A ja dzisiaj nie sprzątam! Może i nie ma się czym chwalić, ale wstydzić się nie wstydzę : ) jest to jednak dla mnie inspiracją, aby zwrócić Waszą uwagę na pewną bardzo życiową sprawę. Nasze dni składają się z pomniejszych zadań, które sobie sami zadajemy : ) idziemy w tygodniu do pracy, tam przez regularną ilość czasu wykonujemy swoje obowiązki. Lub czasem bierzemy urlop w środku tygodnia (punkt dla nas! i naszej sprężystości życia!). W domu wykonujemy zwykłe obowiązki, odpoczywamy.... : ) Miewamy swoje zajęcia po pracy, wyjścia z Przyjaciółmi, randki. I wszystko wtłaczamy w to nasze koło życia, które się toczy i toczy.
Mamy też swoje rytuały. Większe i mniejsze... i nie mam tutaj na myśli rytuału parzenia herbaty : ) Moim rytuałem (jednym z wielu oczywiście) jest sprzątanie w sobotę. Sprzątam też w inne dni ;D ale w sobotę najbardziej. Traktuję to jako swój obowiązek i przyjemność (aktywny wypoczynek, którego efekt widać praktycznie od razu - gorąco polecam to podejście do sprawy!!! : ) )
* układanie porozrzucanych po całym domu przedmiotów na ich właściwym miejscu - worm up (rozgrzewka), czasem przyjmuje formę przebieżki / truchtania (w zależności od ilości posiadanego czasu)
* wkładanie brudnych naczyń do zmywarki - delikatny stretching / rozciąganie (mam zmywarkę na wysokości oczu - wersja dla zmywarek ustawionych tradycyjnie - ćwiczenie mięśni brzucha i talii)
* wycieranie kurzu - metrów kwadratowych mamy na naszym Statku dość, aby ścierając kurze dobrze rozruszać mięśnie ramion, a co za tym idzie - pleców
* zamiatanie podłóg - wygodniej byłoby mieć odkurzacz... bo wtedy kłębki kurzu nie wymagają gonienia i zostają wciągnięte w odchłań rozpaczy, jednak na razie świadomie z niego rezygnuję na rzecz miotły, co zapewnia mojej talii i ramionom wspaniałe ćwiczenie
* następnie trzepanie dywanów (jestem maniaczką) - jeśli ktoś lubi tenisa ziemnego - polecam ;p można też techniką a la babington. Biceps kwiczy z radości!
* umycie podłóg - pracuje całe ciało - trzeba przecież przebierać nóżkami i odpowiednio mopa prowadzić : ) (wersja hard core raczej dla panów - koszenie trawy kosiarką bez napędu ;D)
I tak mamy parę godzin fitness w domu za sobą...
Ale ja dziś nie sprzątam.... ja dziś przełamuję swoją rutynę i rytuał. Oczywiście posiadanie ich jest zdecydowanie zdrowe i stabilizujące... jednak przełamywanie ich jest równie ważne : ) bo to przecież robienie czegoś dla siebie... Wyrwijmy się czasem z objęć obowiązków! Obojętnie co by to nie było - bardzo odświeża! Spróbujcie sami : )
Oczywiście nie polecam popadania w skrajności ; )
och, jak ja nienawidzę tego rytuału sprzątania w sobotę! jak ja tego nienawidziłam w domu i nie znoszę w wydaniu teściowej! Ja sprzątam przez cały tydzień. To co trzeba, kurze, odkurzanie, sprzątanie rzeczy na swoje miejsce, mycie okien ... serio. Wtedy w sobotę idę do fryzjera, na zakupy (rzadkość), na plac zabaw z Jagną ... nienawidzę soboty sprzątającej. Ciekawe jak będę robić u siebie, we własnym mieszkaniu? ha ha ha ... się okaże, ze ta sobota będzie jedynym dniem na sprzątanie! i cały mój misterny plan nie-sprzątania w sobotę legnie w gruzach :P:P:P
OdpowiedzUsuńja jako byk z ascendentem w pannie nie wyobrażam sobie życia bez porządku więc by się waliło i paliło i tak posprzątam;) o gazety pytałam tak z czystej ciekawości:)
OdpowiedzUsuńSobota, międzynarodowy dzień sprzątania ;) Sprzątam kiedy mam ochotę albo kiedy muszę, bo podłoga w kuchni się lepi, a kłęby kurzu wyglądają coraz straszniej. Lubię porządek i lubię chodzić na bosaka, więc czysta podłoga to istotna dla mnie sprawa. A wszystkie porozrzucane rzeczy są Leszka, bo dopiero jak się do mnie wprowadzi będzie miał swoje miejsce.
OdpowiedzUsuńNajbardziej i tak dbam o porządek w kuchni, bo wtedy przyjemnie mi się w niej "pracuje" :)
mycie okien to też niezły sport domowy:))) he, a ja żeby przełamać rutynę to chyba właśnie musiałabym posprzątać i... przestać gotować, ale to drugie chyba jest niemożliwe bo to uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńkurcze, a ja się już od którejś tam godziny za sprzątanie zabieram i nie mogę, lenia mam dziś takiegggggggggoooo!
OdpowiedzUsuńto może i ja dziś nie sprzątam? może tylko troszeczkę:)
Jak się mieszka bez rodziców to może i da się przełamać rytuał sprzątania. Ale jak czuwa nad tobą terminator to nawet nie przyjdzie Ci do głowy myśl, żeby nie przystąpić do działań czyszczących w jak najszybszym terminie ;)
OdpowiedzUsuńwiesz co, ja dzisiaj też nie sprzątam...
OdpowiedzUsuńjak zwykle genialnie wszysto ujelas i dopielas na ostatni guzik:) oj i dziekuje za usmiech z rana(bo u mnie rano) :)
OdpowiedzUsuńja juz piore...czyli sklony mam za soba,sklon i podnosimy rzeczy z kosza i wrzucamy do pralki,potem sklon i ze suszarki do kosza,potem sklon i z pralki do suszrki......ale i tak jestem szczesliwa,ze mam suszarke i nie musze robic cwiczen rozciagajacych plus sklony,czyli-wieszanie prania na sznurkach;)
milego weekendu,odoczywaj!
aaa i tak z ciekawosci,czy widzialas bloga Kasi Tusk? tak pytam.bo widze,ze poszukujesz bloga 'modowego"...ja wiem...polityka,ale moze nie nalezy zwracac uwagi na jej nazwisko,fajne zdjecia w kazdym razie,a ze troszke:) sie lansuje:) Nie wiem,chyba brawa za odwage,bo duzo osob nie znajac jej osobiscie "pojedzie" po niej tylko dlatego,ze jest corka D.T....co do mody,az tak sie nie znam,ale calkiem ciekawie to wyglada:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
http://www.makelifeeasier.pl/
aaa i dodam,ze nie znam osoby,na polityce rowniez sie nie znam,nie ma to nic wspolnego z moimi osobistymi przekonaniami,ot tak,kolejny blog,ktory podsylam dalej;)
jak ja to lubię - naprawdę. lubię ten mój sobotni rytuał, choć ostatnio z okazji urlopu macierzyńskiego (i niedługo wychowawczego) wprowadziłam pewne zmiany - jako, że weekend zaczyna się już w piątek, sprzątanie też zaczynam w piątek - jakoś chętniej się wtedy zabieram do pracy
OdpowiedzUsuńPodobno przełamywanie rutyny jest od czasu do czasu konieczne i pozytywnie wpływa nie tylko na samopoczucie, ale i na zdrowie. Warto nie tylko zrobić przerwę od sprzątania, ale też np. zmienić "odwiecznie" ustaloną trasę ze sklepu do domu, na jakąś inną. Mała rzecz, a efekty daje duże. Tak twierdzą naukowcy. Amerykańscy chyba. :P
OdpowiedzUsuńa ten szampon z gliss kura o którym piszesz to do jakich włosów są??pytasz o moją rutynę:) nie robię nic na siłę ale jak każdy potrzebuję zmian staram się jak na więcej chodzić na siłownię i spotykać się ze znajomymi
OdpowiedzUsuńZawsze szkoda mi było weekendu na sprzątanie... za to często generalne porządki robię w środku tygodnia-))) jak mnie najdzie-)))
OdpowiedzUsuńmagdaleno :) kiedy byłam mała i mieszkałam z rodzicami odczuwałam tę samą nienawiść... ale teraz... kiedy mam sprzątać swoje... jest ok :) no i do tego ta władza w moich rękach... sprzątać albo i nie! I to zależy tylko ode mnie :) ha!
OdpowiedzUsuńMarto ;) w takim razie co robisz kiedy chcesz się wyłamać swojej rutynie? :) albo czego wtedy NIE ROBISZ?
Kasiu ;) z podłogą mam dokładnie to samo! Uwielbiam chodzić boso... porządek też lubię... ale wydaje mi się, że są w życiu ważniejsze rzeczy ;) amen!
goh. ;) no okna to w ogóle osobna "godzina" domowego fitness! Nie wspomniałam o tym tylko dlatego... że nie myję ich co tydzień :P
Kaś :) troszeczkę to można... ;p ale dziś jest wyjątkowo leniwy dzień... a jeśli nie sprzątanie, to jak przełamujesz rutynę? :)
Rotku ;) hahaha a Terminator w jakiej osobie się przejawia? ;D no i jeśli nie możesz tak łamać rutyny, to w jaki sposób to robisz? :)
Margo ;) przecież od niesprzątania się nie umiera? Prawda? ;D
Emocjo ;) cieszę się, że wywołam u Ciebie uśmiech! Widzę, że Ty dziś świecisz przykładem ;p a ja bezwstydnica...
Znam blog Kasi T. Również nie interesuje mnie polityka ani jej nazwisko ;) oglądam, czytam, nie zawsze, ale często, bo lubię :) nie wszystko mi się podoba, ale miewa tam ciekawe rzeczy :) dziękuję za odzew w moich poszukiwaniach :)
Wiedźmo :) ale jak to godzisz z pracą i innymi zajęciami w tygodniu? :)
OdpowiedzUsuńJa też dzisiaj nie sprzątałam, ba, coraz częściej nawiedza mnie myśl o zatrudnieniu jakiejś miłej pani raz na jakiś czas;) Najgorsze jest to ,że zupełnie nie umiem odpocząć w takim potygodniowym domowym chlewiku i chyba jednak jeszcze się wezmę za lekkie odgruzowywanie, parę godzin soboty jeszcze jest do dyspozycji;))) a z rutyną powalczę może jakoś inaczej, tylko jak? Jakieś propozycje, please;)))
OdpowiedzUsuńkaprysiu ;) odgruzować to się trzeba koniecznie ;) ale to nie to samo co sprzątanie... ;) może byś złamała Swoją rutynę i coś artystycznego uczyniła? Pisałaś, że ostatnio nie miewasz na to czasu...
OdpowiedzUsuńMy jutro jeszcze chcemy łamać rutynę pójściem do kina nie wieczorem, ani nie późnym popołudniem :) ale co z tego wyjdzie... :) nie wiem!
:):) Podoba mi sie ta forma poprawy sprezystosci ciala:)
OdpowiedzUsuńA mna rytual sprzatania sobotniego nie rzadzil i nie rzadzi:) W domu sprzatalao sie i odkladalo rzeczy na wlasciwe miejsce bez wzgledu na dzien tygodnia :) Teraz tez. A jak widze, ze trzeba cos bardziej wypolerwoac to chwytam za szmatke i juz..nie patrze na kalendarz! :)
będąc na studiach każdy stres odreagowywałam myciem okien ;P , a sobotni rytuał sprzątania i u mnie występuje . Obecnie ten rytuał tak ja i ja jesteśmy na urlopie :))))))
OdpowiedzUsuńTerminator wpada do pokoju i jeżeli nie zastanie go w stanie nieskazitelnym to wypala swoją kwestię "Hasta la vista" po czym rozpętuje piekło ;)
OdpowiedzUsuńJa tam nie przełamywuję rutyny, nie powiedziałbym, żeby mnie jakoś szczególnie uwierała.
NIENAWIDZĘ sprzątania, każdego! Od dziecka i na zawsze! Nie jest to dla mnie żadne odstresowanie, relaks, czy gimnastyka. Jeżeli tylko dojdę do momentu, w którym będzie mnie stać na wynajęcie kogoś do sprzątania, to zaraz to zrobię. I będę robić łóżko i zmywać naczynia ;) Sprzątanie to dla mnie jedna, wielka, niewyobrażalna strata czasu.
OdpowiedzUsuńAle Twój tekst fajny :)
Czasem trzeba się uczyć albo wyjść na spacer zamiast siedzieć w domu. Nie zamierzam tracić pięknego dnia pełnego możliwości przez brudną podłogę. Dzisiaj Leszek mi pomógł i odkurzył (na co dzień wyręcza mnie w zmywaniu).
OdpowiedzUsuńNaturalnie w osobie mamy się przejawia :)
OdpowiedzUsuńu mnie to zawsze jest posprzątane,mniej lub więcej,ale jest.Jestem pedantką,a kiedy mam na dodatek fazę ,,perfekcjonizmu''(jak to nazywam) to juz nie można ze mną wytrzymać;)
OdpowiedzUsuńRety!Jak dużo Was sprząta w soboty! Ja w soboty śpię do bólu,śniadanie do łóżka, książka z kawą pod kołderką i dopiero zaczynam dzień...
OdpowiedzUsuńPodsumowując: wiele z Was teraz pije herbatę w mieszkaniu "błysk" a ja powolnym ruchami ogarniam rozgardiasz :) Pozdrawiam!
ostatnio, w sobotę, zaganialam do sprzatania a dzieci: "goście przychodzą?" załamałam się:(
OdpowiedzUsuńA ja nie mam rytuału sprzątania w sobotę. Ale będę miała. Już niedługo. Jak tylko wyprowadzimy się z tego mieszkania. Mieszkam teraz w mieszkaniu studenckim. Teoretycznie 4 dorosłe osoby. Płci różnej. Zainteresowania, przyzwyczajenia, rytuały różne. Poczucie estetyki też. Jednak dla mnie oczywiste było, że sprzątać trzeba i nie będzie z tym problemu. No raczej, że nie miałam racji. Dopóki nie zrobiłam kartki, kto, co, jak i kiedy ma sprzątać żyliśmy (aż wstyd się przyznać) w mega syfie - no nazywajmy rzeczy po imieniu. Potem zresztą też niewiele się zmieniło. A jak się koleżanka dowiedziała że się wyprowadzamy to zaczęła robić nam na złość i nie sprzątać bo wie że będziemy gruntowne porządku robić przed przeprowadzką.
OdpowiedzUsuńTakże ja czekam na sobotni rytuał i będzie dla mnie ważniejszy nawet niż rytuał herbaty dla innych :)
No... to miłej soboty!
raczej niedzieli!
OdpowiedzUsuńO boska inspiracjo! Dziś skruszę ów beton rutyny i posprzątam, tak dla odmiany ;D
OdpowiedzUsuńJuż się cieszę że naciągnę trochę swój skostniały żywot:))
Odkąd mieszkam sama (znaczy ze swoim prywatnym małżonem i potomkiem) to przełamują wyniesiony z domu schemat sobotniego sprzątania :) Chociaż gdy pracowałam cały tydzień do wieczora to sobota była na to jedynym dniem ;) A gdy pojawił się potomek to moim hasłem sztandarowym stało się: SANEPID DO CIEBIE NIE PRZYJDZIE! i sprzątam kiedy mam ochotę :) Tak więc teraz rutyna dla mnie jest przełamywanie rutyny ;-P
OdpowiedzUsuńUściski!
U nas w domu zawsze byla zasada: sobota na sprzatanie, niedziela na odpoczynek. Nienawidzilam tej zasady jako dziecko, a teraz w sumie sama sie jej trzymam.
OdpowiedzUsuńChociaz, przyznam sie bez bicia, zdarza mi sie czasem zrobic sobie sobotni dzien dziecka i nie sprzatac wcale. A co! :)
;) Agnieszko ;) wiadomo, jeśli coś trzeba sprzątnąć już, teraz to się to robi.. ;) ale ja miałam na myśli porządki gruntowne :) nie czekam codziennie aż mnie sterta śmieci przygniecie ;P jak w takim razie Ty przełamujesz swoją rutynę? :)
OdpowiedzUsuńeWo ;) mam tylko nadzieję, że jesteście na osobnych urlopach ;) Ty gdzie indziej i sprzątanie gdzie indziej :P
Rotku ;) rozumiem, bo tak jak napisałam rutyna do pewnego momentu jest dobra i daje nam poczucie bezpieczeństwa i stabilności :) Pozdrowienia dla Mamy ;D
książkowo :) cieszę się, że podobał Ci się mój tekst :) jak zatem przełamujesz swoją rutynę? :)
Mała Mi - hm... generalnie mam na tyle niestabilne życie, że trudno mówić o jakiejkolwiek rutynie. Może jedyna rutyną jest wielka ilość czasu spędzana na czytaniu. A to "rozbijam" spotkaniami ze znajomymi, zakupami, pracą ;) A tak na serio - nie mam wrażenia, że wpadłam w jakąkolwiek rutynę :)
OdpowiedzUsuńA jak już mus sprzątać, to niezależnie od nia, no ale ja mam taką sytuację, że nie muszę się przejmować na razie dniem i godziną ;)
Jestem jak najbardziej za sprężystością w postaci niesprzątania :D
OdpowiedzUsuńNiestety jest kilka takich czynności rytualnych i głupkowato powtarzalnych, które nas zmuszają do rutyny. Tymczasem człowiek jest stworzony do wyższych celów np podróże, czytanie, sport, pyszne jedzenia... a nie prasowanie i sprzątanie :) Tylko roboty nas przed tym uratują :D dopóki się nie okaże, że i one są stworzone do wyższych celów.
Mi, szczerze to teraz jestem w takiej sytuacji, ze robie co chce i kiedy chce. I mimo, ze to samo w sobie w pewnym sensie jest rutynowe, to i tak to lubie i niczego nie przelamuje:)
OdpowiedzUsuńNienawidzę sprzątania, wyniosłam tę nienawiść z domu, w którym nic innego się nie robiło tylko pucowało. Sprzątam jak mam "napad" na sprzątanie, zazwyczaj gdy spojrzę na mieszkanie i stwierdzam, że już się nie nadaje do użytku :D. Nieraz jest to piątek po pracy. Albo jak się wkurzę ;P A na co dzień hołduję powiedzeniu mojej ex-teściowej: "dom to nie muzeum - służy do mieszkania a nie do sprzątania" :D
OdpowiedzUsuńStaram się nie sprzątać w weekendy. Czasem się zdarzy ale bardzo rzadko. Najczęściej robię to "na raty" w tygodniu.
OdpowiedzUsuńa ja lubię sprzątać;) ale odstępstwa od reguły są wskazane;)
OdpowiedzUsuń;) Monisiu! Jak w takim razie wyłamujesz się ze swojej rutyny? :)
OdpowiedzUsuńgalopku :) a czy w mieszkaniu "błysk" nie pije herbaty się lepiej? :) no i w takim razie jak przełamujesz swoje rutynowe zajęcia? :)
Beato ;) "goście przychodzą" to jedyny bodziec dla Twoich dzieci do sprzątania? :D
devinette ;) złośliwi ludzie to plaga ;/ współczuję Ci... niby wykształceni, kulturalni ludzie... a tu trudno wyogzekwować ład... w pracy to też obserwuję czasem... oczywiście nie wszyscy... ale są tacy, co to nawet kubka po sobie nie umyją...
Magdo :) beton rutyny hahaha :) nieźle się ubawiłam :) dobry tekst! ;) tylko się nie naciągnij ;p bo to boli ;)
Anik :) to chyba msz bardzo zdrowe podejście :) i dobrze :)
OdpowiedzUsuńMagdo ;) masz dokładnie tak samo jak ja :) u nas też tak było... jednak nie ma co się przemęczać... czasem trzeba dać na luz, prawda? :)
książkowo :) w takim razie tylko pogratulować Ci takiej organizacji życia :)
No właśnie Ewo :) widzę, że masz bardzo przyszłościowe spojrzenie ;) naszym politykom by się przydało ;p nie sądzisz? :D
Agnieszko :) dobrze, że potrafimy tak sobie układać życie ;) że je lubimy!
Antares :) świetne powiedzenie :) bardzo mi się podoba i jest bardzo prawdziwe! Swoją drogą niektóre rzeczy z dziecieństwa potrafią wywoływać niechęć... brr... :)
Aśu ;) w sumie to dobry system ;) a jak przełamujesz swoje rutynowe rutyny? :p
Miss Weg ;) to właśnie miałam na myśli :) dorobiłam sobie tylko swoją prywatną interpretację tegoż zajęcia :)
Zapytałaś mnie jak przełamuję swoje rutynowe rutyny? I wiesz co, ja chyba nie mam takowych... No bo pracy w to nie wliczam, ani mycia zębów. Zresztą to drugie robię w różnych miejscach, więc i w tym rutyny nie ma. Rutyną mogą być stałe godziny zajęć fitness ale z drugiej strony słowo rutyna nie kojarzy się pozytywnie. Zatem fitnessu pod to nie podciągnę. Szukam i szukam i nie znajduję rutyny w swoim życiu. Niby robię często to samo ale nigdy w tej samej kolejności w ten sam sposób ani nie o tej samej porze. A może to właśnie "to" jest rutyną? Może powinnam byc bardziej poukładana i mieć harmonogram na każdy dzień? :)
OdpowiedzUsuńniestety, a może stety- jestem perfekcjonistką. Bardzo doraznie robie sobie taki dzień- nie sprzatne, niech leży.
OdpowiedzUsuńKazdy dzien zaczynam od przetracia kurzy, bo meble jakos zlosliwe zbyt mocno je " łapią" . Chyba jestem tą stresującą dziewczyną, ktora zrzedzi... kochanie poskladaj te swoje ubrania, znow nie odlozyles czegos na miejsce.
Ja po prostu kocham lad i porzadek :))
a co do zakupow z przyjaciolka, masz racje - niestety wszyscy ostanio moi znajomi zajeci sesja, obronami mgr itd ;) poszlam zatem sama ;) i to konczy sie zle ;)
Aśu ;) ja też myję zęby w różnych miejscach ;D w pracy jestem znana ze swojego zestawu szczoteczki i pasty ;) ja uważam, że rutyna nie jest negatywnym określeniem tak długo jak nas nie przytłacza :) tak jak napisałam, pewne rutynowe czynności dają nam poczucie bezpieczeństwa. Ja się cieszę, że mogę sobie wstać rano i rutynowo umyć twarz :) czystą, nieskażoną (w miarę) wodą :) ale wiem o co Ci chodzi... nie czujemy znudzenia, a nie tej ciążącej powtarzalności...
OdpowiedzUsuńSofismatos ;) jak zatem perfekcjonistki przełamują swoje rutyny? :)
nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak przełamuje swoje rutyny . Jeżeli chodzi o samo otoczenie-dom, mieszkanie itd.
OdpowiedzUsuńJeżeli jestem bardzo leniwa zamawiam coś na wynos- ale tu wpadam w rutyne ostatnio wpadlam w manie pizza hut ;)
raz na jakiś czas, przesycona wszystkim w którąś z sobót śpię do 11-12 , chodzę w piżamie ale zdecydowanie za tym nie przepadam bo rozbija to mój cały dalszy dzień. Niekiedy jednak działa to jak lekarstwo.
Sprzątanie ma właściwości terapeutyczne i jest najlepsze na stres, rozładowanie nerwów. Przynajmniej dla mnie - działa zawsze, niezawodnie. Sobota, owszem dniem sprzątania, ale że stresu ostatnio co niemiara, to rutynowe sprzątanie w sobotę wypadło z grafiku. Poza tym, w domu podobno jak w muzeum - nie jestem pedantką, ale lubię mieć czysto i na swoim miejscu.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy mam jakieś swoje rutyny ? Kąpiel zawsze rano przed wyjściem do pracy ? Ciepła herbata na śniadanie ? Jedna, jedyna filiżanka kawy w niedzielę ? Ostatnio wszystkie moje zwyczaje legły w gruzach i śmiem twierdzić, że takowych nie mam. Hmm... Muszę to przeanalizować :)
Sofismatos :) pidżamowanie jest wspaniałe!!! :) jako przełamanie zapracowania :)
OdpowiedzUsuńasik :) można się wyładować sprzątając... owszem :) a to co opisałaś to przyjemne rutyny :) życzę Ci takich jaknajwięcej :)