wtorek, 18 lutego 2014

Między nami




      Zdarza mi się płakać ze złości. Wściekam się i łzy same płyną. Nie wiem czy to bezsilność musi znaleźć ujście czy to emocje się skraplają... Nie wiem, nie wnikam - płaczę. To znaczy nie teraz :) nie w tej chwili. Ale zdarza mi się.

- Dlaczego płaczesz? - Bardzo Mądry Mężczyzna zapytał lekko już poirytowany {projektowanie domu do lekkich nie należy}
- Ze złości - odpowiedziałam zgodnie z prawdą {miałam już dość roli kelnerki podającej pomysły na tacy. On - Jaśniepan łaskawie je odrzuca, nie dając nawet napiwku!}
- Jak to ze złości? Ze złości się krzyczy - rzeczowo, po męsku argumentował.
- A ja ze złości płaczę! - podniosłam ton nawet, nie wiem czy to w celu uzyskania napiwku, czy odruchowo... 
- To bez sensu... - zdecydował.
- ... - nie wiem czy kiedykolwiek zdołam mu to wyjaśnić, ale nie ja jedyna tak mam...



Lubię męskie punkty widzenia. Bywają upraszczająco-oczyszczające.



- Mam dziś taki jakiś dziwny dzień... - zaczęłam - dzień zwątpienia...
- ... - milczenie, które odbieram jako przejaw słuchania :)
- ... jakoś sama nie wiem po co piszę bloga... czy moje drogi są dobrymi drogami... - miewam takie właśnie dni, kiedy nie wiem czy obrałam dobrą drogę do dążenia do mojego celu / marzenia. I czy aby ten cel / marzenie są dla mnie "adekwatne".
- ... - wciąż milczenie, to już mógł być strach przed wypowiedzeniem niewłaściwych słów.
- Miewasz takie dni?
- Mmm... - odebrałam to jako potwierdzenie.
- I co wtedy robisz? - nie miał już drogi ucieczki.
- Wątpię - jak zwykle prosto i trafnie.
Sama przecież pisałam niedawno, że jest czas na wszystko :) na wiarę i zwątpienie również :) A On mi o tym przypomniał. Ale po męsku nie zrozumiałby pewnie mojej Koleżanki, która kupując Córce zeszyt w trzy linie, tak skupiła się na tym, żeby okładka była ładna i nie przesadnie różowa, że aż kupiła zeszyt gładki w środku. Bez linii ma się rozumieć :) Ma się rozumieć. I ja rozumiem :) i uśmiecham się na myśl o tym :)





Miłego wieczoru i reszty tygodnia :)


Mała Mi



P.S. Uporządkowałam swoje perełki {zdjęcia, które mnie zachwycają}, co poskutkowało stworzeniem konta na Pintereście :) namiary już wkrótce!

48 komentarzy:

  1. Haha, jakbym czytała odpowiedzi mojego Ktosia.

    Ja też płaczę ze zdenerwowania, więc nie masz się czym przejmować. Ja również krzyczę + płaczę, duszę się + płaczę lub płaczę kilka (kilkanaście) godzin + nie odzywam się do nikogo. Ale ja jestem histeryczką :) Współczuję mojemu Ktosiowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie współczuj swojemu Ktosiowi :) oni {nasi Mężczyźni} wiedzą na co się piszą... :) nie rozumieją nas, ale trwają ;D

      Usuń
  2. męskie punkty widzenia bywają fascynujące.
    bywają też irytujące ;-)

    łzawisz ze złości ?? niespotykane ...
    my - kobiety - bywamy - jak by to - fascynujące :-)
    życzę Ci pogodnego tygodnia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasem irytują mnie męskie punkty widzenia :) ale częściej intrygują i ukazują jak bardzo sobie coś komplikuję.. ;) wtedy mam szansę wyprostować swój tok rozumowania :) a to zdecydowanie uwielbiam!

      Usuń
  3. Pamiętam jak urządzaliśmy nasz dom i ja przeżyłam prawdziwe załamanie nerwowe, łącznie z płaczem (na korytarzu w biurze!) z powodu wanny!!! Dziś wydaje mi się to śmieszne, ale wtedy naprawdę był to dla mnie szczyt dramatu ;) Nie wiem czy to Cię pocieszy, ale powiem Ci, że jeszcze parę takich łez ze złości wylejesz w czasie tego urządzania, bo tak to już bywa, ale potem, pewnego pięknego dnia usiądziesz w już urządzonym (choćby częściowo) swoim miejscu i stwierdzisz, że jest pięknie :) I wtedy te łzy przestaną mieć znaczenie...
    A co do męskiego punktu widzenia - uważam się za kobietę z męskim mózgiem, a i tak Pan M. mnie niezmiennie zaskakuje swoim podejściem do różnych spraw!
    Last, but not least - nie wątp, pisz, warto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja nie płaczę z powodu dylematów :) choć rozumiem Twój {z wanną}. Mnie drażni niezdecydowanie i to, że wiecznie coś. Poza tym trzymam się dzielnie :) i już nie mogę się doczekać na ten właśnie moment, o którym piszesz... żeby usiąść na swoim... :)

      Usuń
    2. Mi, mój płacz nad wanną też nie był z powodu dylematu tylko dlatego że ta nieszczęsna wanna albo przyjeżdżała w złym modelu (prawo a nie lewo stronnym) albo nie przyjeżdżała wcale i wstrzymywała prace nad resztą łazienki ;)

      Usuń
  4. Jak zawsze, rozumiem nad wyraz doskonale Twój punkt widzenia i płakania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też płaczę ze złości, a im bardziej jestem wściekła, tym bardziej płaczę. Na dodatek denerwuje mnie to, że płaczę, więc jeszcze bardziej się złoszczę i... błędne koło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Też potem się złoszczę na siebie... że się marzę ;p i to błędne koło znam...

      Usuń
  6. Męskie punkty widzenia bywają upraszczająco-oczyszczające tak samo jak te nasze babskie łzy ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. Mężczyźni zawsze widzą świat inaczej.

    ps: domek z kart - wciągnął ;)) oglądam już drugi sezon...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba Ci się polecany przeze mnie "House of cards" ;) ja się dziś przymierzam do drugiego sezonu! Mmm... ;)

      Usuń
  8. A ja nauczyłam się trochę i na pytanie"po co ci kolejny Art&decoration z 16 zeta, w którym jest to samo co w poprzednim" mówię mmm, siadam w fotelu. otwieram piwo, mieszam z sokiem i po prostu zaczynam przeglądać:))
    I dziękuję mu za to po cichu, że mnie tego nauczył:))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy uodporniłaś się na pytania retoryczne? ;D

      Usuń
  9. Ja tez placze czasami ze zlosci albo z bezsilnosci;) Ale uslyszalam kiedys od kogos, ze jak pojawiaja sie lzy to dobrze:) Wyplakac i zapomniec. CZy my kobiety tak wlasnie nie mamy? ;) A watpliwosci pojawiaja sie od czasu do czasu:) Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypłakać i zapomnieć? Myślę, że to zdrowo... ;) nie ma co w sobie trzymać negatywnych emocji :)

      Usuń
  10. Crying sometime helps. We all know it :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja płaczę z bezsilności, ze złości krzyczę:)
    oby oba stany występowały jak najrzadziej!

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam mężczyzn i ich punkt widzenia. Nie robią problemu tam, gdzie kobiety go i tak znajdą. Są konkretni i szczerzy do bólu. Dlatego przez całe życie miałam tak wielu kolegów, co oczywiście bywa też niebezpieczne, ale to zupełnie inna historia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie do Ciebie :) od zawsze otaczam się Mężczyznami... w większości i też niestety czasem bywało {i bywa} dla mnie niebezpieczne... również cenię ich za te cechy, które opisujesz :)

      Usuń
  13. Mężczyźni są chyba bardziej prostolinijni. Czasem mi tego brakuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj mnie też brak tej cechy, ale wytrwale się jej uczę :)

      Usuń
  14. Znam! Nie krzyczę prawie nigdy. Za to płaczę ze złości jak najbardziej! A męski punkt widzenia bardzo często pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię podnosić głosu... :) pewnie krzyczę łzami ;p

      Usuń
  15. bezsilność i łzy - czasami pojawiają się w mojej pracy, taka jej specyfika, więc powinnam się przyzwyczaić, ale cięzko tak ;)
    oby takich chwil w naszym życiu było jak najmniej! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze powtarzam, że jestem w sporej części mężczyzną. Ze złości zdecydowanie krzyczę! :)
    Aczkolwiek przy mnie mój mężczyzna wydaje się być jakimś skondesowaniem męskości. Głownie jeśli chodzi o sztukę prowadzenia dialogu przez milczenie i pomrukiwania :)
    Natomiast to zdanie: "Miałam już dość roli kelnerki podającej pomysły na tacy. On - Jaśniepan łaskawie je odrzuca, nie dając nawet napiwku!" - nauczę się na pamięć, wkleję sobie w stopkę maila,i wyszyję na makatce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wyszyje tę makatkę z moim cytatem, koniecznie podeślij zdjęcie ;D

      Usuń
  17. Dawniej ze złości krzyczałam.
    Przy dziecku nauczyłam się ze złości... milczeć. Nie chcę przy dziecku krzyczeć.
    I fajnie się to sprawdza w gorących dyskusjach z irytującymi osobami. Moje milczenie rozkłada ich na łopatki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza tym milcząc łatwiej jest nie powiedzieć o jedno słowo za dużo... ;)

      Usuń
  18. Mi też się zdarzają słabsze dni - ostatni był w niedzielę kiedy z bezsilności "puściły" mi oczy (bo Mała Lu nie dawała się ubrać). Nic takiego, a ja miałam dość. Kobiety to rozumieją :)
    głowa do góry - zawsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że głowa do góry :) zawsze! Chyba, że idzie się po dziurawym chodniku ;D

      Usuń
  19. Też zdarza mi się płakać ze złości, choć częściej z bezsilności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak między kobietami istnieje ta nić zrozumienia :)

      Usuń
  20. Ja kocham męski punkt widzenia mojego mężczyzny, prawie tak samo mocno jak kocham jego :) Bo czasem się wściekam na ten jego punkt widzenia, bo jak można tak wszystko upraszczać? Ale na szczęście można. I do tego chyba nam mężczyźni są potrzebni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiem twierdzić, że Mężczyźni są nam potrzebni jeszcze w paru innych kwestiach niż tylko upraszczanie punktów widzenia ;D

      Usuń
  21. Faceci to jacyś dziwni są! :) Jak mogą nie pojmować, że można płakać ze słości, śmiać się z nerwów, denerwować bez powodu albo milczeć gdy trzeba coś powiedzieć :). Ja też często płaczę, np. jak widzę noworodki, bo mnie wzruszają te małe ciałka, mój M już się przyzwyczaił ale na początku się pytał, czemu płaczę, to mu powiedziałam, że jak można nie płakać na widok takich małych stópek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki całemu wachlarzowi naszych emocji Mężczyźni stają się bogatsi ;D a my, dzięki ich uproszczeniom, troszkę spokojniejsze...

      Usuń
  22. Faceci to inny gatunek ;) Ostatnio byłam na ciekawej sztuce "W obronie jaskiniowca" i tam Emilian Kamiński przedstawił dwa różne światy: kobiety i mężczyzn. Płakałam ze śmiechu widząc go na scenie, a tak naprawdę siebie w życiu i mężczyzn mnie otaczających. Na tym polega uroda tego, że są dwie płcie... mimo że się wkurzamy na facetów bez nich byłoby nudno i na odwrót :) A płakać uwielbiam... bo to tak miło oczyszcza :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jaskiniowiec w tytule jest bardzo wymowny ;D

    OdpowiedzUsuń
  24. oj wiem coś o takim płakaniu ......
    poza tym, że często płaczę ze szczęścia i wzruszenia, mam też chwile gdy płaczę z bezsilności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzruszenie i szczęście to piękne powody do płaczu... :) jeśli już płakać, to tylko tak!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...