Zdarza mi się płakać ze złości. Wściekam się i łzy same płyną. Nie wiem czy to bezsilność musi znaleźć ujście czy to emocje się skraplają... Nie wiem, nie wnikam - płaczę. To znaczy nie teraz :) nie w tej chwili. Ale zdarza mi się.
- Dlaczego płaczesz? - Bardzo Mądry Mężczyzna zapytał lekko już poirytowany {projektowanie domu do lekkich nie należy}
- Ze złości - odpowiedziałam zgodnie z prawdą {miałam już dość roli kelnerki podającej pomysły na tacy. On - Jaśniepan łaskawie je odrzuca, nie dając nawet napiwku!}
- Jak to ze złości? Ze złości się krzyczy - rzeczowo, po męsku argumentował.
- A ja ze złości płaczę! - podniosłam ton nawet, nie wiem czy to w celu uzyskania napiwku, czy odruchowo...
- To bez sensu... - zdecydował.
- ... - nie wiem czy kiedykolwiek zdołam mu to wyjaśnić, ale nie ja jedyna tak mam...
Lubię męskie punkty widzenia. Bywają upraszczająco-oczyszczające.
- Mam dziś taki jakiś dziwny dzień... - zaczęłam - dzień zwątpienia...
- ... - milczenie, które odbieram jako przejaw słuchania :)
- ... jakoś sama nie wiem po co piszę bloga... czy moje drogi są dobrymi drogami... - miewam takie właśnie dni, kiedy nie wiem czy obrałam dobrą drogę do dążenia do mojego celu / marzenia. I czy aby ten cel / marzenie są dla mnie "adekwatne".
- ... - wciąż milczenie, to już mógł być strach przed wypowiedzeniem niewłaściwych słów.
- Miewasz takie dni?
- Mmm... - odebrałam to jako potwierdzenie.
- I co wtedy robisz? - nie miał już drogi ucieczki.
- Wątpię - jak zwykle prosto i trafnie.
Sama przecież pisałam niedawno, że jest czas na wszystko :) na wiarę i zwątpienie również :) A On mi o tym przypomniał. Ale po męsku nie zrozumiałby pewnie mojej Koleżanki, która kupując Córce zeszyt w trzy linie, tak skupiła się na tym, żeby okładka była ładna i nie przesadnie różowa, że aż kupiła zeszyt gładki w środku. Bez linii ma się rozumieć :) Ma się rozumieć. I ja rozumiem :) i uśmiecham się na myśl o tym :)
- ... - nie wiem czy kiedykolwiek zdołam mu to wyjaśnić, ale nie ja jedyna tak mam...
Lubię męskie punkty widzenia. Bywają upraszczająco-oczyszczające.
- Mam dziś taki jakiś dziwny dzień... - zaczęłam - dzień zwątpienia...
- ... - milczenie, które odbieram jako przejaw słuchania :)
- ... jakoś sama nie wiem po co piszę bloga... czy moje drogi są dobrymi drogami... - miewam takie właśnie dni, kiedy nie wiem czy obrałam dobrą drogę do dążenia do mojego celu / marzenia. I czy aby ten cel / marzenie są dla mnie "adekwatne".
- ... - wciąż milczenie, to już mógł być strach przed wypowiedzeniem niewłaściwych słów.
- Miewasz takie dni?
- Mmm... - odebrałam to jako potwierdzenie.
- I co wtedy robisz? - nie miał już drogi ucieczki.
- Wątpię - jak zwykle prosto i trafnie.
Sama przecież pisałam niedawno, że jest czas na wszystko :) na wiarę i zwątpienie również :) A On mi o tym przypomniał. Ale po męsku nie zrozumiałby pewnie mojej Koleżanki, która kupując Córce zeszyt w trzy linie, tak skupiła się na tym, żeby okładka była ładna i nie przesadnie różowa, że aż kupiła zeszyt gładki w środku. Bez linii ma się rozumieć :) Ma się rozumieć. I ja rozumiem :) i uśmiecham się na myśl o tym :)

Miłego wieczoru i reszty tygodnia :)
Mała Mi
P.S. Uporządkowałam swoje perełki {zdjęcia, które mnie zachwycają}, co
poskutkowało stworzeniem konta na Pintereście :) namiary już wkrótce!
Haha, jakbym czytała odpowiedzi mojego Ktosia.
OdpowiedzUsuńJa też płaczę ze zdenerwowania, więc nie masz się czym przejmować. Ja również krzyczę + płaczę, duszę się + płaczę lub płaczę kilka (kilkanaście) godzin + nie odzywam się do nikogo. Ale ja jestem histeryczką :) Współczuję mojemu Ktosiowi.
Nie współczuj swojemu Ktosiowi :) oni {nasi Mężczyźni} wiedzą na co się piszą... :) nie rozumieją nas, ale trwają ;D
Usuńmęskie punkty widzenia bywają fascynujące.
OdpowiedzUsuńbywają też irytujące ;-)
łzawisz ze złości ?? niespotykane ...
my - kobiety - bywamy - jak by to - fascynujące :-)
życzę Ci pogodnego tygodnia :-)
Tak, czasem irytują mnie męskie punkty widzenia :) ale częściej intrygują i ukazują jak bardzo sobie coś komplikuję.. ;) wtedy mam szansę wyprostować swój tok rozumowania :) a to zdecydowanie uwielbiam!
UsuńPamiętam jak urządzaliśmy nasz dom i ja przeżyłam prawdziwe załamanie nerwowe, łącznie z płaczem (na korytarzu w biurze!) z powodu wanny!!! Dziś wydaje mi się to śmieszne, ale wtedy naprawdę był to dla mnie szczyt dramatu ;) Nie wiem czy to Cię pocieszy, ale powiem Ci, że jeszcze parę takich łez ze złości wylejesz w czasie tego urządzania, bo tak to już bywa, ale potem, pewnego pięknego dnia usiądziesz w już urządzonym (choćby częściowo) swoim miejscu i stwierdzisz, że jest pięknie :) I wtedy te łzy przestaną mieć znaczenie...
OdpowiedzUsuńA co do męskiego punktu widzenia - uważam się za kobietę z męskim mózgiem, a i tak Pan M. mnie niezmiennie zaskakuje swoim podejściem do różnych spraw!
Last, but not least - nie wątp, pisz, warto!
Wiesz, ja nie płaczę z powodu dylematów :) choć rozumiem Twój {z wanną}. Mnie drażni niezdecydowanie i to, że wiecznie coś. Poza tym trzymam się dzielnie :) i już nie mogę się doczekać na ten właśnie moment, o którym piszesz... żeby usiąść na swoim... :)
UsuńMi, mój płacz nad wanną też nie był z powodu dylematu tylko dlatego że ta nieszczęsna wanna albo przyjeżdżała w złym modelu (prawo a nie lewo stronnym) albo nie przyjeżdżała wcale i wstrzymywała prace nad resztą łazienki ;)
UsuńJak zawsze, rozumiem nad wyraz doskonale Twój punkt widzenia i płakania :)
OdpowiedzUsuńBo to kobiecy punkt ;)
UsuńJa też płaczę ze złości, a im bardziej jestem wściekła, tym bardziej płaczę. Na dodatek denerwuje mnie to, że płaczę, więc jeszcze bardziej się złoszczę i... błędne koło!
OdpowiedzUsuńTak! Też potem się złoszczę na siebie... że się marzę ;p i to błędne koło znam...
UsuńMęskie punkty widzenia bywają upraszczająco-oczyszczające tak samo jak te nasze babskie łzy ;).
OdpowiedzUsuńAmen Siostro! ;)
UsuńMężczyźni zawsze widzą świat inaczej.
OdpowiedzUsuńps: domek z kart - wciągnął ;)) oglądam już drugi sezon...
Cieszę się, że podoba Ci się polecany przeze mnie "House of cards" ;) ja się dziś przymierzam do drugiego sezonu! Mmm... ;)
UsuńA ja nauczyłam się trochę i na pytanie"po co ci kolejny Art&decoration z 16 zeta, w którym jest to samo co w poprzednim" mówię mmm, siadam w fotelu. otwieram piwo, mieszam z sokiem i po prostu zaczynam przeglądać:))
OdpowiedzUsuńI dziękuję mu za to po cichu, że mnie tego nauczył:))
Pozdrawiam
Znaczy uodporniłaś się na pytania retoryczne? ;D
UsuńJa tez placze czasami ze zlosci albo z bezsilnosci;) Ale uslyszalam kiedys od kogos, ze jak pojawiaja sie lzy to dobrze:) Wyplakac i zapomniec. CZy my kobiety tak wlasnie nie mamy? ;) A watpliwosci pojawiaja sie od czasu do czasu:) Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńWypłakać i zapomnieć? Myślę, że to zdrowo... ;) nie ma co w sobie trzymać negatywnych emocji :)
UsuńCrying sometime helps. We all know it :)
OdpowiedzUsuńExactly ;)
Usuńja płaczę z bezsilności, ze złości krzyczę:)
OdpowiedzUsuńoby oba stany występowały jak najrzadziej!
:) dziękuję! Też sobie tego życzę :)
UsuńUwielbiam mężczyzn i ich punkt widzenia. Nie robią problemu tam, gdzie kobiety go i tak znajdą. Są konkretni i szczerzy do bólu. Dlatego przez całe życie miałam tak wielu kolegów, co oczywiście bywa też niebezpieczne, ale to zupełnie inna historia ;)
OdpowiedzUsuńMam podobnie do Ciebie :) od zawsze otaczam się Mężczyznami... w większości i też niestety czasem bywało {i bywa} dla mnie niebezpieczne... również cenię ich za te cechy, które opisujesz :)
UsuńMężczyźni są chyba bardziej prostolinijni. Czasem mi tego brakuje...
OdpowiedzUsuńOj mnie też brak tej cechy, ale wytrwale się jej uczę :)
UsuńZnam! Nie krzyczę prawie nigdy. Za to płaczę ze złości jak najbardziej! A męski punkt widzenia bardzo często pomaga.
OdpowiedzUsuńNie lubię podnosić głosu... :) pewnie krzyczę łzami ;p
Usuńbezsilność i łzy - czasami pojawiają się w mojej pracy, taka jej specyfika, więc powinnam się przyzwyczaić, ale cięzko tak ;)
OdpowiedzUsuńoby takich chwil w naszym życiu było jak najmniej! :)
Dokładnie :) oby jak najmniej!
UsuńZawsze powtarzam, że jestem w sporej części mężczyzną. Ze złości zdecydowanie krzyczę! :)
OdpowiedzUsuńAczkolwiek przy mnie mój mężczyzna wydaje się być jakimś skondesowaniem męskości. Głownie jeśli chodzi o sztukę prowadzenia dialogu przez milczenie i pomrukiwania :)
Natomiast to zdanie: "Miałam już dość roli kelnerki podającej pomysły na tacy. On - Jaśniepan łaskawie je odrzuca, nie dając nawet napiwku!" - nauczę się na pamięć, wkleję sobie w stopkę maila,i wyszyję na makatce :)
Jak już wyszyje tę makatkę z moim cytatem, koniecznie podeślij zdjęcie ;D
UsuńDawniej ze złości krzyczałam.
OdpowiedzUsuńPrzy dziecku nauczyłam się ze złości... milczeć. Nie chcę przy dziecku krzyczeć.
I fajnie się to sprawdza w gorących dyskusjach z irytującymi osobami. Moje milczenie rozkłada ich na łopatki.
Poza tym milcząc łatwiej jest nie powiedzieć o jedno słowo za dużo... ;)
UsuńMi też się zdarzają słabsze dni - ostatni był w niedzielę kiedy z bezsilności "puściły" mi oczy (bo Mała Lu nie dawała się ubrać). Nic takiego, a ja miałam dość. Kobiety to rozumieją :)
OdpowiedzUsuńgłowa do góry - zawsze!
Oczywiście, że głowa do góry :) zawsze! Chyba, że idzie się po dziurawym chodniku ;D
UsuńTeż zdarza mi się płakać ze złości, choć częściej z bezsilności.
OdpowiedzUsuńJednak między kobietami istnieje ta nić zrozumienia :)
UsuńJa kocham męski punkt widzenia mojego mężczyzny, prawie tak samo mocno jak kocham jego :) Bo czasem się wściekam na ten jego punkt widzenia, bo jak można tak wszystko upraszczać? Ale na szczęście można. I do tego chyba nam mężczyźni są potrzebni :)
OdpowiedzUsuńŚmiem twierdzić, że Mężczyźni są nam potrzebni jeszcze w paru innych kwestiach niż tylko upraszczanie punktów widzenia ;D
UsuńFaceci to jacyś dziwni są! :) Jak mogą nie pojmować, że można płakać ze słości, śmiać się z nerwów, denerwować bez powodu albo milczeć gdy trzeba coś powiedzieć :). Ja też często płaczę, np. jak widzę noworodki, bo mnie wzruszają te małe ciałka, mój M już się przyzwyczaił ale na początku się pytał, czemu płaczę, to mu powiedziałam, że jak można nie płakać na widok takich małych stópek :)
OdpowiedzUsuńDzięki całemu wachlarzowi naszych emocji Mężczyźni stają się bogatsi ;D a my, dzięki ich uproszczeniom, troszkę spokojniejsze...
UsuńFaceci to inny gatunek ;) Ostatnio byłam na ciekawej sztuce "W obronie jaskiniowca" i tam Emilian Kamiński przedstawił dwa różne światy: kobiety i mężczyzn. Płakałam ze śmiechu widząc go na scenie, a tak naprawdę siebie w życiu i mężczyzn mnie otaczających. Na tym polega uroda tego, że są dwie płcie... mimo że się wkurzamy na facetów bez nich byłoby nudno i na odwrót :) A płakać uwielbiam... bo to tak miło oczyszcza :)
OdpowiedzUsuńJaskiniowiec w tytule jest bardzo wymowny ;D
OdpowiedzUsuńoj wiem coś o takim płakaniu ......
OdpowiedzUsuńpoza tym, że często płaczę ze szczęścia i wzruszenia, mam też chwile gdy płaczę z bezsilności
Wzruszenie i szczęście to piękne powody do płaczu... :) jeśli już płakać, to tylko tak!
UsuńDobry skrawek tekstu:)
OdpowiedzUsuń