Jeśli myślimy zbyt wiele, zbyt mało czynimy. I tak też ogarnęło mnie ostatnio myślenie, analizowanie, rozmyślanie nad przeanalizowanym, analizowanie przemyśleń i tak dalej...
Oczywiście tematyka bardzo szeroko zakrojona jak przystało na osobę, która chce sobie życie ułatwiać... ;p
Z każdym dniem swojego krótkiego życia dostrzegam jak skomplikowane są relacje międzyludzkie.
Nawet jeśli nie mamy złych zamiarów i bardzo się staramy, żeby wyszło dobrze, czasami wychodzi jak zawsze.
Bo jak tu się rozeznać? Niby wszyscy mówią, że cenią prawdomówność i szczerość. Ale ile razy koleżanka obrzuciła Cię nienawisntym spojrzeniem kiedy zgodnie z prawdą powiedziałaś / powiedziałeś, że nie wygląda korzystnie w nowej fryzurze (co i tak było bardzo delikatnie ujęte)?
Czasem trudno wyczuć czy lepiej się odezwać czy nie...
Czasem powiemy o jedno słowo za dużo...
Kiedy się staramy przemilczeć i nie paplać jak panie z pociągu w "Dniu świra" - jesteśmy gburowaci.
A co z uprzejmością? Kultura wymaga od nas minimalnej uprzejmości wobec wszystkich. Uśmiechamy się, rozmawiamy na różne tematy, witamy, żegnamy.
Tylko co zrobić kiedy kogoś nie lubimy? Granica między uprzejmością z kultury a fałszem wydaje mi się bardzo cienka. Krucha. Wręcz od samego myślenia o tym - popękana niczym warstwa lodu pod grubą łyżwiarką...
Czym różnię się od fałszywej koleżanki, która udaje uprzejmą wobec kogoś kogo potem obgaduje po kątach?
Czyż lód nie pęka z kazdym kolejnym krokiem?! :)
Kiedy się staramy przemilczeć i nie paplać jak panie z pociągu w "Dniu świra" - jesteśmy gburowaci.
A co z uprzejmością? Kultura wymaga od nas minimalnej uprzejmości wobec wszystkich. Uśmiechamy się, rozmawiamy na różne tematy, witamy, żegnamy.
Tylko co zrobić kiedy kogoś nie lubimy? Granica między uprzejmością z kultury a fałszem wydaje mi się bardzo cienka. Krucha. Wręcz od samego myślenia o tym - popękana niczym warstwa lodu pod grubą łyżwiarką...
Czym różnię się od fałszywej koleżanki, która udaje uprzejmą wobec kogoś kogo potem obgaduje po kątach?
Czyż lód nie pęka z kazdym kolejnym krokiem?! :)
P.S. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod poniższym tekstem! Cieszę się, że temat Wam się spodobał : )
W końcu wróciłaś! Brakowało mi Twoich tekstów ;)
OdpowiedzUsuńCiężko jest obracać się wśród ludzi, jeszcze ciężej z nimi konwersować i tworzyć relacje. Na drugiego człowieka nie mamy wpływu i cokolwiek zrobimy może zostać źle odebrane.
Trzeba być sobą i wiedzieć, że czasem niektórych relacji nie warto utrzymywać.
Rzeczywiście... cienka niebieska linia.
OdpowiedzUsuńCzłowiek, jest tylko człowiekiem, z tą różnicą że, niektórzy umieją bardzo dobrze radzić z emocjami, kontrolując swoje zachowania... a więc z łatwością przychodzi im hipokryzja. Inni, których cechuje szczerość, biorą życie otwartymi rękoma, i często niestety spotyka ich krzywda...
Tak pokrótce...
Pozdrawiam serdecznie:)
Taki temat w sam raz dla mnie do zastanowienia...bo relacje z innymi sa dla mnie introwertyka strasznie trudne... Chociaż z uprzejmością to jest tak, że staram się zachowywać wobec innych tak, jak chciałabym żeby wobec mnie się zachowywano - prosta i stara zasada. Stopień szczerości zależy od relacji - wierzę, że przyjaciółka nie potraktuje źle krytyki, ale ktoś obcy już niekoniecznie i czasami muszę ugryźć się w język.
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś fajny temat, idealny na przdświąteczny czas :)
rzeczywiście-między fałszem a kulturą jest bardzo cienka linia, lepiej czasem dwa razy ugryźć się w język niż coś powiedzieć. Najgorsze jest to nagabywanie-ktoś zmusza cię niejako do zajęcia stanowiska & jesteś pod ścianą
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że jesteś!
OdpowiedzUsuńI jaki ciekawy i ważny temat!
Ja tam zawsze jak kogoś poznaję od razu zaznaczam ,ze jestem wredna, innymi słowy - mówię to, co naprawdę myślę, bo tylko na takiej wredności można budować realną przyjaźń, a nie na sztucznych uśmieszkach i milczeniu wobec niewygodnych tematów...
Ja jestem z natury małomówny i pewnie w odbiorze innych czasem gburowaty. To trochę ułatwia, bo nie mam opisanych wyżej dylematów. A czasem utrudnia - bo czasem dobrze jest umieć paplać o niczym z kimś, z kim nie koniecznie mamy ochotę na rozmowy. Ja mam problem właśnie z tym.
OdpowiedzUsuńOgólnie - skomplikowane to wszystko ;-)
kiedy kogoś nie lubię staram się trzymać dystans - werbalny i przestrzenny;)
OdpowiedzUsuńDociera tez do mnie smutna prawda - to kobiety najczęściej brną w hipokryzję, choc ja jestem wybitnie jednolicowa i nie należy się mnie wcale obawiać:))
Witaj, po tak długiej przerwie :-) Super było dziś zobaczyć aktualizację na Twoim blogu :-)) Ja jestem czasem zbyt prostolinijna, ale z drugiej strony nie przejmuję się zbytnio tym co inni pomyślą, ja z zasady mówię szczerze :-)
OdpowiedzUsuńChoć przez całe życie uczy się nas żeby być kulturalnym (choć dla każdego może znaczyć coś innego), a dziś wymagana jest tzw. poprawność polityczna - uważam,że to straszne i się nie godzę się na to :-o
Pozdrawiam serdecznie :-)
Łoł...kupę czasu. :)
OdpowiedzUsuńNo ale jesteś. :)
Co do tematu, ja tam najczęściej walę prosto z mostu starając się jedyni, dobierać "eleganckich" słów. I powiem ci, że na dłuższą metę to sie sprawdza, bo zauważyłam, że ludzi mądrzy, doceniają moją szczerość.
jesteś szczery, mówisz prawdę, a i tak dostajesz szmatą w pysk.
OdpowiedzUsuńAle i tak wolę szczerość :P
jedna rzecz to kogoś nie trawić ale mimo wszystko przełamać się i być w stosunku do niego urzędowo uprzejmym a druga nie trawić i nadawać na niego gdzie się tylko da. Czasem warto przykleić uśmiech numer jeden i zapomnieć niż potem roztrząsać na forum jak to się jej/jego nie trawi
OdpowiedzUsuńWyznaję zasadę, że poza pracą, w której niestety trzeba się jakoś tolerować, czasem i poudawać, nie trzymam w swoim otoczeniu ludzi, z którymi jest mi nie po drodze. Nie chce mi się męczyć psychicznie.
OdpowiedzUsuńPrywatnie ludzie wokół się już przyzwyczaili, że bywam szczera do bólu, acz prawdę też można podać w przyzwoity i strawny dla drugiego sposób, co staram się czynić. Zresztą bliscy znajomi wiedzą, że jeśli chwalę i się zachwycam to szczerze, a jak coś mi nie będzie pasowało, to powiem to tu i teraz, po czym uznaję sprawę za niebyłą. Albo jeśli sprawa jest delikatna - zastanowię się i prędzej czy później podejmę temat by szczerze ale w sposób wyważony powiedzieć co naprawdę myślę.
Wiem, że nie z każdym człowiekiem tak można, są tacy, którzy żądają wyłącznie zachwytów. Ale oni zwykle nie są moimi najbliższymi przyjaciółmi/znajomymi :D
Jesteś! Jak fajnie ;) Czekałam na kolejny wpis i powoli traciłam nadzieję. A dzisiaj nadrabiam zaległości ostatnich dni i ta dam - niespodzianka ;)
OdpowiedzUsuńA co do dzisiejszego posta. Zawsze miałam problem z tym, że mówiłam, co myślałam. Problem w sensie konsekwencji :) Z wiekiem nie zmieniło się właściwie nic ponad to, że coraz częściej postępuję w myśl zasad wpajanej synowi przez tatę królika z bajki o Bambim: If you have nothing nice to say, say nothing at all. Przyjaciołom tego oszczędzam, mówię wszystko, choć czasami są to trudne rozmowy. Ale w tym wąskim gronie mogę liczyć na szczerość. A pozostali? Nikomu nie życzę źle, więc kurtuazyjne dzień dobry nigdy nie mija się z prawdą ;) Moją przypadłość szczerości do bólu znają prawie wszyscy, więc ktoś niepewny efektów swojej nowej fryzury, a oczekujący komplementu, raczej nie podejdzie do mojego biurka. I nigdy nie okłamuję swoich Dzieci. No, może poza bajkami o Świętym Mikołaju i wróżkach, ale to zupełnie inna bajka ;)
Granica między szczerością a chamstwem bywa bardzo cienka, i czasem ludzie mylą jedno z drugim. Co innego powiedzieć "nie podoba mi się twoja nowa fryzura", a co innego "szczerze" (bo taka szczera jestem, że aż strach) rzucić nawet bliskiej osobie "ta twoja fryzura jest ohydna/obciachowa/beznadziejna" - a wielu ludzi własnie to uważa za szczerość. Łatwiej posłużyć się szczerością kiedy odnosimy ją do własnych uczuć bo mamy prawo je mieć, brak szczerości to rozmowa za plecami zamiast z zainteresowanym. Z moich obserwacji wynika, że najbardziej nieodporni na szczerość sa ci, którzy trąbią wszem i wobec, że tylko nią się w życiu posługują. :))
OdpowiedzUsuń“If you truly want honesty, don't ask questions you don't really want the answer to”
Oż! Się mi przypomniało, jak niedawno kumpel z pracy potraktował mnie "taktownie" i nie powiedział, że jestem niczym ta świnia wypaćkana na gębie czekoladą. Czułam, że coś mi się dziwnie przygląda... Ale ni słowa! A ja tak później po galerii łaziłam... ;)
OdpowiedzUsuńKurs o którym wspominam na blogu, to "kurs warsztatowy z tańca jazzowego". Miał to być kurs skierowany do nauczycieli z tytułem instr fitness. Tym czasem, pojawiły się na nim np. pani od przyrody, pani od nauczania początkowego... I sam kurs też niestety okazał się pomyłką :/ W ogóle nie był tym, czym miał być. Wynudziłam się i nie dokończyłam kursu.
OdpowiedzUsuńTa koleżanka nie zdaje sobie sprawy z relacji międzyludzkich. Bo każda szpilka może przebywać w towarzystwie zielonego balonika, dobrze jest jednak zadbać o chociaż cienki kocyk, aby balonik nie zrobił puffff. Wytworzenie "cienkiego kocyka" wymaga dużo wysiłku, ale pokłon składam wszystkim którym udało się go stworzyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
V
powrót w wielkim stylu;)
OdpowiedzUsuńwychodzę z założenia,że każdy jest odrębną jednostką obracającą się w swoim,"wymyślonym" świecie i wbrew pozorom nie mamy wpływu,na to,co tak na prawdę myśli,czuje druga osoba względem Nas.
A,tak na marginesie,szczerość zawsze wygrywa;)
pozdrawiam!
Mam wielkie problemy z zachowaniem szczerości dla siebie.Jak dotąd nie wiem do końca jak z nią postępować. Zdecydowanie cenie sobie bardzo szczerość skierowaną w moją stronę. Czasem ciężko ją przyjąć ale zawsze ją trawię i staram się wyciągnąć wnioski.
OdpowiedzUsuńNie znoszę wręcz przyklejonego uśmiechu. Takie osoby omijam z daleka:)
nie ma reguł, jedynie kwestia złotego środka... jeśli kogoś nie lubię, to go omijam... ale czasem się nie da... czasem kontakt z taką osobą jest do czegoś tam potrzebny... na pewno nie będę wtedy udawać, że ją lubię, na pewno nie będę jej okazywać niechęci...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :))...
aha... u mnie na blogu czasem jakieś niepolityczne wyrażenie się pojawia, owszem... jako jeden ze środków wyrazu ekspresji artystycznej... ale wtedy, kiedy trzeba...
to trochę tak, jak z filmem i scenami erotycznymi... kiedy trzeba, wtedy trzeba, kiedy wcale, wtedy wcale... byle nie były jedynym celem, bo się zrobi z tego pornol :))...
moim zdaniem w stosunkach międzyludzkich liczy się asertywność i szczerość przede wszystkim:)
OdpowiedzUsuńmyślałam o jasnoszarej łazience i (tak mniej więcej na środku wysokości ściany) ciemnoszary pasek. Tak, wiem, jakoś ponuro, ale nie chcę żadnego konkretnego koloru, żeby nie narzucać go do dodatków. Ma być neutralnie :)
OdpowiedzUsuńEch, ostatnio coś komuś szczerze powiedziałam... jak na mnie to było bardzo delikatnie, no i nie odzywa się ta osoba. Dla mnie to tylko sygnał, że ma nieźle pokręcone w głowie. I lepiej takich ludzi unikać.
OdpowiedzUsuń