W zasadzie to trudno stwierdzić czy jestem już prawdziwą kobietą, bo znam dwie teorie na ten temat. Pierwsza mówi, że kobietą staje się, kiedy... zaczyna się comiesięczne cierpienie, a druga, że jednak nie wtedy, tylko kiedy przetrwa się to cierpienie dziewięciomiesięczne plus megacierpienie minimum raz w życiu.
Otóż ja jeszcze nie sprawdziłam tej drugiej teorii... Także nie jestem pewna... czy mogę świętować to Dziś...
No, ale na potrzeby tego tekstu przyjmijmy jednak, że jestem Kobietą : )
I tak sobie myślę, że świat się zmienił, kobiety też. I życie kobiet. Historyczką to ja nie jestem żadną, raczej histeryczką ;P ale tak sobie myślę, jak to różnie z nami, kobietami bywało...
Dawniej szyć musiałyśmy umieć ze skór dzikich zwierząt. Włosy mocne trzeba było mieć, bo można je było stracić łatwo jak się na "randkę" szło. Bo zamiast za ręce to za włosy nas ciągano... Uroda była czymś jeszcze bardziej względnym niż dziś!
Później długo generalnie nic nam nie było wolno. Ani się uczyć, ani decydować, ani wybierać. Tylko rodzić. I to jeszcze komu trzeba i "co trzeba" (czyt. chłopców! broń Boże dziewczynkę). Bo władcy byli potrzebni... a nie jakieś płaczliwie istoty.
I nawet nie mogłyśmy decydować z kim chcemy życie spędzić. Przydział był. Kto lepiej ustawiony, ten lepiej córkę odda/wyda. I jeszcze zarobi na tym! A cóż z tego, że przyszły mężulek księciulek obleśny, gruby, tłusty? Że zdradza? Że bije? Że plecy całe włosiem porośnięte? Że mył się ostatni raz siedem miesięcy temu? Kobieta twardą jest i wytrzymać musi. W imię ojczyzny...
Z czasem działo się trochę lepiej, bośmy się obudziły i praw zaczęły żądać. Uczyłyśmy się i sukcesy się zaczęły. Prawa się jakieś nabyło. Choć jeszcze społeczeństwo lepiej wiedziało czego chcemy.... Czyli, że obowiązek za mąż wyjść, bo same rady nie damy. I tym Panom, naszym mężom, dzieci porodzić. I że lepiej nie pracować, bo dzieci ważniejsze i dom. I kapcie mężowi ktoś przynosić musi. I obiadek podawać.
A teraz? Wszystkie widzimy jak jest : ) możemy więcej, chcemy więcej. W każdej sferze życia możemy podejmować decyzje (co nie zawsze nam się udaje, bośmy emocjonalne bardzo!). Nawet same możemy o rękę poprosić Tego Jedynego. Bo kto nam zabroni?!
Zarabiamy. Może większość z nas trochę gorzej niż Oni, ale jednak. Silne jesteśmy, mimo, że są dni, kiedy płaczemy o nic... Mądre jesteśmy, mimo, że czasem gapiąc się w pełną szafę nie widzimy nic do ubrania....
No i tak w ogóle, to teraz i my i Oni mamy te same wady i te same zalety. Już nie tylko kobiety są zadbane. Już nie tylko mężczyźni utrzymują rodziny.
Wszystko się wymieszało.... Bo jeśli nam się zachce, to i Żonę mieć możemy : ) a co!
* Dostałam kwiaty, cukierki Krówki (nie wiem czy to coś ma znaczyć... ;P) i Świnkę... tak... tę chorobę.... nie śmiać się!! :)
No i pyszne czekoladki do Bardzo Mądrego Mężczyzny :)
Pisuję o...
Cytaty
(15)
Dialogi
(19)
Dlaczego?
(9)
Dzień z Życia Rudej
(4)
Film
(56)
Gusta i guściki
(23)
Ładne rzeczy
(32)
Miejsca w Internecie
(16)
Moimi Oczami
(33)
Muuzyka
(12)
Opowiastka z inspiracją w tle
(4)
Para pełną parą
(3)
Piękne Kobiety
(11)
Przeczytane
(18)
Przemyślenia
(111)
Przepis na Wspaniały Weekend
(4)
Radość Życia
(38)
Reklama i Nie
(10)
Rymowanki
(5)
Szybkie myśli
(48)
Ugotowane :)
(21)
Upatrzone-wymarzone
(2)
Usłyszane i skomentowane
(11)
Z Uśmiechem
(45)
Zabawa
(13)
Zakupy
(5)
Zobaczone
(12)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mi,
OdpowiedzUsuńmoja kochana... z czego tu się śmiać. bidulko. buziakuję!
Świnkę?
OdpowiedzUsuńKrówki mniam mniam:)
Żony to ja chyba jednak nie chcę. Zdecydowanie nie chcę;D
OdpowiedzUsuńKrowki - ciagutki:))) Pyszne sa, ale swinka to juz lekka przesada. Kuruj sie:)
OdpowiedzUsuńŚwinka, na Dzień Kobiet ?! To naprawdę przesada. Zdrówka życzę. A kobietą to się jest od razu, wystarczy zauważyć ,że się nie ma siusiaka ;)
OdpowiedzUsuńDziś słyszałam kapitalną odpowiedź faceta, na pytanie co by zrobił gdyby chociaż na jeden dzień stał się kobietą.Powiedział,że cały dzień bawił by się piersiami. Ci faceci ;)))
Nic nie mówię, ale świnka to dziecięca choroba :)
OdpowiedzUsuńKrówki pyszne, też pożeram. Kuruj się :)
I uważaj, świnka w dorosłości może groźna być!
OdpowiedzUsuńTo jesteś teraz prosiaczycą pełną gębą (i migdałkami)?!
OdpowiedzUsuńBardzo mi cie szkoda bidulko.
Buziaki i dużo zdrówka
Ja jeszcze świnki nie dostałam, nie dostałam nic oprócz ospy - ciekawe czy ta reszta jeszcze przede mną? I jak przejdę to będę dorosła?
OdpowiedzUsuńMmmm...żona...tak żonę zdecydowanie chciałabym mieć:) I żeby dobrze gotowała:)))))Pozdrawiam:)
Nie ma co narzekać! :)
OdpowiedzUsuńświnkę, krówki... prawie cały folwark ;D
Mauro :) dziękuję! Bo ja już za stara na tę chorobę podobno jestem... ale cóż, Świnkę przygarnęłam... jeszcze tylko imienia nie dostała :P
OdpowiedzUsuńTak Ido :) też lubię krówki! Szczególnie ciągnące się!
Nivejko :) rozumiem Cię doskonale, ale liczy się to, że wybór mamy :) nieprawdaż?
Stardust :) dziękuję! To właśnie zamierzam czynić!
kaprysiu :) miło mi! W takim razie jestem kobietą :P A mężczyźni... no cóż... dla nich piersi chyba na zawsze pozostaną czymś nieodgadnionym... :)
magento! Wiem właśnie :) odmłodziła mnie pani doktor tą chorobą :P smacznych krówek! :)
zgago :) witam Cię i dziękuję za ostrzeżenia... wiem, że może być groźna, dlatego zamierzam ją zwalczyć porządnie ;)
Gosiu :) prosiaczycą??!! A to ci dopiero :) nie znałam tego słowa... :P dobre :) no i masz rację :)
Pieprzu :) to zdania w związku z żoną mamy podzielone :P a z tą dorosłością to ja już sama nic nie wiem...
Cała JA! :) staram się! Kur mi jeszcze brakuje... albo baranka jakiego... ;)
Kobiecie ze świnką i krówkami życzę zdrowia:))))Kobieta z migreną.
OdpowiedzUsuńOj Bello ;) cóż to za marzec... nas dopadł... Kobieto z migreną... mam nadzieję, że masz chociaż okazję odsapnąć od prędkości dnia codziennego i w ciszy powalczyć z bólem... :) dziękuję!
OdpowiedzUsuńŚwinka się do krówek przyplątała. A mężczyzna do Ciebie. Czyli wszystko w normie.;)
OdpowiedzUsuńBeatto :) no prawie wszystko w normie... tylko ten ból jakiś niepotrzebny...
OdpowiedzUsuńTak to niestety jest, świnki i inne wstręciuchy nas dopadają, jak wcale na to nie mamy ochoty (a nie mamy nigdy), oby marcowa świnka szybko wyemigrowała:-) ja też ją musiałam kiedyś chwilowo przywłaszczyć, na szczęście szybko jej się znudziło i zmieniła właściciela...
OdpowiedzUsuńlady! :) na mnie!!! Ja jestem nowym właścicielem ;P chciałam ją zagłodzić nic nie jedząc, ale mi nie pozwolono... ;p więc wciąż żyje... i trzyma się nieźle. W przeciwieństwie do mnie...
OdpowiedzUsuńOch...
Pomijając błędność obu powyższych teorii, śmiem na marginesie zapytać - A te krówki to ciągnące chociaż są ?
OdpowiedzUsuńKopaczu :) ja tak tylko słyszałam... a krówki mieszane... raz się ciągną, a raz nie... choć ja wolę te ciągnące... :) A Ty?
OdpowiedzUsuńTe są najlepsze. Mama określała je mianem "Prawdziwne", z racji się ciągnięcia :):)
OdpowiedzUsuń:) zgadzam się z szanowną Mamą :)
OdpowiedzUsuń:) Zgadzam się z szanowną Mamą :)
OdpowiedzUsuńSię kłaniam nisko :)
OdpowiedzUsuńKkurcze - dla mnie święto dziwne. To tak jak dzień Matki - przypominajka żeby do rodzicielki raz w roku zadzwonić. A pamiętać przez rok cały a nie wysilać się na goździka od święta...
Świnka - Bogu dziękuj żeś nie mężczyzna - bo w tym wieku potrafi zaowocować bezpłodnościa ;)))
Pozdrowienia
abnegat
PS. Żona fajna rzecz - ale mąż rzecz jeszcze lepsza. Przynajmniej patrząc z Waszej strony ;)))
agnegacie.ltd :) witam Cię :) ale czy cały rok dajecie nam kwiaty? Chyba raczej nie...
OdpowiedzUsuńO byciu mężczyzną kiedyś jeszcze napiszę... jak to widzę :P
Męża nie mam, ale wciąż mam wybór :P dziękuję za radę!
jeśli o historii mówimy... to Kopernik też była kobietą :D
OdpowiedzUsuńAno :) słyszałam te plotki... ;D
OdpowiedzUsuńJa tam czasem co i kupie bezokazyjnie :)
OdpowiedzUsuńRadosc chyba wieksza niz przymuszany gozdzik z 8 marca.
obnegacie.ltd :) oczywiście, że większa!!! :) To bardzo miłe kiedy o nas pamiętacie, choć wiem, że bywają kobiety, które nie zwracają na to uwagi...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie się taka nie trafiła :) i docenia :)