poniedziałek, 15 lutego 2010

Narty (nie) na żarty!

Dwie deski przyczepione do butów. Do butów napisałam? Źle napisałam. Do czegoś co boleśnie utwierdza Twoją nogę sztywno. Bardzo boleśnie. I bardzo sztywno. Do tychże desek właśnie przytwierdza... bo niby bezpiecznie. Dwa kijki, które mają pomóc, a tylko wypadają z rąk, haczą o deski, niby-buty... No i góry wraz ze śniegiem. Choć może ostatnio śnieg z górami raczej :)
Tak właśnie do wczoraj rozumiałam jazdę na nartach.



Ponieważ wczoraj właśnie miałam pierwszy raz owe deski przyczepione to swoich stóp, które to były umieszczone wcześniej w tych strasznych imadłach, jakimi się okazały dla mnie buty narciarskie!
Poruszanie się z tymi strasznymi kopytami wydawało mi się niemożliwe wręcz! A co dopiero z deskami?
No ale nic to... próbować trzeba, rozwijać się, uczyć... Poza tym pozazdrościłam Bardzo Mądremu Mężczyźnie nowego wdzianka i też zakupiłam : ) nie ma już odwrotu...

... o którym tak marzyłam po raz któryś lądując w śniegu... z  powykrzywianymi nogami i pewnością, że tym razem złamałam... coś! Bo bolało wszystko, żeby było jasne ...
Bo wydawało mi, że narty w porównaniu z butami okażą się zbawienne... Nic z tego! Ja chciałam do przodu, one do tyłu! Ja do tyłu, one do przodu!
Wyciąg, który miałam za ratunek dla swych obolałych nóg, stóp, dłoni, pupci, ramion, i reszty... okazał się potworem o wielu mackach, które w ogóle nie chciały na mnie czekać! Nie mogłam złapać. Jak już złapałam, to źle usiadłam. Jak już dotarłam na górę, to spadłam schodząc (chciałam tak z gracją... jak inni... ale cóż... nie wyszło... :)) i zatrzymano całość.... Pan z budki sterującej wybiegł mi pomóc wstać... bo narty się pod takimi kątami powbijały.... że nogi miałam w pozycji "bierz mnie teraz i tutaj"... i jak tu się ruszyć???

Po tych wszystkich mękach, nerwach (bo nerwus ze mnie straszny, zwłaszcza jak panować nad czymś nie mogę...), stresach, łzach i reszcie... zaczęłam jeździć : ) i było.....
Super!

Cieszę się, że spróbowałam. Cieszę się, że się odważyłam. Że miał mi kto pomóc (mimo tego, że się też nieźle bawił przy moich upadkach...).
No i przede wszystkim... nowe doświadczenia : ) Ruch na świeżym powietrzu. I jaki sen po tym wszystkim... jakby się nie spało sto lat.... a dodam, że ze snem problemów nie miewam : )


A oto ogólne przesłanie tekstu: PRÓBUJCIE! ODWAŻCIE SIĘ! KORZYSTAJCIE Z SZANS!

Dziękuję za uwagę : )


Obrazek znaleziony w Sieci.

27 komentarzy:

  1. ...no gratuluję....leciutko splułam sobie monitory w pracy herbatką,jak zobaczyłam wyobraźnią Twoją pozycję upadłej narciarki...:):):)....podziwiam...bo ja całe życie KANAPOwy sportowiec jestem...:):).

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam!!! a poza tym obsmialam sie jak malo kiedy z tego zatrzymanego wyciagu szczegolnie:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. MI, tak! jazda na nartach to frajda!:-)
    To nic, że boję się prędkości,
    to nic, że uwielbiam trasy koloru niebieskiego (to te, w których miejscami trzeba odpychać się kijkami, by posuwać się do przodu - zazwyczaj nienaśnieżane sztucznie)
    To nic, że wyprzedzają mnie wszyscy...
    Jadę! Patrzę na ośnieżoną okolicę, skute lodem choinki! I tonę w zachwycie!
    A co!
    Wielu cudnych chwil Ci jeszcze życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja Droga!
    Narty to coś, czego Tygrysy nie lubią najbardziej!
    Dlatego zostałaś moją nową Idolką! :))))
    Podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. oj, ze sportów zimowych najbardziej lubię spanie :-))
    ewentualnie długie spacery, albo rowerek stacjonarny.
    medal Ci się należy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakbym czytała o sobie:))))
    ... tylko, że ja najbardziej z nart lubię ......... buty! frajda chodzić w takich kosmicznych buciorach, idziesz jak jakaś maszyna, rzzz rzzz, jump, jump, bounce bounce ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Maju :) trochę mi przykro i trochę się cieszę z powodu oplucia monitora :P teraz to ja też się śmieję :) ale... w tej pozycji do śmiechu mi nie było... cieszę się, że wywołałam uśmiech na Twojej twarzy :)

    Stardust :) cieszę się i dziękuję :) ja się uśmieję u Ciebie codziennie prawie :)

    Ido :) ja nie panuję jeszcze do końca nad prędkością :P ale nareszcie śnieg mi się do czegoś przyda :)

    Mauro :) ja zimy nie znosiłam!! :) Szczerze całą siłą niechęci :) a teraz? To już coś zupełnie innego... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Emmo :) też tak miałam :) ja lubiłam najbardziej z tych sportów siedzenie po kołdrą i picie kawy :) dziękuję :)

    moni!! Jak Robokop się czułam... :) a łydki wciaż obolałe... ale już planujemy kolejny wypad :P

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko! Ależ się uśmiałam!! :-DD
    Zwłaszcza z tej pozycji po "zejściu" z wyciągu!
    Podziwiam Cię za odwagę i determinację.
    Na nartach nigdy nie jeździłam i nie będę próbować. Ale nie mają z tym nic wspólnego Twoje przygody. One raczej zachęcają, a nie odstręczają ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja w swoim pięknym życiu nigdy nie miałam przyjemności mieć nart na raciczkach swoich ... Teraz myślę że jest5em już za stara, za nerwowa.
    Czapki z głów moja droga :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam pierwszy raz i gratuluję odwagi i samozaparcia, narty to sport dla odważnych i wytrwałych przynajmniej na samym początku tej drogi. Potem to już tylko przyjemność i radość zostaje i nieograniczona wolność w pięknym krajobrazie, o ile oczywiście jest czas spojrzeć na krajobraz jadąc szybko między turystami :))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Ata :) witam Cię u mnie :) ja tam uważam, że warto się jednak przełamać :) polecam!

    Gosiu :) za stara!!??? Co też Ty piszesz? Jesteś ode mnie odrobinke starsza :) to tylko wymówka :P a nerwowa to ja też jestem... i dałam radę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czarny Ptaku :) również Cię witam :) miło mi :) mnie to już powoli cieszy :) oczywiście prócz licznych upadków :P bo wtedy krzyczę strasznie... od razu wiadomo, gdzie jestem na stoku... :P

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. "Przełamać" powiadasz? Tak, tak! Na to to ja mam ogromną szansę - ortopeda by się ucieszył ;-D

    OdpowiedzUsuń
  15. Na nartach jeszcze nigdy nie szalałam, eh... co tam szalałam nie ujechałam nawet metra;) Także gratuluję odwagi i w ogóle samozaparcia;) może też kiedyś sie odważę:D Póki co z obcych buciorów to rolki , wrotki(ale te daaaawno) i łyżwy miewałam. Te ostatnie też super sprawa:)

    Moje wyobrażenie odnośnie jazdy na nartach jest identyczne jak Twoje na poczatku, może kiedys je zmienię na bardziej przyjazne:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ata :) za słówko mnie złapałaś! No no... miałam na myśli pozytywne przełamanie :) i wiesz o tym :)

    lady :) polecam zmianę nastawienia i podjęcie próby :) warto :)

    magento :) nie mam kasku... obowiązkowy jest do pewnego wieku... ja go już przekroczyłam :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Niczego się w życiu tak nie boję jak tych dwóch długich potworów.... Dziękuję nie spróbuję po raz kolejny... U mnie skończyło się obejmowaniem każdego napotkanego drzewa, słupa, człeka, pachołka okrakiem, ramionami i czym się tylko da... ;))))

    OdpowiedzUsuń
  18. Dokładnie Cie rozumiem..:):):)Kiedy pierwzy raz miałem te dechy na nogach poczułem się niepewnie a czuć tak się nie lubie.Niepewnośc tę utwierdził orzeł na plecy jeszcze zanim zdążyłem założyć rękawiczki i chwycić za kije..Skóre na rekach zdarłem, śnieg się zaczerwienił od krwi..:)Wykrzyczałem z parteru-"Chce instruktorkę!!!" oczywiście, najlepiej cudnej urody, nie tylko kompetentnej ale i chętnej...na pogaduchy:):):)dostałem w nagrode takiego babochłopa że aby byc tylko jak najdalej od niej nauczyłem sie szusować w dół bardzo szybko:):)to sie nazywa fachura!!:):):)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ze wszystkich powszechnie znanych sportów zimowych, ja nie znam żadnego. I wcale nie jestem z tego dumna;D

    OdpowiedzUsuń
  20. Mała Mi ale ile ten Robokop może!!!! No i podoba mi się jeszcze, że tak śnieg fajnie pod nimi chwarszczy:))
    a i wciąga to wciąga!

    OdpowiedzUsuń
  21. Cała JA :) ja się też tego bałam strasznie :) i ciągle tylko krzyczałam: tam są drzewa!! Tam jest słup!! :P jakby ktoś ich nie widział... :P

    tamirianie :) ja też nie lubię niepewnosci... chyba nikt nie lubi :) a instruktora miałam świetnego :) w postaci Bardzo Mądrego Mężczyzn i jego.... Cioci :) oboje chętni ;P do tłumaczeń...

    Nivejko :) a grzanie się pod kocem? A wysiadywanie przed kominkiem na czas? :D a kto szyciej kakao wypije? :)

    OdpowiedzUsuń
  22. moni... wciągnęło :) już!

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem z Ciebie dumna i podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziękuję za słowa uznania Margo :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Gratuluję pierwszych narciarskich kroków... znaczy się szusów;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Euterpe :) dziękuję i kłaniam się!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...