Jest środa. Godzina 11 23. Piję kawę. I nagle poczułam uderzenie. Uderzyła mnie myśl. Myśl o moim poniedziałkowym odkryciu. Wiedzieliście, że nawet jeśli ktoś zwie się Siostrą, Bratem, Mamą.. Wujkiem... obojętnie... nawet jeśli ktoś jest naszą Rodziną... to nic nie znaczy!? Już wyjaśniam.
No bo co z tego, że więzy krwi? Cóż z tego, że wspólna Mama lub Tata? Lub oboje :) Zupełnie nic...
Do poniedziałku żyłam w przekonaniu, że to coś wielkiego. Niesamowitego... I owszem, chciałabym, żeby tak było, ale nic na siłę... Do tanga trzeba dwojga. Prawda?
Jeśli Los / Przypadek / Coś Innego sprawiło, że nie jesteśmy w żaden sposób bratnimi duszami... to nawet jeśli krew w naszych żyłach płynęłaby błękitna (!) to nic z tego! Nic! Null, zero.
Może większość z Was już o tym wiedziała... (ja często odkrywam oczywistości... najczęściej jednak bardziej radosne, niż ta, o której piszę), ale ja nie... nawet przez myśl mi to nie przeszło...
Dlatego czuję się niczym źłe przygotowane Martini Bonda... wstrząśnięta i zmieszana....
Sama pośród wiedzących...
Do poniedziałku żyłam w przekonaniu, że to coś wielkiego. Niesamowitego... I owszem, chciałabym, żeby tak było, ale nic na siłę... Do tanga trzeba dwojga. Prawda?
Jeśli Los / Przypadek / Coś Innego sprawiło, że nie jesteśmy w żaden sposób bratnimi duszami... to nawet jeśli krew w naszych żyłach płynęłaby błękitna (!) to nic z tego! Nic! Null, zero.
Może większość z Was już o tym wiedziała... (ja często odkrywam oczywistości... najczęściej jednak bardziej radosne, niż ta, o której piszę), ale ja nie... nawet przez myśl mi to nie przeszło...
Dlatego czuję się niczym źłe przygotowane Martini Bonda... wstrząśnięta i zmieszana....
Sama pośród wiedzących...
No, ale, żeby nie było tak drętwo odkryłam jeszcze taką oczywistość jak zwykłą Niveę : ) która nałożona podwójnie, w odstępie czasowym, doskonale chroni moją skórę! Zwykła Nivea... kto by pomyślał? No pewnie ktoś pomyślał... ale dzięki temu ja mam swoje odkrycie ;p
I jeszcze coś niesamowitego. Wiedzieliście jaką Moc Sprawczą ma... Michałek? Nie Wiśniewski, ani nawet nie Żebrowski. Bajor też nie. Anioł też nie.
Słodki... czekoladowy... podarowany w najmniej oczekiwanym momencie :) wyciągnięty z szuflady niczym królik z kapelusza! Tyle, że po zjedzeniu sierść w ustach nie pozostaje :P Wywołuje uśmiech :)
Słodki... czekoladowy... podarowany w najmniej oczekiwanym momencie :) wyciągnięty z szuflady niczym królik z kapelusza! Tyle, że po zjedzeniu sierść w ustach nie pozostaje :P Wywołuje uśmiech :)
Dlatego poproszę o kolejnego Michałka :)
http://www.youtube.com/watch?v=2s-1hfUDyQg&feature=related obejrzyj
OdpowiedzUsuńWłaśnie... bratnie dusze... ;)
UsuńCo do Michałka to zgadzam się w 100% a nawet 200%! Też uwielbiam i też uważam, że potrafi zupełnie odmienić dzień.
OdpowiedzUsuńMichałki oj tak - szczególnie białe. Mają działanie uspokajająco-wciągające. Przynajmniej w moim wypadku. Więzami krwi sobie głowy nie zawracam, ale chętnie zagrzebałabym się w te pledziki i koce ze zdjęcia.
OdpowiedzUsuńuwielbiam Michalki:) a osobiscie znam jednego,moze go az nie uwielbiam,ale tez jest fajny;)
OdpowiedzUsuńmoj maz wierzy w wiezy krwi,chocby nie wiem co,a mi niestety ta oczywistosc dane bylo odkryc jakis czas temu...
no i wlasnie jak to jest,jak sie smucimy,to slodycze sa niby lekarstwem,pisze -niby,bo po zjedzeniu wiekszej ilosci,to lekarstwo jednak wcale nie dziala:)
p.s Mala Mi,bardzo fajne Twoje ulubione w lutym:) pozdrawiam i usmiechu zycze!
aaa i rodziny sie nie wybiera -tak sie mowi;)
Kiedyś bardzo wierzyłam w więzy krwi... Teraz wierzę tylko i wyłącznie w moją rodzinę- mamę, tatę, siostrę. Niestety przekonałam się, że z resztą rodziny- babcia, brat taty, ciotka- nic już nas nie łączy oprócz zgrzytów i kłotni... Smutne.
OdpowiedzUsuńMichałki są rewelacyjne :) Niesamowicie potrafia poprawić humor ;)
Niestety czasem tak jest, że z rodziną najlepiej na zdjeciu - czyli im dalej tym lepiej. Zawsze marzyłam o duuużej rodzinie, co to zjeżdża się w święta do domu dziadków i wspólnie celebruje ważne chwile - jak święta czy urodziny. Rzeczywistość jest jednak inna - i odkąd babcię choroba przykuła do łóżka to pies z kulawą nogą się nie zainteresuje - przykre, ale prawdziwe. Nie widzę sensu utrzymywania kontaktów z kimś, kto mnie ( czy bliską mi osobę)olewa tylko dlatego, że łączą mnie z nim więzy krwi. Kicham na to! Cóż. Rodziny się nie wyvbiera - całe szczęście czasem przyjaciele znaczą więcej niż rodzina!
OdpowiedzUsuńA Michałek. W białym kubraczku ( w białej czekoladzie) jest równie pyszny...
Ja mam dość małą rodzinę (tę bliską bez cioć, wujków, doszywanych stryjków itp) i muszę przyznać, że tylko z nimi mam chęć utrzymywać jakikolwiek kontakt. Chociaż czasami doprowadzają mnie do szewskiej pasji i zastanawiam się jak to możliwe, że jeszcze się nie pozabijaliśmy?! No, ale...na razie się udaje. A Michałka bym zjadła. Ze mnie generalnie łasa na słodysze dziewczyna:) Serdeczności.
OdpowiedzUsuńMoja najbliższa rodzina to wspaniali ludzie i ostatnio jeszcze bardziej ich doceniam, bo często czytam o złych relacjach w rodzinach innych. Dalszą rodzinę tzn. siostry dziadków itp. widuję raz na kilka lat, a sporą część poznałam dopiero na pogrzebie mojej babci!
OdpowiedzUsuńA michałki uwielbiam, ale tradycyjne. Białe czy inne smakowe mi kompletnie nie smakują ;)
Michałek był dziś moim pierwszym posiłkiem, który przyprawił mnie o doznania graniczące z ekstazą. Dostałam go od dzisiejszego solenizanta - Jasia.
OdpowiedzUsuńCo do "rodzinki" - ja mam właśnie taką. Dużo nas, ale jesteśmy sobie kompletnie obcy.
Jeśli dokonasz odkrycia, które uczyniłoby moje dłonie aksamitnymi, to Cię ozłocę. Próbowałam już wszystkiego. Chyba.
fajny blog, obserwujemy? www.fashionmee3.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńSchrupałabym :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że z moja rodziną łączy mnie to samo uczucie co do czekolady - prawdziwa miłość :D
Za michałkami nigdy nie przepadałam ale chcę spróbowac kawowych.
OdpowiedzUsuńNiestety co mam bardzo dużo do powiedzenia na temat Twojego odkrycia. Poczułam je na własnej skórze. Ale po co zarzucać smutnymi wspomnieniami. Szkoda, że juz zawsze będą gdzieś we mnie tkwiły i zakłócały spokój.
A wiesz jaką moc sprawczą ma trufelek? Jestem chora i tylko to może mnie uzdrowić :)
OdpowiedzUsuńMichałki !? Pycha!! Kocyki - hipnotyzują wyglądem (w takie mrozy). Rodzina - niestety muszę przyznać, że odkrycie prawdziwe.Ja uważam, że więzy krwi to tylko dobry początek na fajną więź ale należy się trochę postarać - nie ma nic tylko z przydziału i z powodu genów, o relacje należy dbać - a jeśli ktoś nie ma ochoty to....jego wybór. Im szybciej to sobie człowiek uświadomi - tym większa szansa, że sam nie zawali relacji.
OdpowiedzUsuńWiezy krwi sa po prostu niczym wiecej jak tylko wiezami krwi, czastka wspolnego DNA niczego nie gwarantuje. To wszystko za malo, zeby tworzyc zazyle stosunki, zrozumienie, emocje.
OdpowiedzUsuńOt, bardzo czesto to zlosliwosc losu, ze rodzimy sie spokrewnieni:)
Problem w tym, ze nawet jak my to rozumiemy, to "rodzina" bardzo czesto nie. I coz poczac?
Nic machnac reka i zyc dalej:))
Czasem wspólne geny współgrają, czasem nie. Najlepszy dowód,że prócz pozwijanych nukleotydów, ważna jest też psyche. Mimo wszystko życzę poprawy wzajemnych relacji. Michałki podobno dobre są białe, nowość i hit, ja nie używam, bo ze słodyczy najbardziej lubię boczek i śledzie, więc nie mam zdania. Za to Michałkowy gest zawsze jest bezcenny:)A krem Nivea teraz, to już całkiem co innego jak kiedyś. Tani i dobry. Ten dawny rozsmarowywał się podobnie do masła śmietankowego, jak próbowałaś smarować, to się robiły grudki i wyciskały kropelki wody:)
OdpowiedzUsuńEch... ja mam w związku z rodziną (dalszą) same kiepskie jazdy. Kumpel, z którym dzieliłem pokój w akademiku, studiował prawo i twierdził po parunastu wizytach w sądzie (coś w rodzaju praktyk czy cuś) nie może dojść do siebie, bo odkrył, że najzajadlej, najobrzydliwiej i najbrutalniej walczą o swoje (czytaj pieniądze) członkowie jednej rodziny...
OdpowiedzUsuńW rodzinie tak samo jak w społeczeństwie - z jednymi nadaje się na tych samych falach, a z innymi nie :-o
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony może teraz we współczesnych czasach te więzy rodzinne są słabsze, jesteśmy bardziej mobili, mniej czasu spędzamy z rodziną - może to też ma jakiś wpływ?
Ja im jetem starsza zaczynam cenić rodzinę i czuć, że mimo wszystko te więzy krwi mają znaczenie - choć oczywiście nigdy nie dogadywałam się ze wszystkimi w mojej rodzinie i nie będę dogadywała się nadal.
Mała Mi przykre jest to co piszesz. Ja sama z rodzeństwem mam wzloty i upadki,choć pragnęłabym rodzinnej sielanki...niestety. Teraz mam swoje dzieciaki i jak sobie pomyślę, że tyle czasu im poświęcam aby się szanowały i doceniały siebie wzajemnie a one potem, jako dorosłe osoby pokłócą się "na śmierć i życie" to będę bardzo zawiedziona.
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak rodziny są tak bardzo ze sobą zżyte, wręcz namacalnie czuć ich wieź, oddanie...dlatego chyba tak bardzo lubiłam serial "Bracia i siostry".
Pozdrawiam:)
Dużo odkryć, ale przy kawie często tak bywa. Jedne odkrycia przyjemne, drugie mniej... Te Michałkowe na pewno zaliczają się do tych milszych, zwłaszcza dla podniebienia.
OdpowiedzUsuńJako przeciwwagę dorzucę równie mało odkrywczą myśl, że naszą rodziną są przyjaciele. I wirtualnego Pawełka ;)
OdpowiedzUsuńUściski!
Prezenciku :) życzę Ci dziś wielu Michałków :)
OdpowiedzUsuńEmocjo... właśnie, rodziny się nie wybiera, wiem. Jednak przyjaciół owszem. I tutaj pojawia się ta rozbieżność... bo ja żyłam w przekonaniu, że rodzina, to bliscy, bliscy to przyjaciele... a tak wcale być nie musi i to nawet bez niczyjej winy... rozumiesz? :) Przykre...
Koliberku :) moim zdaniem Mama, Tata i Siostra to i tak wiele jak na więzy krwi... dbajcie o to :)
Właśnie Jagodo.. :) dobrze, że mamy jeszcze Przyjaciół :) Ach te kontakty międzyludzkie...
kaeri ;) a czy zwykły kremik firmy Ziaja z kozim mlekiem próbowałaś pośród tego wszystkiego?? :)
Aśu ;) zjadłam raz kawowego Michałka ;) nawet niezły, ale kiedy zobaczylam pomarańczowe to mi się podniosło...
A z odkryciami tak jest... że czasem wystarczy pozostawić tę widzę... wiedzieć i już, nie analizować, nie przegryzać milion razy... tak chyba jest zdrowiej :)
Próbowałam, a jakże. Za słabe toto. Dziś nabyłam skoncentrowaną Neutrogenę - jeśli ona nie pomoże, to sobie odgryzę dłonie.
Usuńsame więzy krwi nie wystarczą, trzeba się jeszcze oprócze tego lubić i wzajemnie starać o siebie ;)
OdpowiedzUsuńnp. oddając komuś ostatniego michałka... :))
soallina :) Świadomość... gdyby tak ją sprzedawali w promocji... ;) prawda?
OdpowiedzUsuńStar ;) machnięcie rączką czasem nie jest takie proste... niestety :)
kaprysiu ;) to ja nie znam takiej wersji Nivei :) zdziwiłam się, bo myślałam, że będę musiała kupić specjalistyczny krem na zimę... wiesz... marki Marka :) wydać dużo pieniążków :) a tak? Mam z głowy :) Smacznych śledzi Ci życzę :)
Antku ;) jeśli połączyć pieniądze i rodzinę... to najczęściej właśnie wychodzi koszmar... scenariusza na dramat nie trzeba pisać...
Świadomość - bardziej wartościowa gdy się ją osiągnie drogą naturalną ;D - w procesie myślenia ;D
UsuńMala Mi, tak sobie o tym myslalam co napisalas,ze przykre...i wrocilam wspomnieniami do mojej byc moze podobnej historii sprzed 4 lat.Rodzina,ktos bardzo mi bliski,jak to sie mowi,dalabym sie pokroic,a potem takie rozczarowanie,przykre,no wlasnie....szkoda,ze takie sytuacje maja miejsce,szkoda,ze ludzie bliscy,nawet ci naj naj, rania najbardziej...zycie.....
OdpowiedzUsuńbedzie juz tylko lepiej!:) milego weekendu:)
Wiemy, wiemy :/ książkę by można na ten temat napisać. Dobrze, że przyjaciół wybieramy sami.
OdpowiedzUsuńAle piękne foto to z kocykiem i kanapą. Ach tak się tam umościć i niech ktoś podaje michałki i gorącą herbatę;)
OdpowiedzUsuńWiedzieliśmy o tym;) No ale ja mam to szczęście, że moja sis to i moja przyjaciółka:)
MM, wiem, ze to machniecie jest prostsze w moim przypadku, bo jestem daleko;/
OdpowiedzUsuńDag :) ja właśnie też doceniam te więzy... i tym bardziej starałam się o nie dbać skoro, tak jak piszesz ciągle gdzieś gonimy i czasu coraz mniej. Ale właśnie... ja jedna to mało.. a z drugiej strony wiesz... dawno temu ludzie też podróżowali... a kommórek nie było... teraz powinno być właśnie łatwiej :) hm?
OdpowiedzUsuńgalopku ;) ja myślę, że to tylko po części zależy od Ciebie jak Twoje dzieci będą się traktowały w przyszłości... one staną się potem innymi ludźmy z różnymi charakterami... i będzie musiały chcieć. Obie strony :) powodzenia ;)
kaeri :) a rękawiczki nakładasz na pokremowane dłonie? Podobno na noc dobrze to robi :) Ja mam Neutrogenę... i szału nie ma :)
Mam rękawiczki. Zakładam. Ale jakimś dziwnym trafem budzę się bez nich ;)
UsuńHaha :) ja mam zatyczki do uszu ;D i też budzę się bez nich... może nas nawiedzają jakieś Obce Osobistości? :D bo jeśli jesteśmy we dwie to już nie może być przypadek!! Nie sądzisz? :)
UsuńMichałek itp. zawsze poprawia mi humor i zawsze znajdę dla niego chwilkę czasu:)
OdpowiedzUsuńNiedawno pomyślałam o rodzinie i tez mnie to uderzyło ... myślałam, ze tylko ja mam takie "odpały" ;) Cieszę się, że jest ktoś, kto myśli podobnie .... Niech żyją michałki !!!
OdpowiedzUsuńMyślę, że więzi rodzinne w czasach współczesnych znacznie się osłabiły. Kiedyś rodzina była siłą, bez niej człowiekowi trudno było przetrwać i żyć. Dziś jesteśmy samowystarczalni i bardzo niezależni, rodzina już nie jest nam tak bardzo potrzebna do przeżycia i jako takiego funkcjonowania.
OdpowiedzUsuńWiem doskonale co oznaczają trudne relacje w rodzinie i gdy jedna strona chce, a druga nie chce, bądź jest obojętna. Ale usłyszałam niedawno od kogoś (nie z rodziny), że zawsze trzeba zacząć zmianę od siebie.
Pozdrawiam
Taa... zawsze też można przestać chcieć ;)
Usuńpiękne te poduszki :))) uwielbiam takie zestawienia
OdpowiedzUsuńTo mój Michałek!! Zdjęcie z mojego bloga ukradzione!! Ech, nie gniewam się. Ale wypadałoby linki przekierowujące umieszczać :))
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie piękne koce, chcę pazernie wszystkie
OdpowiedzUsuńPolecam promocje w Home&You :) kupiłam piękne, dwustronne koce plarowe za dwadzieścia parę złotych :) duuuuże i ciepłe :)
Usuń