Mieliście kiedyś okazję usłyszeć / przeczytać takie zdanie "Nie wolno się porównywać do innych? Trzeba zaakceptować siebie i siebie polubić"? Oczywiście to nie cytat, ale ogólny sens zawiera.
Czasem przetaczając oczami po tych czy innych tekstach zdarza mi się takie porady wychwycić : )
I na pierwszy rzut oka / ucha brzmi to całkiem logicznie i mądrze.
Ale!
Zastanowiłam się nad tym parę razy... i tak sobie myślę.
Różnie to bywa z tym porównywaniem się do kogoś. Czasem działa motywująco, czasem deprymująco. W dzisiejszych czasach (podobno ścigamy się jak szczury) tym bardziej chcemy być lepsi niż.... no właśnie. Niż kto? I od czego to zależy? Ktoś wydaje nam się lepszy od nas. Ale czy jesteśmy obiektywni? : )
Oczywiście w "tych" chwilach raczej o tym nie pomyślimy! O nie!
Porównywać się i myśleć "ha! jestem lepsza / lepszy*" poniekąd może nas podbudować... ale na dłuższą metę nie jest to dobry pomysł, bo przecież kto lubi tych, z gatunku narcyzowatych?
A porównywać się i myśleć "nie no... nawet on / ona jest lepsza / lepszy ode mnie..."? Takimi myślami ranimy naszą koleżankę bliską - Poczucie Własnej Wartości.
Skrajności bywają nawet przecież leczone!
Z pobieżnych rozważań wynika zatem, że tak źle i tak niedobrze...
Ale!
Czy jest możliwe, żeby żyjąc wśród tylu ludzi, przemierzając ulice zasypanymi naszym gatunkiem, nie porównywać się z nikim?
Czy jest możliwe, żeby żyjąc wśród tylu ludzi, przemierzając ulice zasypanymi naszym gatunkiem, nie porównywać się z nikim?
Nie ma szansy na wyzbycie się nawyku porównywania się do innych. To tak naturalne jak zaspokajanie fizjologicznych potrzeb. Po prostu niektórzy mają na tym punkcie większego bzika niż wypada:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Inez :) czyli, że niektórzy powinni się leczyć, a niektórzy nie? :P
OdpowiedzUsuńNie da się pewnie tak całkiem nie porównywać. To zresztą po prostu jedna z wielu operacji, które wykonuje nasz umysł non stop. Poza tym, zbyt często sami słyszeliśmy porównania, szkoła też tu nie bywa bez winy ;-) Ale myślę, że nie ma co wylewać dziecka z kąpielą. Różne bywa to porównywanie. Pytanie - co z tego mam? Po co to robię? Jeżeli to porównywanie nie niszczy mnie, ani relacji w których jestem, nie ma co się tym aż tak przejmować. Jeśli jednak to porównywanie przynosi smutek, kłopoty lub kiedy robimy to właściwie non stop - może pora z niego zrezygnować.
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się kiedyś propozycja, aby zamiast porównywać się z innymi (tymi lepszymi), porównywać się z samym sobą ze wcześniejszego etapu (zanim zaczęliśmy pracować nad zmianą), żeby zauważać postęp który zrobiliśmy. Działa ;-)Pozdrawiam. Aneta
To kwestia treningu :))
OdpowiedzUsuńLogika, mądrość i zdobyta wiedza mówią: nie porównuj!
Serce, lustro, wygląd innych mówią: ależ porównaj, porównaj :))
Najważniejsze w tym wszystkim jest chyba jednak zachowanie zdrowego dystansu tak do tych innych, jak i do siebie!
A czasem zamiast porównania po prostu skorzystanie z tego faktu, że skoro komuś się udało, to i ja mogę!
zygzo :) świetny pomysł z tym porównywaniem się ewentualnie z sobą :) rzeczywiście jeśli się nad sobą pracuje to może to nam bardzo pomóc :) W ogóle o tym nie pomyślałam... a to takie proste...
OdpowiedzUsuńiw :) dystans :) to trudne słowo... :P przynajmniej często bywa trudne...
Kurcze... mądrze piszecie :) bardzo mądrze :)
Tu nie ma nic do leczenia:) Zdrowy umiar, jak we wszystkim. No i dystans:) popieram
OdpowiedzUsuńPorównywanie się jest zdrowe. Zdrowa konkurencja też jest zdrowa. Wszak bez niej postęp - wszelkiej maści - jest niemożliwy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że gdzieś tam u korzeni czai się echo tego co czasami rodzice do nas mówili "popatrz a Ania to potrafi, a Jasiu ma takie dobre oceny..." I to później potrafi pokutować długo, długo...
OdpowiedzUsuńPorównania, nie uciekniemy od nich tyle że są daremne, bo zawsze znajdzie sie ktoś lepszy albo gorszy od nas. Czy sa dla nas motorem zmian? Pewnie tak, ale..
OdpowiedzUsuńmyślę też sobie inaczej...może chcemy byc lepsi nie od innych, ale od samych siebie.
Może są przypadki ludzi, którzy sami sobie stanowią punkt odniesienia, nie patrząc na innych.
Dla mnie porównywanie się idzie w parze z tzw. zewnątrzsterownością. Nie wierzymy do końca, że możemy sami sobie wyznaczyć, wybrać kurs na życie, tylko patrzymy jak żyją inni.
Wybieramy taki sam kierunek, a potem naturalną koleją rzeczy sprawdzamy czy ów kierunek utrzymujemy porównujac się z ludźmi którzy unosza się na tej samej fali.
troche popłynęłam w metaforę, mam nadzieje w miare zrozumiałą ;)
Mam swoją teorię na ten temat;) Wszyscy dążymy do unifikacji. Wszyscy chcą być zdrowi, bogaci, piękni i młodzi. Stąd wynikają porównania, ponieważ nie wszyscy są równo bogaci, piękni itp. Filozoficzno-psychologiczne nakazy zaprzestania porównań, które mają na celu ukojenie naszych znękanych grubych, starych, chorych i biednych dusz spełzają na niczym. Patrzę na piękność w wieku lat 20 - 30 o figurze z żurnala i jak się mam nie porównać?! Nie da się;) Ale wystarczy wyjechać do Afryki, czy Chin i nagle okazuje się ,że na pierwszy rzut oka wszyscy wokół są tacy sami, tylko my odbiegamy kolorem;)Ręczę ,że dla Chińczyka wszystkie Europejki również są takie same. Tak naprawdę nie wiele się od siebie różnimy, a i tak się cały czas porównujemy. Na jednych działa to mobilizująco, na innych depresyjnie, zależy od jednostki, potwierdza natomiast twierdzenie,że człowiek jest zwierzęciem zdecydowanie stadnym i tylko w relacjach w grupach w pełni się realizuje, nawet samotnik twórca w końcu wystawia swoje dzieła na pokaz innym. No, to sobie strzeliłam teorię komentarzową, hehehe.... Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńPorównywania się z innymi uczą nas od dzieciństwa:
OdpowiedzUsuń- "Zobacz, taki mały chłopczyk a już nie sika w pieluszkę, a ty?"
W przedszkolu wybieramy tego kto - najładniej narysuje, najszybciej przybiegnie, zbierze najwięcej kasztanówitd. itp. W szkole?Na studiach? To samo. Na podwórku chłopcy mówią - najładniejsza jest Elka, potem Zośka, potem Krysia...I znów nas porównują.
Całe życie to stawanie w nieustannym rankingu - długości nóg, wielkości biustu, zasobności portfela, ilości partnerów seksualnych, miłego charakteru, zołzowatego usposobienia, wielkości mieszkania, gabarytów telewizora rany...no tak, bez końca.Nie ma ucieczki od porównań.
Ważne, żeby nie oszaleć i zdawać sobie sprawę, że raz będziemy na końcu, a raz na początku listy. Nie mam nóg jak modelka? Ale za to jak pięknie maluję akwarele pędzlem z bobrowego włosia!
Porównywanie się jest najprostszą drogą do depresji - bo naturalna ludzka tendencja to porównywanie się do tych, co mają lepiej. Napisano o tym wiele mądrych tomów - bo ta tendencja ma wpływ nie tylko na jednostki, ale całe społeczeństwa. Im społeczeństwo bardziej nierówne, tym bardziej nieszczęśliwe, i odwrotnie. Udowodniono naukowo, że najszczęśliwsze narody to te, gdzie są najmniejsze różnice w stanie posiadania: Skandynawia (of course), ale też np. Japonia. Mój kraj (czyli UK) wypada dużo gorzej, właśnie dlatego, że są duże różnice klasowe i standardu życia.
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że nie da się nieporównywać z nikim... a przynajmniej ja nie potrafię ;) dla mnie porównywanie się jest motywujące: dodaje mi energii do starania się, do osiągania wyznaczonych celów :)
OdpowiedzUsuńMnie zawsze powtarzali, że jak mam się porównywać to do lepszych. Nie do gorszych;)
OdpowiedzUsuńPorównywanie się z innymi jest chyba wpisane w naturę ludzką. Jak we wszystkim trzeba zachować złoty środek - porównywanie z "lepszymi" może (nie musi) działać mobilizująco, a z "gorszymi" może (nie musi) poprawić samopoczucie (np. co coś potrafię lepiej - zależy co porównujemy;) Niestety równowagę wcale nie jest tak łatwo osiągnąć. Ja wolę porównywać się z lepszymi:)
OdpowiedzUsuńBez porównań się nie da - nie ta kultura, nie to wychowanie, nie ta natura :)
OdpowiedzUsuńWażne żeby zdobyć zdrowy dystans, nie wpędzać się tymi porównaniami w depresję albo dla odmiany chorobliwy perfekcjonizm :)
I pokochać INNOŚĆ :)) Zrozumieć że każdy z nas jest jedyny i niepowtarzalny :)
Ja się chyba nigdy z nikim nie porównywałem, a jeżeli tak było w istocie, to tak dawno, że tego nie pamiętam. A niech inni będą inni, to ich problem. :)
OdpowiedzUsuńNie lubię się porównywać, ale czasem trzeba. Wybieram jednak częściej opcję podglądactwa - i co mi się u kogo spodoba przemyśliwuję i staram się cosik pozytywnego z tego asortymentu w swoje jestestwo wprowadzić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Inez :) wiem wiem, to taki żarcik był ;)
OdpowiedzUsuńMauro :) może i jest zdrowe, ale chyba do pewnego momentu... czasami bywa zgubne... nie sądzisz?
W drodze... :) moim zdaniem masz totalną rację! Chyba każdy z nas tego wysłuchiwał... Rodzice pewnie chcieli nas zmobilizować... a co wyszło?
Magdo :) wydaje mi się, że zrozumiałam metaforę :) swoją drogą całkiem ładną :) chyba nawet w tym wypadku nie chodzi o porównywanie, ale o swego rodzaju podglądanie. Jak żyją inni? Co jest ok, a co nie. Co warto próbować robić,a co nie... jak sądzisz?
kaprysiu :) czyli, że tak naprawdę porównywanie jako tako nie ma sensu? Bo jesteśmy na pewne sposoby podobni? :)
Pieprzu :) dystans, dystans i jeszcze raz dystans? :) porównują nas... o tak... ważne, żebyśmy pamiętali o swoich zaletach? :) och te pędzle z bobrowego włosia... mmm ;p
Anno Mario... :) wymieniasz tylko dwa kraje... cholerka... trochę tego mało :) ciekawe dlaczego odruchowo porównujemy się do "lepszych"...
Didżejko :) a nie bywa Ci czasem przykro, że ktoś na przykład lepiej zarabia? Albo ma więcej przyjaciół? To takie strzelone przykłady...
Nivejko :) niech zgadnę, od małego? :P I jak to wychodzi? Jak Ci z tym?
Delie ;) złoty środek w tym temacie to dla mnie właśnie dystans... wiem co czujesz, sprawa jest trudna do osiągnięcia... A do tych lepszych to trzeba się też umieć porównać obiektywnie... bo co mi z tego, że koleżanka lepsza w zawodzie ode mnie, skoro ja pracuję np rok, a ona pięć? Prawda? :)
Anik :) INNOŚĆ o tak... ładnie to ujęłaś z tym pokochaniem :) jeśli się będziemy akceptować, to chyba bezpiecznie możemy siebie porównywać...
CB :) Nigdy nie mów nigdy! Może zrobiłeś to odruchowo nawet... szczęściarz z Ciebie :)
Malutka :) to chyba jedno z lepszych rozwiązać zaraz po dystansie :)
OdpowiedzUsuńTrzeba nam ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć!
Się wie ;)
OdpowiedzUsuńJa też jak każdy grzeszę i porównuję się do innych, ale to takie ludzkie, prawda. Myślę że zdrowy rozsądek jest tu wskazany. Bo jeżeli to jest twórcze i daje nam kopa do pracy nad sobą to dobrze, ale jeśli może nam zrobić kuku to już chyba nie tak dobrze :-)
OdpowiedzUsuńfire.woman :) zdrowe porównanie... :) to też trzeba wytrenować, bo tak łatwo o to nie jest, prwada?
OdpowiedzUsuńtakie prawdziwe te słowa..
OdpowiedzUsuńa mimo wszystko jeśli nawet sami wystrzegamy się porównań, to inni robią to za nas.
asiejo ;) masz rację, ale kiedy inni nas porównują, to czasem nawet nie mamy tej świadomości...
OdpowiedzUsuńChoć nawet nie wiem czy to lepiej czy gorzej...
Porównywanie to taki nieodłączny element naszego trwania. My do innych, inni do nas, ktoś do kogoś, coś do czegoś. Nie zawsze w kategorii "lepszy" albo "gorszy". Czasem z myślą "inny" i to jest chyba w tym najlepsze.:)
OdpowiedzUsuńNikt nie jest ideałem, zawsze czegoś nam brakuje, co widzimy u innych , co nam imponuje, cechy, które chcielibyśmy mieć,ale też odwrotnie -my mamy coś czego ta druga osoba może nie mieć. Tylko zamiast pomyśleć w ten sposób - Jej/Jemu na pewno brakuje czegoś, czym zostałam/em obdarzony/a ja- z góry zakładamy ,że tylko nam czegoś brakuje. Ostatnio na jakiejś imprezie mój niezwykle szczery na trzeźwo, a po wypiciu pewnej ilości alkoholu , jeszcze bardziej szczery , otwartyi niezwykle gadatliwy kolega, zapytał pewnej dziewczyny , czy jest ktoś komu ona nie dorównuje, kto ma coś czego ona nie ma , a co chciałaby mieć . Wyobraź sobie, że ona odpowiedziała - nie ma takiej osoby , nie ma rzeczy , której nie akceptuje u siebie ,a którą może mieć ktoś inny. Dla mnie cos takiego jest oszustwem . Jawnym oszukiwaniem samego siebie, bo przecież (wg mnie i myslę, że wielu osób również,ale mogę się mylić..)zawsze będzie ktoś 'lepszy' od nas. Bo żeby samemu stawać się lepszym , dążyć do osiągniecia pewnego celu /w zasadzie nawete celów - należy porównywac się do 'tych lepszych' , nigdy do gorszych .
OdpowiedzUsuńZuziu :) właśnie kwestia jest w tym, żeby się jakoś w tym nie zapętlić... co czasem jest trudne...
OdpowiedzUsuńNo tak, zgadzam się z tym bowfsh :) to pewnie było oszustwo... może też coś wypiła? :p
A odnośnie do porównywania się do gorszych... może to nas podbodowuje?? Nie sądzisz?
dzięki za odwiedzenie mojego bloga, poza tym baaaardzo mi się podoba jak Ty go prowadzisz i jak piękne, stylowe i gustowne zdjęcia zamieszczasz. Ps. twój rudy kolor też baaaardzo mi się podoba, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJoVitO :) dziękuję! Zapraszam ponownie :)
OdpowiedzUsuńzamierzałam napisać krótka notkę, ale doznałam "nawiedzenia i chyba muszę napisać więcej.może nawet samodzielną notke popełnię, nawiązując do twojej notki? nie zbadane są drogi idei natchnienia..
OdpowiedzUsuńZapraszam ;) do nawiązywania, przywiązywania itp :)
OdpowiedzUsuńhmmm..tak na dobrą sprawę porównywanie może być że tak powiem twórcze:)
OdpowiedzUsuńsię porównam do iksa.... i zrobię lepiej:)
albo gorzej...:)
a generalnie to chyba trzeba zachować zdrowy rozsądek.nie przesadzać.
Myślę, że są tego dobre i złe strony, a najważniejszy jest - jak prawie we wszystkim - złoty środek...
OdpowiedzUsuńNie da się uniknąć porównywania - siebie do innych, innych do siebie, czy innych do innych. Jednak nie trzeba zaraz na każdym kroku wprowadzać porównania i kategorii "lepszy/-a" czy "gorszy/-a". Każdy jest inny i tyle. Porównania często pomagają nam się określić czy dookreślić, ale nie ma po co z ich powodu się załamywać.
OdpowiedzUsuńnie jest mozliwe...ja jestem lepsiejsza:)
OdpowiedzUsuńdobrze napisane!
OdpowiedzUsuńzdrowy rozsądek konieczny, można się momentami depresji nabawić ;)
Myslę, że wszyscy porównujemy... szczególnie na początku naszej drogi. Potem nabieramy mądrości... i patrzymy głębiej, uważniej. A to co najistotniejsze nie daje się porównywać. I zaczynamy rozumieć, że nie ma takiej potrzeby.
OdpowiedzUsuń;) tak więc Złoty Środek jest najważniejszy! :) no i to, że Beata jest najlepsiejsza ;P
OdpowiedzUsuńdesign traveller :) witaj tutaj :) Masz rację z tą mądrością... to chyba taka po części dojrzałość... porównujemy się, ale z głową :)
Całe życie ktoś mnie do kogo porównywał. A ja tego wręcz nie znoszę. No tak mnie wypaczyło to, że jestem skrzywiona do dziś i chyba mi to nie minie.
OdpowiedzUsuńIvon... rozumiem co czujesz... dla dzieci to bardzo trudna sprawa. Myślę, że dla dorosłych też...
OdpowiedzUsuńI nie dziwię Ci się, że tego nie znosisz!
Grunt to dobrze znać swoją wartość i lubić siebie :) tak myślę :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa porównywanie trzeba spojrzeć szerzej i wtedy już nie taki straszny diabeł, jak go malują :) Bez porównywania nie bylibyśmy w stanie funkcjonować. Absolutnie. W tej najbardziej podstawowej formie porównywanie pozwala nam po prostu przetrwać w stadzie. Bo cóż stałoby się, gdybyśmy w czasie powodzi zamiast uciekać - jak reszta: na dach - wyjęli grzebień z kieszeni i zaczęli na nim grać beztrosko? Oglądanie się na innych nie jest takie złe. Skrajności natomiast już takie dobre nie są.
OdpowiedzUsuńMyślę, że zdrowy rozsądek to to, co najlepiej nami w życiu kieruje. Zmieniajmy to, co chcemy i możemy - resztę akceptujmy (brzmi prosto, z realizacją gorzej ale warto się starać)
kuro :) doskonale to ujęłaś :) witaj po długiej przerwie :)
OdpowiedzUsuńTo najpewniej awykonalne. Porównywanie samo nam wychodzi, mamy to wdrukowane. Bezustannie patrzymy, co robią i jacy są inni i próbujemy się do nich dostosować ... nawet jeśli udajemy, że jest inaczej :)
OdpowiedzUsuńmyszko :) pewnie masz rację... awykonalne... podoba mi się to słowo :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że moglibyśmy się zastanowić CO tak naprawdę porównujemy... Co warto porównywać, a czego nie.
OdpowiedzUsuńA to na pewno design :) po co się zadręczać bzdurami, prawda? :)
OdpowiedzUsuń