Pisuję o...
Cytaty
(15)
Dialogi
(19)
Dlaczego?
(9)
Dzień z Życia Rudej
(4)
Film
(56)
Gusta i guściki
(23)
Ładne rzeczy
(32)
Miejsca w Internecie
(16)
Moimi Oczami
(33)
Muuzyka
(12)
Opowiastka z inspiracją w tle
(4)
Para pełną parą
(3)
Piękne Kobiety
(11)
Przeczytane
(18)
Przemyślenia
(111)
Przepis na Wspaniały Weekend
(4)
Radość Życia
(38)
Reklama i Nie
(10)
Rymowanki
(5)
Szybkie myśli
(48)
Ugotowane :)
(21)
Upatrzone-wymarzone
(2)
Usłyszane i skomentowane
(11)
Z Uśmiechem
(45)
Zabawa
(13)
Zakupy
(5)
Zobaczone
(12)
niedziela, 11 grudnia 2011
Boski, niekalorczny krem i męskie kino
Macie takie marzenia z dzieciństwa i nie tylko, które spełniacie dopiero teraz? Z różnych powodów.
Ja mam : ) nawet kilka. Kiedy byłam nastolatką marzyłam o butach firmy RYŁKO. Nigdy nie poprosiłam o nie Rodziców, bo nie chciałam ich obciążać takimi kosztami... Odkąd pracuję i sama zarabiam jestem w miarę wierna tej marce. O ile oczywiście trafiają w mój gust i potrzeby, a zwykle to robią - spełniam marzenia nastoletniej Małej Mi : )
Później nastąpiła "fascynacja" kosmetykami firmy Neutrogena. "Kiedyś sobie zafunduję taki caaaaaaaaały zestaw. Balsam, krem do tego, krem do tamtego..." - myślałam jakiś czas temu : ) I w końcu nastało Kiedyś, a dokładniej dzień "a co mi tam". Kupiłam, używam, szału nie ma (spodziewałam się czegoś niesamowitego, a to przecież tylko kremy...), ale sprawdziłam i cieszę się : )
I tutaj następuje moment kiedy z czystym sumieniem mogę Wam polecić coś czego używam i jestem zadowolona! Mikołaj przyniósł mi balsam do ust od Neutrogeny : ) och!.... do tej pory używałam Carmexu i było nieźle... Jednak ten balsam...
Wyobraźcie sobie delikatnie pachnące ciasteczko... z kremem... chcecie je zjeść. Odgryzacie kawałek i na Waszych ustach pozostaje odrobina kremu. Niezbyt tłustego... lekkiego... wystarczy tylko rozsmarować na ustach i już!
Balsam do ust Neutrogeny jak znalazł!! : )
**********************************************************************************************************
Na zimne wieczory chciałam Wam też zaproponować film : ) Jest już w kinach od jakiegoś czasu, ale sale wciąż pełne... Mam na myśli "Szpiega".
Kiedy teraz siedzę sobie otulona poduszkami... kołdrą... i myślę o wczorajszym seansie to pierwsze, co kojarzy mi się z tym filmem to "męskie kino". Ale nie takie "męskie" jak jakiś tam Segal... czy choćby uwielbiany przeze mnie przez wzgląd na wygląd Jason Statham, których to filmy wiadomo na czym polegają.... bieganina... strzelanina... pościgi, półnagie torsy damskie lub męskie, różnie to bywa... generalnie akcja dla niewymagających. Można przy nich debaty prowadzić, a sens filmu i tak się wyłapie ;D
"Szpieg" skusił mnie obsadą. Gary Oldman i Colin Firth w jednym? To lepsze niż Head and Shoulders! Wspaniali!
Film jest filmem, o których zwykle mówię, że to akcja bez akcji. Mężczyźni w szarych płaszczach chadzają sobie po ulicach starając się wtopić w tłum. Jeden agent ukrywa drugiego. Mieszkania ze szczelnymi zasłonami... dym papierosów. Rozmowy, podejrzenia. Przenikliwe spojrzenia. Nagłe śmierci. Drastyczne sceny, ale raczej z tych "subtelnych", nikt bowiem nikomu ręki maczetą nie obcina.
Ale jest napięcie - szukanie kreta. Ktoś z zaufanych zdradził.
Trzeba się skupić, żeby zrozumieć : )
Skupiałam się jak mogłam, ale i tak po napisach końcowych zdałam głupie pytanie "co z nich za agenci? Wszyscy tam ciągle płakali!". Bardzo Mądry Mężczyzna, pełen niesmaku wobec mojej koleżanki Ignornacji, odpowiedział mi krótko "to byli przyjaciele". Właśnie... Męska Przyjaźń. Możliwość obserwowania takich związków - bezcenna. I kiedy tak na to spojrzałam, film spodobał mi się jeszcze bardziej! POLECAM!
Ktokolwiek widział? Ktokolwiek wie (o czym piszę)? :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Myślę nad wybraniem się na ten film ;) Nie wiem czy zdążymy, a jeśli nie to na pewno go obejrzę później.
OdpowiedzUsuńJa spełniam moje marzenie z dzieciństwa trenując judo :D
Mi tam jakoś nie pasi taki rodzaj filmów, ale pomadki od Neutrogeny owszem ;))
OdpowiedzUsuńJa zawsze marzyłam o... och tyle rzeczy! Ale chyba o kupowaniu rzeczy do własnej kuchni! I teraz jest ten czas na spełnianie tych marzeń! :))
Gdybym w wieku, no może nie dziecięcym, ale dajmy na to młodzieńczym zobaczył reklamę Neutrogeny, to ta pani z obrazka miałaby spore szanse, żeby znaleźć się w sferze moich marzeń :-) Trudniej by było ze spełnianiem.
OdpowiedzUsuńJeśli mowa o bytach - ja zacząłem nosić Martensy, kiedy już znalazły się w moim zasięgu, bytu idoli z młodości... No i obecnych.
A 'Szpieg' mnie kusi od jakiegoś czasu, tylko problemy są strategiczne z wybraniem się do kina.
Używałam tego balsamu do ust. Działał dobrze, ale mi nie posmakował. :P Hm, filmu nie znam, więc dorzucam go w zakładki pod hasłem "do nadrobienia". :)
OdpowiedzUsuńhmm filmu nie widziałam ale może się skuszę...a co do marzeń to może nie z dzieciństwa raczej z czasów studiów Kiedyś przeglądając płyty w empiku wpadł mi w rękę "Elephant" The White Stripes ale kosztował wtedy koło 80 zł... stwierdziłam że "kiedyś sobie kupie" na razie nie zrealizowałam tego "kiedyś"
OdpowiedzUsuńFilm zapisuje na listę do obejrzenia.
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo zazdroszczę przyjaźni mężczyznom. Jest taka prostolinijna i bez zawiłych babskich domyślań, problemów i problemików.
A co do marzeń z młodzieńczych lat, to zastanawiałam się dziś pół dnia i nic sobie nie przypomniałam, nic materialnego choć w moim rodzinnym domu się "nie przelewało". Ja zawsze marzyłam 'duchowo' i już mi tak zostało :)
Pozdrawiam :)
hmm tak prawdziwie zimowo u ciebie:) ja ciągle mam kilka marzeń z dzieciństwa pozdrówki
OdpowiedzUsuńa ja nie polecam takich balsamów na zimę i już tłumaczę dlaczego :)
OdpowiedzUsuńZ zeszłym roku pojechałam na narty i zabrałam ze sobą wiśniowy Carmex w tubce. Gdy chciałam go użyć na stoku okazało się, że całkowicie zamarzł (na zewnątrz utrzymywała się temperatura poniżej -4*C
Miałam 3 marzenia - zobaczyć Londyn, mieć boksera i nauczyć się grać na pianinie. Dwa pierwsze spełniłam z naddatkiem, a trzeciego jakoś nie mogę. Głownie z powodu braku czasu:)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tym filmem. A marzenia z dzieciństwa? To były chyba bardzo ważne marzenia, ale w wirze codzienności o nich zapomniałam- chociaż gdzieś tam z tyłu cichutko siedzą. Fajny post, w ogóle fajnie się Twoje teksty czyta :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciastek nie zjem, bo nie na to się tyle męczyłam, a i bez nich potrafię być bardzo zadowolona przy małej lub większej kawusi. A film z chęcią bym obejrzała. Pozdrowienia przedświąteczne :)
OdpowiedzUsuńZapowiadał się świetnie, do tego aktorzy :D myślę, że się spodoba.
OdpowiedzUsuńCo do spodni to znalazła w Orsay'u. Szukałam w internetowym katalogu, ale ich chyba nie ma (żeby je pokazać). Też się zdziwiłam, że takie fajne, zwykłe spodnie znalazłam na wieszaku. Do tego mama miała 20% zniżki, więc cena w miarę przystępna ;)
Kasiu :) w takim razie będę czekała na Twoją opinię :) jestem ciekawa!
OdpowiedzUsuńAuroro ;) ale super! Też lubię kupować coś do domu... ale mam często problemy ze zdecydowaniem się... albo z drożyzną :P
DH :) rozumiem doskonale te problemy strategiczne :) mimo iż nie mam Dzieci... też miałam trudności z dotarciem do kina :) ale cieszę się, że się udało!
Agato :) w takim razie zabieraj się do realizacji!! W dobie allegro powinno być o wiele łatwiej :)
OdpowiedzUsuńgalopku :) sparwiłaś, że poczułam się płytko ;p buty... też mi coś ;) choć film jest niematerialny... jeśli pominąć popcorn ;p
muszę wypróbiwać ten balsam do ust-narobiłaś mi apetytu:)
OdpowiedzUsuńp.s. używam różnych kosmetyków tej firmy i zawsze mi przypadają do gustu, ale balsamu jeszcze nie próbowałam, dzięki za polecenie Mała Mi :)
OdpowiedzUsuńI przepraszam, że ostatnio bywam często bez zostawiania komentarzy, dlaczego tak jest napisałam (u siebie).
jak zawsze refleksyjny post:)Ja marzenia z dziecinstwa
OdpowiedzUsuńrealizuje regularnie w sklepach papierniczych i księgarniach:-)
Myśle, ze chodzi tu o uczucie niespełnienia, głupiego bo przecież minęło
tyle lat ale takie niezrealizowane drobnostki są jak kamyki w butach.
Marto :) a jakie to marzenia jeśli można wiedzieć? :)
OdpowiedzUsuńAtrevete! Żartujesz?? :) mnie się takie coś nie przydarzyło... W takim razie co polecasz? W razie gdyby mi wszystko zamarzło? :)
Bosy Szewcu :) dziękuję Ci za te miłe słowa :) Polecałabym jednak posłuchać tego cichego głosu o marzeniach... po pierwsze: może być ciekawie :D a po drugie: może być pięknie, intrygująco... :)
iw :) nie przepraszaj... rozumiem... miło mi, że wiem już, że tutaj wpadasz :) i koniecznie spróbuj balsamu do ust :) mam nadzieję, że Ci nie zamarznie (o zgrozo!) jak pisała Atrevete ;)
No patrz, co za czas... też dostałam balsam do ust... hehe Miłego czasu :)
OdpowiedzUsuńFakt ;) Kasiu :) ja też tam kiedyś tam znalazłam zwykłe jeansy :) i kochałam je dłuuugo... aż do momentu kiedy mi się przetarły... nawet je zszywałam ;D ale nic to nie dało... no i te rabaty mają urocze!
OdpowiedzUsuńKamilo ;) coś w tym jest... ale często chyba nawet bywamy nieświadomi tego... co nam w duszy gra :) świat potrafi zagłuszyć... prawda? :)
Kilka par spodni mam z greenpoint. Też są dość normalne, wygodne i je uwielbiam.
OdpowiedzUsuńOrsay to chyba mój ulubiony sklep. Najwięcej mam stamtąd rzeczy ;) Głównie przez te wszystkie rabaty.
Marzenia z dzieciństwa... Dopiero zaczynam je spełniać. I wiem, że spełnią się wszystkie. Bo jestem zdeterminowana i bardzo tego chcę.
OdpowiedzUsuńBalsam neutrogeny rzeczywiście godny polecenia.
A na film może uda mi się wyciągnąć mojego R...
Malusia nie chciałam :( Odpisałam u siebie. Ściskam :*
OdpowiedzUsuńWypróbuję ten balsam :) Jak dotąd w mojej torebce Carmex :) A film miałam w planach i już wiem, że zrealizuję je szybciej niż myślałam.
OdpowiedzUsuńTeż byłam na tym filmie w kinie. Od razu gdy zobaczyłam w tytule 'męskie kino' pomyślałam, że napiszesz o Szpiegu;) Rzeczywiście trzeba się bardzo skupić by zrozumieć. Dla mnie to film z tych trudniejeszych, ale ma niesamowity klimat, chyba obejrzę go jeszcze raz. Może wiecej zrozumiem?;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Słyszałam,ze to dobry film,ale jakoś wybrać się nie mogę.
OdpowiedzUsuńPóki co zimy nie ma,więc balsam do ust mnie mało interesuje. Mam Carmex,ale w sumie chciałam neutrogenę,ale nie było...
Karolka :) zgadzam się klimat świetny :) czuło się mgłę na twarzy :)
OdpowiedzUsuńAnko :) w takim razie polecam podwoić siły i dotrzeć do kina :) lub wypożyczyć kiedy będzie :) a balsamy do ust nie tylko na zimę się przydają... :)
Odnośnie męskiego kina mój facet maltretuje mnie, abym obejrzała z nim "Rytuał". Jestem anty-horrorowa, ale chyba się przełamię.
OdpowiedzUsuńMoje wiecznie pękające usta pewnie pokochałyby ten balsam :)
też byłam tym zaskoczona, tym bardziej, że temperatura ledwo spadła poniżej zera. Carmex nie zamarzł całkowicie, ale zrobił się na tyle gęsty, że nie dało się go wysisnąć z tubki. Myślę, że na zimę warto kupić jakąs miękką pomadkę, która pod wpływem niskiej temperatury nie zrobi się potwornie twarda i będzie można jej użyć na zewnątrz. Moja ukochana Nivea różana obecnie do niczego się nie nadaje, bo zamienia sie w skałę gdy jest zimno. Lip Smackersy są dość miękkie, więc powinny być ok.
OdpowiedzUsuńwszystkie pomadki są fajne, ładnie pachną i ślicznie wyglądają, ale i tak najlepsza jest wazelina Ziaja za 1,95zł :)
nieuporządkowana :) też nie lubię horrorów... niepotrzebnie się tylko stresuję... :) poleć Twojej Połówce "Szpiega" ;) choć to nie horror :)
OdpowiedzUsuńAtrevete :) no i jaki wniosek? Często najprostsze często jest najlepsze :) prawda?
Film rzeczywiście genialny, balsam Neutrogeny-ja mam ten biało-czerwony dla mnie jakieś nieporozumienie...pozostaję wierna bebe
OdpowiedzUsuńshapeofmyheartr :) to jest właśnie to z kosmetykami... :) jednej osobie służą, a innej nie... niczym rosyjska ruletka :)
OdpowiedzUsuń