Kto lubi sushi ręka do góry!! :) Ja lubię bardzo. Albo nawet bardziej niż bardzo. Domyślam się jednak, że nie wszyscy ludzie lubią surowiznę owiniętą lub zarzuconą na lub w płaty czarnych alg...
Jeśli jednak choć wygląd sushi Wam się podoba / intryguje / pociąga / wywołuje nieposkromioną chęć spróbowania... mam coś w sam raz! Bez ryżu, bez alg i bez surowizny! Prawda, że brzmi dobrze? :) (dla kogoś kto drży na sam widok czarnych ruloników)
Otóż przygotowywałam ostatnio wspaniałą przekąskę (dalej nazywaną Alternatywną wersją Sushi). Bardzo prosta w przygotowaniu, ale za to stuprocentowo zrolowana w wyniku tegoż prostego przygotowania :)
Jak zatem pozytywnie i bardzo smacznie dać się wyrolować?
Nabyć drogą kupna lub zdobyć na wrogu:
* tortillowe okrągłe ciasto (placki?), zwrócić uwagę, żeby było miękkie :)
* dwa smakowe, puszyste (azotowe ;p) serki (chrzanowy i śmietankowy)
* dowolną wędlinę (ja miałam polędwicę sopocką)*
* łososia wędzonego (w plastrach jest wygodniej, ale przecież pokrojenie kawałka w plasterki problemem nie jest)
* rukolę lub mieszankę sałat lub jakieś ulubione ziele :)
I do roboty! Choć nazywając przygotowanie Alternatywnej wersji Sushi robotą jest chyba obrazą wszystkich ludzi pracy... może więc bierzmy się do rolowania :)
Wyciągamy z paczki jeden placek, cieszymy się jego przyjemnym dotykiem. Kładziemy na blacie i sięgamy po nóż! Bez obaw - nie poleje się krew! To nie placki ziemniaczane ;D
Smarujemy placek serkiem chrzanowym (zużyłam pół serka na jeden placek). Następnie układamy warstwę wędliny. Niekoniecznie ciasno :) - kwestia smaku. Na wędlinę rozrzucamy rukolę lub mieszankę sałat (koperek też by tutaj pasował moim zdaniem). I ROLUJEMY!
Powstały rulon polecam odwrócić "końcówką" do dołu, aby się nie rozwijał, tylko spokojnie sobie leżał i czekał.
Wersja z łososiem wygląda w wykonaniu prawie identycznie... tyle, że zamiast wędliny układamy łososia, a bazą serkową jest serek śmietankowy :)
Można też oczywiście wykazać się własną inwencją i pomysłowością. Do szynkowej wersji pasowały mi cienkie paseczki świeżej czerwonej papryki, albo czerwona cebulka... mmm :)
Ruloniki odkładamy w bezpieczne miejsce na parę godzin dzięki czemu ciasto będzie bardziej miękkie, lekko nasiąknie serkiem i mocniej się "sklei". Ostatnim etapem przygotowań jest... (w tle werble, w ręku nóż)
... pokrojenie ruloników w krążki, poukładanie ich na talerzu / tacce i rozkoszowanie się smakiem! Ewentualnie widokiem zachwycających się tymże smakiem znajomych / bliskich, którzy szczęśliwie znaleźli się nam pod ręką :)
Proste, prawda?
A jakie smaczne, reprezentatywne i kolorowe... :)
* nie podaję ilości wędliny ani łososia, bo to kwestia smaku, ja układałam pojedynczą warstwę na jednym placku :) wystarczyło i rolowało się łatwo, większa ilość składników może okazać się problematyczna...
Bardzo fajna alternatywa. Ja nie lubię ryb, więc tym bardziej nie tknęłabym surowej. Słyszałam też o sushi z kurczaka :)
OdpowiedzUsuńNie lubisz ryb???? Toż to straszne jest!!!! W ogóle żadnej? A paluszki rybne? :P Ryby są takie zdrowe... Przemyśl to! Ja z kolei za mięsem nie przepadam... raczej unikam... czasem jakaś wędlinka :)
UsuńJa sushi lubię i nauczyłem się przygotowywać - to przygotowywanie też lubię, z całym rytuałem, dbałością o szczegóły... Podobno - tu mała nieskromność z mojej strony - wychodzi mi nieźle i moje produkcje nie ustępują tym knajpianym (przynajmniej naszym lokalnym, bo do japońskich mistrzów pewnie mi daleko). A surowizna wcale nie jest konieczna - wędzony łosoś, paluszki krabowe czy gotowane krewetki też świetnie się sprawdzają.
OdpowiedzUsuńTak wyrolowana to ja lubię być :D
OdpowiedzUsuńciekawy pomysł!
OdpowiedzUsuńTak mi się przypomniało, że kiedyś też o sushi pisałem - może w nietypowym kontekście, może (znowu) trochę się przechwalając - ale to był udany tekst ;-)
OdpowiedzUsuńzapraszam:
http://dhousehusband.blogspot.com/2011/02/kuchnia-japonska-sprawa-luk-w.html
:) oooooooooooo ja też lubię sushi :) I mam też szczęście, że Bardzo Mądry Mężczyzna robi pyszne! Także domyślam się, że Twoje słowa to nie czcze przechwałki :) fantastyczna sprawa móc sobie samemu przygotować takie pyszności :) I jeszcze wiedza jakie to zdrowe i niskokaloryczne... i pyszne... ale o pyszności już pisałam ;p
UsuńA jeśli chodzi o przechwalanie... to wiesz co? Ja wolę ludzi, którzy potrafią powiedzieć o sobie, że coś robią dobrze, a nie sztucznie skromną szopkę robią...
ach... czuję już wszystko między zębami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, piekne "susi". Ogólnie zjadam ryby, nawet na surowo. (MM- dostaje Twoje odpowiedzi bezpośrednio z tego bloga:)))
OdpowiedzUsuńNie ma za co! Polecam się :)
UsuńUwielbiam sushi i na pewno skorzystam z Twojego pomysłu jak tylko będę miała jakąś wolną chwilkę :) Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki za tę wolną chwilę :) nawet nie tak długa chwila jest potrzebna... chyba, że wliczyć zakupy ;p
UsuńLubię takie, oj bardzo. Czasem jeszcze serek mieszam z wasabi, a do środka dodaję jajko i awokado. Zgłodniałam...
OdpowiedzUsuńPomijając fakt, że jestem weganką... bałabym się surowej ryby ;P
OdpowiedzUsuńJa co prawda lubię sushi ale te zawijasy które proponujesz też "brzmią" smakowicie :)) Zwłaszcza że dodatkiem jest łosoś którego uwielbiam ... mmm... :))
OdpowiedzUsuń:) No i właśnie :) zawsze można zrobić imprezę sushi, i jeśli ktoś z gości nie lubi, nie będzie czuł się wyalienowany, bo będzie też wersja dla nie lubiących sushi klasycznego :) ha!
UsuńOj sushi mnie odstrasza generalnie, ta wersja przejdzie ale tylko w wydaniu z wędliną, łosoś też odpada. Ja w ogóle jestem nierybolubna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj tak smakowicie opisane, że aż się chciałoby zjeść.
OdpowiedzUsuńWrócę tu na pewno po przepis, gdy mnie najdzie ochota na wykonanie:)
Łosoś z twarożkiem. Mniam:P.
Zapraszam :)
UsuńSmakowite :)
OdpowiedzUsuńCoz, zakoncze te degustacje...na czytaniu!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Czytaniem również można się rozkoszować :) prawda?
UsuńPrawdziwego sushi próbowałam raz i... nie lubię. Podejrzewam, że gustują w nim ci, którzy nigdy nie byli zmuszani do codziennego picia tranu (dawnego tranu, nie tego współczesnego). Istnieje co prawda możliwość, że było to niedobre sushi, ale myślę, że odstraszył mnie ten specyficzny smak alg.
OdpowiedzUsuńTwoja wersja wygląda interesująco i smakowicie.
Ninka.
:) a wiesz, że Bardzo Mądry Mężczyzna za pierwszym razem też nie był zachwycony? Dopiero za drugim razem poczuł to coś :) znam kilka takich przypadków :) może potrzebne Ci drugie podejście?
UsuńNo proszę, kreatywności nie brakuje Ci w każdej dziedzinie :)
OdpowiedzUsuńproste...i wiesz, że zrobię, w takiej formie tortilli jeszcze n ie jedliśmy:)
OdpowiedzUsuńAjajaj, bardzo apetycznie to wszystko brzmi i... chyba mnie skusiłaś! Chociaż normalnego sushi jeszcze nie próbowałam, to Twoją wypróbuję przy najbliższej możliwej okazji : )
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem obie wersje sushi są pyszne! :) Polecam gorąco!
UsuńWstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy nie miałam okazji skosztować sushi.
OdpowiedzUsuńTwoja alternatywa, została zapisana.
Pewnie któregoś dnia wykonam =)
Ale jaki to wstyd! No co Ty :) tym lepiej, bo to jeszcze przed Tobą! :) I to w dodatku dwie wersje... pierwszy raz często nie porywa, z moich obserwacji :) choć ja polubiłam od razu! Smacznego :)
Usuń