poniedziałek, 16 września 2013

Decyzje przez duże D




          Kamień z serca! Nie pozostałam samotna na moim wyklikanym placu boju :) jakże Wam dziękuję!

Daleko mi było do klawiatury z prostego względu. Musiałam paluszków moich użyć do przebierania, przekładania, przeszukiwania... ofert. I gdyby to były oferty zakupu torebki lub butów... nie, to zły przykład, bo to niełatwe decyzje... ;D gdyby to były oferty zakupu lodów {tutaj już pomaga preferowana marka! Przynajmniej mnie ;)} mogłabym pstryknąć tymi moimi paluszkami i wrócić tutaj ;) z pucharkiem jogurtowych na ten przykład... moich ulubionych...

Ale nie... nam się zachciało domu! W sumie... któż by nie chciał? Znam tylko jedną osobę, która mogłaby sobie pozwolić na dom, a nie chce... reszta wszech znanego mi świata chce domu.
A dom i kwestie okołodomowe oznaczają masę, ogrom, tony decyzji. I to trudnych, bo najczęściej związanych z kolejnymi ogromami pieniędzy...
Bo czy budować czy kupić gotowy? Czy nowy, od dewelopera czy używany? Czy parter czy piętro? A do tego jeszcze lokalizacja! Przecież to, że już wiem jaki nie oznacza jeszcze, że wiem gdzie! A jeśli już wiem gdzie to znaczy, że tam będzie dla mnie miejsce... i tak na okrągło!

Zaoszczędzę Wam godzin, dni i miesięcy naszych

- może budujmy... {bez przekonania ja}
- ja nie mam zamiaru osiwieć przez budowlańców {z protestem na ustach Bardzo Mądry Mężczyzna}

Oczywiście szpakowate ma urok... ale zrozumiałam w lot przekaz, bo przecież bystra jestem :)

- to może kupmy od kogoś... {kombinował On}
- kupmy, ale gdzie znajdziemy taki jak chcemy? {zastanawiałam się po godzinach przemęczonych na portalach nieruchomości i innych takich...}


Szukaliśmy, PRAWIE podejmowaliśmy decyzję, zmienialiśmy zdanie, kalkulowaliśmy, stwierdzaliśmy krytycznie, że do decyzyjnych to my nie należymy ;D i tak mijał czas...

Morze ofert na rynku nieruchomości pełne jest pułapek. Albo nieaktualne, albo jeszcze niewybudowane, albo wybudowane, ale w taki sposób, że gołym moim  okiem laika widać, że komuś nie wyszło, albo oferty atrapy, żeby tylko kontakt z klientem złapać... Można się zniechęcić!

Ale ale {!!!}... jak się czegoś pragnie, trzeba dążyć do celu!

Więc dążymy! Po tych miesiącach zbliżyliśmy się o kilka milowych kroków w drodze do naszego domu :) mamy już wytypowany :) rozmowy w toku! Plany są {w mojej głowie, bo ja to już mebluję ;p}* Teraz tylko nam brakuje TAK.

Mam nadzieję, że to już niebawem....




Mała Mi



* dobrze, że mam TO miejsce, mogę sobie marzyć, meblować i planować i wnętrzarsko sobie używać!

39 komentarzy:

  1. Mała Mi,

    no to naprawdę niezłe wyzwanie mieliście! Jestem bardzo ciekawa na jaki dom się zdecydowaliście ostatecznie :)

    My z Programistą nie chcemy mieć domu ;) Przynajmniej na razie, przez najbliższe...30 lat(?).
    Po pierwsze ja bym nie umiała kupić domu od kogoś - niech już będzie po naszemu.
    Po drugie w naszym rejonie zazwyczaj buduje się dość daleko od centrum, co może być kłopotliwe ze względu na dojazd. A potem z dziećmi to już w ogóle.
    Po trzecie Programista ma uraz do ogrodów (i koszenia) po mieszkaniu z ojcem i jego drugą żoną w wielkim domu.
    Po czwarte, nosi go po świecie (a mnie będzie niosło za nim), więc nie ma co się pchać w działki, domki, kredyty etc.

    Jak gdzieś osiądziemy na stałe, a dzieci będą duże to będziemy myśleć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze trochę takich komentarzy jak Twój i pomyślę, że jesteśmy jednak w mniejszości ;p Nam być może dojazdy by się troszkę poprawiły... koszenie Bardzo Mądry Mężczyzna uwielbia, a ja marzę o ciszy... :) No, ale jeszcze nic pewnego, jeszcze sakramentalne TAK nie padło, więc nie zapeszam. Musiałam jednak Wam opowiedzieć, że to nie z lenistwa postępującego wynikała moja nieobecność! :)

      Usuń
  2. Wiedziałam!!!! Hehe czułam, że to będzie o dom/mieszkanie chodziło. I ciesz się tym wszystkim ogromnie, ja już dwa lata prawie na swoim i kocham ten stan:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dobrze zatem czułaś :) jeszcze się nie ma czy cieszyć namacalnie. Jedynie krokiem zbliżającym do podjęcia decyzji... Ale wierzę, że w końcu dotrzemy do celu!

      Usuń
  3. No, to już znasz dwie osoby:)Ponad 10 lat temu mogliśmy zdecydować, dom, czy duże mieszkanie. Wybraliśmy mieszkanie i do dziś gratuluję sobie tej decyzji:) Wy młodzi, domy dla Was:) Ja dziękuję:)Tu gdzie mieszkamy, ktoś odśnieża, ktoś dba o dach i rynny, grzeją mi, dbają o rury, kosza trawniki, dbają o krzewy i drzewa, a ja mam święty spokój i o to chodzi:)
    Powodzenia i radości z budowania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to co opisujesz to pewne plusy mieszkań ;) ale jeśli się ma cichych sąsiadów... ja mam panią nad sobą, która do cichych nie należy i jest to moje utrapienie... i już chyba wolę odśnieżać, ale mieć spokój nad głową :) amen!

      Usuń
  4. dom juz wybrany, teraz bedziesz przebierala w katalogach z wszystkimi potrzebnymi do niego rzeczami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to jeszcze decyzja musi zapaść... i kredytowe sprawy trzeba ogarnąć... a to już do przyjemnych nie należy...

      Usuń
  5. Poważne decyzje!
    Właśnie - kilka dni temu - trafiłem w książce na fragment, w którym bohater rozważał kwestie posiadania domu. Taki trawnik - myślał. Najpierw inwestuje się masę czasu i pracy, żeby trawa wyrosła, później inwestuje się czas i środki, żeby nie wyrosła za bardzo (trzeba przecież kosić)... Generalnie posiadanie domu, to jedno wielkie błędne koło...
    Uśmiałem się, bo wiem, że tak jest. Jednocześnie, jako posiadacz domu (no dobra, nie posiadacz - tym będę za trzydzieści cztery chyba lata, albo trzy, kiedy spłacę kredyt i wyzwolę się z zależności względem banku) cieszę się tym posiadaniem każdego dnia. Co to za radość: otworzyć rano (w letni poranek...) drzwi na patio (tak, mamy taki kąt) i usiąść przy stole z kawą. A wieczorem rozpalić grilla i i cieszyć się towarzystwem gości. I tym, że zza muru nie widzą mnie sąsiedzi. No i (tu pojawia się kwestia lokalizacji) to jeszcze, że z mojego domu spacerkiem mam do centrum pół godziny, do czterdziestu minut (to, jeśli spaceruję z żoną, Ona wolniej chodzi). Osiedle pod tytułem wieś w mieście. Wieś, serio, po uliczkach chadzają kury.
    Tak czy inaczej - dom to fajna sprawa.
    Z praktycznych obserwacji - pewnie lepiej budować od odstaw, bo się na więcej kwestii ma wpływ. Nasz domek jest stary. Pojawia się kwestia napraw, zabezpieczeń przed wilgocią itd. Choć z drugiej strony, wiek domku ma też niekwestionowane zalety. Mury budowane tak: cegła - wolna przestrzeń - cegła. Dziś się tak nie robi, a szkoda. Zimą mamy ciepło (poduszka powietrzna robi swoje)a latem chłodno.
    Dużo spraw do przemyślenia...
    Nic dziwnego, że nie miałaś czasu na bloga :-)
    Dobra, rozpisałem się trochę chyba chaotycznie. Kończę i pozdrawiam.
    P.S. W domku można mieć piwniczkę - na własne winko, a w Waszym przypadku, o ile mnie pamięć nie myli, na piwko :-) Rzecz nie do przecenienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najcudowniejsze jest to, że tam już jest trawka! I to przykoszona ;) piwniczki niestety brak, ale kombinujemy gdzie by tu ewentualne miejsce na warzenie znaleźć i przechowywanie :) jeszcze wiele kwestii przed nami... ale marzę o tej kawie i tym grillu ;)

      I wiedz, że ja uwielbiam takie rozpisywanie się w komentarzach! Przynajmniej u mnie! :)

      Usuń
  6. Wspaniale! Osiwieć można i od planowania, meblowania itd... ale to wspaniała decyzja!:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To część wspaniałej decyzji. bo brakuje nam jeszcze troszkę do końca... ale wierzę, że niebawem się zdecydujemy... takie zawieszenie jest dla mnie bardzo męczące...:)

      Usuń
  7. Oj znam te dylematy, kiedy my chcieliśmy zmienić nasze małe m na coś większego powiedziałam Panu M., że zgadzam się na wszystko tylko nie na dom (całe życie mieszkałam w blokach) i nie po drugiej stronie Wisły (bo wydawała mi się straszna). I gdzie od sześciu lat szczęśliwie mieszkamy? W domu po drugiej stronie Wisly...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego nie chciałaś domu? Poza przyzwyczajeniem do bloków? :)

      Usuń
    2. Bałam się, że z domem będzie dużo więcej roboty i w trakcie 'inwestycji' i w okresie eksploatacji - i to jest prawda, tylko że na szczęście Pan M. wychodzał się w domu i dużo tych rzeczy umie i chce robić sam. W moim domu rodzinnym mój Tata co najwyżej zmieniał żarówkę i do wszystkiego innego trzeba było wzywać fachowców, a wiesz jaka to radość ;) Ale z domu jest też dużo więcej radości - można więcej gości zmieniścić, więc co roku robimy świetne imprezy karnawałowe, latem można jeść śniadanie w ogrodzie, albo się poopalać na własnym trawniku, no a zimą kominek to bardzo przyjemna rzeczy (tyle, że najpierw trzeba zadbać, żeby było drewno...)

      Usuń
    3. I wszystko jasne :) dziękuję!

      Usuń
  8. Mam dom od 14 lat. Dom na wsi. Ale dałabym wiele, żeby wrócic do miasta...ale z moim domem:)
    Dom przede wszystkim musi miec dobrą wentylację i bardzo dobrze sprawdźcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co masz na myśli pisząc "bardzo dobrą wentylację"? To znaczy ogólnie rozumiem, ale czy możesz troszkę bardziej szczegółowo? :)

      Usuń
  9. Ale niespodzianka!W mojej liście blogów Mała MI wskoczyła na samą górę :) Po blogosferze szperam z doskoku. Real funduje mi brak czasu na siedzenie i klikanie. A Wasze decyzje...to dopiero początek, będzie pewnie jeszcze gorąco:) Coś czuję, że zaraz na blogu zrobi się ciekawie;) Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :) pewnie będzie bardzo gorąco ;D znając nasze temperamenty... ;)

      Usuń
  10. Ależ to najwspanialszy z dylematów :D

    Zdaje się, że niebawem będę mieć podobny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dom jako dom owszem, ale związany z nim kredyt... to już nie jest cudowny dylemat.. ;D to raczej mus wykazania nie lada odwagi cywilnej i optymizmu ;p
      Trzymam kciuki za Twój dylemat :)

      Usuń
  11. Ojejku! Zazdraszczam :-)
    Pamiętam jak opowiadałaś na kawie o tym domku, gdzie obecnie mieszkacie :-)))
    Życzę w takim razie powodzenia trzymając cały czas zaciśnięte kciuki za Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj trzymaj :) nam się każdy kciuk przyda!!! :)

      Usuń
  12. wow super nie ma to jak spełniać swoje marzenia :D powodzenia !!!! zaglądam tu znów bo milutko :) zapraszam do siebie sissi1910.blogspot.com no i czekam na kolejne notki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No i zagadka się wyjaśniła co Cię tak wessało na tak dłuuugo :)
    Ja tez zaliczam sie do tych co by chcieli miec dom - mam nadzieję że wszystkosie udai będzie to TAK :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A macie swój wymarzony? Jakieś pomysły na dom? Czy jeszcze nie ten czas? :)

      Usuń
  14. Super! Ach i mnie pomalu bierze ochota na wlasny dom... moze kiedys:) Trzymam kciuki za znalezienie tego idealnego:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Powodzenia w decyzyjności i...dobrze że już jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiem, co czujesz. Ja będę za dwa miesiące czuć to samo, tylko na mniejszy metraż - mieszkanko :)

    OdpowiedzUsuń
  17. marzy mi się własny dom, ale z drugiej strony podejrzewam, że jego budowa, tudzież wybór musi być nie lada wyzwaniem, a biorąc pod uwagę moje niezdecydowanie mogłoby być ciężko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze zdecydowanie również pozostawia wiele do życzenia, stąd tyle czasu to zajmuje...

      Usuń
  18. Zdecydowanie jestem za domkiem!!!!!!!!!!!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  19. skąd ja znam te dylematy :)))
    niemniej 2,5 roku temu decyzja zapadła i absolutnie NIE żałuje!!!!
    ale 2 lata zajęło nam znalezienie tego właściwego, którego zapragnęliśmy OBOJE ;)
    do kredytu sie przyzwyczaiłam, w końcu jeszcze 27,5 roku bedziemy z nim za pan brat...
    powodzenia !!!!
    trzymam kciuki za własciwa decyzję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ;) czasu trochę trzeba, żeby dobrze wybrać... i żeby nie zarzucać sobie potem nie przemyślenia czegoś... dlatego nieustannie myślimy i kalkulujemy :) dziękuję za trzymane kciuki! Każdy kciuk się przyda! :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...