuca, nie dając nawet napiwku!}
- Jak to ze złości? Ze złości się krzyczy - rzeczowo, po męsku argumentował.
- A ja ze złości płaczę! - podniosłam ton nawet, nie wiem czy to w celu uzyskania napiwku, czy odruchowo... 
- To bez sensu... - zdecydował.
- ... - nie wiem czy kiedykolwiek zdołam mu to wyjaśnić, ale nie ja jedyna tak mam...



Lubię męskie punkty widzenia. Bywają upraszczająco-oczyszczające.



- Mam dziś taki jakiś dziwny dzień... - zaczęłam - dzień zwątpienia...
- ... - milczenie, które odbieram jako przejaw słuchania :)
- ... jakoś sama nie wiem po co piszę bloga... czy moje drogi są dobrymi drogami... - miewam takie właśnie dni, kiedy nie wiem czy obrałam dobrą drogę do dążenia do mojego celu / marzenia. I czy aby ten cel / marzenie są dla mnie "adekwatne".
- ... - wciąż milczenie, to już mógł być strach przed wypowiedzeniem niewłaściwych słów.
- Miewasz takie dni?
- Mmm... - odebrałam to jako potwierdzenie.
- I co wtedy robisz? - nie miał już drogi ucieczki.
- Wątpię - jak zwykle prosto i trafnie.
Sama przecież pisałam niedawno, że jest czas na wszystko :) na wiarę i zwątpienie również :) A On mi o tym przypomniał. Ale po męsku nie zrozumiałby pewnie mojej Koleżanki, która kupując Córce zeszyt w trzy linie, tak skupiła się na tym, żeby okładka była ładna i nie przesadnie różowa, że aż kupiła zeszyt gładki w środku. Bez linii ma się rozumieć :) Ma się rozumieć. I ja rozumiem :) i uśmiecham się na myśl o tym :)





Miłego wieczoru i reszty tygodnia :)


Mała Mi



P.S. Uporządkowałam swoje perełki {zdjęcia, które mnie zachwycają}, co poskutkowało stworzeniem konta na Pintereście :) namiary już wkrótce!

środa, 25 września 2013

Gość w dom...




           Niesamowita jest wybiórczość słuchowa i jej odmienność u obu płci. Płeć brzydsza, nie dość, że brzydsza, to jeszcze bardziej głucha... biedactwa pokrzywdzone przez Los :) Wchodząc do domu od progu wołam radosne "czeeeeść". Odpowiada mi cisza. No może nie cisza, bo słyszę szelest, szum, odgłos naczyń. Bardzo Mądry Mężczyzna nie słyszał powitania, bo naczynia mył.
Wiem, należy się cieszyć z pomytych naczyń. I tak też czynię :) zadziwia mnie jednak, że wołania mojego nie słyszał, a nieregularne trytytytyty tryyyyttt silnika naszego samochodu owszem. Wychwycił.
Wiem, też należy się cieszyć. I cieszę się :) {to już mój drugi powód do radości w jednym dniu, dzięki jednej osobie!}
A jako, że wychwycił, usłyszał, dosłyszał... wiadomo, zaniepokoił się. A kto by chciał mieć zaniepokojonego Mężczyznę w domu? No nikt... dlatego ucieszyłam się, kiedy postanowił, że wybierze się na przejażdżkę połączoną z wsłuchiwaniem się w... pracę silnika. Śpiewu ptaków o tej porze nie słychać.
Zjadłam obiad, podłączyłam zasilacz komputera do prądu, rozgarnęłam kołdrę w celu stworzenia sobie najwygodniejszego miejsca na świecie... i cóż słyszę? Ano pytanie czy wybrałabym się z nim. Na tę przejażdżkę. Romantycznie, prawda? Ja... On... i wycie silnika :) No nic, z miłości biorę do dają. To znaczy co On daje :) jadę!

I ta właśnie przejażdżka dała mi do myślenia. Bo my Kobiety potrafimy robić kilka rzeczy na raz :) na sygnał otwierałam drzwi pasażera {bo silnik lepiej słychać}, słuchałam silnika i do tego myślałam.

Przejeżdżaliśmy obok domu znajomych. Przeszło mi przez myśl, żeby zatrzymać się i ich odwiedzić.
Wpaść na chwilę, zapytać co słychać... Może zaprosiliby na herbatę? Mogłoby być miło...


Ale pora była taka, że może kolację jedzą. Że może dzieci kąpią. Że może wiadomości oglądają.

Nie zatrzymaliśmy się, nie weszliśmy.

Czy to się jeszcze w ogóle zdarza w dzisiejszych czasach? Żeby odwiedzać się bez zapowiedzi?
Kiedyś Bardzo Mądry Mężczyzna stwierdził {nie wiem czy z żalem}, że nas nikt nie odwiedza.

- Przecież mamy kilka weekendów z rzędu zajęte. Albo my do kogoś idziemy, albo ktoś do nas... sprzątać też kiedyś trzeba - broniłam honoru gospodyni.
- Ale tak bez zapowiedzi... {zawiesił głos on}

A ja nie wiedziałam co powiedzieć. Bąknęłam coś o szacunku do ludzkiego czasu i tyle. Bo tak gonimy, mamy tak mało czasu dla siebie, że nie chcemy zabierać innym tej wolnej chwili, którą być może obecnie celebrują?
Sama nie wiem... ale jakoś mi się tak dziwnie zrobiło...



Odwiedzacie się? Tak bez zapowiedzi, bez anonsów? :)




Mnie czekają odwiedziny już w tę sobotę*!
Zapowiedziane wprawdzie, ale i tak się cieszę :)


Mała Mi

* również TUTAJ się cieszę :)

poniedziałek, 16 września 2013

Decyzje przez duże D




          Kamień z serca! Nie pozostałam samotna na moim wyklikanym placu boju :) jakże Wam dziękuję!

Daleko mi było do klawiatury z prostego względu. Musiałam paluszków moich użyć do przebierania, przekładania, przeszukiwania... ofert. I gdyby to były oferty zakupu torebki lub butów... nie, to zły przykład, bo to niełatwe decyzje... ;D gdyby to były oferty zakupu lodów {tutaj już pomaga preferowana marka! Przynajmniej mnie ;)} mogłabym pstryknąć tymi moimi paluszkami i wrócić tutaj ;) z pucharkiem jogurtowych na ten przykład... moich ulubionych...

Ale nie... nam się zachciało domu! W sumie... któż by nie chciał? Znam tylko jedną osobę, która mogłaby sobie pozwolić na dom, a nie chce... reszta wszech znanego mi świata chce domu.
A dom i kwestie okołodomowe oznaczają masę, ogrom, tony decyzji. I to trudnych, bo najczęściej związanych z kolejnymi ogromami pieniędzy...
Bo czy budować czy kupić gotowy? Czy nowy, od dewelopera czy używany? Czy parter czy piętro? A do tego jeszcze lokalizacja! Przecież to, że już wiem jaki nie oznacza jeszcze, że wiem gdzie! A jeśli już wiem gdzie to znaczy, że tam będzie dla mnie miejsce... i tak na okrągło!

Zaoszczędzę Wam godzin, dni i miesięcy naszych

- może budujmy... {bez przekonania ja}
- ja nie mam zamiaru osiwieć przez budowlańców {z protestem na ustach Bardzo Mądry Mężczyzna}

Oczywiście szpakowate ma urok... ale zrozumiałam w lot przekaz, bo przecież bystra jestem :)

- to może kupmy od kogoś... {kombinował On}
- kupmy, ale gdzie znajdziemy taki jak chcemy? {zastanawiałam się po godzinach przemęczonych na portalach nieruchomości i innych takich...}


Szukaliśmy, PRAWIE podejmowaliśmy decyzję, zmienialiśmy zdanie, kalkulowaliśmy, stwierdzaliśmy krytycznie, że do decyzyjnych to my nie należymy ;D i tak mijał czas...

Morze ofert na rynku nieruchomości pełne jest pułapek. Albo nieaktualne, albo jeszcze niewybudowane, albo wybudowane, ale w taki sposób, że gołym moim  okiem laika widać, że komuś nie wyszło, albo oferty atrapy, żeby tylko kontakt z klientem złapać... Można się zniechęcić!

Ale ale {!!!}... jak się czegoś pragnie, trzeba dążyć do celu!

Więc dążymy! Po tych miesiącach zbliżyliśmy się o kilka milowych kroków w drodze do naszego domu :) mamy już wytypowany :) rozmowy w toku! Plany są {w mojej głowie, bo ja to już mebluję ;p}* Teraz tylko nam brakuje TAK.

Mam nadzieję, że to już niebawem....




Mała Mi



* dobrze, że mam TO miejsce, mogę sobie marzyć, meblować i planować i wnętrzarsko sobie używać!

poniedziałek, 3 września 2012

And once again?




Są pewne okazje, które wywołują pewne myśli.
I tak przy okazji tworzenia Urodzinowej Listy Moich Wymarzonych Prezentów przyszła mi do głowy Myśl. Nie do końca przyjemna ta Myśl, mimo iż przyjemności dotycząca... ale czy aby na pewno?

No właśnie... Lubimy robić to i owo, prawda? Lubimy. Czasem nawet bardziej owo niż to... a szczególnie już wtedy kiedy MUSIMY zrobić jakiekolwiek TO! Ale do rzeczy :)
Czytaliście kiedyś dwa razy tę samą książkę? Oglądaliście kilka razy ten sam film? Ja owszem. Pisałam kiedyś nawet o mojej prywatnej tradycji bożonarodzeniowej... (namiętnie zaczynam czytać od początku całą serią o Harrym Potterze w wieczór wigilijny :))

Czytuję więc regularnie tę samą książkę...
Oglądam drugi raz jeden z moich ukochanych seriali...

Czasem zaczynam się zastanawiać czy to aby nie jest strata czasu? Czy nie lepiej byłoby oglądać / czytać w tym czasie coś NOWEGO? Poznawać NOWE rzeczy? Sytuacje? Prowadzić NOWE rozmowy?
Męczą mnie wtedy te moje Myśli... oj męczą... A kiedy już zaczynają rozbijać się między "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki" i "repetitio est mater studiorum" (powtarzanie jest matką nauki) mam ochotę krzyknąć STOP!

Bo czyż Życie nie jest za krótkie, żeby odmawiać sobie tak drobnych przyjemności?
Ależ jest... owszem... ale jest również za krótkie, aby je marnować na powtarzanie!
Być może... ale relaks i odpoczynek są bardzo ważnymi składowymi naszego Życia.
Odpoczywać można poznając nowe książki i seriale...


... muszę kończyć, bo tutaj ugrzęznę! W tym "za" i "przeciw" :)

W takich momentach wolę trzymać się argumentu numer jeden! I staram się na nim kończyć rozmyślania...
Mam nadzieję, że hedonistyczna część mojego Ja tego nie pożałuje!

Jedno z piękniejszych zdań, które możemy wypowiedzieć brzmi "niczego nie żałuję!"...





... czego Wam i sobie życzę :)
na ten rozpoczynający się tydzień
i znacznie dłużej!




poniedziałek, 19 marca 2012

Nie sabotuj swojego Miłego Dnia!

         


          Otaczam się różnymi ludźmi, ale większość z nich jednomyślnie nie lubi poniedziałku. Większość tej większości podaje jako powód fakt, że trzeba wstać rano i pójść do pracy. Ale żeby się tak zniechęcać z jednego powodu, który tak naprawdę jest powodem do radości (miło jest mieć pracę, nie sądzicie?:))? :)
Bardzo Mądry Mężczyzna miewa nawet Syndrom Poniedziałku! Objawy są trudne do zniesienia, wymagają ogromnych pokładów cierpliwości (z tendencją do naruszenia pokładów świętości nawet!). Rozdrażnienie, urojone (czyt. wmówione sobie) zmęczenie fizyczne, wyolbrzymianie wszelakich problemów i problemików do rozmiarów Wielkiego Kryzysu...
A po co to wszystko? Nie wiem :)

Ja staram się traktować Poniedziałek jak zwykły, kolejny, normalny dzień tygodnia. Oczywiście wolę Piątek :) lub Sobotę, ale staram się nie sabotować swojego własnego Miłego Dnia :) (czyt. wmawiać sobie, że poniedziałek jest taaaaki beznadziejny z racji tego, że jest poniedziałkiem...).

Reasumując: chyba mało kto uważa Poniedziałek za swój Ulubiony Dzień... (jeśli się mylę, naprostujcie mnie :) i innych, mile widziane powody ulubienia!).

No i właśnie... ulubienie... ulubiony kolor :) ulubiony dzień, ulubione danie i inne ulubienia...
Kiedyś zapytałam Bardzo Mądrego Mężczyznę o jego ulubiony kolor.

- Nie mam - odpowiedział
- Jakto nie masz? - zdziwiłam się szczerze
- Normalnie, nie mam, bo niby po co?

Jakto to PO CO??? - dźwięczy w mojej głowie do dziś... :)

Przecież ulubienie czegoś uprzyjemnia nam Życie! I pozwala uprzyjemnić nasze Życie komuś :) Przykład? Moje ulubione cukierki to Michałki, jeśli ktoś zna mnie bliżej... i chce mi sprawić przyjemność może podarować mi Michałka :) lub kilogram nie nie nie.... nie było tego, to moja słaba Silna Wola na chwilę przejęła nade mną kontrolę! :)
Wracając do tematu... warto sobie coś ulubić... Czy po prostu ja jestem małostkowa? Czy może dziecinna? Może Dorośli już się nie skupiają na takich "bzdurach"? Albo może Mężczyźni nie skupiają się na takich szczegółach... być może lepiej myśleć o niczym? :)



Nie sabotuj swojego Miłego Dnia, nie wbijaj sobie igły :) miej ulubiony dzień / rzecz / czynność!

Udanego poniedziałku...
... mimo wszystko :)

środa, 14 marca 2012

Ja kontra lenistwo. Wojna światów :)

          


          Człowiek bywa leniwy. To niezaprzeczalny fakt. Może to nawet nasza nadrzędna cecha? Bo przecież wspaniale jest leżeć sobie i machać nóżką lub nawet wręcz nie machać... prawda?





Usłyszałam kiedyś, że jestem NADAKTYWNA :) zajmuję się kilkoma rzeczami poza chodzeniem do pracy ;D i jestem z siebie dumna! Bo na pracy świat się nie kończy. Ani nawet nie na telewizji <= informacja dla niezorietnowanych ;p

Mimo wszystko, jeśli się rozejrzymy wokół, widzimy, że jest więcej ludzi, którzy jednak COŚ robią... Oznacza to, że albo stosują Mój Sposób, albo mają jakiś swój*...

Mój sposób jest bardzo prosty :) mianowicie nie daję się wymówce "NIE CHCE MI SIĘ". To jest jeden z gorszych tekstów, które może wypowiedzieć Człowiek! Denerwuje mnie bardziej niż "nie wiem", bardziej nawet niż głupie, niepotrzebne przekleństwa wynikające z ograniczonej liczby znanych sobie słów... Drażni, irytuje, podnosi ciśnienie.
Nie chce mi się... cóż to znaczy??? Nic.

Oto jak to działa:

Okoliczności przyrody: błogi odpoczynek po obiadku, kołdra właśnie zaczęła idealnie przylegać do zmęczonego ośmioma godzinami pracy ciała... poduszka stała się jakaś bardziej miękka... litery książki sunął przed oczami...
Ja (sprawdzając którą to już mamy godzinę): O kurcze... trzeba wstawać...
Moje Wewnętrzne Ja (to bardziej wyczulone na dotyk pościeli): Niee... nie wstawajmy...
Ja: Ale to już czas...
Moje Wewnętrzne Ja: No to co... dzisiaj nie idźmy... NIE CHCE MI SIĘ...
Ja (z niezrozumieniem o oczach): No i?


I to jest moment kulminacyjny :) NO I CO Z TEGO, ŻE MI SIĘ NIE CHCE? To o niczym nie świadczy i do niczego nie prowadzi. Wręcz odwrotnie!

Dlatego moje Ja Właściwe po prostu ignoruje diabelskie kuszenie Ja Wewnętrznego :) Proste, prawda? Polecam spróbować. W ramach ćwiczeń zalecam Katharsis dla domu czyli MYCIE OKIEN :)
Będziecie Państwo zadowoleni... będziecie zadowoleni...



* jaki? Jaki? J a k i ? JAKI?! (nie mylić ze zwierzątkami) :)

niedziela, 4 grudnia 2011

Szara Eminencja - Odpowiedzialność




                Poczułam dziś oddech Odpowiedzialności na karku... o tak... śmierdzący, przyprawiający o dreszcze oddech... świszczący i przeradzający się w złośliwy chichot... brr...

Odpowiedzialność za pierwszą wspólną Choinkę. Pierwsze wspólne ozdoby.

Żyłam w przekonaniu, że kiedy nastąpi TEN okres pognam radośnie do sklepu wybiorę najpiękniejsze na świecie ozdoby, po czym pędem wrócę do domu i przy dźwiękach jazzu, przy cieple bijącym z kaloryferów będę dekorować Drzewko... Och... marzenia...

Dziś dotarło do mnie, że żeby mieć na co zawieszać ozdoby, trzeba mieć drzewko. Kompletnie nie wiem gdzie mogę kupić prawdziwe, pachnące drzewko z całymi korzeniami (w marketach podobno obcinają część korzeni):) co by nie padło do 3 dniach...
Myślałam, że Drzewko to takie męskie zadanie.... wiecie Hagrid je zawsze przytaszczał do Wielkie Sali...
Jednak Bardzo Mądry Mężczyzna Hagridem nie jest.... i chęci pomocy nie okazał...

Zakładam jednak, że kupię piękną choineczkę : )

Zakładam też, że wiem gdzie ją ustawię...

Ale jeszcze ozdoby... cholera, jest tego tyle, że nie wiem gdzie patrzeć! Drewniane, szklane, ceramiczne, papierowe... (Odpowiedzialność już napadu jawnego śmiechu dostała). Co tu wybrać??? Czy kolorowo? Czy w jednej tonacji??
No i jeszcze dobrze by było gdyby Bardzo Mądremu Mężczyźnie się spodobało.... (wybuch śmiechu Odpowiedzialności). Och...

A ja naiwna myślałam, że to tak hop siup... : ) ozdoby, choinka, trzask prask i mamy Święta....
Dobrze, że jeszcze troszkę czasu zostało... Bo zostało, prawda??

(Odpowiedzialność! Zamknij się!!!!)




                                   

czwartek, 16 czerwca 2011

Słonie, rondle i opony, czyli jak trudno sprowadzić mnie na Ziemię : )

        


        S
iedząc w takim biurze, w jakim siedzę ja i nie umiejąc usiedzieć cicho zawsze można liczyć na jakąś radę, komentarz do komentarza lub też niechcące, zupełnie mimowolne przysłuchiwanie się rozmowom. I tak Koleżanka moja miła wysłuchiwać musiała mojej przemowy na temat toreb marki Słoń Torbalski : )
Przemowa była pełna ochów i achów, ponieważ marzy mi się taka właśnie torba:




Koloru jeszcze nie wybrałam ; )

I o ile Koleżanka delikatnie skomentowała:
- Będzie mało praktyczna...

O tyle Koledzy dodali swoje przemyślenia:
- No chyba, że będziesz chciała schować koło zapasowe...
- ... albo rondel...
- ... ale tylko rondel Tefal Ingenio... z odczepianą rączką : )


Od razu też znaleźli dla mnie o wiele tańszy subsytut w formie pokrowców na koła... Wspaniali są, prawda? Ze świeczką takich szukać!


I tak właśnie się dowiedziałam...

...że teraz muszę sobie kupić taki rondel!!!
Hahaha : ) nie wszystkie torby muszę być praktyczne... prawda? ;p


poniedziałek, 27 grudnia 2010

Siostra

      
     
Rozmowa przedświąteczna:



{Siostra rozmarzonym głosem} Ależ się cieszę na ten grudzień! Planuję wydać caaaaaałą wypłatę na prezenty, przyjemności...

{Ja}
Super... opowiadaj :)  [nie chcąc od razu narzucać się z listą swoich marzeń prezentowych]

{Siostra tonem rzeczowym}
Co byś chciała w prezencie? : )

{Ja}
Hm... jest taka seria książek... trzy książki, taka komedia... myślałam, żeby...

{Siostra poirytowana}
  Książki, książki.... nudna jesteś z tymi książkami, nie chcesz kremu? Kosmetyków??

{Ja}
Nie... nie potrzebuję : ) mam na razie. Po co mi kolejne?

{Siostra}
Bo kosmetyki to technologia! Ciągle się zmieniają, ciągle są nowości!

{Ja}
Nie... wolę książkę... lub książki [licząc na całą serię]. A do jakiej kwoty muszę się zmieścić?

{Siostra licząc w głowie i na palcach}
No... hmm... myślałam wydać na Ciebie i Bardzo Mądrego Mężczyznę... koło 50 pln....

{Ja pewna, że mi się przesłyszało}
Eee.... masz na myśli PO 50 pln na każde z nas?

{Siostra}
No... nie : ) razem. Ale na Ciebie większą część! [pewnie chciała mnie udobruchać]

{Ja licząc w głowie, na palcach, kalkulatorze i czymkolwiek się da}
Ale zaraz... skoro na nas chcesz wydać około 50 pln RAZEM.... to pewnie na przyjaciół mniej... bo my najbliżsi.... a zarabiasz koło 1600 pln... to gdzie te 1500 pln???!!! Gdzie ta cała wypłata na prezenty?!

{Siostra}
Na prezenty... I PRZYJEMNOŚCI. MOJE przyjemności! ];->



Tak to właśnie jest jak się słyszy to, co się usłyszeć chce : ) Pieniądze i Kobiety / Siostry... uśmiałam się szczerze!





Zdjęcie znalezione w Sieci : )

sobota, 4 września 2010

Myślenie o niczym. Czy to możliwe?



- {ona}O czym myślisz? 
- {on}O niczym...
- {ona}Jakto?
- {on}Tak to : )

           No i właśnie... Ile razy zadajemy to pytanie naszym Panom?? Ile razy je słyszycie, Panowie?
Wydaje mi się, że to pytanie padło co najmniej raz w każdym związku damsko-męskim.... jeśli nie w partnerskim to na pewno w przyjacielskim : )
Kobiety zdają się myśleć cały czas (choć bywają takie, które nie myślą w ogóle ;p ale teraz piszę o czym innym... ). Na okrągło! I nie ważne czy jest to nowa szminka, czy układana w głowie lista zakupów, czy też głębokie myślenie o przyszłości dziecka... Mam wrażenie, że my, Kobiety, myśli bezustannie!
Ja się dziwię, że w sprzedaży nie ma jeszcze Myślodsiewni (fani Harrego Pottera znają, a dla tych, którzy nie znają już wyjaśniam - to taka czara gdzie można "odłożyć" swoje myśli na później i w wolnej chwili do nich wrócić! Genialne, prawda?)...

Czy to możliwe, aby istniała aż taka różnica w naszych mózgach? Że Mężczyźni mają przycisk "wyłącz", a my nie??
Cholera!! Czyli, że niby jesteśmy poważnie mniej rozwinięte???!!! Ewolucja nas oszukała??? Wiedźma!

To niemożliwe... prawda?? Niemożliwe!!!

A może tymi odpowiedziami "o niczym" troszkę oszukują? :P może chcą trochę spokoju? Trochę ciszy i możliwości pomyślenia właśnie?

Czasami się zastanawiam czy w ogóle warto zadawać to pytanie... bo przecież jeśli On będzie chciał się z nami podzielić swoimi przemyśleniami, pomysłami itp to i tak to zrobi : )

Bo my też tak robimy.... czasem (może często?) niepytane mówimy.... nawet za dużo ;p



Obrazek znaleziony w Sieci ; )


poniedziałek, 14 czerwca 2010

Mój pierwszy raz

- Dzień dobry : ) [uśmiech numer 5]
- Dzień dobry [oceniające spojrzenie]
- Czy można u pana wyważyć koła? : ) [uprzejmy uśmiech pełen niepewności]
- Tak, można : ) [widzi zagubienie to i się uśmiecha]
- A dziś?
- A tak, za 15 minut. Poczeka pani?
- Tak, poczekam.

(prawie dokładnie 15 minut później)
(odkręcanie kół)

- A pani wie, że pani ma zimowe przednie opony?
- Tak, wiem : ) [uśmiech przepraszający]
- To dobrze.

(chwilę póniej)

- Ma pani problem.
- Tak?
- Trzeba wymienić opony... dwie... bo jedna sie rozwarstwiła.
- Oj... no trudno.

(za chwilę odjazd ze stanowiska kanałowego)
(w głowie szaleją myśli)

- Cholera... jak ruszyć automatem z neutrala??? Jak to się robi?!! Wyjdę na idiotkę... spróbuję na bieg... może się uda...

(nie udało się)
(dwóch panów stoi i przygląda się staraniom)

- Nie mogę ruszyć.... [wstyd]
- Dlaczego?
- Nie wiem!!
- Proszę dać na parking (P).
- Nic...
- To jeszcze raz.
- O... udało się : ) [uśmiech proszący - nie bierzcie mnie za idiotkę!]


Zdjęcie znalezione w Sieci : )


To był mój pierwszy raz... wiedziałam, że opony zimowe... Bardzo Mądry Mężczyzna mnie wysłał, bo jemu było wstyd :P A gdzie wstyd Mężczyźnie, tam Kobietę pośle : ) prawda?

Ale i tak panowie się spisali, bo nie czułam się idiotycznie : ) tłumaczyli co robią i w ogóle miło było : )

sobota, 17 kwietnia 2010

Uśmiech? Proszę : )



Czy dzisiaj kolory mają się wstydzić swego istnienia 
                                                                 przed bólem szarości?

                                                                            Nie

                                                        Czy powinniśmy stłumić uśmiech
                                                     wywołany miłym słowem lub gestem?

                                                                            Nie



Marna ze mnie aktorka. Nie potrafię płakać na zawołanie. A cebuli pod ręką brak.
Posiadłam jednak inne umiejętności : ) na przykład wywoływanie uśmiechu. Oczywiście jeśli się postaram. Umiem też doskonale wydawać pieniądze. O tak... mam to wytrenowane jak dobry karateka podstawową technikę...
Muszę jeszcze udoskonalić umiejętność wydawania pieniędzy nieswoich... Bardzo Mądry Mężczyzna też je ma... a ja głupia jakoś z tego nie korzystam! No, ale prócz marności aktorskiej cechuje mnie też naiwność... [obym z niej wyrosła droga Opatrzności!].

Potrafię polecić także dobry film. I zdrzemnąć się w ciągu dnia... jeśli Ojciec Czas na to pozwoli.

Spragnionym śmiechu i odmiany od tego co serwują nam z morderczym uporem media polecam serial "Spadkobiercy"

Znacie? : ) jeśli nie - polecam! Nie trzeba włączać telepudła... jeśli wiecie co mam na myśli ; )



Zdjęcie znalezione w Sieci : )

wtorek, 6 kwietnia 2010

Rzecz o słuchaniu

- Co to znaczy słuchać?
- Trudne pytanie...
- Wiem :)
- Nie chodzi o sam aparat słuchu... bo... tak mi się wydaje, że obserwując też słuchamy, rozumiesz?
- Tak.
- Ale wiesz, nie wystarczy tylko nastawić uszu.
- Wiem, trzeba też jedno zatkać :)
- ?
- Żeby nim nie wylatywało to co usłyszymy... to logiczne.
- ... no tak... po części to miałam na myśli mówiąc, że nie wystarczy tylko nastawić uszu. Trzeba się otworzyć na Mówiącego.
- Skupić się?
- Tak... skupić i chcieć go wysłuchać. Bo tak jak istnieje czytanie ze zrozumieniem, tak również słuchanie ze zrozumieniem....
- A kiedy się nie rozumie, to się po prostu pyta?
- Tak, choć niektórzy tego nie robią...
- Dlaczego?
- Bo czasem tak naprawdę nie chcą słuchać... albo są w tym słuchaniu niedokładni...
- Słuchanie jest trudne.
- Owszem. To sztuka. Być dobrym Słuchaczem.
- Szczególnie kiedy ktoś gada od rzeczy....
- :) ale słuchanie to też wspaniałe wyznanie miłości, wiesz?
- ?
- Bo właśnie w tym całym zabieganym świecie, życiu, podczas biegu tam i siam... takie "tak, słucham cię?" pozwalają nam na chwilę się zatrzymać... i oddać swoją uwagę tej drugiej osobie. To jest piękne, nie sądzisz?
- Sądzę.




"Mówienie jest rzeczą głupców, milczenie - tchórzy, a słuchanie rzeczą mędrców."
 Carlos Ruiz Zfon - "Cień wiatru"


Czy potrafimy być mędrcami? Czy tylko głupio staramy się zakrzyczeć świat?




Zdjęcie znalezione w Sieci...

czwartek, 18 marca 2010

Z Siostrą...

- Ozdobne poduszki kupione?
- Nie... kosztowały 8zł... a w portfelu miałam tylko 4zł...
- Oj... to może chcesz w prezencie z okazji Wielkiej Nocy? Hm?
- ...
- :) ?
- Wielka Noc... to Wielki Prezent, więc nie leć w kulki!

Zdjęcie z Sieci : )

niedziela, 21 lutego 2010

Małe zachcianki

- Zjadłam bym grzankę... z serem... mmm....
- Acha (bezruch)
- (słodki uśmiech numer pięć)
- (pozostanie w bezruchu)
- Nie będę z tobą w ciąży, to się nie opłaca.
- (śmiech)
- (śmiech)

piątek, 19 lutego 2010

Mgliście.... szaro... pusto w środku... smutno....

- Smutno mi.
- Dlaczego?
- Nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra...
- Nie prawda.
- Tak się zachowujesz... brakuje mi czułości...
- Nie potrafię inaczej.
- ...

wtorek, 16 lutego 2010

Jej Wysokość

- Mogłabym czuć Jej smak nieustannie. Jej zapach podrażnia zachłanne wnętrze nosa. Oczy nie mogą się napatrzeć. Najeść jej widokiem. Nasycić. Bo jeszcze ten kolor... jedwabisty... satynowy... Wystarczy jedno spojrzenie by poczuć ten smak... ale samo patrzenie nie wystarczy.... można dotknąć : ) ale to też za mało, zwłaszcza kiedy się poczuje pod opuszkami palców jej Wysokość....
- O czym Ty mówisz?
- (rumieniec)
- No o czym?
- ... a kiedy się włoży do ust... kawałeczek... mmm.... albo dwa... podniebienie marzy by zwiększyć swoją powierzchnię... język szaleje.... pyszności...
- Mogłoby to być Piwo... ale to byłaby Jego Wysokość : ) i do ust by się lało... i nie kawałeczki tylko litry.
- (spojrzenie z politowaniem)
- ... a później pozostaje uśmiech lub wyrzuty sumienia, w zależności od dnia. Zwykle jednak uśmiech : )
- I ty z taką lubością? O tym?
- Tak.
- (niezrozumienie, powątpiewanie) ???
- Bo dla mnie Jej Wysokość Czekolada jest tym, czym dla Ciebie inne rozkosze... przyjemności... Rozumiesz?
- Nie.
- (uśmiech)
- (uśmiech)


niedziela, 14 lutego 2010

Rozmowa

- Chciałabym pobiec.
- Dokąd?
- Przed siebie.
- Biegnij więc.
- Nie mogę.
- Dlaczego?
- Coś mnie tutaj trzyma.
- Co takiego?
- Coś niesamowitego.
- A dokładniej?
- Chęć pozostania w tym miejscu. Z Tobą.
- Hm... dziwne.
- Nie. To miłość.

:)


Obrazek znaleziony w Sieci :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...