niedziela, 5 sierpnia 2012

(Nie)zwykła niedziela




         
          Przedurlopowa niedziela jest bardziej niedzielna. Bardziej leniwa. Jakaś taka dłuższa, przyjemniejsza. Trwa i trwa... cudowna w całej swej rozciągłości. Poranny deszcz nie przeszkadzał, ciepły, słoneczny wieczór jakby mocniej napiera na zmysły.

Niesamowite jak człowiek różnie reaguje. A przecież nawet nie wiem dokąd i czy w ogóle pojedziemy* :) a przecież zupełnie nie wiem co będzie jutro :) może to o to chodzi? O tę cudowną i słodką niewiedzę? (tym razem słodką, bo zwykle niewiedza bywa nieznośnie kwaśna, nie sądzicie?)

Wiem jednak, że...

Jeśli wyjadę - znaczy, że tak miało być :)
Jeśli zostanę - znaczy, że tak miało być :)



Liczę na to kreatywnie spędzony czas, na odpoczynek, na odświeżenie spojrzenia, na odkurzenie pomysłów :) na setki i tysiące przeczytanych stron... na przyjemne chwile, na pyszne wino i jeszcze lepsze jedzenie, na pogodę odpowiednią dla danych momentów (czasem słońce, czasem deszcz!),
liczę na...
(Losie Jedyny, czy ja potrafię aż do tylu liczyć?! ;) )

Lepiej liczyć na wiele czy ograniczyć oczekiwania do minimum?


Ja chyba nie potrafię się ograniczyć w kwestii marzeń ani w kwestii liczenia na :)
Ważna jest interpretacja wydarzeń, zajść, sytuacji, przejść.
Nie kręćmy nosem na to co daje nam Los :) Spróbujmy nauczyć się szukać Pozytywnej Igły w stogu siana jakim bywa Życie...
Zamiast kręcić nosem rozpościerajmy ramiona tak szeroko jak tylko potrafimy!
I tutaj znowu liczę na więcej, ponieważ jako drobna osóbka zbyt długi rąk nie mam... ;p


A teraz, jak przystało na odpowiedzialną kinomaniaczkę (z braku lepszego słowa użyję tego właśnie, choć mam świadomość, że nie dorosłam...) przystępuję do przygotowania się do seansu o Powstającym Mrocznym Rycerzu
- dwie poprzednie części czekają :)



Pięknej niedzieli Wam życzę :)
I jeszcze przyjemniejszego tygodnia!

Urlop przed nami - urlop za nami!





* kiedy marzy się o kolorowej lodówce i ceramicznym zlewie należy podejmować pewne wiążące decyzje ;p

38 komentarzy:

  1. Ja wolę nastawić się negatywnie, wolę słodkie niespodzianki od nieprzyjemnych rozczarowań. Chociaż zdarza mi się ulec pokusie i rozmarzam się na całego. A potem przeważnie jestem rozczarowana :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że bywamy mocno rozczarowani tylko wtedy, kiedy nie potrafimy zrozumieć, że z jakiegoś względu tak właśnie miało być... to trudna do opanowania sztuka :)

      Usuń
  2. A ja właśnie po Batmanie - wart obejrzenia. Ale... Dwie poprzednie części radzę obejrzeć przed trzecią, ja sobie odświeżyłem, zanim wybrałem się do kina i było to dobre posunięcie.
    No i miłego urlopu życzę i żeby obecna niewiedza o najbliższej przyszłości przerodziła się za chwilę w bardzo miłe wspomnienia :-)
    pozdrawiam i na zdrowie w ten świąteczny wieczór :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja właśnie tak zrobiłam! :) Wczoraj obejrzeliśmy obie części i teraz będę czekała na możliwość pójścia do kina lub zobaczenia trzeciej części Batmana :)
      A Somersby okazała się paskudną słodką oranżadą.... w dodatku smaku nie mogłam zabić jakiś czas... ble... NIE POLECAM!

      Usuń
  3. niedziela 'przedurlopowa' jest odwrotnie proporcjonalnie bardziej słoneczna, przyjemniejsza i trwająca od niedzieli, która jest ostatnim dniem naszego urlopu... w zasadzie to mógłby być każdy dzień tygodnia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z matematycznego punktu widzenia możesz mieć rację... ale... nie popadajmy w skrajność :) powroty bywają cudowne! :)

      Usuń
  4. Niedziela przedurlopowa jest z pewnością dłuższa, a bynajmniej milsza jest myśl iż w poniedziałkowy poranek budzik nie zadzwoni:-)
    Ja niedzielę przedurlopową mam za tydzień, później dwa tygodnie odpoczynku od budzika... a urlop zaczyna się tanecznie - rozpoczynam weselem w rodzinie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) tydzień Ci umknie niczym pstryknięcie palcami :) nawet się nie spostrzeżesz! Udanej zabawy zatem życzę :) podwójnie!

      Usuń
  5. Jak Ci dobrze:))) Cudnie:)A wybierasz się urlopować wyjazdowo? Tak, czy siak miłego odpoczywania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś na pewno się wybierzemy, choćby na jakiś czas. Ale jeszcze wciąż wahamy się dokąd... :) słoneczne ciepłe kraje czy kapryśna Polska... Na razie siedzę cicho jak myszka, bo Bardzo Mądry Mężczyzna denerwuje się na projektem naszego domu... jeśli jego wizja (czarna niczym smoła jak zwykle) się spełni to nie będziemy mieli co jeść ;D wszystko wydaje mu się droższe niż miało być...

      Usuń
  6. Niedziela była bardzo przyjemna :)
    Wypoczywaj.
    A z marzeniami się nie ma co ograniczać, i tak mamy za dużo ograniczeń w głowie, lepiej wyobrażać sobie to, co najlepsze, w ten sposób wierzę, że przybliżamy się do tego :)!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo spokoju i relaksu na najbliższy czas, odpoczywaj!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. To mi się podoba! :) Dzięki takiemu nastawieniu ludzie są naprawdę szczęśliwi :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Słodkiego lenistwa Ci życzę, niech dni się ciągną w nieskończoność, bez pośpiechu, bez przymusu w optymalnym tempie :) Rany, jakie ja mam zaległości blogowe, aż mi wstyd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie tak właśnie upływa mi urlop - tempo idealne :) dziękuję!

      Usuń
  10. Mam nadzieję, ze mnie też się uda gdzieś wyrwać... Wszyscy się urlopują, a mój K. ma niestety teraz tyle zleceń, że nie możemy nigdzie jechać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) moim zdaniem duża ilość zleceń to sama radość :) dzięki nim będziecie mogli wyjechać w wymarzone miejsce.. może nie teraz, ale za miesiąc? Ja bym wolała wyjeżdżać we wrześniu lub październiku (nie ma upałów i lepiej się zwiedza), ale ustalenia budowlane i podział urlopów "zmusiły" mnie to odpoczynku teraz :)
      Dlatego głowa do góry - przyjdzie i Wasz czas :) wspaniały czas!

      Usuń
  11. a do snu będziem liczyć barany :) udanego urlopowego! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przede wszystkim życzę udanego urlopu!
    Twoja notka jest tak piękna, że nadaje się na wpis do pamiętnika jakiejś książkowej bohaterki. Bardzo mi się spodobała i Twoje przemyślenia stały się moimi. :)

    Obejrzała "Crazy, stupid, love" chociaż i ja na początku myślałam, że będzie to kolejna debilna historia miłosna. A tutaj taka pozytywna niespodzianka. Fabuła ciekawa, trochę zawiła, nie zanudza a jednocześnie przekazuje dużo nie tylko o miłości, ale też o dojrzewaniu. Nie tylko o relacjach kobieta-mężczyzna, ale też rodzice-dzieci, czy pomiędzy przyjaciółmi. A do tego ma w sumie tyle humoru.
    Mnie ten film odprężył. A rzadko się zdarza, że film, który skłania do myślenia jednocześnie tak bardzo odpręża. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za miłe słowa! Liczę, że kiedyś moje przemyślenia staną się przemyśleniami mojej książkowej bohaterki..

      Jeśli chodzi o Twoją opinię na temat "Crazy, stupid, love" zgadzam się i mamy bardzo podobne odczucia :) Polecam się na przyszłość :)

      Usuń
  13. Ponoć lepiej na mniej liczyć, bo człowiek się nie rozczaruje, ew. miło zaskoczy, ale też szybko się napalam na coś i nie sposób mnie ściągnąć na ziemię ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. ja tam wolę ograniczyc sie do minimum bo potem nie ma rozczarowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale właśnie sztuka polega na tym by nie czuć rozczarowania :) by marzyć, a nawet jeśli coś się nie uda, wiedzieć, że i to ma jakiś swój cel :)

      Usuń
  15. odpowiedziałam u siebie, ale dam odpowiedź też tutaj: widziałam wszystkie 3 części. Jeśli chodzi o dwie pierwsze to druga taka mroczna jest, taki stary dobry Batman. Wszystkie części świetne!

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja mysle, ze troche rozczarowania takze nam potrzeba...
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  17. Twój post (to,w jaki sposób piszesz) wywołał we mnie czysto zmysłowe wrażenie - jak dobra gorzka czekolada; taki pełny, aksamitny, nie do końca słodki smak.
    Ale życie tylko czasem udaje mi się tak smakować, choć staram się, staram... Chyba jednak wciąż za dużo we mnie niepokoju.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dobra gorzka czekolada" :) to jeden ze wspanialszych komplementów jaki kiedykolwiek otrzymałam / przeczytałam / usłyszałam :) dziękuję Ci!
      Niepokój chyba towarzyszy nam całe życie... czasem przecież różowe okulary zsuwają się z nosa... prawda? :) obyśmy tylko potrafiły przyjmować go jako gościa. Rzadkiego gościa. A nie stałego bywalca. Poza tym, inną rzeczą jest niepokój o kogoś, o coś... a inną stały niepokój wewnętrzny. Taki brak pogodzenia się z sobą... Mam jednak wrażenie, że to się da rozpracować :) widzę po sobie... jak się zmieniam... ja i mój (nie)pokój :)

      Pozdrowienia Ninko :)

      Usuń
  18. Moje niedziele są zawsze jakies takie... specyficzne... :) Myślę o poniedzialku, o tym że weekend się okńczy, a jak chodziłam do pracy top cała niedzielę muślałam o tym że jutro do pracy trzeba iść... :) Taki jakis ten niedzielny niepokój mi pozostał :))

    OdpowiedzUsuń
  19. U mnie podobna sytuacja - długi weekend w jakimś atrakcyjnym miejscu albo nowa podłoga :-) Nawet jeśli nigdzie nie wyjedziecie, urlop na pewno dobrze Ci zrobi. Ładna pogoda to okazja do wyjścia z domu, z kolei czytanie w łóżku w czasie deszczu to jedna z moich ulubionych wakacyjnych "atrakcji" z dzieciństwa. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam szansę na dłuuugie czytanie :) cudowna sprawa! A jakie masz plany w związku z nową podłogą jeśli można wiedzieć (etap myślenia o domu :))?

      Usuń
  20. Mam nadzieję, że odpoczywasz - i tego życzę!
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był odpoczynek bardzo aktywny i bardzo leniwy :) idealne połączenie! Dziękuję :)

      Usuń
  21. Poczatek wolnego zawsze jest przyjemny, bo mamy świadomość, że to początek :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam w wolnej chwili do zabawy blogowej:
    http://lexie-lookingforperfection.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-goes-to.html

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...