Żeby się zatrzymać czasem trzeba zachorować... oczywiście w żadnym wypadku nie przewlekle i nieuleczalnie...
Żeby wieczorem, leżąc przed snem, nie myśleć o sprawach dnia jutrzejszego (są przecież przyjemniejsze sprawy przed snem...)... żeby nie stresować się, czego się zapomni, czego się nie zdąży...
Jak już się raz wpadnie w wir tygodnia zaplanowanego... w prąd płynący tak szybko, że nie sposób głowy wynurzyć...
Są ludzie, którzy potrafią jakoś tak miarowo... dla mnie to zbyt wolno... powoli.
Fascynujące jest to, jak nasz organizm wie, kiedy już TRZEBA się zatrzymać. Wtedy zwykle chorujemy. Albo na duszy albo na ciele... W najgorszym wypadku i na ciele i na duszy.
Nadrabiamy wtedy osobogodziny brakującego snu. Trzeba tylko uważać na cienką, prawie niewidoczną, ale za to bardzo odczuwalną granicę między wyspaniem się a śmiercią tragiczną z nudów... O ile jeden dzień odpoczynku podczas choroby jest zbawienny, drugi zbawienno-bagienny, bo przecież ile można leżeć?
Ale organizm zwykle nie daje za wygraną. Dla niego takie dwa dni to nic po godzinach wysiłku fizycznego, wielkich i małych przemyśleń, przebytych kilometrów, przeliczeń, rozmów....
Leży się więc kolejny dzień... boli już tyłek, bolą plecy... zapominamy o chorobie na rzecz pragnienia, aby się ruszyć! Zrobić COŚ!!! Choćby nawet posprzątać...
To tyle na tą chwilę.
Wasz korespondent z Łoża Dużego : )
Pisuję o...
Cytaty
(15)
Dialogi
(19)
Dlaczego?
(9)
Dzień z Życia Rudej
(4)
Film
(56)
Gusta i guściki
(23)
Ładne rzeczy
(32)
Miejsca w Internecie
(16)
Moimi Oczami
(33)
Muuzyka
(12)
Opowiastka z inspiracją w tle
(4)
Para pełną parą
(3)
Piękne Kobiety
(11)
Przeczytane
(18)
Przemyślenia
(111)
Przepis na Wspaniały Weekend
(4)
Radość Życia
(38)
Reklama i Nie
(10)
Rymowanki
(5)
Szybkie myśli
(48)
Ugotowane :)
(21)
Upatrzone-wymarzone
(2)
Usłyszane i skomentowane
(11)
Z Uśmiechem
(45)
Zabawa
(13)
Zakupy
(5)
Zobaczone
(12)
Tak źle i tak niedobrze:D Zdrowiej i powstań z łoża boleści:)))
OdpowiedzUsuńPolecam herbatę z wódką, ewentualnie z dodatkiem miodu. Nie wiem jak to działa na resztę ludzkości, ale mnie przywraca w miarę szybko do życia :)
OdpowiedzUsuńTego Pigusia to trzeba zwyczajnie wyleżeć, wygrzać i nie przeziębić bardziej:/ a cholerstwo bolesne jak diabli... wracając do poprzedniego posta - Mi, to nie ja Ci tę świnię podłożyłam, naprawdę mam nadzieję, że szybko minie...:-) Zdrowiej droga Kobieto!!!
OdpowiedzUsuńA z tym organizmem to masz rację - mój tak się zbuntował w styczniu i prawie do końca lutego tak sobie trwał nieprzejednany w pertraktacjach, ale są dobre strony tego buntu - nie trzeba o pracy myśleć, ale z drugiej strony tak po dwóch dniach niemocy robienia czegokolwiek można zwariować, ja takich dni miałam ze 20... mam nadzieję, że Tobie się uda szybciej to wyleczyć (ja tym razem borykałam się nie ze świnką), także nadzieja jest, że u Ciebie to minie duuużo szybciej:-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiedźmy i czarownice spokój mają... organizm orać może 24/ha 365/rok...
OdpowiedzUsuńZłota kulo pokaż mi....
Zdrówka Mi:)
hmmm choć widzę, że dobrze Ci "się leży" (nie dziwota) to jednak ZDRÓWKA ŻYCZĘ!
OdpowiedzUsuńno właśnie. góra dwa dni chorowania, potem oszaleć można :)
OdpowiedzUsuńwięc zdrowiej!
Spanie i leżenie - jeśli taka potrzeba zachodzi - TAK. Chorowanie - NIE. Czyli fajnie byłoby po prostu sobie odespać i wyleżeć, gdy potrzeba zajdzie tylko li jedynie w stanie zdrowotności.
OdpowiedzUsuńJa nie choruję (na takie standardowe choroby sezonowe i podobne) od kiedy przestałam pracować w korpofabrykach. Teraz - kiedy sama sobie jestem sterem, żeglarzem, okrętem jest trudniej, ale zdrowiej.
Wracaj do zdrowia, pamiętaj o komforcie psychicznym i uważaj na ludzi kaszlących, kichających bez kultury na wszystko dookoła.
A ja Ci radzę - nadrób zaległości w czytaniu książek i oglądniu filmów - przynajmniej zcas nie będzie stracony :-)
OdpowiedzUsuńZdróweczka życzę :-)
jeśli masz ochotę wstać, to znaczy że jesteś zdrowa. a poleniuchować nie zaszkodzi ;-)) nie żałuj sobie!
OdpowiedzUsuńZdrowiej Mała Mi szybciutko, bo w takim chorowaniu na dłuższą metę to nie ma nic przyjemnego.
OdpowiedzUsuńNivejko :) pracuję nad tym :D
OdpowiedzUsuństab :) słyszałam o różnych takich herbaciano-alkoholowych "lekach"... a jaka to ma być wódka? :P
lady :) dziękuję Ci! Ja sobie dała czas do końca tygodnia... wiesz... tyle jest do zrobienia :) i też mam nadzieję, że mi się uda zwalczyć tego Prosiaczka :)
Ido :) sugerujesz, że symuluję? :P
moni :) dziękuję! między snem i snem, trochę udaje mi się poczytać i to jest duży plus...
kuro :) mądrze piszesz z tą możliwością wyleżenia się... :) w zdrowiu ;) w sumie zaszyłam się w pokoju... więc raczej nikt nie kaszle na mnie... albo boją się, że ja ich obkaszlę :P
mapril :) taki mam właśnie sposób na choroby... jeśli tylko nie śpię cały dzień :P
Emmo :) nie żałuję... odpoczywam i leczę się... dziękuję!
och kaprysiu :) jak ja się z Tobą zgadzam... dzięki!
OdpowiedzUsuńTak - dwa dni w łózko to max, później człowieka zaczyna nosić - kiedyś w czasie grypy wyczyściłam fugi w łazience za pomocą patyczków do uszu.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę!
Pieprzu :) hahaha, dobre! Jakie te fugi musiały być zadowolone... i szczęśliwe... :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńLezenie dla odpoczynku, a lezenie z powodu choroby, to dwa rozne lezenia niestety. Jak to pierwsze potrafi byc przyjemne, tak to drugie daje w dupe do wiwatu.
OdpowiedzUsuńAle jak trzeba, to trzeba, nie bardzo jest inne wyjscie. Ja musialam lezec czasem przez tydzien po moich operacjach stop. No jakos lezalam, oblozona ksiazkami, loptokiem, telewizyja... a i tak umieralam z nudow.
Wspolczuje. Zdrowia zycze i wor pogodnych mysli posylam:))
Stardust :) dzięki... mnie jedynie brak laptopa i tv :P gazetki i książki mam :) i dziękuję za ten wór!!! Ładny jest i wypełniony po brzegi...
OdpowiedzUsuńZnam to , nawet nie wiesz jak dobrze. Zdrowiej więc szybko Mała Świ.(chwilowo):))))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Korespondentce donoszą tam co trzeba!
OdpowiedzUsuńWyskoczysz z tego łóżka jak z procy, jeszcze chwila. Napakowana energią jak stary, dobry Arnie w Conanie. :)
Bello :) pewnie większość z nas to przechodziła... :) nie przypisuje sobie tylko tych cierpień... to byłaby zuchwałość :)Dziękuję!
OdpowiedzUsuńmagento :) mam taką nadzieję... a mnie donoszą... donoszą :) nie mogę się doczekać tej procy...!
No to ja się wczoraj zatrzymałam, ale dzisiaj już fruwam tu i tam... a Ty dbaj o siebie, proszę!
OdpowiedzUsuńMargo :) ale to Ty tak świadomie chyba? I dobrowolnie? Jeśli tak, to bardzo dobrze :) dbam... staram się... i marzę już o fruwaniu :)
OdpowiedzUsuń