Zakładając optymistycznie (bo jakże by inaczej), że zmiany, różnorodność i "czasem słońce, czasem deszcz" są dla nas dobre, miałam dziś wspaniały dzień :)
Bo takie zmiany dodają Życiu sprężystości... jędrności... powabu...
Miałam się dziś zatem mocno sprężyście i jędrnie.
Topiący upał na zmianę z chłodem klimatyzacji.
Dom, w którym mieszkam jest stary, zbudowany z grubych murów, w związku z czym, pisząc, siedzę pod kołdrą :) kiedy wyjdę z domu, będzie mi gorąco...
... i wtedy jedynym sprzymierzeńcem będzie Wiatr :)
Żeby było jasne, nie toleruję (mam wręcz alergię objawiającą się grymasem twarzy) słuchania wiecznego marudzenia na temat pogody. Kiedy jest ciepło, jest albo zbyt ciepło, albo ciepło, ale bez słońca, a to bez sensu, albo ciepło, ale zbyt duszno, albo zbyt ciepło, bo aż męcząco i tak dalej...
Kiedy zaś jest zimno... wiadomo...
Pisząc o naszym (a na pewno o moim) dzisiejszym Sprzymierzeńcu chciałam Was zaprosić do pewnego "pokoju"...
Czyż to miejsce nie wygląda zachęcająco? Od samego patrzenia można poczuć wiatr we włosach... delikatnych chłód na twarzy... i do tego zapach lasu... drzew :)
Wyobrażam sobie jak pośród ciszy zakłóconej wyłącznie szumem wiatru, leżę sobie i czytam, bądź piszę, a trzepoczące zasłony łaskoczą moje stopy...
A może z Wiatrem zagrają cykady?
Wyobrażam sobie jak gdzieś niedaleko pachnie pranie...
Aż się chce sparafrazować... ale ja dosłownie uwielbiam zapach prania o poranku! :) O każdej porze dnia i nocy!
Gdzieś przeczytałam, że kiedy kobiety mówiąc "tak" na ślubnym kobiercu nie mają na myśli prania (not included!)! Ja nie powiedziałam tego szczególnego "tak", ale mówię stanowcze, pachnące świeżością i radosne "tak" dla prania :)
Gdzieś przeczytałam, że kiedy kobiety mówiąc "tak" na ślubnym kobiercu nie mają na myśli prania (not included!)! Ja nie powiedziałam tego szczególnego "tak", ale mówię stanowcze, pachnące świeżością i radosne "tak" dla prania :)
W kwestii świeżości i ochłody mam coś jeszcze. Dla tych, którzy upały znoszą z trudem, ale i dla tych, którzy w poprzednim wcieleniu urodzili się w puszczy tropikalnej... Moje mrugnięcie na ochłodę* :) niewypowiedzianie je lubię....
* tak mi się po prostu kojarzy to moje zdjęcie :)
* wtorku, środy, czwartku, piątku... i tak dalej i w kółko!
* wtorku, środy, czwartku, piątku... i tak dalej i w kółko!
Heh ja chyba należę do tych marudzących na pogodę, choć staram się z tym walczyć :) wiem po prostu jaką pogodę lubię i kiedy jej nie ma, to po prostu wyrażam swoje niezadowolenie ;)
OdpowiedzUsuńWietrzny pokój przepiękny. W takim pokoju mogłabym leżeć te dwa tygodnie :) Lubię wiatr, nie wiatrzysko, ale wiatr. Lubię zapach przenoszony przez wiatr- zapach lasu, trawy, deszczu, kwiatów, świeżego prania :)
Jeśli starasz się walczyć z narzekaniem na pogodę, polecam zadanie sobie jednego pytania :) "co to zmieni?" albo "jaki mam na to wpływ?" ;D bo tak to jest z pogodą, możesz sobie wyrażać niezadowolenie, ale to nic nie zmieni...
UsuńTak czy siak życzę Ci takiej pogody, jaką lubisz :)
ja też nie narzekam, jak jest upał, a w tym pokoju z chęcią bym odpoczeła:)
OdpowiedzUsuńBlog o życiu & podróżach
Blog o gotowaniu
uwielbiam takie optymistyczne posty :))))
OdpowiedzUsuńteż mam alergię na narzekanie na pogodę!
pranie co prawda mi zbrzydło po latach (a jednak!),
ale dla TEGO pokoju ze zdjęcia mówię TAK! TAK! TAK!!!
W takim razie mnie brakuje jeszcze "tych lat" :) pranie jeszcze mi nie zbrzydło... prasowanie bardziej :P
Usuńmoja mama tez nie mogła zrozumiec jak mogłam znielubic pranie. aż zobaczyła ilość męskich skarpetek jaka mam do powieszenia :D
Usuńwięc jesli masz syna, to "te lata" dla Ciebie płyną inaczej,
ale jesli nie masz, to... kto wie? ;)
U Ciebie zawsze tak optymistycznie :) Ja narzekam na upały, bo ich nie znoszę. Za to lubię jak jest zimno.
OdpowiedzUsuńKasiu, mam problem z wchodzeniem do Ciebie :( wiesza mi się cały firefox :( mam nadzieję, że to minie...
UsuńOj ja to bym dużo dała za takie miejsce :) Kto wie? Może kiedyś znajdę sobie takie :)
OdpowiedzUsuńA mnie marudzenie na pogodę rozbawia. Nie mogę sobie przypomnieć, kto ostatnio pochwalił aurę na dworze. Zawsze coś jest nie tak jak powinno być:)
OdpowiedzUsuńTobie też udanych dni:)
Ciekawe. Zdaje się, że mocno się różnimy, a jednak lubimy dokładnie te same rzeczy. Wiatr, świeży zapach i lawendę:))
OdpowiedzUsuńPiękne jest to, że czasem osoby tak różne zdają się łączyć w pewnych kwestiach... to fascynujące :)
Usuńto, ja poproszę odrobinę tego nad wyraz nonszalanckiego powabu chwili...;)
OdpowiedzUsuńMam alergię na to samo 8)
OdpowiedzUsuńPrzy pierwszym zdjęciu zatrzymałam się na dłużej - jest piękne. Po prostu. A w tej chwili w moim domu firanki wyglądają tak samo jak na fotografii, bo zbliża się burza. Albo huragan, bo wieje jak diabli. 8)
Miłego wieczoru!
Mam nadzieję, że Was nie wywiało :)
UsuńUwielbiam lato, słonce, zwiewne sukienki, ciepły wiatr i różne morza-palmy... Nawet upał lubię :-) Nawet w mieście... Niech lato trwa. DŁUUUUUUUUGO....
OdpowiedzUsuńWiatr w włosach, wiatr w żaglach, uwielbiam wiatr :)) i tak Ty, moja droga, nie cierpię narzekania na pogodę ;P
OdpowiedzUsuńA ja się powtórzę: Mała Mi - kocham Twoją czułość pięknych zdjęć!!! No kocham. Kolejny raz mnie zachwyciłaś :) Cudny pokój!
OdpowiedzUsuńW kwestii pogody - ja z tych marudzących, ale na swoje usprawiedliwienie mam tylko jedno - od jej kaprysów zależy, czy rok w gospodarstwie rolnym rodziców pozwoli na chwile wytchnienia czy też będzie nieustanną szarpaniną o przetrwanie.
Tak zupełnie prywatnie i niezdroworozsądkowo - uwielbiam deszcz :)))) Cała reszta... ujdzie bez narzekania :) Ale deszcz zawsze mnie cieszy i zachwyca ;)
:) bardzo się cieszę, że podobają Ci się wybierane przeze mnie zdjęcia! :) starania nie idą na marne... ;D
UsuńRozumiem Twoje podejście do pogody... pewnie będę miała podobne kiedy zaczniemy przebudowę domu ;p i zdejmiemy dach... choć wiesz... pogoda jest jedną z wielu rzeczy, na którą nie warto narzekać, bo...to nie ma najmniejszego sensu... :) nie to nie daje!
Jednak w Twojej sytuacji... życzę Pogody Odpowiedniej :)
U mnie jest pięknie, niezależnie od okoliczności - zawsze zielono, cały rok, przybywaj
OdpowiedzUsuńcałusy irlandzkie
Jakto irlandzkie całusy???? :) Opuściłaś nasz kraj??? Ominęło mnie aż tyle podczas urlopu? :)
UsuńTak kochanie, mieszkam już na stałe w Irlandii :***
UsuńZachęcająco i to bardzo... te powiewające na wietrze firany i ta soczysta zieleń dookoła... pięknie :) Można się zakochać :)
OdpowiedzUsuńWczoraj miałem słońce kiedy go potrzeba nie było, dziś mam deszcz równie niepotrzebny:) Złotego środka brak.Owszem, owszem, wygląda bardzo zachęcająco. Ostatnio mocno wpatruję się w zdjęcia podobne do tych które wklejasz, w przerwach między pracą a posiłkiem.
OdpowiedzUsuńMój przyszły rok jawi się jako budowa:)
I po co tu marudzić na pogodę?Dziś jest taka, jutro siaka:)
Witaj więc w klubie mocno wpatrujących się ;D przy dobrych wiatrach początek czeka mnie w październiku...
UsuńI doskonale ująłeś bezsens narzekania na pogodę! Choć jak już będziemy się budować... pewnie kilka razy zdarzy nam się ;p
Każdy dzień jest dobry, niezależnie od pogody, jeśli tylko umiemy wydobyć z niego to, co najlepsze! :)
OdpowiedzUsuńI oczywiście Tobie też życzę udanego tygodnia! :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w całej rozciągłości... :) ale dostrzegam, że to wydobywanie tego, co najlepsze z dnia czy z czegokolwiek lub z kogokolwiek jest bardzo trudną sztuką... dla niektórych nawet trudniejszą niż warzenie piwa! :) dasz wiarę?
UsuńJestem w stanie znieść każdą temperaturę - z wyjątkiem tej minusowej, uwielbiam każdy klimat- z wyjątkiem tego chłodnego.
OdpowiedzUsuńJak widzisz nie jestem aż takim maruderem pogodowym :)
Powiało z Twoich zdjęć i to nie koniecznie chłodem:)
Mam nadzieję, że to świeżością powiało z moich i nie moich zdjęć! :)
UsuńNie rozumiem narzekania na upały (co to je mamy ledwie dwa miesiące w roku) ale na zimnicę jak najbardziej - człowiek się wtedy przynajmniej rozgrzewa ciepłem bijącym od laptopa, jak klika ;)
OdpowiedzUsuńNaród, któremu przez 10/12 w roku się odmraża tyłek nie może nie narzekać, nawet jak nie powinien, to robi to z rozpędu.
Większość Polaków ZAWSZE znajdzie jakiś powód do narzekania... :)
UsuńChlodny powiew wiatru zawsze pozadany...u mnie!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Bożesz Ty Mój - można by zakrzyknąć ściągając odrobinkę z "Klanu" ;D czy u Was się w ogóle zdarzają takie powiewy?? :)
UsuńWprawdzie nie mam typowego windy room'u ;-) ale muszę się pochwalić, że tegorocznej wiosny i lata mogę wychodzić do ogrodu z książką i także słuchać cykad, śpiewu ptaków, a nawet... oglądać wizytujące u nas łasice :-)
OdpowiedzUsuńOgród to nawet więcej niż widny room :) choć nie da się go zamknąć... ;p
UsuńTakie zdjęcie delikatnie człowieka potrząsają i w głowie rodzi się pytanie - dlaczego ostatnie tygodnie spędzasz w pracy, nie pamiętając, że istnieje życie poza nią? Nie mam pomysłu na odpowiedź, chyba ostatnio w jakieś błędne koło wpadłam :(
OdpowiedzUsuńNie ma sensu sobą potrząsać w tej kwestii... czasem po prostu tak trzeba :) ale potem nastaje czas życia poza pracą! Głowa do góry :)
UsuńŚliczne fotki:) a co do pogody to nigdy nie jest taka idealna:)
OdpowiedzUsuńmiałam dokładnie takie samo skojarzenie patrząc na ten magiczny pokój :) pomyślałam o lesie, wietrzyku :) tylko to pranie nie przyszło mi do głowy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Lubię, jak na zewnątrz jest chłodno, a ja mogę się wtulić w kołdrę i kogoś jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie przeprowadziłabym się do takiego pokoju na lato!
Pozdrawiam
tanatoza.blogspot.com