poniedziałek, 3 września 2012

And once again?




Są pewne okazje, które wywołują pewne myśli.
I tak przy okazji tworzenia Urodzinowej Listy Moich Wymarzonych Prezentów przyszła mi do głowy Myśl. Nie do końca przyjemna ta Myśl, mimo iż przyjemności dotycząca... ale czy aby na pewno?

No właśnie... Lubimy robić to i owo, prawda? Lubimy. Czasem nawet bardziej owo niż to... a szczególnie już wtedy kiedy MUSIMY zrobić jakiekolwiek TO! Ale do rzeczy :)
Czytaliście kiedyś dwa razy tę samą książkę? Oglądaliście kilka razy ten sam film? Ja owszem. Pisałam kiedyś nawet o mojej prywatnej tradycji bożonarodzeniowej... (namiętnie zaczynam czytać od początku całą serią o Harrym Potterze w wieczór wigilijny :))

Czytuję więc regularnie tę samą książkę...
Oglądam drugi raz jeden z moich ukochanych seriali...

Czasem zaczynam się zastanawiać czy to aby nie jest strata czasu? Czy nie lepiej byłoby oglądać / czytać w tym czasie coś NOWEGO? Poznawać NOWE rzeczy? Sytuacje? Prowadzić NOWE rozmowy?
Męczą mnie wtedy te moje Myśli... oj męczą... A kiedy już zaczynają rozbijać się między "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki" i "repetitio est mater studiorum" (powtarzanie jest matką nauki) mam ochotę krzyknąć STOP!

Bo czyż Życie nie jest za krótkie, żeby odmawiać sobie tak drobnych przyjemności?
Ależ jest... owszem... ale jest również za krótkie, aby je marnować na powtarzanie!
Być może... ale relaks i odpoczynek są bardzo ważnymi składowymi naszego Życia.
Odpoczywać można poznając nowe książki i seriale...


... muszę kończyć, bo tutaj ugrzęznę! W tym "za" i "przeciw" :)

W takich momentach wolę trzymać się argumentu numer jeden! I staram się na nim kończyć rozmyślania...
Mam nadzieję, że hedonistyczna część mojego Ja tego nie pożałuje!

Jedno z piękniejszych zdań, które możemy wypowiedzieć brzmi "niczego nie żałuję!"...





... czego Wam i sobie życzę :)
na ten rozpoczynający się tydzień
i znacznie dłużej!




51 komentarzy:

  1. Jestem nałogowym "czytaczem". Nie "czytelnikiem", ale "czytaczem" właśnie.

    "Czytacz" to taki malutki robaczek, który nie dość, że w każdej chwili, w każdym - nawet bardzo niespotykanym - miejscu potrafi ni stąd, ni zowąd wyciągnąć książkę i się w niej zatopić. W trakcie tych czynności jest tak pochłonięty lekturą, że może nawet dostać "z liścia" od siedzącej obok osoby i może tego nie zauważyć.

    W każdym bądź razie czytam dużo, bo i mam dużo do przeczytania. Niektóre książki były przekazywane w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Moja domowa biblioteczka liczy sobie ok. 2000 pozycji, z czego przeczytałam dopiero połowę! (czy zdążę przeczytać wszystko? dodając do tego to, co wychodzi nowe, także ciekawe i do zdobycia?)

    I też mogłabym powiedzieć: kurczę, nie mam czasu, by się cofać do kiedyś tam przeczytanej książki. Ale to nie sposób.

    Bywają książki, które są dla nas jak balsam dla duszy (lubię zresztą serię zbiorów opowiadań o tym właśnie tytule). Czytamy je wtedy, gdy mamy chandrę, bo coś w nich jest takiego, po przeczytaniu czego od razu nam lepiej. Dlatego do nich wracamy.

    Bywają książki, które czytam z racji mojej niespełnionej zawodowo pasji, czyli fizyki i astronomii. Nie raz wracam do którejś z nich, by przypomnieć sobie jakieś znaczące fakty z tych dziedzin, bo sklerotyczna pamięć zawodzi.

    Od nieco ponad dwóch lat bywają też u mnie książeczki, do których wracam po okresie absencji po moim dzieciństwie. Książki dla dzieci. Niektóre jeszcze po mnie, moim rodzeństwie, czy rodzicach! Zaczęłam je czytać córce, odkąd skończyła 4 miesiące życia. Choć codziennie czytamy inną, to przecież większość z nich ja czytam już po raz kolejny...

    Być może nie starczy mi życia (tfu, tfu - przez lewe ramię) na to, by przeczytać wszystko, co mnie interesuje. Czy powinnam zatem obrać taki system: "nie wracam do tego, co było; czytam tylko to, co nietknięte"?

    Eee, tam. Zawsze będzie coś, co moglibyśmy jeszcze zrobić (w tym przypadku: przeczytać) przed zakończeniem żywota. Co ja się będę przejmować, czy zdążę "przeryć" całą moją biblioteczkę?

    A teraz idę zrobić sobie kawę, ogarnąć nieco dom i póki córka śpi - poczytać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli hedonizm górą :) przyjemności powinno stać się zadość i dobre samopoczucie ważniejsze od powinności (przeczytania) :) wspaniale!

      Usuń
  2. Kilka razy przeczytałam te same książki kilkukrotnie, filmy lubię(!) oglądać po kilka razy.... a dlaczego? Bo za każdym razem wynoszę z książki/filmu nowe wrażenia, wynajduję rzeczy, których wcześniej nie widziałam, mam inne przemyślenia, mam inne uczucia czytając/oglądając drugi raz tą samą książkę niż jak czytałam/oglądałam za pierwszym razem. Także czy czas jest stracony? Nie sądzę. Nowe doznania przy powtarzających się czynnościach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mocny argument mi podsunęłaś :) czyli once again! :)

      Usuń
  3. A mnie się właśnie to straszliwie podoba, gdy ktoś - nie uczestnicząc w żadnym wyścigu - po prostu "marnuje" czas siedząc dwa razy nad tym samym, tylko i wyłącznie z własnego kaprysu, jaki to nie dzisiejsze, jakie to słodkie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmmm... czuję się bardzo mile opisana Twoim komentarzem :)

      Usuń
  4. Nigdy nie wracam do książki, chyba, że jest to ppradnik. Rzadko zdarza mi sie oglądąć film drugi raz, ale to już się zdarza. Czy warto czy nie? Kwestia wyboru i potrzeby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy komentarz na "nie" :) jaki zatem film widziałaś więcej niż raz? Jestem ciekawa który był taki wyjątkowy, że sobie zasłużył :)

      Usuń
  5. umarłabym z żalu! gdybym nie mogła wrócić do książek czy filmów, które kocham...
    to takie miłe mieć świadomość, że doskonale wiesz po co sięgnąć, w zależności od nastroju :)

    ps. miał być CzasWolnopłynący w weekend, a zrobiłaś całą listę? :))) why?!
    mnie w sobotę stać było tylko na kino z Chłopcem,
    ale za to w niedzielę nadrobiłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Listę Prezentów zrobiłam już wcześniej - przed weekendem :) i była to bardzo przyjemna czynność...
      A na czym byliście w kinie? I jak się podobało?

      Usuń
  6. zdarzało mi się 2 razy tą samą książkę przeczytać, jak najbardziej:)


    życie & podróże
    gotowanie

    OdpowiedzUsuń
  7. no ba, "Pani Bovary", "Ojciec Goriot", "Trzech panów w łódce nie licząc psa" i kilka innych czytałam po 5 razy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobre rzeczy muszą się nam powtarzać :) Tak samo jest z książkami, filmami, płytami :)
    Bo przecież zawsze warto śmiać się w tych samych momentach, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że nawet płakać warto w tych samych momentach :) takie emocje są oczyszczające...

      Usuń
    2. Oczywiście, że tak :)
      I masa innych odczuć również się w tym zawiera ;)

      Usuń
  9. Uważam, ze jeśli przeczytanie po raz setny jakiejś książki czy obejrzenie po raz nie wiadomo który jakiegoś filmu sprawi nam przyjemność, to naprawdę nie ma się nad czym zastanawiać. Nigdy nie miałam podobnych dylematów 8) W końcu przyjemności są dla nas, a nie odwrotnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie mam z tym problemu. Kilka książek czytałam po kilka razy (m.in. Cień Wiatru czy Tysiąc Dni w Toskanii, a jak jest mi źle to czytam/oglądam na kanapie Włoską Wyprawę Jamiego Olivera).
    Mam TOP15 filmów które oglądam regularnie, nawet po 5-6 razy. Abo i więcej.
    Mogłam zwiedzić już pół Europy i mieć na blogu kilkanaście kierunków więcej, ale co z tego, jeśli ja CZUŁAM że MUSZĘ po raz piąty, ósmy, dziesiąty wrócić do Portugalii bo tylko to mnie uszczęśliwi.

    Nie muszę sobie odmawiać tego co lubię. Tego na co mam ochotę. I tego się trzymam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak... niektóre książki są wspaniała na chandrę i oderwanie od rzeczywistości :)

      Usuń
  11. Też lubię wracać po kilka razy do czytania czy oglądania czegoś co lubię (Harry Potter to jest to;D )Ale nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy tracę czas. Ja mam inny problem mianowicie ,,słomiany zapał" chwytam się zbyt wielu spraw na raz po czym rezygnuje i tak w kółko;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze nie trafiłaś na to, co jest Twoją pasją? Na to, co kochasz robić :) poza tym, ja wolę określenie "niespokojnej duszy" niż "słomianego zapału" ;p

      Usuń
    2. Co do pasji to może tak być ,że muszę jeszcze trafić na taka ,która pochłonie Mnie bez reszty ,;)to zdjęcie wstawiłam ,bo akurat podoba mi się nie ze względu na to ,że ma mnie inspirować strojem ( bo go praktycznie tam nie ma) ,ale fotka jak dla Mnie jest dobra widzę w niej coś, ciepłego ( szczególnie jak patrzę na ten sweterek i kubek w rękach) fajnego mimo tego skąpego stroju ,nie jest wulgarna dziewczyna ma w sobie jakąś subtelność.

      Usuń
  12. Ja wracam po raz setny do jeżycjady i nie uważam tego za stratę czasu:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mała Mi - jesli takie Twój prywatny rytual sprawia Ci przyjemność i daje szczeście - to po co chcesz go rozkładac na czynniki pierwsze - czy warto, czy to nie strata czasu itp...na to nie warto tracić tych chwil...ja często wracam do książek, które zrobily na mnie wrażenie...lubię oglądac po latach film, który sprawił, że pół godziny po napisach gapię się w sufit...lubię i to robię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczym prawdziwa kobieta rozkładam wiele spraw na takie właśnie czynniki, pierwsze. Ale pracuję nad tym :) stąd moje przemyślenia :)

      Usuń
  14. Czytaj nawet po 300 razy! To piękne wracać o danej porze do tych samych książek, muzyki. Swego czasu pod koniec listopada wracałam do "Niebieskich nitek" Gutowskiej-Adamczyk. Byłam przeświadczona, że tak książka kiedyś zmieniła moje życie, mnie, i każdego listopada do niej wracałam, z nadzieją, że i tym razem przyniesie słodką odmianę. Taka niby młodzieżowa powieść, ale dla mnie znaczyła wiele. Zaprzestałam tego ostatnio, boję się zbytniego wzruszenia przy czytaniu. Rozpamiętywania tego, co się skończyło, co bezpowrotnie odeszło razem z niepełnoletnością. Ale każdej jesieni wracam do dwóch artystów - Kate Bush i zespołu Supertramp. Dźwięki ich piosenek nie pasują do innej pory roku, bez nich żadna jesień się dla mnie nie zacznie.
    PS. HARRY POTTER ZAWSZE!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozpamiętywanie nie jest korzystną czynnością :) lepiej zerkać w przyszłość :)

      Usuń
  15. już chyba kiedyś wspominałam:
    lato zaczyna się wraz z lekturą "Śniadanie u Tiffany'ego" a jesień "Zbrodni i kary"...
    di filmów też często wracam ("la strada", "wstręt", "lokator"..)czasem udaje mi się nawet "wrócić" na tyle szybko, że w kinie oglądam je dwa razy (np. ostatnio "wstyd")

    Co do Twojej wypowiedzi - póki mieszkam, gdzie mieszkam - szans nie ma...nigdy nie przypuszczałam, że miejsce zamieszkania AŻ tak determinuje życie...
    A Nosowską kocham po prostu (lub jej Twórczość -tak brzmi lepiej;)choć ostatnio w wywiadach często mówi, że "leczy się" z tych dołów;) ja właśnie za to ją uwielbiam.

    i cóż - chyba są ludzie (jak ja) niezdolni do bycia szczęśliwymi...

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. No cóż... ja tez mam na swojej półce kilka książek (niewiele, można na palcach jednej ręki policzyć) do których wracałam już wielokrotnie i myślę że będę wracać jeszcze nie raz... Ale co jest ciekawe i piękne zarazem w tym wielokrotnym czytaniu tego samego tekstu? Że za każdym razem jakiś inny fragment książki rozumiem inaczej niz poprzednio... że tekst który wydawałoby się jest zwykłym zlepkiem słów zaczyna nabierać głebszego znaczenia i poniekąd odkrywam tą ksiązkę na nowo ... To jest wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, mam to samo :) czytają tę samą książkę zawsze można dostrzec coś nowego... to mnie fascynuje... :)

      Usuń
  17. A wiesz, że nigdy nie przyszło mi do głowy, że tracę czas czytając po raz kolejny tą samą książkę lub oglądając ten sam film (http://www.nospinster.com/2012/08/piec-pieknych-chwil-filmy.html)?
    W trudne momenty one jak dobre przyjaciółki wesprą, pocieszą, odwrócą uwagę od problemów, poprawią nastrój... Fajnie poznawać nowe rzeczy, ale... W Rosji jest powiedzonko: "Stary przyjaciel wart jest więcej niż dwoje nowych". Tego się trzymam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podoba to rosyjskie powiedzonko :) i bardzo pasuje do mojego podejścia do książek i filmów... i nawet seriali... Niczym przyjaciele... :)

      Usuń
  18. Filmy potrafię oglądać po kilkanaście razy, książki bywa, że czytam w kółko... kiedy masz urodziny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urodziny mam w najbliższy poniedziałek... niczym kapitan reprezentacji Września :) Dziesiąty :)

      Usuń
  19. Filmy oglądam po klika razy, z ponownym czytaniem książek różnie bywa.

    OdpowiedzUsuń
  20. Też mam takie książki i filmy do których lubię wracać i nie widzę w tym nic złego ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wracam do nielicznych. Celowo zapominam i wracam zobaczyć co się zmieniło ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jedyną książką, do której wróciłam był "Alchemik" Coelho. Harrego Pottera nie zaliczam do powtórek, bo czytam go teraz dziewczynom, sobie tylko przy okazji, ale nie zmienia to faktu,że również UWIELBIAM ^^. Gdybym miała liczyć "takie" powroty, to byłoby tego więcej, gdyż również posiadam sporą biblioteczkę książek z mojego dzieciństwa. Wczoraj natknęłam się w księgarni na wspomnianą już tu Jeżycjadę Małgorzaty Musierowicz i tu zapragnęłam powrotu :]. Wyciągając wnioski, stwierdzam, że lubię wracać do książek z dzieciństwa, do reszty niekoniecznie. Z filmami już jest inaczej. Mam mnóstwo ukochanych staroci, które co jakiś czas lubię sobie odświeżyć i absolutnie nie czuję wtedy jakobym marnowała swój cenny czas. Miałabym takie odczucia, gdybym czytała na siłę coś nowego i kompletnie mi "nie podchodzącego". Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi :) świetny argument - lepiej czytać coś po raz kolejny, ale to sprawdzone... i pewne ;p niż męczyć jakąś must have nowość ;D

      Usuń
  23. Nie odmawiam sobie powrotów do rzeczy ulubionych, a do książek szczególnie! Cóż to by było, gdybyśmy ze względu na racjonalne argumenty nie mogli (czy nie chcieli) do nich wracać? A nawet jeśli są nie do końca lubiane... podam przykład: "Pana Tadeusza" czytałam z różnych względów kilkakrotnie, myślę, że blisko dziesięć razy, ale potem przez długi czas do niego nie zaglądałam. Oczywiście wiedziałam, że to "wielkie dzieło" i że Mickiewicz "wielkim poetą był", ale nic innego z tego nie wynikało. I gdyby przed obejrzeniem ekranizacji nie przyszło mi do głowy, żeby przeczytać tę książkę, aby móc skonfrontować adaptację filmową z oryginałem, nigdy nie umiałabym jej docenić i zobaczyć w niej arcydzieła. Dopiero teraz zobaczyłam NAPRAWDĘ, jak jest piękna i jakiego ogromu pracy wymagało jej napisanie!
    Dodam, że czytam "nałogowo" i kiedy nie mam nic nowego, ratuje mnie tylko domowa biblioteka. Mam w niej kilkaset książek, niektóre znam prawie na pamięć.
    Ninka.



































    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mogę Ci polecić radiową Trójkę, bo tam teraz jest jakaś akcja z Panem Tadeuszem :) może słyszałaś?

      "Zmarnowanym" miejscem się nie przejmuj! :) Załóżmy, że jest to miejsce wypełnione pozytywną energią ;D

      Usuń
  24. Ja też często wracam do Harrego Pottera :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Wracam do tych samych filmów, serialu (jedna sztuka)i książek. Jestem kino maniaczką oraz książko maniaczką. W akcie powstających "papek" w tych tematach, milo wrócić do chwil, które nas nie męczą =)
    Nie uważam, że to strata czasu, za każdym razem odkrywam coś co mi wcześniej umknęło =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten serial (jedna sztuka) to pewnie "Seks w wielkim mieście"? :)

      Usuń
  26. po pierwsze - przed Bożym Narodzeniem to się czyta lub ogląda "Opowieść wigilijną" (to jest moja prywatna tradycja), a po drugie - za dużo myślisz ;) czytanie ;lub oglądanie tego samego dwa/trzy/piętnaście razy to nigdy nie jest strata czasu (pod warunkiem, że "to samo" jest czymś dobrym) ściskam wrześniowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz, że "coś dobrego" to bardzo mocno względna sprawa? A że za dużo myślę... muszę się z Tobą zgodzić :) bywa to męczące.... ;p

      Usuń
  27. Jeśli chodzi o Pottera, mnie dopadła inna mania. Zawsze jak wyszła nowa część, kładłam ją na widoku i zaczynałam czytać cały cykl od początku. Tak więc pierwszy tom z pamięci mogę już polecieć :) Za czasów podstawówkowych każde wakacje rozpoczynałam czytaniem Tajemniczej Wyspy i jeszcze mogłabym tak wymieniać i wymieniać, bo tego typu stałych punktów w moim życiu jest sporo :)

    OdpowiedzUsuń
  28. O! Przepraszam za "zmarnowanie" miejsca! Chyba za długo przytrzymałam "enter"; dopiero teraz to zauważyłam i nie wiem, jak poprawić.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja mam kilka książek i filmów ( a także seriali, a i owszem), do których wracam z wielką przyjemnością. Są trochę jak dobrzy przyjaciele, którzy nie zawiodą w potrzebie. Jestem więc jak najbardziej za.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porównanie ulubionych książek / filmów / seriali do przyjaciół jest moim zdaniem baaaaaaaaaaaaaardzo odpowiednie :) w końcu z przyjaciółmi też spotykamy się regularnie... :)

      Usuń
  30. Myślę, że nawet kiedy czytamy stare książki i oglądamy po raz kolejny ten sam film doznajemy NOWYCH wrażeń, dostrzegamy NOWE szczegóły lub po prostu przeżywamy na NOWO emocje związane z filmem/książką.
    Generalnie lubię nowości, ale czasami lubię wrażać do tego co już było (bo warto)

    OdpowiedzUsuń
  31. Moją ulubioną książkę, "Draculę" Stokera, przeczytałam chyba z 15 razy, a teraz uwielbiam zapuszczać audio book na przykład podczas sprzątania. Też się czasem zastanawiam czy to nie strata czasu. Tyle książek na rynku, a ja w kółko to samo. Ale skoro sprawia mi to przyjemność... Nic na siłę! :-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...