Kiedy piłkarzowi nie przedłuża się kontraktu staje się bezrobotny (przynajmniej chwilowo) i zostaje wystawiony na listę transferową / na sprzedaż.
Czy to nie zakrawa na "handel ludźmi"....?!
Mnie się to kojarzy z kupowaniem niewolników... i do tego strasznie mi kiedy pomyślę co czuje taki piłkarz i jego rodzina kiedy nikt go nie chce kupić! To musi być bardzo frustrujące i deprymujące... Nie sądzicie?
P.S. Na piłce nożnej się nie znam : ) moja myśl wywodzi się z zasłyszanych rano wiadomości sportowych oraz rozwarzań natury socjologiczno-emocjonalno-empatycznej :)
Zdjęcie znalezione w Sieci (jest to chyba fragment popularnej gry :))
Jak nikt nie chce kupić, to pewnie obniżają cenę...
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że jego wartość jako piłkarza spada? Jaciekręce!
:):*
No właśnie kate... dla mnie to straszne jest... takie traktowanie człowieka jak rzeczy!
OdpowiedzUsuńNie wiem jaką trzeba mieć "grubą skórę", żeby potem wciąż dobrze grać i się nie przejmować. Myślę, że pracują z nimi psychoterapeuci.
OdpowiedzUsuńMamy sobie kupić po piłkarzu pod choinkę? :D
OdpowiedzUsuńPrzecież każdy w jakiś sposób się sprzedaje, mam na myśli swój zawód. Firmy zatrudniające pracowników, nie mówią: "kupię lepszego pracownika na stanowisko doradcy, co znaczy: zamienię X na Y", bo to ogólnie rzecz biorąc - nieetyczne, a znaczy to samo. Kwestia terminologii, choć znaczenie podobne. Zwalniają, zatrudniają nowych, nie przedłużają kontraktów. Handel ludźmi się kręci. A to, czy dany człowiek czuje się jak przedmiot i towar do wymiany, to już inna kwestia i chyba jego problem.
OdpowiedzUsuńMagenta Ty to masz pomysły :D
OdpowiedzUsuńOch, nie tylko piłkarze. Kierowcy rajdowi również są sprzedawani, nie mówiąc o modelkach. Ja bym nie przesadzała. Sprzedawany na tym zyskuje. A sama transakcja określana jest jako sprzedaż trochę nieszczęśliwie. Chodzi po prostu o fakt rozwiązania umowy z danym klubem na rzecz związania się z innym, przy czym zyskuje tu i piłkarz, i jego były klub, i jego obecny, bo nowy "nabytek" dodaje mu renomy, no i jest dobry przecież :)
OdpowiedzUsuńPiłkarz zresztą może zaprotestować, to nie niewolnik. Tylko kto nie chciałby więcej zarabiać? :)
kate :) psychoterapeuci... fakt! Oni to mają pewnie dużo pracy dzięki takim praktykom :)
OdpowiedzUsuńmagento ;) ale po takim plastikowym ;p bo na "prawdziwego" chyba by mało kogo było stać... ;p
akemi :) ano masz rację... to ja wąsko na to spojrzałam... a tu taki szeroki problemy się ujawnił...
Nie, nie. Handel ludźmi ma miejsce w Czadzie, kiedy matka za pomocą pośredników sprzedaje kolejne dziecko pedofilowi z Anglii,żeby mieć środki na nakarmienie pozostałych, albo zakup krowy. W piłce transfer to wielki biznes, na który sami piłkarze się decydują i to bardzo chętnie. Każdy z nich ma dokładnie przekalkulowane za ile najmniej opłaca mu się sprzedać. Nic nie dzieje się wbrew ich woli. Wybacz poważną wypowiedź,ale jestem dziś wkurzona i mam zły dzień:(
OdpowiedzUsuńZ kupowaniem niewolników, to bym tego nie porównywał... Myślę, że każdy niegdysiejszy niewolnik byłby raczej szczęśliwy, gdyby to jemu płacono za niego samego i to grube miliony. Przecież 'sprzedaż' piłkarza wiąże się z podpisaniem z nim kontraktu, a najgłośniejsze transfery opiewają... no - raczej nie sądzę, że moglibyśmy kupić sobie po piłkarzu pod choinkę. Zresztą - ja bym nie chciał. Może siatkarkę - przynajmniej jakieś estetyczne doznania :-)
OdpowiedzUsuńkruszyzno :) często zyskuje (pięniądze), ale nie zawsze... a ile traci? Poczucie własnej wartości?
OdpowiedzUsuńMyślę, że transfery są wpisane w zawód i chyba piłkarze nie traktują ich z takim dramatyzmem. Chociaż nie wiem, z piką to ja miałem tyle wspólnego, co z samochodami drogimi, jak śpiewał chyba Kazik,,,
OdpowiedzUsuńczytając lub słuchając jakichś wywiadów z piłkarzami odnosi się wrażenie, że oni marzą o transferach. owszem, traktuje się ich jak towar, to zdehumanizowana procedura, ale mam wrażenie, że oni sami tego chcą. nigdy nie słyszałam wypowiedzi samego piłkarza, który by protestował przeciwko takiemu traktowaniu, choć ja bym nie chciała, żeby mnie ktoś kupował jak jakiś sprzęt.
OdpowiedzUsuńW tym sensie, piłkarz czy kolarz > bez różnicy.
OdpowiedzUsuńTraktowany jest jak koń ze stajni wyścigowej, albo jak klocek lego pasujacy do kompozycji taktycznej w drużynie.
Na tle takiego odniesienia, resztki człowieka widzi w nim tylko towarzystwo ubezpieczeniowe, które ocenia wartość jego nóg.
Czyli nie jest to handel ludźmi, co zdolnościami jakie sobą prezentują kupowane obiekty.
Farmer bawełniany, który kupował czarnego niewolnika, kupował ludzką siłę roboczą.
Dopiero na farmie kierował niewolnika do takiej pracy, do której ten się najlepiej nadawał. A więc np. do pracy w kuchni czy w polu.
Tu kupuje się wyraźnie maszynkę do strzelania bramek, bo w kuchni taki na nic się nie zda!
kaprysiu :) lubię odpowiedzi poważne :) te niepoważne też.... ogólnie lubię odpowiedzi, także nie ma czego wybaczać :)
OdpowiedzUsuńWiem, że oni się zgadzają... są świadomi... ale jak się potem czują??? Żal mi ich...
DH :) siatkarki Ci w głowie :) wiem, że dostają grubą kasę :) także są dobrze opłacanymi towarami... co też jest smutne...
Zielone? Adres na maila proszę.
OdpowiedzUsuńCzują się całkiem fajnie, bo mają super kasę, do transferu też są wystawiani za swoją zgodą, to określa kontrakt, godzą się na zawarte w nim warunki od początku do końca, też byś się zgodziła, jakbyś obejrzała te ilość zer po cyferkach;)
A jak się jest starą babą to się ma humory ZŁE:)
Uściski:)
To ja będę wybitnie nie poważna :)
OdpowiedzUsuńJakieś 3 lata temu, gdybym miała wielkie pieniądze na bzdury, kupiłabym sobie Luisa Figo w zabójczym celu: żeby zagrać z nim mecz, w tej samej drużynie :)
A na poważnie: chłopaki, którzy zawodowo kopią piłkę, już na poziomie liceum i gimnazjum (tak się składa, że mieszkałam z takimi pod jednym dachem) marzą o tym, żeby przejść do lepszej ekipy. Dla nich to szansa: w młodym wieku na rozwój, a później i rozwój, i kasę.
Pozdrawiam
Ty to masz problemy;) No ale jak się głębiej nad tym zastanowić... masz rację:)
OdpowiedzUsuńŚlę uściski!
Piłkarz - człowiek do wynajęcia. Jak wielu profesjonalistów, chociaż nie mówi się w ich kontekście o sprzedaży.
OdpowiedzUsuńI myślę, że ci którzy się sprzedadzą są całkiem zadowoleni... Bo to nie dzieje się wbrew ich woli. Tak mniemam. Zważywszy na cyferki na tych umowach sprzedaży...
czy ja wiem-taką mają pracę, w usługach jest podobnie-np. na czyjąś usługę nie ma popytu przez dłuższy czas, czy to znaczy, że ta osoba ma się czuć niedowartościowana. Zresztą to jest dla nich najlepszy biznes-nie przemęczać się i czekać na kokosy z transferu:)
OdpowiedzUsuńNajblizej mi do Akemi:) Mysle, ze wszyscy jestesmy wystawiani na sprzedaz, czasem sami sie wystawiamy, a czasem nas do tego zmuszaja okolicznosci. Moim zdaniem ten proces zaczyna sie w momencie kiedy male dziecko stawia pierwsze samodzielne kroki w zyciu spolecznym. Co ma powiedziec dzieciak, z ktorym nie chca sie bawic w przedszkolu? mloda dziewczyna na dyskotece, ktorej nikt nie poprosil do tanca? kobieta, ktorej nigdy nie zaproponowano malzenstwa? pracownik szujakacy pracy i natykajacy sie na odmowy? szewc u ktorego nikt nie zamawia butow? To wszystko w/g mnie jest handel, soba, swoimi umiejetnosciami, osobowoscia. Nie bardzo rozumiem dlaczego pilkarz mialby byc traktowany inaczej? Juz dawno sport przestal byc sportem, a stal sie biznesem do robienia pieniedzy, wiec? wszystkie chwyty dozwolone:) Zupelnie jak w zyciu kazdego innego czlowieka:))
OdpowiedzUsuńFakt, to zakrawa na handel ludźmi, najlepsze jest chyba jednak to, że odbywa się to za jego zgodą i on też dostaje może nie całą sumę, ale jej sporą część.
OdpowiedzUsuńA jeśli nikt nie zostaje skrzywdzony, to czemu nie.
Pisarza, aktora i inne osoby publiczne przecież też się "sprzedaje" i tylko od nich samych zależy, ile swojej prywatności dołożą do wiadomości publicznej razem ze sprzedawaną książką czy filmem.
niby tak, ale jest też druga strona...
OdpowiedzUsuńjak się czuje piłkarz za którego miliony, albo miliardy jakiejś waluty dano...
ale mu samopoczucie skacze...
po części mi się wydaje, że oni zdają sobie świetnie sprawę z tego, że są towarem... ale to podobnie jak w przypadku modelki jest wpisane w ten zawód...
:)
Jak sie grywało w renomowanym klubie, ma niczego sobie aparycję, to mozna np. promować perfumy z żoną albo robic wokół siebie duzo szumu innymi zagrywkami;)
OdpowiedzUsuńPrzedsiebiorczy piłkarz z pomysłem,sie jakos utrzyma na powierzchni, przetrzyma. Gorzej z tymi, którzy poza piłka świata nie widzą, ale takich chyba mało?
:) też się nie pasjonuję piłką nożną:D pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJ.
Taki piłkarz ma podwójnie przekichane. Raz, że nim frymarczą, a dwa, że nierzadko niezły z niego towar...
OdpowiedzUsuń:)
Pozdrawiam.
Ja myslę ze to jest wpisane w ich zawód taki handel ludźmi :-)
OdpowiedzUsuńW sumie to się nigdy nad tym nie zastanawiałam - ale faktycznie tak jest... smutne:(
OdpowiedzUsuńHandel ewidentnie!
Trudno mi zająć stanowisko w tej kwestii, tak było od zawsze, chyba. Mnie co innego zadziwia - wysokość stawek, za które "chodzą" piłkarze czy inne sportowe sławy. Mówię oczywiście o top liście, czyli zapewne Ronaldo i reszta świata.
OdpowiedzUsuńDH :) ja pewnie dramatyzuję, bo kobietą jestem ;p a oni męskimi piłkarzami... ;D
OdpowiedzUsuńkaprysiu ;) czyli jednak dramatyzuję? :P a na zdjęciu to na starą zupełnie mi nie wyglądasz... w pisaniu też nie wyczuwam uwiądu starczego :)
Emmo :) no właśnie... oni tego chyba chcą... ale to brzmi okropnie... jak rzeczy! Nie mogę uwierzyć w to, że zupełnie ich to nie razi...
Tadeuszu :) sprzedajemy zatem swoje zdolności... to już brzmi lepiej niż sprzedaż ludzi...
Malutka ;) ja rozumiem sam cel i sens transferu... ale ta otoczka, ta terminologia... to mnie jakoś razi...
A ja bym wolała Ikera Casillasa... ;p
Inez :) nie, żeby to był mój główny życiowy problem... ;p ot takie przemyślenie :)
Delie... widzę, że jednak dramatyzuję :P
Olu ;) widzisz, nie pomyślałam o tym, że można tak pod kątem nie przemęczania się ;p słuszne spostrzeżenie ;D
Star :) oczywiście masz rację w tym co piszesz jednak razi mnie to słownictwo... i wiem, że oni się godzą na to... wiem, że zarabiają... i wiem, że robią to dzięki talentowi... jak wielu z nas... ale może to przez to nagłośnienie medialne...
W przypadku piłkarzy - kupowanie ich trochę różni się od kupowania ludzi normalnie, w sensie zawodu.
OdpowiedzUsuńPracodawca kupuje naszą pracę, usługę, nie nas całych.
W klubie piłkarskim jest to tak samo zorganizowane. Wolny piłkarz nie kosztuje nic, trzeba tylko zapłacić mu gażę (tak jak u nas pensja). Natomiast transfery zawodników to po prostu, gdy jeden klub odstępuje drugiemu swojego zawodnika. Opłatą za uwolnienie go, to wartość transferu.
Niestety, ekonomia zawsze jakoś wiązała się z wyzyskiem i HDI, FDI czy próby walki z bezrobociem zawsze skrzywdzą jedną stronę.
iw :) ale ja nawet nie mam na myśli sfery prywatnej... tylko tę straszną terminologię... i jakoś mi się empatia włącza... i żal mi, że mogą się czuć niechciani ;p
OdpowiedzUsuńChoć jak pisze Cała JA... kiedy są chciani... pewnie czują się super! ;p i to jest ta druga strona...
Cała JA :) no pewnie, że w takich sytuacjach jest im o wiele lepiej :) i dzięki zerom... i popularności... ale to TYLKO druga strona medalu...
Magdo :) cholerka ;) nie wiem czy wszystkich by chcieli do reklamy ;p więc oni chyba nie z wyboru się nie reklamują... tylko z braku propozycji... choć i aparycji nawet nie trzeba mieć do reklam jak się gra mistrzowsko... np Ronaldinho ;p
Akwarelio :) zabrzmiałaś lubieżnie ;p hihi :)
fire.woman... czyli tak jak modelki itp? :)
lady :) oni się na to zgadzają... mimo tego, że to smutne... choć pewnie niektórym się to opłaca... ;p
anullko :) oooooooooo to już jest temat na odrębną dyskusję ;p skąd te zawrotne sumy???!!! Też tego nie pojmuję...
Boing :) witam Cię! Właśnie to jest ta różnica o której pisano wyżej. Oni sprzedają albo swoje umiejętności, talent... albo całych siebie...
Ale wciąż nie wiem skąd te bajeczne kwoty!!!! ;)
Mi, jak sobie przypomnę te wszystkie wymuskane image Beckhama albo naszego polskiego Beckhama vel Chłopaka Dody Radka 'Radzia' Majdana, to bym z tą męskością nie generalizował ;-)
OdpowiedzUsuńTo chyba sposób na ich życie, znaczy piłkarzy. Dalekie od mojego, więc się nie znam. Sport to biznes jest, którego nie rozumiem. I tyle!
OdpowiedzUsuńMi, no mnie Figo urzekł całokształtem, widocznym z telebimów i szklanego ekranu ;)
OdpowiedzUsuńI jakoś nikt do tej pory nie może go przebić tym całokształtem niepojętym... :)
Sami wybrali sobie taką drogę. I wydaje mi się, że w cale im to nie przeszkadza (byle większa kasa).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (:
P.S. Osobiście wolę siatkówkę :)
kompletnie się nie orientuję w środowisku piłkarskim:)
OdpowiedzUsuńkażdemu piłkarzowi obojętne są takie rozważania:-) wiadome jest że on i tak robi wszystko z myślą o...? wyjaśnił to już Tretyn w "Testosteronie"
OdpowiedzUsuńMargo :) właśnie... sporto biznes... a co teraz nie jest biznesem?
OdpowiedzUsuńszafot :) to wyjaśnia dlaczego nie wpadają w depresję :P choć pewnie też dzięki psychoterapeutom... i zerach na koncie...
Pisanie wierszy nie jest :) zapewniam!
OdpowiedzUsuńMała Mi - inspirujących i wesołych ! Ciepła, spokoju duszy, poczucia spełnienia i sensu ... ;)
OdpowiedzUsuńcreative_asik :) dziękuję Ci :)
OdpowiedzUsuń