Macie kłopoty z porannym wstawaniem? Wiedzcie w takim wypadku, że na dziewięćdziesiąt dziewięć procent jest to tylko i wyłącznie Wasza wina.
Tak, padło to straszne słowo. Wina. Można je zastąpić z powodzeniem słowem "zasługa" albo innymi. Byłoby delikatniej i bardziej optymistycznie. Ale po co? Czy budzik dzwoniący o nieludzkiej porannej {czasem wręcz nocnej} porze jest delikatny? A piejący kogut? Nie :) Nie są.
Dlatego bez zbędnych ceregieli i delikatności zdajcie sobie sprawę, że {pewnie nieświadomie} sabotujecie własne zwycięstwa w prywatnych bitwach o godne wstawanie z łóżka :) A wiadomo, że bitwy składają się na wojnę.
Wygrajcie zatem bitwę o godne wstawanie z łóżeczka, a szansa na wygranie wojny o dobry dzień wzrośnie!
Oczywiście są sposoby na ułatwianie sobie porannego wstawania. Zero drzemek, natychmiastowe podnoszenie się z łóżka, odsłanianie zasłon {wpuszczanie światła!}, rozruch, wietrzenie, mycie twarzy zimną wodą :) grające budziki, pocałunki ukochanego / ukochanej, śniadania do łóżka...
.... ok ok chyba się rozmarzyłam ;) zostańmy przy tej zimnej wodzie...
Ale do rzeczy! Sposoby sposobami... ja na przykład zasłon ruszać nie mogę, bo Bardzo Mądry Mężczyzna przewracać się na drugi bok woli w ciemnościach. I ciszy, żeby było jasne. Grający budzik też zatem odpada...
Zaobserwowałam jednak u siebie pewną tendencję :) Moje myśli mają Wielką Moc! I już nawet myśl o tym sprawia mi przyjemność....
JAK TO DZIAŁA?
Dzwoni budzik, szybko wyłączam, wiadomo - tylko mój sen już się skończył, jednak klikam w drzemkę, bo wiem, że mogę sobie na to pozwolić. I czasowo i mentalnie. Ponieważ moje myśli mają Moc. Podczas drzemki drzemię {tak!} albo rozmyślam nad koniecznością narzucenia czegoś na siebie :) Analizuję też nastrój i samopoczucie. Analiza pozwala mi podjąć decyzję co by tu ubrać.
I kiedy już budzik dzwoni ostatecznie zaczyna się najważniejszy etap...
Każdemu zdarzają się pewnie w tym momencie myśli o treści "jejku... nie mam sił", "nie no, nie mogę wstać" albo "nie dam rady..." Mnie też się zdarzają, zwłaszcza, że z zakwasami jest za pan brat. Codziennie niezmiennie. Rozłażą się te moje myśli rozespane po moim obolałym ciele... jakby chciały się upewnić, że jednak wszystko jest na miejscu i wszystko jednak boli. Wracają do głowy, do jaźni i świadomości... No nie wstanę dziś...
I mogłabym pójść tym tropem... zwlec się z łóżka, dopełznąć do łazienki, wtłoczyć się w byle co {ubranka mam tutaj na myśli}, nie nadwyrężać mięśni twarzy i nie starać się namiętnie o zmarszczki mimiczne... mogłabym... bo tak jest łatwiej. Większość ludzi tak właśnie robi. A potem z namaszczeniem przy "rozbudzającej kawie" opowiadają sobie kto miał gorszy poranek i komu i dlaczego się gorzej wstawało...
Ja natomiast uwielbiam rozwijać swoje nowopoznane Moce. I tak, każdy mój poranek zaopatruję w Myśl :) pozytywną, miłą, myśl o czymś co przyjemnego mnie dziś czeka... I wiedzcie, że są to drobnostki! Coś pysznego do kawy... spotkanie z Przyjaciółką... ubranie ulubionego swetra... :)
Niby nic, ale działa!
Podejrzewam, że każdy ma tę Moc :) tylko niektórzy jeszcze jej nie dostrzegli, nie poznali się na tej umiejętności :) Obudźcie się!
Nie sabotujcie sami siebie!
Wasze myśli też mają Moc!
Wasze myśli też mają Moc!
Rozbudzona do granic możliwości :)
Mała Mi
Ja tej mocy nie posiadam. Robię, co mogę, ale niewiele jest dla mnie gorszych rzeczy niż poranne wstawanie. Doszło do tego, że nie mam siły rano otworzyć oczu, a co dopiero wstać. Dla mnie klęska niezależnie od nastawienia.
OdpowiedzUsuń"Robię co mogę" - napisałaś :) a zdradzisz, co możesz? Co takiego robisz, żeby poranne wstawanie nie było katorgą? :)
Usuńteż często podczas drzemki analizuję, co powinnam na siebie włożyć : ) na ogół jednak nie mam problemów z wstawaniem ; ) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń:) No i wstaje człowiek od razu z pomysłem, prawda? :)
UsuńTo jak wygląda nasze życie to z reguły właśnie nasza wina - przyjemna lub nie. Owszem, czasem ma się pecha, kiedy choroba rozłoży albo szef ustala naprawdę nienormalną godzinę rozpoczęcia pracy (np. być w zakładzie o 4:00). Ale tutaj pojawić powinna się też taka rada jak "nie marudź, jeśli i tak nie masz na to wpływu". I zgodzę się, ze te małe rzeczy uprzyjemniają poranek. A dobry początek dnia to większa szansa na dobry wieczór. Ja sama jednak jestem śpiochem. Póki nie mam pracy zasypiam o 6:00 i śpię do 13:00. ;)
OdpowiedzUsuńJa zapamiętam do końca swoich dni cytat z Lucky Lucka :) "jeśli nie możesz nic zmienić - zmień temat" :) często się tego trzymam i radzę to innym :)
UsuńWstać to ja wstanę ,ale dłuuuugo "połykam żółtko" i moce nie działają żadne. A tak, jedna moc- jak sobie zafunduje rano jogging i ubieram dresior, wyjdę z domu i okazuje się że jest cholernie zimno. Pobudka następuje natychmiastowo bez dąsania i oporów ze moja mózgownica jeszcze śpi. Bo wstaje mi się oddzieelnie , cialo wstało, umysł niekoniecznie.. Spi jak zaklęta królewna z drewna. I nic. Ani prysznic zimny ani pyszna kawa, musi się obudzić i następuje to powoli i samoczynnie. Ale! mrozik poranny jest boski!. Od razu spoglądam na zegarek to ile? 30 min? Dam radę? Trasa ta co zawsze czy inna a może dziś 40 min? Cholera , ale zimno, nałapie mrozu w gardło to dopiero będzie hulanka - czyli pracować zaczyna... bo myśli mówią do mnie - 2 razy w tygodniu ale się dzieje, w innych dniach ma luz, budzi się po kawie i śniadaniu...Czyli następuje pzrebudzenie choć wcześniej wstałam.
OdpowiedzUsuńPoza tym kocham poranki. Uwielbiam całymi łyżkami!
:-) nie mozna sie nie uśmiechnąć. calymi łyżkami. .
UsuńJa też lubię poranki :) Całymi łyżkami :) a wiesz, że nigdy nie słyszałam określenia "połykać żółtko" w kontekście porannego budzenia? :)
Usuńakurat ja jestem rannym ptaszkiem, rzadko kiedy nie chce mi się wstać:)
OdpowiedzUsuńJa bym się porannym ptaszkiem nie nazwała, ale regularnie trenuję swoje moce ;P a porannym ptaszkom zazdroszczę...
UsuńNo niestety u mnie budzik zawsze ma opcje drzemki, miałam tak od......podstawówki.
OdpowiedzUsuńZ takich uzależnień łatwo się nie wyrasta :)))) niestety, a może stety...ja to chyba nawet lubię :))))
Uważam, że opcja drzemki powinna być dozwolona tylko niektórym ;D wybrańcom! Bo niestety nie wszyscy sobie radzą z opanowaniem tego luksusu :P
Usuńhalo, hallo, jaka nasza (moja) wina???!!!! ja kiedy muszę rano wstać zawsze sobie myślę : "matko, kto to wymyślił ?!!!! żeby rano wstawać !!!" ...pozdrawiam :-))
OdpowiedzUsuń:) kto wymyślił poranne wstawanie!? No właśnie Ty sama :) jak każdy z nas... codziennie masz wybór. Albo wziąć urlop na żądanie, albo w ogóle nie pracować, albo wstawać :) Ja tam wolę wersję z wstawaniem i myśleniem, że to moja wolna wola ;D sama tak chcę, wstaję, bo chcę :) choć urlopiki na żądanie też się czasem zdarzają... ;p
UsuńJa mam ustawionych 4 alarmy w telefonie.... wcześniej co 5 min, a teraz zeszłam co 3 minuty... A i tam wstaję zbyt późno, bo albo nie słyszę budzików, albo co chwilę przez sen wyłączam jeden za drugim, albo właśnie już myślę, że koniec mojego spania, ale przez 5 min mogę poleżeć i pomyśleć co dzisiaj ubrać, co na śniadanie i myślami przywołuję same pozytywy aby w ciągu dnia się wydarzyły... i .... nagle okazuje się, że minęło (w najlepszym wypadku) pół godziny, a nie 5 min! Jestem typem, który uwielbia spać. Mogę się kłaść spać wcześniej, wmawiać sobie przed snem, że muszę koniecznie(!) obudzić się wcześniej (kiedyś to zdawało egzamin), a i tak zaśpię :/ I później latam jak oparzona i ogarniam wszystko i siebie. A ja lubię tak powoli. Popatrzeć przez okno, spokojnie zjeść śniadanie i napić się kawy, oglądnąć w spokoju TVN24, przemyśleć dokładnie ubiór, umyć się, pomalować... Dawno takiego spokojnego poranka nie miałam :/
OdpowiedzUsuńA nie myślałaś, żeby tak wstać od razu? Bez drzemki? :) to jak rzucenie palenia od teraz ;) uwierz mi!
UsuńJa jestem strasznym śpiochem! Zwłaszcza teraz, jak człowiek tylko nóżkę spod kołderki wystawi i zdaje sobie sprawę, że pod ową kołderką o wiele przyjemniej i cieplej :P Latem się zwlekę, ale zimą nie ma mowy!
OdpowiedzUsuńAle czy to znaczy, że Zimą nie wstajesz z łóżka? "Nie ma mowy" - piszesz... :)
UsuńNo proszę, jaki to talent w sobie odkryłaś - nadprzyrodzone moce ! Znowu rozbawiłaś mnie do łez. O poranku powinnam myśleć " Hmmm....ciekawe co dziś Mała Mi napiszę w poscie ;) " i od razu pojawi się chęć do wstawania ;)
OdpowiedzUsuń:) bardzo się cieszę, że dzięki mojemu tekstowi się uśmiechnęłaś :) a taką poranną myśl dobrze jest mieć rzeczywiście przygotowaną wcześniej :) może nią być mój post ;D a co! ;) polecam się :)
UsuńMam problem ze wstawaniem, bo na ogół jestem niewyspana jeszcze, a ktoś mnie obudził. Ale drzemek nigdy nie włączam, zawsze za pierwszym dzwonkiem wstaję :)
OdpowiedzUsuńPodobno "najzdrowiej" jest wstawać z pierwszym dzwonkiem :)
UsuńNie mam problemów z porannym wstawaniem. Mogę wstać i o 2, 3 w nocy i będę już "działać" normalnie :)
OdpowiedzUsuńPozazdrościć..... ;)
UsuńTo są potężne magiczne moce :D
OdpowiedzUsuńWiem :) i tak też się dzięki nim czuję - potężna ;D
UsuńNie nastawiam budzika, bo i tak budzę się w nocy co godzinę, sprawdzam czas, zmieniam bok i zasypiam na ... kolejna godzinę. Tak już mam niestety :(( A gdy już jest piąta i wiem, że czas wstawać, to niestety trudno mi wykrzesać choćby krztę radości z tego faktu. Zwłaszcza teraz, gdy ciemno za oknem i zimno. Niestety taką mam pracę, że każdy świt witam pytaniem "czym mnie dziś dobijesz?" i choćbym nie wiem jak chciała nie potrafię odnaleźć plusów rozpoczynającego się dnia. No chyba, że jest weekend. W te dni śpię "do bólu", wstaję, gdy słońce już szaleje (nawet za deszczowymi chmurami) schodzę do kuchni wiedziona zapachem świeżo zaparzonej kawy i wtedy cieszy mnie wszystko, nawet kurz na podłodze, czy sterta prania czekająca na prasowanie. W weekendy nie mam problemów z używaniem Mocy.
OdpowiedzUsuńP.S. - uwielbiam Twój styl pisania!
Wiesz... też tak miewam, że budzę się co parę chwil / godzin, sprawdzam godzinę... wydaje mi się, że to wynik jakiegoś stresu lub napięcia... takiego nieświadomego bardzo, bo staram się rozluźniać i nic... ale to mija... :) przykro mi się czyta kiedy piszesz o tym, jak Twoja praca Cię dobija... Nie masz możliwości zmiany?
UsuńMoje pozytywne poranne myśli oscylują ostatnio wokół jedzenia ;p wiem co mnie czeka pysznego na przykład na śniadanie... i już się cieszę! :)
Dziękuję Ci za komplement! :) bardzo mi miło :)
Spróbuję. Zobaczymy, zobaczymy... ;)
OdpowiedzUsuńI jak?
Usuńwalczę! lekko nie jest...
UsuńOj wiem... ;)
UsuńRozważę spróbowanie, ale ja nic na to nie poradzę, że mi najlepiej śpi się od 6 do 11 rano... ;)
OdpowiedzUsuńAleż właśnie poradzisz!!! :) Tylko i wyłącznie Ty możesz poradzić na to co myślisz i kiedy śpisz :) nikt inny!
UsuńNo wiesz lekki opór organizmu jest, ale to, że jeszcze na moment nos w Jego plecy, że za chwile pyszna ulubiona kawa, że zrobie makijaz, że usmiechne sie po drodze do znajomej w aptece, że kupie kolorowa prasę, że w pracy ucieszą (mam nadzieje) sie, ze przyszedl ich rodzynek, a jeśli swieci slonce i nie mam aktualnie kataru to Ci powiem nie jest źle.
OdpowiedzUsuńLekki opór organizmu jest naturalny :) ale te plusy i pozytywy opisałaś cudownie... aż się rozmarzyłam :)
UsuńNie wiem czy kiedykolwiek uda mi się poczuć radość z porannego wstawania, bo jestem typem sowim i rozwijam swoja aktywność w nocy, a rano mam kłopoty ze wstawaniem. Na szczęście moim mężem jest facet, który od 20 lat codziennie rano przynosi mi kawę do łóżka i to wstawanie ma swoje bardzo przyjemne strony:))
OdpowiedzUsuńWięc ja Ciebie pytam- jak to? On- śpi???!!! Śpi kiedy Ty biedna musisz się zerwać do pracy?
Nie wstaje razem z Tobą, żeby zrobić Ci poranną kawę? No proszę cie:))))
Kalinko :) mój Bardzo Mądry Mężczyzna, nie dość, że śpi kiedy ja wstaję... to jeszcze marudzi, że głośno, że jasność mu robię... więc ja po cichu i po ciemku się poruszam w sypialni... dopiero potem się rozkręcam... :) poza jego kręgiem :)
UsuńAle ma On inne zalety... więc puszczam tę jego wstydliwą przypadłość mimo uszu i oczu... :) przez ostatni siedem lat... ;p nie wiem ile jeszcze to zniosę wiedząc co robi dla Ciebie Twój Mąż... ;p
och chciałabym znaleźć taką moc u siebie gdy w weekendy moja córcia wstaje o 6 :P
OdpowiedzUsuń:) w weekendy moja Moc objawia się kiedy wstaję z budzikiem ;) jestem wtedy bardzo dumna z siebie! Uwielbiam poranki weekendowe :) kiedy to wstałam, bo chciałam! A nie musiałam :)
UsuńJa nie mam problemu ze wstawaniem, czasem budzę się nawet przed budzikiem :-)
OdpowiedzUsuńZa to przez te zmianę czasu już o godz. 19:00 chce mi się spać :-)
:) ja dziś też wstałam przed budzikiem :)
UsuńKurcze, cała strategia wstawania! Ja to ze wstawaniem mam różnie. Czasem budzę się, dzięki jakiemuś dodatkowemu zmysłowi chyba, tuż zanim zadzwoni budzik. Czasem budzi mnie jednak jego dźwięk. To ważne, jaki dźwięk nas budzi. Żeby to nie było coś, co umarłego może na nogi postawić. Mnie na przykład budzi wolno rozkręcająca się melodia towarzysząca czołówce 'Dextera'. Wprawia mnie w odpowiedni nastrój na cały dzień - morderczy (żart oczywiście).
OdpowiedzUsuńCzasem nie budzi mnie ani dodatkowy zmysł, ani budzik, tylko dzieci. O różnych kosmicznych porach. Tak się dzieje najczęściej w weekendy. I przyznać muszę, że wtedy na usta nie ciśnie mi się żadne 'o jejku', ani 'nie, no...', tylko słowa dużo bardziej nieparlamentarne...
Budzisz się "Dexterem"???? :) ale super pomysł ;) ja ten dźwięk ustawiłam sobie na dzwonek mojej Siostry ;) ona się interesuje mordercami... ot takie pasje... ale budzik? :) zaraz sobie zamienię w telefonie :) on się świetnie nadaje przez to właśnie, że tak powoli się rozkręca... a w nieparlamentarne słowa to Ci wierzę... oj wierzę :)
UsuńWidzisz wstałam. 9.30 w sobotę, a ja już na nogach:) I miałam taką myśl, że sobie tu zajrzę i przeczytam coś fajnego:)
OdpowiedzUsuń:) a tu ten sam wpis od czwartku... aż wstyd... ;)
UsuńJestem typowym skowronkiem, choć - co oczywiste - miewam dni, kiedy wstawać mi się nie chce. Zwykle wstaję tak jak Ty; pierwsza, bo mój mąż jest typem sowy i to ja jemu ułatwiam poranne wstawanie, chociaż nie muszę być specjalnie cicho, bo nie budzą go nawet przysłowiowe armaty :) Poza tym nastawiam budzik tak, żeby wstawać bez pośpiechu i z pozytywnym nastawieniem. Nawet jeśli mam coś nieprzyjemnego do zrobienia, mówię sobie: no, popatrz, już za godzinę (dwie, kilka, wieczorem) będziesz to miała z głowy :) Choć ta pozytywna dyscyplina nie zawsze działa, muszę ją "wzmacniać" w ciągu dnia różnymi sposobikami, małymi przyjemnościami, choćby to nawet wymagało zrezygnowania z pewnych ważnych (?) czynności, takich jak np.odkurzanie.
OdpowiedzUsuń:) mam tak samo! Nawet jeśli czeka mnie coś średnio miłego, szukam pocieszenia, sama się pocieszam... ;D jutro na przykład zamierzam pocieszyć się wspaniałą drożdżóweczką z serem :) nie nie, nie robię tego codziennie, ale działa niezawodnie :)
UsuńI też wolę wcześniej odrobinę wstać... powoli... nie spieszyć się :)
Ja tam dodatkowych drzemek nie mam, bo zawsze zasypiam ;D
OdpowiedzUsuńO tak, stanowczo drzemki przeznaczone są tylko dla wybrańców ;p
UsuńMasz rację, to moja wina. Ale nie umiem inaczej.
;)
Długie lata trenowałam karate i mój trener wbił mi w głowę takie powiedzonko "nie ma nie umiem, jest nie chcę"... wierzę w to w dużej większości przypadków :)
UsuńZakwasy<3
OdpowiedzUsuńA ja wstaję z łóżka raz, dwa, bez "cackania się"! Lecę do łazienki, potem robię 10-minutowy poranny trening i jestem całkiem "zdatna" do życia:)
Tylko mam jedną wadę... Nie można ze mną rano porozmawiać, bo albo odburknę coś niezrozumiałego ( cytuję: "mkajaiadoj !"), albo w ogóle nie odpowiem, ale ze 100% pewnością nie zapamiętam,że w ogóle ktoś, coś do mnie mówił!:D
Oj znam takich, do których rano lepiej się nie odzywać :) mam problemy, żeby to zapamiętać i przezornie milczeć ;p
UsuńCóż, jak zwykle masz rację, ale na szczęście pracuję nad tym; W ogóle, że coś jest nie tak, zorientowałam się dopiero wtedy, gdy musiałam nastawiać budzik na godzinę przed godziną, o której powinnam wstać, aby zdążyć! Teraz pozwalam sobie na jedną tylko drzemkę. Jedną! ...co prawda na trzech budzikach...
OdpowiedzUsuńMoja Przyjaciółka nastawia sobie budzik i wynosi z sypialni ;) żeby musieć wyjść z łóżka i go wyłączyć :)
UsuńŻeby to było takie proste jak się wydaje, pisze i czyta. :) Ale może warto co rano spróbować :)
OdpowiedzUsuńO tak, małe rzeczy - trzeba je umieć odnaleźć każdego dnia. Jest to ciężko, ale warto, bo efekty są naprawdę dobre :) Ja co prawda rzadko myślę o tym, co dobrego mnie czeka danego dnia, ale za to myślę o sobie, o książce, która na mnie czeka i co wydarzy się w niej dalej i jakoś tak.. wstaje mi się lepiej :> a po drugie, przykładam wagę do śniadania, więc to jest też coś co potrafi mnie zepchnąć z łóżka. Trzeba znaleźć sobie sposób na siebie. A co do drzemek, co to za pobudka bez dodatkowych 10 minut:D!
OdpowiedzUsuń:) mnie również często myśl o czymś smacznym wyciąga z łóżka ;) nieważne co, ważne, żeby działało :) sposób na siebie trzeba mieć :)
UsuńFajny pomysł, by nie traktować porannego wstawania jako katorgi. Od jutra próbuję! (Cwaniara ze mnie - jutro mam na po południu, to się wyśpię :D).
OdpowiedzUsuńI jak poszło z wstawaniem? Ale porannym takim! Cwaniaro? :p
UsuńBardzo mi odpowiadają Twoje rady, ten miły sweter, spotaknie - tak to działa, jeszcze pyszna kąpiel z samego rana - mi to pomaga
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mi
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Kąpiel z samego rana??? Ja bym w nocy musiała chyba wstać, żeby kąpiel wziąć ;)
UsuńA więc próbowałam już kłaść się wcześniej, budzić się ulubioną muzykę, nastawiać pozytywnie, witać dzień przyjemnym śniadaniem, przywdziewać najpiękniejsze rzeczy. Nic nie działa. Kocham spać i już:)
OdpowiedzUsuńAno myśli mają WIELKĄ moc. a cała sztuka to je znaleźć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!