Miesiące rozliczeniowe to takie potwory wstrętne, które zniekształcają czasoprzestrzeń.... pojmowanie dni, miesięcy, a w stydniu nawet lat... Mamy dziś osiemnasty luty, a ja do wczoraj jeszcze istniałam w styczniu. Dobrze, że chociaż tutaj daty poprawnie się układają... bo inaczej mogłabym zaginąć między jedną minutą a kolejną godziną, nikt by mnie nie znalazł między jednym dniem... a kolejnym miesiącem...
Wyrwaniem do teraźniejszości bywały czarna kawa zalana białym płynem, zwanym mlekiem, lub... godzina... zwykle szesnasta... czasem siedemnasta...
No, ale już po wszystkim prawie ; ) i znowu jestem wśród żywych.
Jednak dryfując w czasie przyszła mi do głowy pewna myśl. Niebo. O tak, nie jestem szalona i nie traktuję swojej pracy jak nieba :P mimo tego, że ją lubię.
Uważam bowiem, że niezależnie od wiary (lub niewiary) czy poglądów każdego czeka jakieś Niebo lub Piekło.
Prywatne Niebo i Prywatne Piekło (w zależności od człowieka... Dobry? Zły?).
Moje Prywatne Niebo.... będzie czyste od zdrad i alkoholików. Będzie nieskażone pośpiechem. Przyjemność jedzenia nie byłaby druzgotana dźwiękami.... nie byłoby mlaskania, siorbania, i w ogóle jedzenie byłoby bezdźwięczne!
Nie byłoby kłamstwa. Jedzenie nie byłoby kaloryczne. Istniałby zakaz robienia komedii romantycznych :P
Kawa nie stygłaby do ostatniej kropli.
Paliwo nie drożałoby....
Wypełnione po brzegi czasem. Pełne bawełnianych ubrań. Płytki podłogowe byłyby ciepłe... Ludzie rozmawialiby ze sobą, dzięki czemu panowałoby ogólne zrozumienie. Telewizory byłyby włączane tylko wtedy, kiedy ludzie chcieliby je oglądać. A nie non stop.
W moim Prywatnym Niebie nikt nie odważyłby się nikogo wyrywać ze snu...
Zdjęcie znalezione w Sieci
Mogłabym tak dłuuuuugo wymieniać.
Myśleliście kiedyś o Swoim Prywatnym Niebie? Lub może Piekle?
zdecydowanie o niebie! jeszcze dodałabym UŚMIECHY!
OdpowiedzUsuńPokój
Brak zazdrości
... i wieczną wiosnę:)
Przeczytałam tytuł - myślę sobie - proszszsz. Taka to pożyje! Już się własnego nieba dorobiła! ;)
OdpowiedzUsuńA z tym Niebem? No właśnie, ciągle gdzieś mi się tak po łbie kołacze się, że może w tym Piekle weselej by było?
I pogrzeszyć byłoby z kim. I wygrzać się przy "kominku"
:))))))))))))))))
Poza tym mam lęk wysokości. Więc niebo raczej odpada ;p
....mam PRYWATNE NIEBO.....chwile ukradzione rzeczywistości..raz na jakiś czas....pakuję walizkę i uciekam przed światem do PRYWATNEGO NIEBA.....wcale nie jest piękne ani sielankowe...ale jest MOJE prze te kilka chwil....
OdpowiedzUsuńdawno temu, kiedy miałam w wieku 12 lat napisać wypracowanie na temat "bycia w niebie" doszłam do wniosku, że "niebo" (tak jak "piekło") to po prostu stan umysłu, a nie materialne miejsce. I pogląd ten zapuścił we mnie korzenie :)
OdpowiedzUsuńJednego dnia mogę mówić: jestem w niebie!, wszak otacza mnie powietrze, atmosfera, chmurki pod mgły postacią... Innym razem w piekle - na szatańskim koncercie, hihi ;)
bezdźwięczne jedzenie - jestem ZA!
Oj! Niebo-cudownie! Marzy mi sie nieraz, a raczej coś w stylu Chwili Spokoju, gdzie moglabym całkowicie odplynac, wszelkie sprawy zostawic za soba i po porostu dobrze sie Wyspac :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
EM
ps. weszlam tu przypadkiem, spodobalo mi sie, zostane jeszcze chwilke albo dwie :)
to prawda, że niebo i piekło to stan umysłu. u mnie przeważnie czyściec jakiś ;-)) ale czasem mam fazy huśtawek... od nieba do piekła i z powrotem.
OdpowiedzUsuńmoni :) uśmiech... bardzo ważna rzecz! Masz rację :)
OdpowiedzUsuńMauro :) różki z Ciebie wychodzą :) no no no :) aż miło czytać! Jeśli lęk wysokości, to przykro mi, ale Piekło Ci pozostało :P
Maju :) każdy tak naprawdę ma takie Niebo już tutaj :) ale to nie jest idelane... :)
Didżejko!!! W wieku 12 lat??? Niezła jesteś! :) serio :) szacunek mój masz :) To takie niebo na ziemi...
EM :) witam Cię serdecznie i cieszę się, że Ci się spodobało :) dziękuję też za kolejny aspekt Nieba :)
Emmo :) zupełnie o czyśćcu zapomniałam :) ale tak mi się wydaje, że właśnie czyściec to jest tutaj. A potem.... to mam nadzieję, że Niebo :)
OdpowiedzUsuńNo muszę przyznać że nie myślałem - chyba muszę zacząć. :) Trzeba mi jednak stwierdzić że zupełnie fajnie w tym twoim niebie, tylko może komedii romantycznych by mi brakowało ;)
OdpowiedzUsuńJa się nie martwię tym Piekłem. Z tego co wiem, to duuuużo nas tam będzie :))
OdpowiedzUsuńMoje niebo to...pokój na górze. szafa, łóżko, regał z książkami... i święty spokój.
OdpowiedzUsuńGórnolotnie nazywa się to pracownią...;)
Sięgam nieba wtedy gdy latam... bo udało mi się sfotografować motyla... bo zrobiłam coś, czego się bałam... bo naprawiłam spłuczkę... bo choć chwilkę było z gorki... i wtedy gdy wystawiam twarz do słońca...
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś opowiadanie J,Carrolla o piekle. To taki biurowiec z białymi korytarzami gdzie każdy może znienawidzić to co kocha najbardziej.
OdpowiedzUsuńMnie się te twoje niebo podoba... może z prywatnego zrobisz publiczne:)))
PeeS. Na co nam czas? To jeden z najgłupszych wynalazków ludzkości...
Moje niebo będzie budyniowe... reszta jakoś będzie
OdpowiedzUsuńsebastianie :) cieszę się, że Ci się spodobało :) jednak jeśli brakowałoby Ci komedii romatantycznych.... to.. w Twoim Niebie pewnie będzie ich wystarczająco :P
OdpowiedzUsuńMauro :) to ja też się już nie martwię! Tym bardziej... ;)
Nivejko :) tak sobie myślę, czy aby nie pobiłaś tego mojego Nieba na łeb na szyję :P
Ido :) to się nazwywa cieszyś się drobnostkami :) doceniać maleństwa, malutkie rzeczy... to talent!
Cała JA :) kiedyś marzyłam o otworzeniu kawiarni :) mogłaby się nazwywać Moje Prywatne Niebo ;D wtedy byłoby bardzo publicznie :)
A czas? Jest to ludzki wynalazek.. owszem... ale jakoś ciągle mi go brak... to może stąd...
Margo :) jakie smaku ten budyń? :)
myslałam. ale nie tak konkretnie i dogłębnie. teraz może sobie pomyslę :-)
OdpowiedzUsuńNie chcę do nieba, najbardziej się boję,że mnie tam posadzą koło jakiegoś pobożnego głupka;)))
OdpowiedzUsuńMoje jest tu, chwilami:)
Śmietankowy, dodatki codziennie inne... przecież z chili też jest gut :)
OdpowiedzUsuńkaprysiu :) w Twoim Prywatnym Niebie, NIE będzie pobożnych głupków! Spokojnie :) zapewniam Cię! A jeśli tutaj mazs chwilami Niebo...to bardzo dobrze :) tylko się cieszyć!
OdpowiedzUsuńMargo :) smak mi na budyń przyszedł dzięki Tobie... a nie jadłam już wieki... wieki wieków amen :P
Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńMiło tak pomarzyć...
garderobe33 ;) prawda? Czasem się powinno wręcz :)
OdpowiedzUsuńelfko :) pomyśl i opisz :) ciekawam :)
OdpowiedzUsuńcoś tam naskrobałam pod wpływem chwili. Piekło i niebo..
OdpowiedzUsuńCo Ci zawinili alkoholicy? ;)
OdpowiedzUsuńTo raczej idealna Ziemia :) Nieba nie można sobie wyobrazić ziemskimi zmysłami, przynajmniej ja mam takie doświadczenia :)
OdpowiedzUsuńRT :) jakby to ująć... Nie lubię ich. Niszczą siebie, niszczą swoje rodziny, zatruwają życie. Alkohol jest dla ludzi (wyświechtane, ale prawdziwe!), sama lubię się napić czegoś dobrego, ale nikomu tym krzywdy nie wyrządzam... może trochę swoim szarym komórkom... :P A Ty lubisz towarzystwo alkoholików? ;>
OdpowiedzUsuńPiotrze :) doświadczenia piszesz? Rozwiniesz?
A czy idealna Ziemia nie jest Niebem? :)
Jasne, że lubię (ale nie wszystkich) przecież sam nim jestem ;)
OdpowiedzUsuńHm... RT... jeśli piszesz to z uśmiechem, to chyba nie jesteś alkoholikiem "z problemem". Tak sądzę... :) ale to może i lepiej...
OdpowiedzUsuńKażdy alkoholik ma problemy, ale nie każdy je rozwiązuje za pomocą alkoholu ;)
OdpowiedzUsuńTak? To za pomocą czego rozwiązują problemy alkoholicy? ;> Bo mnie zaintrygowałeś.
OdpowiedzUsuńPoczytaj sobie, po co myśleć stereotypami? ;)
OdpowiedzUsuńNo tak... po co :)
OdpowiedzUsuń