Choć Bardzo Mądry Mężczyzna mawia, że gdybanie nie ma najmniejszego sensu... ja jako rasowa Kobieta nie potrafię się powstrzymać.... tak więc...
... a gdyby tak cofnąć się w czasie... tak bez frustracji i żalu...
Myśleliście kiedyś co zmienilibyście w swoim Życiu? Jakie decyzje były błędne i do teraz ciążą Wam niczym niepotrzebny bagaż, który jednak "może kiedyś się przydać" podczas długiej podróży?
I tak sobie pomyślałam jaka szkoda, że niektórych decyzji nie podejmuje się później... na przykład kwestia studiów. Wybrałabym inne : ) dziś przynajmniej wiem co lubię, wiem co chciałabym robić...
Oczywiście takie zmiany mogłyby być bardzo groźne... bo mogłby by wpłynąć na coś, czego akurat zmienić byśmy nie chcieli... także występowałby wysoki stopień ryzyka...
Czy warto? : )
Przykładałabym się bardziej do mojego pierwszego sportu... i do nauki języków (choć na naukę nigdy nie jest za późno jeśli chęci są i chęci są ;p)
Wiedziałabym co podarować Tacie w prezencie...
No i kwestia pozytywniejsza, bo jakżeby mogłoby jej zabraknąć.... czego byście NIE zmienili? : )
Nie zamieniłabym nigdy mojej Przyjaciółki... no i Bardzo Mądrego Mężczyzny... to moje miłości bezgraniczne : )
Paznokci moich też bym nie oddała ;p bo są bardzo ładne.
Cenna jest też umiejętność cieszenia się z małych rzeczy, którą nabyłam podczas swojej życiowej podóży...
No, ale podobno gdybanie nie ma sensu : ) Robicie czasem rzeczy bez sensu? Czy też wolicie nie ryzykować zbytnim obciążeniem świadomości...
Myśleliście kiedyś co zmienilibyście w swoim Życiu? Jakie decyzje były błędne i do teraz ciążą Wam niczym niepotrzebny bagaż, który jednak "może kiedyś się przydać" podczas długiej podróży?
I tak sobie pomyślałam jaka szkoda, że niektórych decyzji nie podejmuje się później... na przykład kwestia studiów. Wybrałabym inne : ) dziś przynajmniej wiem co lubię, wiem co chciałabym robić...
Oczywiście takie zmiany mogłyby być bardzo groźne... bo mogłby by wpłynąć na coś, czego akurat zmienić byśmy nie chcieli... także występowałby wysoki stopień ryzyka...
Czy warto? : )
Przykładałabym się bardziej do mojego pierwszego sportu... i do nauki języków (choć na naukę nigdy nie jest za późno jeśli chęci są i chęci są ;p)
Wiedziałabym co podarować Tacie w prezencie...
No i kwestia pozytywniejsza, bo jakżeby mogłoby jej zabraknąć.... czego byście NIE zmienili? : )
Nie zamieniłabym nigdy mojej Przyjaciółki... no i Bardzo Mądrego Mężczyzny... to moje miłości bezgraniczne : )
Paznokci moich też bym nie oddała ;p bo są bardzo ładne.
Cenna jest też umiejętność cieszenia się z małych rzeczy, którą nabyłam podczas swojej życiowej podóży...
No, ale podobno gdybanie nie ma sensu : ) Robicie czasem rzeczy bez sensu? Czy też wolicie nie ryzykować zbytnim obciążeniem świadomości...
Też czasem myślę, co by było gdyby...
OdpowiedzUsuńJest kilka decyzji, które bym zmieniła. Ale. No właśnie, czy nie zmieniłoby to także reszty mojego życia? Może byłabym teraz w zupełnie innym miejscu, z innymi ludźmi. A mi jest dobrze tak, jak jest. W małym mieszkanku, z L. przy boku i z tym wszystkim co posiadam.
Owszem, zmieniłabym kilka rzeczy, jeśli nie miałyby wpływu na nową przyszłość. Nie chciałabym się stać bohaterką własnego "Efektu motyla".
No, to pogdybamy;) Ja to właściwie jestem zła na siebie,że pozwoliłam sprawom i życiu obrać taki kierunek jaki miało. Na starcie wszystko poszło nie tak, ale to bardzo dawno było temu, czasy były dziwne i nic tego nie zmieni, ha:( ale z drugiej strony gdyby inaczej ułożyły by się sprawy zawodowe to pewnie i prywatne też, a tych bym nie chciała za nic zmieniać;) I bądź tu mądra;) A gdybym mogła zacząć wszystko od nowa, to żeby być mądrzejszą to musiałabym pamiętać wszystko co było, a jak pamiętam to już raczej nie miałabym ochoty zaczynać od nowa, bo by mi się nie chciało;)))
OdpowiedzUsuńA tu pada sobie za oknem i ochłodziło się przyjemnie na weekend jak zwykle:) Pozdrawiam rozmyślającą Małą Mi:)
"Efekt motyla"! Zupełnie zapomniałam o tym jakże trafnym porównaniu :) na tym właśnie polegało by ryzyko... gdyby zmienić jedną rzecz / sytuację / wydarzenie / zachowanie... można tym zmienić zbyt wiele... :)
OdpowiedzUsuńkaprysiu ;) no właśnie tak... gdybym miała się cofnąć, to tylko z dzisiejszą swoją wiedzą :) może to by coś dało ;p Również pozdrawiam :) też deszczowo, ale ja mam nadzieję na Słońce :)
Ach, i jeszcze nie na temat. Byliśmy jednak na "Piratach";) Przegadani, oszczędni jacyś w kwestii efektów, ale ja JD lubię i było w 3d i przyjemnie się zrelaksowaliśmy choć bez wzniosłych doznań artystycznych;)))
OdpowiedzUsuńJa mam ciągle takie przemyślenia co by było gdyby i czasem sa naprawde meczace ale staram sie od nich uciekac ;)
OdpowiedzUsuńA ja staram się unikać gdybania :-) Choć oczywiście zdarza mi się :-) Chyba najpiękniej i najlepiej dla Nas samych jest tak jak właśnie jest :-)
OdpowiedzUsuńPrzyszło mi do głowy jeszcze takie porównanie. Mówi się często, że dla dziecka jego własna matka jest najlepsza pod słońcem, najlepszą jakie właśnie to dane dziecko mogło mieć. Choć ta matka popełnia błędy, czasem krzyknie na dziecko itp.
Tak samo jest chyba z życiem: wybory, których dokonaliśmy były jedynymi słusznymi w naszej sytuacji, w danym momencie, z naszą ówczesną wiedzą itp.
Mądrzę się tutaj ;-)) Ale gdybam czasami podobnie jak Ty opisujesz - a że mogłam przykładać się do języków, a że mogłam być bardziej stanowcza w dążeniu do tego żeby zostać tancerką....
Ja też bym wybrała inne studia. Ale wtedy za nic bym sobie innych nie dała wmówić. Hmm... Zrobiłam w życiu mnóstwo błędów. Być może dlatego teraz jestem już dorosła? ;-)
OdpowiedzUsuńBez robienia rzeczy bez sensu, sensu nie miałoby życie :)
OdpowiedzUsuńTen bardzo mądry mężczyzna na 100% też nie raz sobie gdyba, choć możliwe, że tylko w swojej główce. Bez tego się nie da i tyle.
Owszem, zdarza mi się gdybać ale staram się ucinać to szybko, jeśli zaczynam myśli od "gdyby tylko wiedziała, że lepiej byłoby..." To może tylko zdołować. Za to bardzo lubię gdybać w klimacie "...gdybym wygrała 10 milionów to..." :)))
gdybologia to moje czasami ulubione zajęcie :)
OdpowiedzUsuńpewne sprawy z bardzo dawnej przeszlosci nawet dotyczace nie koniecznie mnie ale bliskiej mi osoby chetnie bym zmienila.
Ciesze sie, ze studiuje to c studiuje bo marzylam o tym od podstawowki :)
ciesze sie, ze wybralam ten wydzial i to miasto bo poznalam chlopaka , ktory prawdopodobnie bedzie juz tym jedynym i na zawsze :)
w sumie podsumowujac swoje gdybanie mysle, ze gdybym miala zmeinic kila rzeczy w swoim zyciu to zdecydowane drobnsotki - typu moglam czasem bardziej sie zmobilizowac , wiecej pracowa itd.
generalnie zadziwiajace jest to, ze jestem zadowolona :)
aaa nie chcialabym miec tak ciemnych wloskow na nogach !! ;)
Chyba należę do kilku procent społeczeństwa bo nic bym w swoim życiu nie zmieniła, no może tylko miejsce zamieszkania - marzy mi się zamieszkać w pewnym kraju z wysokimi górami :) . Poza tym wszystko jest jak sobie wymyśliłam lub wymarzyłam :D , od razu również dodam, że jestem niepoprawną optymistką i może stąd to moje zadowolenie się bierze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z nadzieją, że jeszcze dziś wyjdzie słońce ;D
E tam, czasem przecież można sobie ,,pogdybać,, choć to niczego nie zmieni ..... ja gdybam coraz mniej bo doszłam do wniosku, że gdybym wtedy np. dostała się na ASP, gdybym wtedy nie podjęła takiej a nie innej decyzji itd. itp. no to ..... no o teraz nie byłoby pewnego wydarzenia ...... :)
OdpowiedzUsuńGdybym miała kiedyś dzisiejszą świadomość i odwagę i dzisiejszych przyjaciół to już dawno mam chatę w Bieszczadach:) no tak ale kiedyś o niej nie marzyłam ....
Co by było gdyby ..... Ktoś mi powiedział, że mam przestać gdybać ... bo jest tu i teraz:)
Miłego popołudnia Wszystkim Gdybaczom życzę ... czasami sobie też pogdybam:)
Dlatego uważam, że dobrze jest tak jak jest :) Chyba nie warto tracić tego co się ma, dla niewiadomego.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że czasem kusi mnie myśl, żeby zostawić wszystko tak, jak jest i gdzieś uciec, wyjechać. Jak to powiedział jakiś profesor "A może tak wszystko pie* [tutaj odpowiednio brzydkie słowo] i wyjechać w Bieszczady?"
Swoją drogą 'EM' to całkiem fajny film był.
ojj tak! ja bym zmieniła kierunek nauczania... to napewno. często tak myśle;p
OdpowiedzUsuńJasne, że bym zmieniła. Jestem ciekawa jak by wyglądało moje życie, gdybym postępowała całkiem odwrotnie niż to zrobiłam.:)
OdpowiedzUsuńPewnie się zdziwisz:))) Lekarzem:)))
OdpowiedzUsuńChyba każdy lubi sobie czasem pogdybać. :) Ja wiele razy zastanawiałam się, co bym zmieniła, jakie inne decyzje mogłabym podjąć. Ostatni rok nauczył mnie jednak zupełnie innego spojrzenia. Nie żałuję błędów, wręcz przeciwnie, nauczyłam się je kochać. Dzięki nim mogę wyciągnąć wiele wniosków na przyszłość i mogę się rozwijać. Dlatego przyjmuję wszystko, co mnie spotyka, zarówno dobrego, jak i złego, bo wiem, że to potrzebne dla mnie samej. :)
OdpowiedzUsuńJa nie wahałabym się kilka lat temu i zaryzykowała wszystko dla ukochanego mężczyzny
OdpowiedzUsuńja zawsze rozkładam wszystko na czynniki pierwsze taka moja natura:) i tak chciałabym łazienkę bez okien bo z oknem mam i nie jest przytulnie..
OdpowiedzUsuńja bym zmieniła, oj bardzo bardzo chciałabym się cofnąć w czasie.
OdpowiedzUsuńAle Jagny bym nie oddała! :P
Zmieniłabym
OdpowiedzUsuńgdybanie to moje hobby;)
OdpowiedzUsuńCo bym zmieniła:
Na pewno juz na studiach, albo tuz po, próbowałabym znaleźć sobie prace związaną z wykształceniem. Żałuje ,że byłam taka niezdecydowana i mało przedsiębiorcza :(
Nie zamieniłabym mojej rodziny, tej najbliższej, na żadną inną. Pod tym względem jestem farciarą:))
Niebezpieczne byłoby takie gmeranie i zmienianie - z powodów już wymienionych.
OdpowiedzUsuńKiedyś sobie myślałem, że gdybym mógł, to nauczyłbym się grać na gitarze, zabrał bym się za to już w podstawówce. Może teraz byłbym gwiazdą rocka? Ale i to niebezpieczna - moje ulubione gwiazdy rocka w większości nie dożywały dwudziestych ósmych urodzin ;-)
Wędrówki w czasie to temat nękający twórców fantastyki. Jak wiemy nic dobrego nigdy z tego nie wynika. A to kosmiczne robale, a to też przeżył, ale tamtego znów nie ma, a to nagle okazuje się, że jesteś indiańskim dzieckiem... same problemy! :))
OdpowiedzUsuńcofnąć sie w czasie zachowując wiedzę i wspomnienia?
OdpowiedzUsuńciekawe by to było..
i popełniłam znowu notke, pod wpływem Twojej:-)
OdpowiedzUsuńCo by było gdyby?.....
OdpowiedzUsuńWiele na pewno mogła bym zmienić,ale czy na pewno na lepsze?!Często też się nad tym zastanawiam,ale gdybanie i tak niczego nie zmieni,i nie ma co żałować rozlanego piwa...."Co było nie wróci i szaty rozdzierać na próżno"....
Ale fajnie czasem pomarzyć:)Pozdrawiam ciepło:)
Rozmyślania porządkują życie , dają możliwość oceny wartości obecnego miejsca i ewentualnych korekt .
OdpowiedzUsuńKarpysiu ;) dobry lekarz byłby teraz w cenie... przydałabyś się! Choć Twoje dzieła cieszą oko :) Ja też lubię Johnnego Deppa ;) ale wolałam go we "Wrogowie publiczni" ;) bo o ile pierwsi "Piraci" ok, to reszta to już przesada :) oczywiście jak dla mnie!
OdpowiedzUsuńKamilo :) zdaję sobie sprawę, że w takich rozmyślaniach można się dosłownie zapętlić... i może już nie być miło i przyjemnie... z umiarem trzeba ;)
Dag ;) z tymi naszymi podjętymi decyzjami to ja do końca się nie zgodzę... bo niektórzy z nas bywają lekkomyślni... i czasem nie zastanowią się... i nie podejmują jednak najlepszych dla siebie postanowień... potem właśnie często się zadręczają, że mogli zrobić inaczej...
Auroro ;) czyli im więcej błędów popełniamy tym szybciej stajemy się dorośli? :) Ciekawa teoria...
Aśu ;) czyli preferujesz gdybanie pozytywne ;) w sumie dobrze... bo po co sobie zawracać głowę czymś czego i tak najczęściej zmienić nie możemy...
Sofismatos :) dlaczego zadziwiające jest to, że jesteś zadowolona? :) Przecież powinniśmy właśnie do tego dążyć :) żeby być szczęśliwymi :) a włosy na nogach można ogolić... lub woskiem... lub trwale usunąć laserem... tylko, że to już droższa zabawa... :P
eWo :) no i świetnie ;) takich ludzi potrzebujemy wokół siebie :) zarażających pozytywnymi emocjami :) a jaki to kraj Twoich marzeń? :) czy obojętnie, byle z górami? :)
Danko ;) no właśnie tak to jest... dlaczego gdybanie jest tak zdradliwe ;) gdyby nie pewne wydarzenia moglibyśmy być zupełnie gdzie indziej z zupełnie innymi ludźmi... dla niektórych marzenie, dla innych wielkie ryzyko, prawda? :)
OdpowiedzUsuńKasiu ;) ja tam nigdy nie myślałam o takiej ucieczce... chyba bym się bała... bo też całkiem mi dobrze tu, gdzie jestem :) i zgadzam się - "Efekt Motyla" to dobry film :)
Miss Weg :) a z jakiego kierunku nauczania na jaki? :) i dlaczego??? :) jeśli można wiedzieć...
Pieprzu ;) wydaje mi się, że jeśli nawet postępowałabyś całkiem odwrotnie niż to robiłaś... Twoje życie nie koniecznie byłoby całkiem inne... jest jeszcze przecież Przeznaczenie :) Hm? :)
Rebeko :) całkiem dobre podejście masz :) ale trudne do wyuczenia... jednak kiedy już się tak potrafi, to musi być łatwiej w życiu :) nie frustrujemy się aż tak... dobrze myślę?
Aido ;) witam Cię u siebie :) Twój komentarz brzmi bardzo romantycznie i dramatycznie... rozumiem, że ukochany przepadł?? :(
Z wyborem studiów to faktycznie potoczyłoby się to skrajnie inaczej, gdybym wiedziała te kilka lat temu to, co wiem teraz...
OdpowiedzUsuńInaczej patrzyłabym na sport, który dziś szczególnie w kostkach boli...
No i chyba starałabym się nie wpakować w te wszystkie tarapaty, w jakie się wpakowuję notorycznie ;)
Nie zmieniłabym mojego dojrzewania do emocji i uczuć. Ludzi, których pokochałam. Nie zmieniłabym rozkładów wycieczek, ucząc się miejsc fascynujących.
I marzeń też bym nie zmieniła :)
Może tak - staram się przynajmniej gdybać tylko pozytywnie. Choć zdarza się, że to "bezsensowne" gdybanie mnie opęta i nie mogę się od niego opędzić.
OdpowiedzUsuńCo do modelek, to ja absolutnie nie jestem za szkieletami chodzącymi po wybiegach. Historie o o śmierci modelek z powodu wycieńczenia (zagłodzenia) strasznie mnie bulwersują. Jak najbardziej rozmiar S powinien mieć wstęp na wybieg. Uważam też że S jest atrakcyjniejsze od M. Ale to moje zdanie i ktoś mógłby się ze mną nie zgodzić. Jednak co do Pameli to ona jest konkretna. Nie spodziewałabym się tego :) I na wybieg moim zdaniem się nie nadaje. Sprawia wrażenie dużej.
Mała Mi - niestety zmieniłabym cos, tylko cos jednego, co jednoczesnie zmieniłoby całe 28 lat...
OdpowiedzUsuńMarto ;) rozkładanie na czynniki pierwsze bywa bolesne... :) a z tą łazienką... to może firanki pomogą? :p lub jakaś piękna roleta? I świeczki? :) albo kwiatek? Ja kiedyś będę miała kwiaty w łazience... :)
OdpowiedzUsuńmagdaleno ;) domyślam się, że Jagny byś nie oddała :) ani nie zamieniła... często to podkreślasz :) a inne zmiany byłyby drastyczne? Czy kosmetyczne? :)
Beato :) pewnie zmieniłabyś jakąś część książki, która nagle stała się filmem? :p
Magdo :) a teraz już pracy zmienić nie możesz?? Może warto spróbować?
DH ;) czyli jednak nie warto byłoby ryzykować :) choćby z powodu tych dwudziestych dziewiątych urodzin? :)
Ewo P. :) czyli jednak nie warto się przenosić w czasie? Myślisz, że można by jeszcze bardziej spaprać? :P
el ;) miło mi być Inspiracją... (ładne imię dla dziewczynki ;p)
Lucynko :) pomarzyć dobra rzecz... bez marzeń stalibyśmy w miejscu, nie sądzisz? :)
OdpowiedzUsuńairborne :) ale czy mamy szansę korygować Przeszłość? Jakoś mi się nie wydaje...
Nie ma takiej możliwości, żeby się nie dało bardziej spaprać :D
OdpowiedzUsuńDobrze myślisz. :) Owszem, nie mogę powiedzieć, że wypracowanie takiego podejścia było usłane różami, ale kiedy człowiek odkrywa, że jest w stanie tak myśleć i żyć z tym w zgodzie, to jest naprawdę cudownie. Przestaje sobie zdawać pytania w stylu "dlaczego mnie to spotkało" i przekształca je w "co wartościowego mogę z tego wyciągnąć na przyszłość". :)
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami! ;)
Tylko nieznacznie przyszłość .
OdpowiedzUsuńPrzeszłość jest do oceny i wyciągania wniosków .
OdpowiedzUsuńMała Mi, będąc w liceum myślałam o rocznej uciecze w ramach wymian studenckich, ale teraz za dużo mnie tu trzyma na miejscu, żeby uciekać ;) Poza tym nie ma fajnych uczelni skandynawskich w tym programie :pp
OdpowiedzUsuńGranato :) jaki sport boli Cię w kostkach? I jak byś teraz na niego spojrzała? :)
OdpowiedzUsuńAśu :) ja nie oglądałam Top Model... nie znam bohaterek... ale wydaje mi się, że moda powinna być bardziej otwarta na świat i ludzie go tworzących... a nie tylko na jakiś nikły procent szczupłych lub chudych kobiet... Nawet te "konkretne" panie powinny móc oglądać wzory swoich ciał... pomysły stylizacji dla siebie... jeśli wiesz co mam na myśli :)
Beato... czyli byłaby to taka zmiana "wszystko albo nic"... chyba najtrudniejsza. Przesyłam dużo uśmiechu :)
airborne :) i to co napisałeś jest świetne ;) zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości :) udanej niedzieli!
Wydaj mi się, że Cię rozumiem. Ale nie wiem czy Ty mnie? :)
OdpowiedzUsuńJa akceptuję to, że są panie w różnych rozmiarach, choć czasem się we mnie gotuje, gdy widzę kobietę XXXL (ale wyjaśnianie dlaczego zahaczy o kolejny temat).
Natomiast mnie chodzi o konkretny program, jakim jest Top Model. Szukano konkretnych dziewczyn i wplatanie do niego "większych" ciałek, jakoś mnie zdziwiło, bo nie o to tu chodziło. Gdyby przesłanie programu było inne, to pewnie nie wywołałoby we mnie tego zdziwienia. Tym bardziej, że jednak od początku stawiano na te "szczupłe". Nawet za wysokie nie miały za bardzo szans. Zatem pytam po co taka Pamela, skoro od początku słyszała, że jest za gruba?
A co do konkretniejszych pań, to mają przecież swoje programy. Np. "Jak dobrze wyglądać nago". Uważam, że ten program jest świetny. Nie raz japa mi się śmiała (jakby ze szczęścia), gdy widziałam, jak totalnie załamane panie,nabierają pewności siebie i pięknieją w oczach a wcale nie gubiły zbędnych kilogramów.
gdybałam tak do czterdziestki:)
OdpowiedzUsuńim bliżej pięćdziesiątki, tym mniej gdybam,a np. mam zamiar wrócić na lodowisko we wrześniu...bo GDYBYM nie upadła i nie stłukła ręki...:)
Kasiu :) toż to nie ucieczka ;) tylko wymiana, zdobywanie doświadczeń i nauka!
OdpowiedzUsuńAśu ;) no to teraz wszystko jasne, Ty o programie, a ja ogólnie... jestem ciekawa Twojego "kolejnego tematu" ;) dla mnie czasem rozmiary XXXXXL są nieestetyczne... ale myślę sobie, że może te osoby są chore, albo coś w tym stylu... i wtedy mięknę ;p no chyba, że mówimy o ewidentnym zaniedbaniu... to już co innego ;)
A ja nie oglądam się za siebie z tą myślą, że powinienem coś zrobić inaczej, ze coś chciałbym cofnąć czy zmienić. Co się stało, to się nie odstanie i tyle. :)
OdpowiedzUsuńI już zahaczyłaś o "ten" kolejny temat.
OdpowiedzUsuńNiestety większość osób otyłych, to takie, które doprowadziły do tego na własne życzenie. Nie mogę tego zrozumieć, nie umiem zaakceptować i nie będę ukrywała, że mnie to odrzuca. O co chodzi? Przecież nikt nie kładzie się spać szczupły i nie wstaje kolejnego dnia z 30 kg nadwagi? Jak można w XXI wieku, kiedy mamy taką świadomość, ogrom możliwości, doprowadzać się i swój organizm na skraj (nie)estetyki i zdrowia? Gdy widze grubasa wciągającego pączka albo hamburgera to mam ochotę trzasnąć go w łeb.
Oczywiście, jak wspomniałaś osoby chore są w pełni usprawiedliwione. Jednak jest też często tak, że choroba dla otyłych jest wymówką dla braku dbania o swoją sylwetkę i organizm :/
Dawno, dawno temu, że już prawie nie pamiętam, kochałam się w bieganiu i skokach. Dziś - nierealne.
OdpowiedzUsuńOstatnio chciałam się po oszukiwać trochę i po jednej dłuższej przebieżce - przez tydzień kuśtykałam.
Witaj, może jestem prymitywna istotą, ale niczego, co zrobiłam w życiu nie żałuję, choć zrobiłam również wiele głupot.I wiesz, wcale nie jestem pewna, czy postąpiłabym inaczej, gdyby dane mi było żyć po raz drugi.Wiele decyzji podjęłam instynktownie i nawet jeśli nie były to najtrafniejsze decyzje, nie żałuję. Żałowanie tego co minęło jest równie efektywne co płacz nad rozlanym mlekiem. Należy tylko wyciągnąć wnioski na przyszłość, ale nie ma czego żałować.I wcale, ale to wcale nie można być pewnym,że nigdy nie zmieniłoby się tego, co aktualnie mamy, bo czas nas zmienia, a punkt widzenia zmienia się od punktu odniesienia.
OdpowiedzUsuńDla mnie swego rodzaju ucieczka, bo jedziesz sama i wszystko jest obce, szczególnie do uczelni w północnej Skandynawii, gdzie zaludnienie jest niewielkie. Na razie mnie to jednak nie będzie dotyczyć ;)
OdpowiedzUsuńNie chce mi sie czytac az tylu komentarzy:)) Wiec napisze krotko, nic bym nie zmienila, mimo, ze blednych decyzji nie brakuje w moim zyciu. Ale to wlasnie dzieki nim jestem kim jestem, a lubie kim jestem:))
OdpowiedzUsuńA w ogole to "gdybanie" prowadzi tylko do frustracji, a ja frustracji unikam:))
nic bym nie zmienił... każda zmiana, to zmiana struktury doświadczeń, czyli zmiana mnie samego... a ja siebie akceptuję i co najmniej bardzo lubię :)))...
OdpowiedzUsuńwystarczy jedna bezsenna noc i cała historia pod tytułem "gdyby" gotowa. co nie zawsze wychodzi na zdrowie ;-)
OdpowiedzUsuńJa pozostaję jednak optymistką i sądzę, że każda decyzja nas czegoś uczy, pozwala pracować nad sobą.
OdpowiedzUsuńMoja znajoma była kiedyś u wróżki i ta jej powiedziała ciekawą rzecz: że są w naszym życiu pewne stałe punkty, które się wydarzą i nic tego nie zmieni, ale jest wiele dróg, które nas mogą do tych stałych punktów doprowadzić. Którą drogę wybierzemy, jakie decyzje podejmiemy zależy od nas.
Nie wiem czy to prawda, ale wydaje mi się, że coś w tym jednak może być.
staram się nie patrzeć w przeszłość, wolę stawiać sobie kolejne cele i je realizować:) na studia NIGDY nie jest za późno!najważniejsze robić to co się lubi/kocha:)
OdpowiedzUsuńuściski Mi! dzięki za pobudkę;)
J.
robię mnóstwo bezsensownych rzeczy, np. piszę wiersze ;-)) ale staram się przyjmować rzeczy takimi, jakimi są na skutek moich czy cudzych decyzji.
OdpowiedzUsuńJa akurat staram się nie rozmyślać co bym zmieniła 'gdyby', uważam, ze to nie ma większego sensu. Natomiast jak najbardziej należy wyciągać wnioski i uczyć się na błędach - swoich, cudzych (lepiej cudzych:P).
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci :****
GM :) śmiem twierdzić, że 99% Mężczyzn tak właśnie ma... nie ma się co oglądać... ;)
OdpowiedzUsuńAśu :) no to mamy podobnie... mam tak samo, jak widzę kogoś objadającego się... albo zajmującego półtora siedzenia w pociągu... czekam na Twój post :)
granato... wiem co czujesz... też nie mogę biegać... a chciałabym, moje kolana mi nie pozwolą... może kiedyś.. uda się podreperować :) i wtedy? :)
anabell :) po Twoim komentarzu nikt nie mógłby nazwać Cię osobą prymitywną :) co wspaniałe umieć niczego nie żałować i tak podchodzić do sprawy... :) super!
Star :) myślę, że może nie każde gdybanie, ale większość, stąd moje zaznaczenie na początku tekstu :) i wiesz co, strasznie podoba mi się Twoje podejście do siebie... wiele z nas powinno brać przykład z Ciebie :) lubienie siebie jest wspaniałe, a czasem nam go brakuje...
Macademian Girl :) oczywiście, że lepiej na cudzysz :) ale, żeby tak się uczyć trzeba być nie lada konsekwetnym :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że wiele razy myślałam o tym co by było gdybym cofnęła czas i postąpiła inaczej. Jak wtedy wyglądałoby moje życie? Choć myślę, że to się raczej tyczy rzeczy, których NIE zrobiłam, ze strachu lub z powodu nieśmiałości. Może gdybym je zrobiła byłabym teraz szczęśliwsza... a może nie? Lubię sobie czasem pogdybać, choć czasem robi mi się wtedy smutno, kiedy dochodzę do wniosku, że głupia byłam, że mogłam coś zrobić inaczej. Wtedy zazwyczaj wracam do rzeczywistości z myślą, że "co się stało to się nie odstanie" :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBaardzo częśto robię coś bez jakichkolwiek przemyśleń, czasami warto, a czasami wychodzą tylko problemy;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:)
M.
Nie zmieniłabym nic!!! Ani nikogo! Myślę, że wszystko miało swój sens i ..... nie przydarzyło
OdpowiedzUsuńsię przypadkiem ;)
Noooo, może bardziej przyłożyłabym się do nauki języków?
Nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem i zbyt dokładnie analizować rozbierając na czynniki pierwsze swoich decyzji i całego życia.
OdpowiedzUsuńW zasadzie to typowe dla kobiet zjawisko. Ciągle coś rozkminiają:)))
Aloe :) no właśnie jeśli mamy takie doświadczenia, to czasem bywamy dzięki temu odważniejsi... żeby potem nie żałować :)
OdpowiedzUsuńMary ;) witam Cię u siebie :) ale może jakieś wnioski da się wyciągnąć z przeszłości?
anullko :) bo nic nie dzieje się przypadkiem? :)
bea :) no właśnie - kobiety tak mają... niestety ;p może z wiekem i dojrzałością przyjdzie też wiedza, że szkoda na to czasu? :)
Kiedyś z całą pewnością odparłbym-tak, wiele chciałbym zmienić.A dziś....cóż.Wszystko co było czegoś mnie nauczyło.
OdpowiedzUsuńNawet nie czuję że rymuję:):):)
Mała Mi, dokładnie! Może część to przypadek, ale reszta............. ;)))
OdpowiedzUsuńtamirianie :) dobry ten rym ;) Wszystko co było czegoś mnie nauczyło... ;) chyba lżej się żyje z takim podejściem :)
OdpowiedzUsuń