Gdyby dziś było inne, pewnie nie namawiałabym Was do tego.
Gdyby ostatni czas był inny, pewnie nie namawiałabym Was do tego.
Ale nie był, nie jest :) nie mogę więc dłużej się opierać. Przecież mnie się oprzeć nie można!
Ja sama też kilku rzeczom i osobom oprzeć się nie mogę, a ostatnio doszła do tego nawet pewna czynność. Doświadczyłam jej wczoraj. Nie, nie jadłam prażonych robaków, nie piłam krwi węża, nie goniłam się z bykami... Doświadczyłam wczoraj czegoś równie dla mnie egzotycznego - czekania połączonego z nicnierobieniem.
W tym miejscu muszę zaznaczyć, że czekanie nie robi na mnie wrażenia. Trenowałam czekanie latami :) między jednym sportem a drugim. Czekanie na trening. Czekanie na pociąg. Czekanie na kogoś. Jako jednak, że jestem nadaktywna {jak mawia mój Ulubiony Kolega Zza Szybki} moje czekanie musi być konstruktywne. Czekając czytam. Czekając oglądam, dzwonię i rozmawiam.
A wczoraj? Czekając czekałam.
Mogłam włączyć radio. Nie włączyłam. Mogłam napisać smsa. Nie napisałam. Siedziałam i czekałam. Na samo wspomnienie oczy robią mi się rozmarzone... błogi uśmiech zaczyna się błąkać po twarzy...
Czujecie to?
Kiedy sprzątam, równocześnie rozmawiam przez telefon z Mamą.
Kiedy idę do pracy, równocześnie czytam książkę.
Kiedy jestem w pracy równocześnie piszę i rozmawiam. Jem i pracuję.
I nawet nie chcę tutaj nawiązać do tego ileż to my Kobiety potrafimy robić rzeczy na raz {a potrafimy!}! Ogólnie stajemy się ostatnio wielofunkcyjni. Jedni bardziej, inni mniej - nie ma co się oszukiwać ;D
A taka jednofuncyjność? Ot, po prostu czekanie... Rozkosz... To jest LUKSUS! Nie przesadzam! :)
Nieczęsto możemy sobie pozwolić na takie cudowne trwanie.
Podarujcie sobie odrobinę tego Luksusu :)
Dior, Chanel, chwilowa jednofunkcyjność...
Pięknego weekendu!
Rozmarzona
Mała Mi
Dior, Chanel, chwilowa jednofunkcyjność...
Pięknego weekendu!
Rozmarzona
Mała Mi
Kiedy coś robię, zazwyczaj jest to kilka rzeczy na raz. Chyba, że zmusza mnie sytuacja do tego by skupić sie tylko na jednym. Czekać też czasem lubię, bo warto zwolnić i odpocząć.
OdpowiedzUsuńZwolnić... o tak... wiesz jaka ja byłam zaskoczona, kiedy zdałam sobie sprawę, że tak po prostu siedzę i czekam? :) cudowne uczucie!
Usuńzapachy, luksusy... jutro sobie podaruję
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
A co :) nie żałujmy sobie! Pochwalisz się swoimi luksusami? :)
UsuńDobrze Cię widzieć :) ściskam!
OdpowiedzUsuń;) :) :)
UsuńTo jest coś! :))
OdpowiedzUsuńWiem! ;)
UsuńOj bede miała dziś radosny dzien :D Jak widać moja zasada - codziennie rano z kubkiem pysznej kawy rozkoszuj się dobrym humorem na blogu Małej Mi - nie zawodzi :) Ganianie byka ? :) Serio?
OdpowiedzUsuńJa mam problem z czekaniem, podobnie jak Ty muszę coś robić, cokolwiek, byleby robic. Nie mogłabym chyba tak usiąść i rozmarzona czekać :)
Milego dnia
:) kurcze... codziennie nie pisuję... bo mi się wydaje, że kto by to czytał??? :D a tu proszę... taki Twój komentarz :) Mnie się to czekanie bezczynne przypadkiem udało, ale musiałam o tym napisać, bo sama siebie zaskoczyłam :)
UsuńNie, nie ! Nie miałam na myśli tego, że jesteśmy tacy sami, co najwyżej ten sam "gatunek". I to, że wszyscy jesteśmy po prostu ludźmi i nie rozumiem mojego hm... strachu? wstydu? hamulców..:)
OdpowiedzUsuńMoże po prostu nie potrzebujesz zagadywać ludzi? :) nie doszukuj się w sobie strachu czy wstydu ;) może nie masz takich potrzeb?
UsuńOjj jak ja dobrze znam ten stan. Kilka rzeczy na raz i wszystkie na najwyższym poziomie, bo jak inaczej...? Teraz kiedy jestem chora też nie umiem sobie odpuścić... Niby łóżko, a komputer... Będę jednakowoż musiała spróbować skoro polecasz i sprawdziłaś?:) Bo przecież Tobie się oprzeć nie można... :)
OdpowiedzUsuńPodczas choroby to już w ogóle preferuję stany jednofunkcyjne! :) Koniecznie! Pełnometrażowy odpoczynek polecam!
UsuńCzekałam na ten post :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam w potrzeby :)
UsuńTak, jednofunkcyjność tak zdefiniowana to luksus. Niestety, nie zawsze mogę sobie go zafundować, ale może dlatego, jak już się zdarza, to jest tak przyjemnie.
OdpowiedzUsuńNo tak, doceniamy coś bardziej kiedy mamy to rzadziej :) tak właśnie jest z możliwością robienia jednej rzeczy... bądź też możliwością nic nie robienia :)
UsuńCzytałaś książkę 'Gdziekolwiek jesteś, bądź' (autor Jon Kabat-Zinn)?
OdpowiedzUsuńNie czytałam :) polecasz?
UsuńŚwięte słowa Mi! Ja też jestem z takich wielofunkcyjnych i jak czasem jestem w sytuacji że nie robię kilku rzeczy na raz to się orientuję jakie to przyjemne...
OdpowiedzUsuńBo człowiek to nie jest przyzwyczajony do jednofunkcyjności... ;)
UsuńChyba bym nie potrafiła tak spokojnie czekać :P zawsze, albo pobawię się telefonem/pochodzę po sklepach/poczytam gazetę. Ale po prostu siąść i czekać? Nawet u dentysty się nie sprawdza :P
OdpowiedzUsuń:) u dentysty się takie czekanie nie sprawdza, owszem :) ale tam należy myśli odwrócić... gazetki itp... ;) ale takie czekanie po prostu na prawdę bywa miłe!!
UsuńHm, nigdy nie uważałam, że jestem nadaktywna (:D), ale po zastanowieniu stwierdzam, że tak naprawdę prawie ciągle robię po dwie rzeczy naraz. Może faktycznie lepiej czasem dać sobie "potrwać"? c:
OdpowiedzUsuńBukwa
Trwanie bywa bardzo miłym doznaniem :) polecam :)
UsuńNiestety, wolna chwila jest luksusem. Obyśmy miały ich więcej!
OdpowiedzUsuńCzasem się zastanawiam czy sami, na własne życzenie nie pozbawiamy się luksusu nic nie robienia... i czy sami się nie zapędzamy w kołowrót nieustannego działania i gonienia...
UsuńStany u mnie mają się następująco-albo zalew pracy po uszy i nawet sekundy na życie, lub marazm i nic-po brzegi. Równowagi nie zauważono ;)
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście skrajności Tobą targają... myślę, że to musi być wykańczające...
UsuńNigdy nie patrzylam na czekanie z tej strony;) Zazwyczaj uwazam czekanie za strate czasu ale po twoim wpisie moze zmienie zdanie;)
OdpowiedzUsuńCzekanie nigdy nie będzie stratą czasu jeśli się do niego przygotujemy :) ponieważ albo możemy coś robić podczas takiego czekania, albo właśnie potrwać sobie... w zależności od tego ile takie czekanie ma trwać :)
UsuńAll in one :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że w końcu(!) w ten weekend pozwolę sobie na taki luksus. Niestety choróbsko miało swoje plany co do mojej osoby :/
OdpowiedzUsuńA czy choroba nie "pomaga", nie jest "pretekstem" do jednofunkcjonalności? :)
UsuńRacja, choroba pomaga w jednofunkcjonalności, ale nie przynosi to przyjemności :/
UsuńDomyślam się...
UsuńMam dokładnie tak samo. Staram się jak najbardziej efektywnie wykorzystywać czas, bo zbyt szybko ucieka :D
OdpowiedzUsuńCzas ucieka.. racja :) ale ja się staram pamiętać, że sami mamy wpływ na jakość naszego Życia i jeśli będziemy tak gonić i pędzić... to ono przeleci... i tylko się zmęczymy!
UsuńTeż idąc, czytasz? Fajnie wiedzieć. Luksus " nicnierobienia ", chociażby podczas czekania, powinniśmy sobie serwować zdecydowanie częściej, niż na to pozwalają nasze czasy...
OdpowiedzUsuńTak ;) jeśli książka mnie wciągnie i nie muszę do pracy prawie biec, lubię iść czytając :)
UsuńRozmarzyłam się.. niby nic, a ile daje!! ja rzadko tak sobie czekam, ale wiem, ile jest w tym dobrego. Za to bardzo często jestem wielofunkcyjna, ale która z nas nie jest? :)
OdpowiedzUsuń:) kobiety zdecydowanie urastają do rangi superbohaterek :)
UsuńNie potrafię być jednofunkcyjna, wiem to na pewno, próbowałam. Dwie rzeczy robione na raz to absolutne minimum, zwłaszcza podczas relaksu ;)) Oglądanie filmu w tv koniecznie z drutami lub szydełkiem w ręku. Wolne ręce powodują, że się rozpraszam, kręcę nerwowo i w rezultacie zamiast oglądać rozmyślam co by tu chwycić, żeby nie "marnować" czasu. W moim przypadku nadmiar zajęć nie jest problemem o ile sama je sobie znajduję i organizuję. Gdy nie muszę chcę jakby bardziej. Słowa "trzeba", "musisz", "powinnaś" powodują, że od razu czuję się wykorzystana. Nawet gdy jest to "musisz w końcu odpocząć", "powinnaś obejrzeć ten film"... przekorna ze mnie baba. A czekać nienawidzę. Czasem mam wrażenie, że moje życie to ciągłe czekanie - na czyjś powrót, na telefon, na decyzję, na wyjazd..., dlatego żeby nie ciążyło "zajmuję" czekanie innymi zajęciami. To pomaga. Miłego wieczoru.
OdpowiedzUsuńMarnowanie czasu to zmora! Zgadzam się. I lęk przed tym właśnie... ale czy odpoczynek może być stratą czasu? :)
UsuńŚwięte słowa- odrobina luxusu przy jednofunkcyjności ....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i znikam do czytania - wolnego upajania się drukiem
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Do podobnych wniosków ostatnio dochodzę, ale korzystania z takiego luksusu też trzeba się nauczyć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Masz rację :) w całym pędzie codziennego Życia na nowo musimy uczyć się luksusu jednofunkcyjności... :) wychodzi Ci ta nauka? :)
UsuńSama wiesz, jak to jest ;)
UsuńNawet kawy człowiek nie może wypić jednofukcyjnie, bo zaraz już przynajmniej układa listę rzeczy do zrobienia :P
Więc tak średnio mi wychodzi, ale ostatnio staram się przynajmniej wieczorem na chwilę odrobinę zrelaksować, czasem po wejściu do autobusu nie wyciągam od razu książek albo notatek i po prostu jadę patrząc przez okno...
To już chyba coś ;)
kurczę! przeczytałam dziś więc muszę teraz poczekac do soboty na czekanie i nic nierobienie, tymczasem idę poszyć aby czekanie na sobotę mi się nie dłużyło :) ściskam!
OdpowiedzUsuńtak uwielbiam ten stan :))))
OdpowiedzUsuńNastępnym razem jak będzie jakaś taka akcja, to dam Ci znać!! :)))
OdpowiedzUsuńBędzie mi miło :)
Usuń