To nic, że zewnętrze nie zachęca. To nic, że momentami trzeba nam siedzieć w śpiworze, żeby odpowiednio ciepło było... i że najlepiej to pod kołderką się egzystuje...
Mam jednak sposób na wiosnę w domu : ) o tak! I nie mam tutaj na myśli sałatki na talerzu ;D choć i to dobre (i zdrowe).
Wystarczy nam włożyć do wody (woda powinna się znajdować bezpośrednio w wazonie / szklance / butelce ;p) gałązki jakiegoś drzewka owocowego lub na przykład forsycji... i po już po niedługim czasie można cieszyć się zielonymi (tak, dobrze czytacie :)) listkami, pączkami kwiatów jak i samymi kwiatami :)
Polecam! Zabieg prosty, a daje tyle radości, że nawet się nie spodziewacie : )
Jeśli zaś chodzi o radość... kojarzy mi się ona nieodłącznie z uśmiechem, słońcem... ale ok, ten temat zostawmy. A mój uśmiech wywołują ostatnio pewnego rodzaju gadżety. Takie rzeczy, które pewni ludzie, zwani marketingowcami, bardzo chcą nam sprzedać :) momentami nawet zaczynamy wierzyć (lub pozostajemy w tej wierze), że rzeczywiście ich (tych rzeczy oczywiście, a nie marketingowców) potrzebujemy :) i oto kilka takich właśnie przykładów:
Łyżka z funkcją wagi (bo "na oko" to ktoś może umrzeć)
Zabawka do odkurzania wrażliwych powierzchni (bo zwykła szmatka to już nie to samo)
Ręcznik turban (bo zwykły ręcznik już się nie nadaje...)
Podstawka pod łyżkę (bo nie daj Niebiosom ubrudzić blat!)
O tak... to wszystko jest bardzo przydatne... : ) prawda? Jeśli więc nie macie pomysłu na prezent... polecam przedmioty z gatunku "przydałoby się, ale...".
*******************************************************************************************************************
A, żeby nam nie było za dobrze... wniosę odrobinę niepokoju w Wasze dusze polecając Wam film... mroczny... niosący pewne obawy... będący obawą...
"Musimy porozmawiać o Kevinie" to film o matce. O matce i jej relacjach z synem. O trudnych relacjach. Bo czyż każda z nas musi być matką? Czyż każda z nas nadaje się do tego? Pragnie tego?
Oczywiście film można odebrać różnie... jednak niezaprzeczalne są jego zalety w postaci świetnego doboru aktorki głównej roli. Tilda Swinton zawsze robi na mnie wrażenie. Czy to kampanią reklamową czy filmem... i te wrażenia są różne! Pociągające, prawda? Jest nieprzewidywalna. W roli mrocznego... demonicznego Kevina Ezra Miller. Jego spojrzenie powoduje fizyczny ciężar... fizycznie czuje się przygniatanie do podłogi... kolana się uginają...
Był też John C. Reilly (znany ostatnio z "Rzezi" <-- o tym następnym razem), jednak ten pan nie robi na mnie w ogóle wrażenia... a może takie właśnie ma role? Hm?
Trudne macierzyństwo, trudna miłość, trudny film. Oczywiście gorąco polecam : ) Może nie do chipsów i piwa... ale warto! Chipsy mogą poczekać : )
*******************************************************************************************************************
A, żeby nam nie było za dobrze... wniosę odrobinę niepokoju w Wasze dusze polecając Wam film... mroczny... niosący pewne obawy... będący obawą...
"Musimy porozmawiać o Kevinie" to film o matce. O matce i jej relacjach z synem. O trudnych relacjach. Bo czyż każda z nas musi być matką? Czyż każda z nas nadaje się do tego? Pragnie tego?
Oczywiście film można odebrać różnie... jednak niezaprzeczalne są jego zalety w postaci świetnego doboru aktorki głównej roli. Tilda Swinton zawsze robi na mnie wrażenie. Czy to kampanią reklamową czy filmem... i te wrażenia są różne! Pociągające, prawda? Jest nieprzewidywalna. W roli mrocznego... demonicznego Kevina Ezra Miller. Jego spojrzenie powoduje fizyczny ciężar... fizycznie czuje się przygniatanie do podłogi... kolana się uginają...
Był też John C. Reilly (znany ostatnio z "Rzezi" <-- o tym następnym razem), jednak ten pan nie robi na mnie w ogóle wrażenia... a może takie właśnie ma role? Hm?
Trudne macierzyństwo, trudna miłość, trudny film. Oczywiście gorąco polecam : ) Może nie do chipsów i piwa... ale warto! Chipsy mogą poczekać : )
Powiem krótko Twoje spojrzenie na świat bardzo mnie fascynuje!!!!
OdpowiedzUsuńOdbieram to jako ogromny komplement :) dziękuję!
UsuńTak właśnie miało być Mała Mi!!
Usuńapropos mojego powyższego komentarza- zapomniałam przecinka :D
OdpowiedzUsuńHahaha a ja właśnie marketingowcem jestem :)
OdpowiedzUsuń;) no to poproszą reklamę do wybranego przedmiotu, z którego sobie z lekka żartuję :)
UsuńTaa, czego to już ludziom nie wcisną. ;) Nawet podstawka na łyżkę może być bardzo przydatna, jeśli ktoś będzie molestował nas jej reklamą przez pół godziny.
OdpowiedzUsuńA ten film mnie zaciekawił, powiem szczerze. Ów Kevin spogląda tu na mnie niczym dziewczynka z ringu, lecz jeśli to nie horror, tym bardziej czuję się zaintrygowana.
;) nie nie, to nie jest horror :)
UsuńW przeciwieństwie do owych gadżetów, książki są nam NAPRAWDĘ potrzebne :D Czytałam "...Kevina" kilka lat temu i ... się przeraziłam. Tamta trauma mi przeszła, więc mogę iść zobaczyć film ;-)
OdpowiedzUsuńPóki wiosna nie przyszła, bo na wiosnę to chyba zbyt mroczne ;)
Buziam!
Zdecydowanie na "Kevina" trzeba mieć odpowiedni dzień :) podziel się wrażeniami jeśli uda Ci się go zobaczyć :)
Usuńpodstawka pod łyżkę najbardziej mnie rozbawiła :)) no ale co, nie przydatna?? :))
OdpowiedzUsuń;) no oczywiście, że może być przydatna... nawet bardzo!
UsuńMi - z tą podstawką pod łyżkę to wcale nie takie abstrakcyjne przedsięwziecie. Zawsze podczas gotowania szukam czegoś, o co mogę oprzeć upapraną łyżkę. Zwykle wyciągam jakiś talerzyk, miseczkę, bo na blacie nie położę za skarby świata! Po pierwsze - zaraz będę mieszać znowu a takiej przeciągniętej po blacie łyżki nie wetknę w jedzenie, a po drugie - zaraz mi druga połowa przyjdzie do kuchni robić herbatę, postawi kubek na napacianym i rozniesie po całym mieszkaniu. Takie ekstremalnie brudzące sosy to najbardziej się roznoszą, mówię Ci! :)
OdpowiedzUsuńkuro :) w takim razie polecam serdecznie zakup podstawki pod łyżkę :) nie chciałabyś widzieć co ja robię ze sztućcami podczas gotowania ;p daleko mi do Twojej idealistycznej higieny :) podstawki pod łyżki widziałam w Tchibo :) nie dokładnie takie jak ta na zdjęciu, ale jednak :)
UsuńJak zaczęłaś pisać, że te rzeczy są dobre na prezent to się zastanowiłam czy nie opisać którejś z nich u siebie, ale doszłam do wniosku, że skoro ja sama, która mam mnóstwo mało potrzebnych gadżetów nie chciałabym ich dostać to nie wiem kto by chciał ;)))
OdpowiedzUsuńPrezneciku ;) właśnie moim zdaniem takie przedmioty są idealne na prezent! Bo sama nigdy byś ich nie kupiła... a przydać się czasem mogą... ;p ale oczywiście to kwestia gustu... człowieka... gadżetu itp :)
UsuńHm, polecam katalogi "Świata Książek" i inne takie. Połowę gazety stanowią przedmioty "bez których nie da się żyć". Moim osobistym faworytem były nożyczki do obcinania paznokci u stóp z wydłużonym uchwytem, aby przypadkiem nie trzeba było nogi podnosić do góry, albo się schylać. ;)
OdpowiedzUsuńJa uskuteczniam metodę małych kroków, jeśli idzie o przyciąganie wiosny. Póki co przygotowałam pojemnik na kwiatki. Zawartość też się kiedyś pojawi. ;)
Polecam drzewka owocowe lekko poranić :) i kwiatki będą niebawem!
UsuńHm, hm. Dziś przytargałam pachnącego hiacynta. Drzewka owocowe następnym razem. :))
UsuńKoniecznie muszę zobaczyć ten film. Uwielbiam mroczne, trudne klimaty i towarzyszące mi po takich obrazach przemyślenia.
OdpowiedzUsuńFilm muszę obejrzeć, a storczyki mi pięknie zakwitły, aż miło się na nie pogapić :)
OdpowiedzUsuńWciaz kwitnie jak szalona "gwiazda betlejemska". Czy to znaczy, ze zima bedzie dluga?
OdpowiedzUsuńBeatto :) muszę zaapelować do Ciebie w kwestii mordu. Otóż jeśli masz jakiekolwiek powody by myśleć, że kwitnąca gwiazda betlejemska oznacz długą zimę... proszę Cię na wszystkie świętości - zabij tę gwiazdę!!!! Wyrzuć, spal, przesadź ;D cokolwiek!!! Albo Ty zabijesz ją... ale mój rachunek za ogrzewanie zabije mnie... ;p
UsuńA tak poważnie, to nie mam pojęcia co oznacza kwitnąca gwiazda prócz ładnych widoków :)
Bardzo dobry pomysł z tą gałązką. Ja wręcz słyszałam o jakimś zwyczaju, dla maturzystów, że w wigilię zrywało się gałązkę z drzewka owocowego i wkładało do wody i jeśli zakwitła to kiedyśtam( nie pamiętam teraz czy to był 21 marca czy inna data) to znaczyło, że zda się maturę. Nie próbowałam, ale zdałam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej tradycji... choć szkoda, bo podoba mi się bardziej niż jakieś tam czerwone majtki...;p z drugiej strony... mogłoby to działaś jak samosprawdzająca się przepowiednia... a szkoda by było ;) prawda?
UsuńNa Kevina jakos boję sie iść
OdpowiedzUsuńDlaczego boisz się oglądać "Kevina"?
UsuńDiaboliczne dzieci wywołują we mnie strach...
Usuńa Gapcio wystraszył ptaszki i ich zimowej stołówki, zaraz potem poszedł do kurnika i siedział z kurami na grzędzie, a one nic...
Podstawka na łyżkę... Nie pomyślałbym, ale to może mieć sens. Nigdy nie wiem co zrobić z ociekającą sosem łychą. A nie lubię upapranego blatu ;-)
OdpowiedzUsuńTo właśnie dla takich ludzi jak Ty powstała ta łyżka :) może podeślę po tajniacku linka Twojej Żonie? :D Może zamiast lizaka-serduszka.... sam wiesz... ;p
Usuńfilm faktycznie godny polecenia, ku refleksji
OdpowiedzUsuńdo takich gadżetów trzeba by mieć dom z gumy:)
OdpowiedzUsuńpoprzestanę na galązce:)
oj.. gadżety.. "wymysł szatana" ;) połowa mojego mieszkania zawalona jest gadżetami (tak.. mam podstawkę pod łyżkę..) i trafia mnie, za każdym razem jak nie mam miejsca na rzeczy, naprawdę potrzebne (np słoik nutelli)..
OdpowiedzUsuńa że jeszcze prowadzę życie dosyć wędrowne (tzn nie migruję często, ale jak już to zmieniam kontynenty) i przychodzi mi płacić koszty transportu kontenera gadżetów drogą morską, jestem zagorzałą przeciwniczką produkcji i sprzedaży takich bzdur! ;)
Hehe... nie wiem, który gadżet jest najbardziej niepotrzebny :) Ale taka właśnie funkcja gadżetów. A film... Oglądaliśmy ostatnio z R. Fakt do piwa i chipsów się nie nadaje. To akurat mały problem, a w zasadzie wcale nie problem. Gorzej, że po filmie oboje zaczęliśmy się zastanawiać nad chęcią posiadania dziecka.
OdpowiedzUsuńJa stawiam na ręcznik-turban. Zupełna, totalna strata pieniędzy! Już podstawkę na łyżkę bym spożytkowała :) ale ten ręcznik... czy oni (tzn. twórcy) myślą, że my niedorozwinięte jesteśmy i nie potrafimy ręcznika na włosach zawinąć??!!
UsuńA film... owszem... nastręcza takich właśnie przemyśleń... brr...
Wszystkie, ale to wszystkie przedstawione wyżej przedmioty jawią mi się niezbędnymi w moim domu. Kocham wszelakie udogodnienia, więc i do tych pałam już uczuciem błyskawicznym i wielkim :-) Ten gadżet z guzikiem na ręczniku muszę sobie zrobić :-))
OdpowiedzUsuńRęcznik-turban?? :) czyż to nie uwłacza naszej inteligencji? :P przecież umiemy sobie owinąć ręcznik o głowę... prawda???
UsuńPotrafię, ba - jestem w tym mistrzem, ale mam tak gęstą i długą grzywę, że nawet rozmiar plażowy nie chce się trzymać :D
UsuńŚwietny pomysł z tą gałązką. Już od dłuzszego czasu tęskni mi się za wiosną, która uparcie czeka na swoja kolej przyjścia.... Teraz ja mogę mieć swoja własną, osobistą wiosnę ;)
OdpowiedzUsuńUzywam podstawke na lyzki, ale moja jest plaska, cos w rodzaju talerzyka. To na obrazku wyglada skomplikowanie i przypomina mi wieszak;)
OdpowiedzUsuńDo nozyczek z dluzsza raczka, o ktorych wyzej pisze Rebeka dorasta sie z wiekiem, tak mniej wiecej po 70tce, wiec kto wie, czy kiedys wszyscy nie bedziemy ich uzywac:))
;) ja tam optymistycznie wierzę, że dam radę ze zwykłymi nożyczkami... :) czego wszystkim życzę!
UsuńTeż uwielbiam gadżety i ładne rzeczy :) Jestem tym typem kobiety, która ma różne dziwne przybory kuchenne zupełnie niepotrzebne, bo jajko sadzone w kształcie serduszka jest naprawdę tylko duchową rozrywką :)
OdpowiedzUsuńGenialne te rozwiązania! A ja strasznie wymarzłam w drodze :( Na zewnątrz minus dużo stopni, a w samochodzie grzaliśmy i grzaliśmy, ale jednak najlepiej zakopać się pod kołdrą.
OdpowiedzUsuńU mnie coś zakwitło, niestety nie wiem jak się nazywa ale wygląda bardzo ładnie, trochę wiosennie:)Co do przedmiotów użytkowych to jednak jestem wielbicielem minimalizmu (nie mam dużo szafek).
OdpowiedzUsuńLubię jak kwitnie w wazonie. Kot też, wyciąga i zjada:)Jestem w posiadaniu takiego turbanu na głowę, nawet dwa razy użyłam, a teraz leży pyrgnięty w szafce;)Dostałam oczywiście w prezencie. Za to ta łyżka z wagą jest całkiem niegłupia, ja w ogóle lubię kuchenne gadżety, a zawsze muszę sprawdzać, ile gram mieści się w łyżce np. cukru. Ostatnio przy pączkach sprawdzałam:)Film na pewno ciekawy, ale tez mroczny, a że ja jestem ostatnio sama mroczna, to filmy wolę lekkie, mogą być nawet głupie, byle nie przygnębiające:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ten turban mi się podoba :-)) Bardzo wygodny chyba.. :-) Czytałam o tym filmie bardzo dobre komentarze, chciałabym go obejrzeć, ale narazie nie mam jak wyrwać się gdzieś bez dzieci :-))
OdpowiedzUsuńAle chyba prościej owinąć głowę ręcznikiem niż kupować takie coś? :) znając siebie nie mogłabym trafić sobie tym guzikiem ;p
UsuńNa tę wiosnę w domu chyba się skuszę ;) Na film być może, w jakiś lepszy dzień. A rzeczy z gatunku "przydałoby się, ale..." oddaję dalej w prezencie. Uwielbiam przyprawiać na oko ;)
OdpowiedzUsuńCo roku wiosnę zapraszam właśnie gałązkami wstawinymi do wody.
OdpowiedzUsuńFascynujące jest ta namiastka natury, ożywiona domowym ciepłem.
Ostatnio targają mną podobne przemyślenia, ile razy dałam sobie wmówić ,że ,,coś,, jest dla mnie ,,niezbędne,, (czytaj zbyteczne) ;)
Wiosna w domu bardzo fajna sprawa, aczkolwiek osobiście poluję na pierwsze tulipany. Chociaż pewnie gałązki są bardziej ekonomiczne w dzisiejszych czasach:) Ręcznik - turban skradł moje serce - serio. I już śpieszę wytłumaczyć czemu: otóż mam manię mycia zębów z turbanem na głowie. Najczęściej z lenistwa, niestety. W czasie pochylania głowy nad umywalką turban spada, przekręca się, wpada pod kran i tym podobne dziwne rzeczy się dzieją, więc ten guzik z pętelką nie głupi, nie głupi:) Natomiast co do Kevina to jeszcze nie byłam, ale wybieram się na pewno.
OdpowiedzUsuńTulipany kupowałam chyba dwa tygodnie temu w Lidlu :) i nawet ładnie się trzymały :) a turbanik taki kupisz w Tchibo... ;) i pewnie w innych miejscach... ja go akurat tam widziałam.
UsuńOj, jak ja lubię tu przychodzić...Zawsze naładujesz mnie uśmiechem...Zabawka do odkurzania powierzchni....tojest coś co chce miec:):):)
OdpowiedzUsuńtamirianie... jutro ten "ważny" dzień ;p może sobie w prezencie zamówisz? :P
UsuńWażne by wiosna była przede wszystkim w sercu :)
OdpowiedzUsuńtanatoza.blogspot.com
Lubie Twoje posty bo są takie radosne... U mnie jakoś tej radości ostatnio mało i niestety nawet Twoja magiczna lista jakoś nie chce pomóc. Ale pozdrawiam serdecznie mimo to
OdpowiedzUsuńObejrzałam ten film i zaczęłam myśleć...a co jak ja urodzę takiego małego świrka? BO przecież tacy ludzie rodzą się naprawdę i na którąś matke musi wypaść.
OdpowiedzUsuńJa chcę wiosnę ale za oknem!!!
;) chyba na wiele osób tak działa ten film... ale wiesz... moim zdaniem jeśli po filmie się myśli, znaczy to, że był dobry :)
UsuńCzego to ludzie nie wymyślą! ;)
OdpowiedzUsuńMała Mi zawieszam nadawanie na jakiś czas..tak czuję, trochę się uzbierało na tą decyzję ale będę odwiedzać na pewno:))
OdpowiedzUsuńPodobają mi się gadżety jakie tu wstawiłaś Mała Mi. Są może i zbędne, ale taka to funkcja gadżetów. Czasem warto coś takiego mieć. Pomysł na gałązkę - rewelka - obym nie zapomniała ukraść gdzieś z parku ;-) ha ha. Film zaś - słyszałam pochlebne recenzje ale mniemam, że jako fil niełatwy nie każdemu się spodoba. Ja czasem lubię takie kino. Ale trzeba na nie spokoju i skupienia, a tego u mnie niet i się na razie nie zanosi. Uśmiech!
OdpowiedzUsuńNo niezłe, choć mój punkt widzenia świata nie ma aż tylu drobnych rzeczy sprawiających radość :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie raczej domena kobieca, choć niezwykle interesująca. :D
na upartego łyżka z wagą nie jest taka zła. :D chociaż ja i tak robię wszystko na oko. :) co do filmu - zamierzam najpierw przeczytać książkę, potem wezmę się za ekranizację. :]
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film. Jednym słowem go skwituję: Straszny. Świetny ten chłopak w roli Kevina - moim zdaniem pasował idealnie do tej roli.
OdpowiedzUsuń;) mnie też przeraził i dał do myślenia...
Usuń