Mimo tychże przeciwności Losu czasem uda mi się coś przygotować, bądź też poznać nowy smak. Jako, że jestem Konserwatystką Smakową i do tego upartą idzie mi to opornie... ale kiedy już coś mi zasmakuje... potrafię się zajadać [Mała Mi ma szanse stać się Dużą Mi ;p]
Tak też było z krewetkami : ) te skorupiaczki na początku wyglądały dla mnie zastraszająco żywo... mimo iż były mrożone na przykład. Nóżki... czułki.... oczy!!
Jednak pewnego razu się przemogłam i od tamtego pięknego dnia uwielbiam krewetki : )
Sushi z krewetkami...
Makaron z krewetkami...
Krewetki z krewetkami...
Ups : ) zapędziłam się :P
Same krewetki... zrobione w oliwie, z czosneczkiem.... z ziołami... podsmażone.... mmm : )
A kiedy już się zje te mięsiste ruloniki... pozostaje jeszcze do powycierania chlebkiem ta pyszna oliwa! Nic przecież nie może się zmarnować... ;D
Och... Bardzo Mądry Mężczyzna nauczył mnie jeść i inne rzeczy, ale o tym może kiedy indziej....
P.S. Polecam do tego winko.... ale to kwestia gustu oczywiście [nie lubię szufladkowania, że do ryb musi być takie wino, do serów takie... piję to, co lubię]
P.S. P.S. Podobno najlepsze ceny krewetek można spotkać w Tesco : )
P.S. P.S. Podobno najlepsze ceny krewetek można spotkać w Tesco : )
P.S. P.S. P.S. Zdjęcie znalezione w Sieci : )
Jakoś nie mogę się do owoców morza przekonać...
OdpowiedzUsuńale kiedyś pewien Włoch powiedział do mnie "Skąd możesz wiedzieć, że NIE LUBISZ ravioli, skoro ich nigdy NIE JADŁAŚ?" miał rację.
Od tamtego czasu uwielbiam ravioli, cannelloni i lasanię...:)
kurczę kurczę, ja też chcę, jadłam raz i to sto lat temu. a teraz bym chciała, żeby mi ktoś je przyrządził, tak na super super i żebym się zakochała bez opamiętania :)
OdpowiedzUsuńlubię pieczone rzeczy, podrzuć mi jakiś przepis na pieczone, to koniecznie zrobię, zaintrygowałaś mnie :)
ajajjaj uwielbiam krewetki, zwłaszcza świeże i zwłaszcza z winem (nie wiem zupełnie dlaczego ta mieszanka najszybciej uderza mi do głowy;)) moją paelle robię też z krewetkami,w ogóle moja paella to wszystkie owoce morza z kurczakiem, ryżem papryką i pomidorami..mniam ale mi zrobiłaś ochotę:) no i co do tesco- zgadzam się- zawsze kupuję tam mieszankę różnych morskich żyjątek na zapas;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę smacznego;)
Just
..krewetki z krewetkami.. Mi, jesteś niezrównana :)
OdpowiedzUsuńNie jadłam. Jeszcze.
Ale skoro mówisz.. i uwielbiasz, to muszą być zjadalne.. uhh, no nie wiem
:*
Uwielbiam krewetki! I wszelkie dania z krewetkami i z krewetek. Ale najbardziej właśnie same krewetki, na maśle, z czosnkiem, świeżą bagietką i białym schłodzonym winem... Ach!
OdpowiedzUsuńKrewetki - i moja to miłość:)
OdpowiedzUsuńsamych jako takich, czyli krewetek z krewetkami;) jeszcze nie smakowałam, ale w sałatce z makaronem ryżowym... Pycha;)
OdpowiedzUsuńSorry ale nie. STANOWCZO! Jakoś nie jestem w stanie się przemóc:) Widać się do wielkiego świata nie nadaje...
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszelkie stworzenia... mniam mniam
OdpowiedzUsuńmnie to się właśnie wydaje, że jak się rozmrożą to same wyjdą z tych lodówek.... ale ciągle mnie jeszcze intrygują, więc pewnie trzeba będzie zjeść :)
OdpowiedzUsuńOjej one czasem na talerzu mają oczy. I to jeszcze cały czas są otwarte :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze że krewetki jadłem tak dawno aż zapomniałem smaku..:):)Może pora sobie cos upichcić z tych małych potworków..:)
OdpowiedzUsuńIdo :) właśnie to samo często słyszę... to pytanie :) i wtedy się wstydzę... bardzo...
OdpowiedzUsuńpihoba :) trzeba rozmrozić te robalki :P zrobić w takiej "zalewie" z oliwy, czosnku gniecionego i ziół. Tam niech trochę sobie poleżą i po jakimś niedługim czasie wrzucić na patelnię :) smaży się krótko, bo potem mogą być niewidoczne (kurczą się) i chyba twarde... potem te oliwę można sobie chlebkiem powycierać :) daj znać jeśli spróbujesz :)
dotblogg :) czyli jednak. Tesco górą :P dziękuję i Tobie również smacznego :)
kate :) mnie też to trudno przyszło... ale warto spróbować kawałeczek... polecam :) poza tym podczas swoich podróży napewno jadłaś wiele gorzej wyglądające rzeczy, hm? :)
Ewo :) witam Cię :) właśnie to masło mnie jeszcze kusi, bo tak nigdy nie jadłam... mmm... :) mniam!
Patrycjo :) a jakiś przepis ciekawy masz u siebie? :)
ladybird :) ja do tego kocham makaron!! :) To wyśmienite połączenie :)
Nivejko :) to nie ma nic wspólnego z wielkim światem... przynajmniej moim zdaniem... :) ktoś lubi, ktoś nie lubi... poza tym do niektórych smaków się dojrzewa... i gusta się zmieniają :)
Margo :) hahaha :) jak to brzmi! Kanibalko Ty jedna :P
Kaś :) wiesz... to nie na zasadzie trzeba :) tylko warto spróbować. Bo one jednak nie chodzą... sprawdzałam :P
Moto! Wiem!! Ale można kupić takie już oślepione... ;) obrane... wiesz... dla strachliwych leniuchów :P
tamirianie :) pora pora! W Tesco dobre ceny :) opłaca się! Smacznego :) masz jakiś swój sposób?
OdpowiedzUsuńTutti frutti di mare nie dla kaprysi. Zjeść, zjem ale nie koniecznie. Ślubny natomiast zawsze i w każdej ilości. Dobry układ, nie ma konkurencji;)))
OdpowiedzUsuńkaprysiu :) i wiecej dla niego zostaje :P wiec pewnie się cieszy :P
OdpowiedzUsuńPrzepyszne, uwielbiam, Zamiast małych możesz kupować krewetki królewskie. Wtedy jest duże, bardzo drogie i cholernie pyszne :)
OdpowiedzUsuńjuż wiele razy słyszałam, że krewetki są pyszne ;) Kto wie może się nie bawem skuszę ;)
OdpowiedzUsuńBosz.. ja całą ciążę wciągałam krewetki :)) W Lipsku (byłam akurat na targach w między czasie) jest taka knajpka, prowadzona przez małżeństwo z Pekinu chyba.
OdpowiedzUsuńJakie oni mieli KREWETKI ... mam ślinotok !!
magento :) właśnie jak odpowiednio podsmażyć, to nawet te średnie są widoczne na talerzu ;P
OdpowiedzUsuńEuforko :) skuś się skuś :) bo warto :) albo lepiej! Niech ktoś Cię skusi.. ;D
Joanno! Ale się miałaś świetnie :) Pozazdrościć... i też mi śliny więcej się natworzyło... :)
....puki nie ma głodu globalnego NIE BĘDĘ JADŁA ROBALI.....fuj.....choćbyś nie wiem jak cudnie o nich pisała.....:)...choćby nawet Bareya o nich cudnie napisał...też nie będę.....i już.....!~.....
OdpowiedzUsuńZ roku na rok lubię je coraz bardziej:)
OdpowiedzUsuńKrewetki..mniam..jak najbardziej.. Ja nie jem mięsa tylko ryby i wszelkie skorupiaki..a krewetki to mój rarytasik. Najbardziej lubię te usmażone na oliwie z kawałeczkami czosnku.Pychota:)
OdpowiedzUsuńMaju :) przyjmuję ten protest godnie :P ale jeśli kiedyś zjesz... to napisz o tym, dobrze? :)
OdpowiedzUsuńBello :) prawda, że smaki się zmieniają? To niesamowite... :)
tabu :) a jakieś superprzepisy masz? :)
Krewetka dobra rzecz :) zgadzam się z tabu, że najlepsze są na oliwie z czosnkiem, ale uwielbiam też surowe z majonezem citron albo takie w tempurze. Mniami ale mi ślinka cieknie...
OdpowiedzUsuńI ja uwielbiam krewetki! Dokładnie jak Ty w każdej postaci, mniam, aleś mi smaku narobiła Dziewczyno! :))
OdpowiedzUsuńAsiu :) witam Cię :) surowe???!!!! Takich nigdy nie jadłam... nie smażone??
OdpowiedzUsuńiw :) zatem do Tesco marsz i potem już tylko sobie dobrze robić ;)
OdpowiedzUsuńA mam, nawet kilka:) Bardzo lubimy ryż smażony z jajkiem, krewetkami drobnymi, groszkiem i olejem sezamowym (http://truffle-in-a-rum-chocolate.blogspot.com/2008/07/krewetki-ryz.html) lub tagliatelle z krewetkami i surimi-http://truffle-in-a-rum-chocolate.blogspot.com/2010/01/parmezan-krewetki-imbir-surimi.html (to właściwie nie schodzi z playlisty). A większe krewetki(królewskie np.) to lubię tak jak i Ty-oliwa czosnek chilli(http://truffle-in-a-rum-chocolate.blogspot.com/2009/07/krewetki-oliwa-chilli.html) albo smażone bez niczego i podane z sosem majonezowo-limonkowym też np. z dodatkiem chilii lub czosnku surowego:)
OdpowiedzUsuńNo tak, teraz zgłodniałam;)
U W I E L B I A M !!!
OdpowiedzUsuńPatrycjo :) dziękuję :) inspiracji u Ciebie nie brak... :)
OdpowiedzUsuńanullko :) możę klub założymy? :)
krewetki = mniam, mniam!
OdpowiedzUsuńpizza z owocami morza = mega yummy!
p.s. czas na sushi ;)
owoce morza tylko jeżeli byłyby obtoczone w grubej panierce z przypraw. dla mnie za mdłe. albo jadłam nie tak przyrządzone jak należy;)
OdpowiedzUsuńSurowe, surowe. Pierwszy raz jadłam takie kilka lat temu w Paryżu, kupowane na wagę jeszcze w skorupkach. Potem obieramy pancerz, myjemy i zjadamy z majonezem citron. We Francji już gotowy można kupić. Ale wystarczy dodać cytryny i grubego pieprzu do normalnego majonezu i efekt jest ten sam. Palce lizać!!!
OdpowiedzUsuńTych małych nie cierpię, gdyż przypominają mi larwy chrabąszcza, ale królewskie są nawet niczego sobie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńa ja lubię z majonezem pieprzem i w kanapkę je:)
OdpowiedzUsuńKrewetki = samo zdrowie. Podobnie jak ryby, mule i kalmary. Mniam :)
OdpowiedzUsuńAsiu :) właśnie ta pizza mi w ogóle nie pasuje... ale sushi to co innego :P
OdpowiedzUsuńlelevino :) oczywiście, że dobre przyprawienie to połowa sukcesu :) zgadzam się z Tobą :)
Asiu :) ale one chyba wcześniej były gotowane [nie mogę przeżyć tej surowości ;p]???
Kopaczu :) larwom chrząszcza mówimy stanowcze NIE :)
Marto :) kanapki nie jadłam jeszcze.... ;) ale brzmi bardzo ciekawie :) ten majonez mnie intryguje... ;D
Beatto :) wiem! To ich dodatkowy plus :)
Pozdrawiam wszystkich :)
Najlepsze krewetki, znaczy się najtańsze, ale gwarantuje moją prawicą, która gdyby odpadła wskazywała by na Biedronkę. Trzeba na nie w sumie "polować" ale pojawiają się krewetki black tiger firmy maritime - 250 g za 10 złotych polskich. To samo z małżami. Nie śmierdzą rybą. Nie są chińskie tylko wietnamskie. polecam
OdpowiedzUsuńI love shrimp- We eat it more than chicken.
OdpowiedzUsuńHere I get it frozen in big bags and cook it with pasta/makaron.
With Sushi I always use fresh not frozen shrimp.
Opps- I posted from my tata's account!
OdpowiedzUsuńLady Ren