piątek, 15 lipca 2011

Kurde bele... znowu muszę iść na wesele...

              


                Niektórzy to potrafią trafić jak łysy grzywką o kant kuli... oj potrafią : ) i tak właśnie trafiła Miss Weg zapraszając mnie do "weselnej" zabawy... opis wymarzonej sukni ślubnej... i tego typu rzeczy...
Wszystko pięknie ładnie, ale ja nie marzę o sukni ani o weselu... wręcz przeniwnie... jutro muszę* iść na wesele i już na samą myśl szlag mnie trafia... dla mnie takie dłuuuugie przyjęcia to strata mojego czasu...
Tak, jestem weselnym malkontentem : ) przyznaję się do tego.

Dlatego też to co myślę na tematy ślubne bynajmniej lukrem opływać nie będzie... ba! Nawet polewą wiśniową nie...

Od razu zaznaczę, że nie jestem mentalną zgorzkaniałą starą panną. Może i Męża nie mam, ani też nawet pierścinka zaręczynowego, ale ból nieposiadania przeze mnie nie przemawia : )



                                  


I tak, nie marzę o sukni ślubnej, ponieważ uważam za stratę pieniedzy kupno sukni na JEDEN dzień za X pln... wolę te pieniądze wydać na inne ciuchy, w których będę chodzić.
Jestem niewierząca i nienawidzę hipokryzji, dlatego też kościelne szopki w moim przypadku odpadają (z całym szacunkiem dla wierzących). A już jak widzę osoby, które bynajmniej do Kościoła nie biegają i nagle postanawiają w obliczu Podobno Wyższego połączyć się węzłem... to śmiać mi się chce... przecież marznie zagrania księżniczki z sukni jest ważniejsze niż wiara... i uczciwość wobec siebie...
Ale nic to.. potem jest przyjęcie... które najczęściej musi trwać długo... i z którego najczęściej wyjść nie wypada (nie znoszę stwierdzenia "nie wypada", chyba jeszcze do niego nie dojrzałam) przed północą... i tak traci się cały dzień... dużą ilość snu... lub też dużą część książki, którą można było przeczytać...

I żeby nie było... mam wizję swojego Ważnego Dnia : ) ślub cywilny, sukienka w moim stylu... nie jakieś welony, treny, białe szpilki i inne tandetne zwykle dodatki...


 
                                                 


Przyjęcie dla najbliższych, w granicach rozsądku bez tych niby tradycyjnych zabaw, w których tak naprawdę chyba nikt nie chce uczestniczyć...
Marzy mi się, żeby zawiózł nas Mini Cooper... a nie jakaś limuzyna czy bryczka czy co tam...


                                              


Normalna muzyka w tle... Marzą mi się też piękne zdjęcia...

Może i to będzie najnudniejsze wesele świata... ale będzie moje : ) tak przynajmniej zapatruję się na to dziś. Tu i teraz.
Być może mi się odmieni... kto to wie?


                               


* muszę, ponieważ Bardzo Mądry Męzczyzna tak bardzo konsekwetnie odmawiał (jako, że one też nie chce iść), że aż powiedział, że przyjdziemy... (męska konsekwencja górą ;/ - już wiem kto będzie rozpieszczał nasze ewentualne dzieci....)


59 komentarzy:

  1. Też nie przepadam za weselami....
    Zwykle ślub planuje się półtora roku wcześniej, więc dana znajoma przez te półtora roku nie jest w stanie o niczym innym mówić....
    Niby się mówi to Twój "Wielki dzień", mój tata na me żale odpowiada tak "to tylko 1 dzień, zresztą impreza jest dla rodziny i znajomych żeby się dobrze bawili"...ech :/
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
    Mam nadzieję, że nie będzie tak źle na tym weselu ;)
    bacha-baszka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Widzisz, mam to samo. Z tą różnicą, że mam podobny stosunek i do ślubu kościelnego i cywilnego. Do każdego. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego tyle kobiet/dziewczyn tak bardzo nalega na ślub. Czemu tak bardzo im na tym zależy? Jestem starą panną. Z dzieckiem na dodatek. Hahahaha...
    Pozdrawiam
    p.s. wesel też nie lubię

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Cię bacha ;) ja tam myślę, że wesele to mój dzień ;) egoizm górą :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Śluby i wesela... na śluby chodzę, wesel starannie unikam, bo też za nimi nie przepadam, ale czasem ciężko odmówić.
    Ślub... i wielkie planowania, niby taki "Wielki Dzień", "Twój Dzień", ma być jak z marzeń i inne takie... Jeśli o mnie chodzi, to ani o tym nie marzę, ani nie planuję, a jeśli wziąć pod uwagę niechęć do związków, mieszkania pod jednym dachem z m., to ślub mi nie grozi ;) A jeśli by się coś zmieniło, to na wariata najlepiej w najszybszym terminie, żadnych wesel, żadnych gości, co najwyżej zawiadomienie rodziny i znajomych po fakcie wysłaniem zawiadomienia :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Opisałaś dość typowe wesele w środowisku angielskiej klasy średniej:-) Wcale nie tak długie (całkiem często przyjęcie kończy się przed północą), a alkohol nie płynie strumieniami, bo bylam na kilku, gdzie goście musieli za wszystko oprócz wina do posiłku płacić sami w barze - i słusznie, bo dlaczego bankrutować rodziców/młodą parę? Polskie przaśne, trwające 2 dni wesela, z kapelą rzępolącą Białego Misia, jakie pamiętam z dzieciństwa;-) (i nie jestem aż taka wiekowa) to był dla mnie koszmar.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mała Mi! Pokrewna duszo! A myślałam, że jestem do cna zepsuta i bojkotuję wesela! Z początkiem sierpnia muszę jechać na wielgachną imprezę mojej przyjaciółki. 180 gości, suknia ślubna typu "beza", kapela, wynajmowanie całej gospody i autobusu, istne szaleństwo! W życiu bym sobie czegoś takiego nie zafundowała. Nie chcę kościelnych dzwonów (też niewierząca i nielubiąca hipokryzji), nie chcę welonów, ani konkursów z cyklu „przetaczanie kurzego jajka w nogawce, by triumfalnie je wyciągnąć partnerowi przez rozporek”. Jak sobie pomyślę o wywaleniu 40 tys. zł na to, by rodzina, której w sumie nie znam i nie widuję mogła się nażreć i spić wódką…. oj nie. To stanowczo nie dla mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mała Mi, mam to samo. Nie znoszę wesel. Nie znoszę przetaczania jajka przez nogawkę, siadania na balonikach i jadania parówek w majonezie na czas. Zesztą takich bez głupich zabaw też nie lubię. Nie widzę sensu wydawania majątku na jeden wieczór dobrej zabawy da rodziny, której nawet nie znam i nie mam ochoty widzieć.
    Mamy z Królem zaplanowane, że na nasze zapraszamy a) rodziców b) świadków c)fotografa. Amen. Myślę, że pięć osób uczestniczących i my to optymalna liczba:-))) A sukienkę mam z wyprzedaży:-))))
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja wesela lubię. Mam nawet takie małe marzenie, żeby zostać organizatorem ślubów i wesel w przyszłości ;)

    Ślub w kościele chciałabym mieć, w pięknej białej sukni. Natomiast wesele widzę raczej jako uroczysty obiad w gronie najbliższych z tortem, który sama chciałabym upiec. A dla znajomych tzw. "weselne piwo".

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubie ludzi ze zdrowym podejsciem do zycia, nie chodzi o skapstwo. gdzie ktos chce al nie chce wydac...

    czasami nie trzeba wydawac 60 tys na wesele i zapraszac 150 gosci jak moja kolezanka... zastanawiam sie w jakim celu ludzie , zapraszaja wszytskie absolutnie wszytskie ciotki klotki, ktorych czesto na oczy nie widzieli.

    Oczywiscie, marze o pieknej sukience, ale wolalabym miec skromne przyjecie ale w miejscu z klasa np. Skrycie powiem marzy mi sie dach hotelu monopol we wroclawiu ;) moze kiedys to sfinalizuje i tak wlasnie bedzie. W gornie najblizszych no powiedzmy 60 osob ;) z dwoch stron lacznie.

    A o mini cooperze sama ostatnio myslalam. Swietna sprawa.
    wg mnie tacy ludzie , wybierajacy tak droge ... badz co badz pod oltarz maja d siebie dystans i zdrowe podejscie :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten temat tak mnie prześladuje, że chyba niedługo sama się w niego wkręcę. :???

    OdpowiedzUsuń
  11. No cóż, mnie na wesela/śluby nikt nie zaprasza ... i dobrze bo nie przepadam za takimi imprezami.
    Gdybym miała 36 lat wstecz ,,dzisiejszy rozumek,, to by było zupełnie inaczej chociaż i tak skromnie było (no tak, gdybam choć czasu się nie cofnie:)).
    A ,,byliście,, na ślubie Jagody? http://chatamagoda.blogspot.com/2011/06/po-dziesieciu-wspolnych-latach.html .....

    OdpowiedzUsuń
  12. Absolutnie się z Tobą zgadzam!
    Też nie marzę o takim tradycyjnym weselu, jedno miałam i w konsekwencji dalej i tak nam nie poszło.
    Dlatego teraz mi się nie spieszy i w sumie nie uważam, żeby mi było takie wesele do czegokolwiek potrzebne.
    Poza tym drugi raz w bieli już nie pójdę :)
    Gdybym miała mieć wesele, to takie całkiem odjechane, które byłoby moje pod każdym względem - od stroju, poprzez muzykę i gości :)

    OdpowiedzUsuń
  13. great blog!

    new post up, check it out
    would love to have your as a follower

    OdpowiedzUsuń
  14. swój ślub jest najlepszy, nie ma co. ja właśnie tak miałam, na luzie, spódnica przed kolano ale biała - co by nie było, ślub w urzędzie - 15 minut i po zawodach, potem małe party dla najbliższej rodziny i najbliższych przyjaciół - i było cudnie! od tamtej pory, jakoś weselej się chodzi na wesela:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam inne zdanie, ale też nie popieram w pełni tej całej szopki. Patrząc jednak z innej strony- teraz to ja przygotowuję to nie dziwię się że babki wychodzące za mąż dużo o tym nawijają. Większe przyjęcie wiąże się nie tylko z wydatkami ale też nawałem pracy... Idziesz na wesele jako gość- nie myślisz ile to wszystko trwało, jak młodzi są zmęczeni. Tak to wygląda, nie tylko oglądanie pięknych sukienek,ale też miliona innych rzeczy. W końcu przy 10 niezupełnie pasującej sukience i tego się odechciewa:P Nie jest tak ładnie jak pokazują w tv, chyba, że człowiek nie pracuje i nie ma nic innego na głowie niż przygotowania. Ja już inaczej patrzę na wesela :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie lubię wesel, i się nie wypowiadam...

    OdpowiedzUsuń
  17. mnie czekają trzy wesela we wrześniu i październiku- i na żadne z nich nie chce iść- ale mus!
    a swoje mam już za sobą- i było świetnie, trochę tradycyjnie, trochę inaczej niż wszyscy...tak jak chcieliśmy:)

    OdpowiedzUsuń
  18. napisałam wczoraj komentarz i go nie ma..czemu??

    OdpowiedzUsuń
  19. Paulo :) no właśnie... takie parcie na śluby itp... czasem lepiej jest bez... ale dla niektóry to kwestia wiary i to potrafię zrozumieć... ale już weselne zastaw się a postaw się... koszmar! Jednak taki już mój los, że dziś muszę iść i jeszcze się uśmiechać! :P

    Czekoladko :) Twój pomysł na ślub bardzo mi się spodobał! Muszę to sobie przemyśleć... ;)

    Anno Mario.. właśnie to chyba będzie takie przaśne wesele... z płynącym strumieniem alkoholem... nie wiadomo po co... och...

    OdpowiedzUsuń
  20. Mi, a kontunuując moją wypowiedź, ja, potencjalny mąż i świadkowie mi wystarczą, dla ewentualnego męża mogłabym się nagiąć jeszcze tylko na rodziców. Ale rozumiem, że niektórzy odczuwają potrzebę wystawnych wesel na 200 gości ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. musze przyznac ze jestes jedna z niewielu blogowiczek ktore uwielbiam i gdzie czytam cale posty ! :)

    pozatytm Nominowałam twojego bloga do One Lovley Blog Award,
    wiecej informacji u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. wygląda na to, że mamy siostrzane myśli, ja też się "męczyłam" jakiś miesiąc temu, a już kolejne wesele niebawem przede mną ;-P

    OdpowiedzUsuń
  23. Po komentarzach widać, że większość z nas za weselami nie przepada. Bo prawda jest taka, że to zmarnowany weekend :-) Cieszy tylko (ewentualnie) spotkanie z najbliższą rodziną, kuzynami. Ale od weselnej orkiestry wolę klubowego dj'a. A od zabawy z ciotkami, imprezy z kolegami. Najgorzej jest chyba jednak szykować własne wesele. To dopiero przede mną, kiedyś tam... Natomiast będę już miała wprawę - za 2 tygodnie żeni się mój brat i cała nasza rodzina jest zaangażowana w organizację przedsięwzięcia :-) Nerwy, że hej. Bo to w końcu nie lada wyzwanie logistyczno-artystyczne! Nie wyobrażam sobie jednak, żeby zamiast wesela urządzić skromy obiad dla kilkunastu (góra) osób. Bo choć mnóstwo ludzi nie przepada za weselami, zapewne obraziliby się, gdyby nie dostali zaproszenia. A poza tym nie egzystujemy w próżni. Z ludźmi po prostu trzeba żyć.

    OdpowiedzUsuń
  24. Mała Mi, kocham Cie za to "moje" podejście do wesela:)

    OdpowiedzUsuń
  25. ja jestem za romantycznym weselem w kościele myślę że to się nie zmieni:) reszta, czyli całe wesele jest mało już istotne

    OdpowiedzUsuń
  26. yy źle miało być oczywiście o ślubie samym w sobie to było by ważne wydarzenie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  27. Mała Mi, jak ja się z Tobą zgadzam w tym temacie, aż się sama dziwię. W mojej wersji jest bardzo minimalistycznie, cywilny, najblizsza rodzina, paru przyjaciół i odświętny obiad,ładne zdjęcia, muzyka, wino, wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie znoszę wesel i konsekwentnie odmawiam.:)

    OdpowiedzUsuń
  29. A ja wesela lubię. Pod warunkiem, że mam wygodne buty :) I jestem na weselu u kogoś kogo znam i lubię. Bo przymusowe wesela rodzinne albo u kogoś kogo zupełnie nieznajomego gdzie niewiadomo czego się spodziewać. A swoje? Powinnam juz powoli zacząć planować, ale nie mam w ogóle na to pomysłu. Samo przyjdzie myslę :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Wysłuchałam już dwukrotnie relacji ze "Ślubu stulecia". Organizowanie takiej imprezy to najpodlejszy sposób obrzydzania życia wszystkim dookoła a najbliższym przyjaciołom i znajomym w szczególności.

    OdpowiedzUsuń
  31. Rebeko ;) ja widzę, że takich jak my jest całkiem sporo :) jednak wczoraj na weselu ludzie robili wrażenie, że chcą i lubią się tak bawić... nie mogłam się nadziwić patrząc... ;p dla mnie to niepojęte...

    Lotnico ;) a to Wy już niedługo?? :) jak przygotowania? Plany podróży poślubnej? Ja to bym się na tę podróż bardziej chyba cieszyła niż na przyjęcie... ;p

    Kasiu ;) z tym pieczeniem własnego tortu to super pomysł!!! :) bardzo mi się spodobał! A swoją drogą organizacja wesel to musi być świetny biznes... polecam zatem film "27 sukienek" czy ileś tam ;p może widziałaś?

    Sofismatos :) dach hotelu?? Super! Ślub w chmurach... no no no... ;) A wymarzona suknia to jaka? :) może u siebie małą prezentację zrobisz?

    Aśu :) no no to już drugi raz Cię inspiruję hahaha :) drugi raz będę czekała na tekst u Ciebie na ten temat :) Jestem ciekawa Twojego zdania :)

    Danusiu ;) szczęściaro Ty! Ja nie znosiłam studniówek, a też musiałam na nie chodzić... ;/ a teraz te wesela... ludzie ludziom zgotowali ten los... ;p na weselu Jagody nie byłam, ale zerknę skoro polecasz :)

    iw ;) ja liczę na to, że moje pierwsze już będzie takie właśnie: moje :) nawet ostatnio myślałam, że na zaproszeniu zaznaczyłabym chętnie: nie kupujcie ludzie kwiatów, bo i tak zdechną a szkoda ich, lepiej kupcie mi książkę lub kupon totka lub zdrapkę :P i proszę nie ubierać się w stroje balowe... szkoda się męczyć - ubierzcie się na luzie, żeby Wam było wygodnie :) co Ty na to? Toż to wspaniałomyślność ;D

    OdpowiedzUsuń
  32. po własnym ślubie chodzi nam się weselej na inne śluby, bo wracają wspomnienia tego naszego wesela:)

    wcześniej nigdy bym nie przypuszczała, że tak się może stać, bo nigdy nie miałam jazdy na punkcie białej kiecki, uroczystości i wzruszeń ślubnych...

    ale jeżeli da się ten dzień do czegoś przyrównać, to chyba do przyjęcia niespodzianki z okazji urodzin organizowanym w gronie najbliższych - tylko to wszystko trzeba pomnożyć razy dwa, bo to szczęście dzielisz z kimś ukochanym:)

    [dobra, muszę skończyć, bo aż mnie muli od tej słodkości wylanej szczerze w tym komencie;) ]

    OdpowiedzUsuń
  33. Powiadasz, że szczęściara jestem bo mnie nikt nie zaprasza? I dobrze, że nie chodzę bo nie lubię i już. Jeżeli o ślub Jagody chodzi to pytałam czy byłaś na jej blogu ... przyjęcie kameralne, kwiaty polne, skromniutka sukienka, bose stopy ... .... zajrzyj koniecznie:)!!!

    OdpowiedzUsuń
  34. goh. :) dlaczego po własnym ślubie chodzi Ci się weselej na inne śluby? No i właśnie to "żeby nie było"... ja bym chciała ubrać suknię w kolorze na jaki będę miała ochotę :)

    kokosowa panno :) zdaję sobie sprawę z mocy przygotowań weselnych (przerobiłam Siostrę i Przyjaciółkę). One miały w miarę normalne wesela... choć bzdurne zabawy były... wiem, ze państwo młodzi są zmęczeni itp... dlatego tym bardziej nie rozumiem po co się męczą? Moja Przyjaciółka o 21 wyszła ze swojego wesela i ruszali w podróż poślubną, a goście się bawili dalej :) i dobrze! Polecam! :)

    Margo ;) coraz nas więcej - nielubiących wesel :) po co ludzie w takim razie robią to sobie nawzajem???? :p

    Gruszeczko ;) w takim razie jesteś wspaniała, bo ja wczoraj doszłam do wniosku, że nie potrafię tego właśnie zrozumieć... nie pojmuję tej inności ludzkiej... że ja wolałabym posiedzieć i poczytać... i że bawię się inaczej... czyżbym ograniczona była? :)

    Kamilo ;) bardzo Ci dziękuję! Czuję się zaszczycona!

    OdpowiedzUsuń
  35. Auroro ;) serdecznie Ci współczuję! To będą trudne chwile... ale pamiętaj, zawsze możesz wpaść tutaj i ponarzekać, wyczytam Cię z pełnym zrozumieniem... wesela są katorgą, którą ludzie nawzajem sobie gotują... bądź dzielna :)

    Ewon :) zgadzam się, z ludźmi trzeba żyć :) jednak ja wolę w sobotę przygotować grila... i nawet takiego dużego... i zaprosić bliskie osoby ;) przy tym nie trzeba wałka między kolanami podawać ;D nie trzeba sukienki specjalnie kupować i patrzeć potem na te pokazy mody... nie zawsze miłe oku... mimo wszystko życzę Ci, żeby wesela brata było łatwostrawne i żeby wszytko się udało :) no i szczęścia Młodej Parze :)

    Beato :) dziękuję Ci za to wyznanie! Już się bałam, że nagonka za egoizm mnie czeka... a tu takie zrozumienie ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Dyskusja z Twojego bloga przeniosła się dzisiaj do mnie do domu, gdzie rodzina przy niedzielnym obiedzie zaczęła wygłaszać przemowy dotyczące absurdalnego wydawania dużych sum na wesele. Chyba rzeczywiście takich głosów jest coraz więcej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Marto :) a jak wyglądałby Twój romantyczny ślub? :) dywan w kościele i te sprawy? :P

    zaheeero :) no i właśnie! Jest nas więcej :) dziś rozmawiałam czysto teoretycznie z Bardzo Mądrym Mężczyzną o tym ile miałoby trwać nasze wesele... i już jest spór... bo ja to bym chętnie o 21 wyszła :) a On uważa, że to niegrzecznie... och..

    Pieprzu... właśnie... odmowa... to było dobre wyjście.. jednak Bardzo Mądry Mężczyzna zamknął je przed naszymi nosami... jakoś jednak przetrwaliśmy... tracąc tyle czasu... ;)

    devinette :) nie chcę Cię martwić, ale samo rzadko coś przychodzi... tym bardziej organizacja czegokolwiek... także bierz się kochana do roboty, bo Ci wszystko pozajmują... sale... kuchnie, orkiestry itp :) powodzenia ;)

    Ewo :) wiem co masz na myśli... przechodziłam to dwa lata temu... to jest koszmar... taka przyszła panna młoda myśli chyba, że wszyscy żyją tylko jej spinkami do włosów ;/ czy próbnym makijażem... przynajmniej ja na taką trafiłam... do dziś kiedy tylko może wspomina swoje wesele... "a pamiętajcie jak...?" Nie, nie pamiętam, bo staram się wyrzucić ten stracony czas z pamięci... dobrze, że to już po :)

    goh. :) nie jestem pewna czy Cię rozumiem, dlatego do oceny poczekam do swojego ślubu ;p

    Danusiu ;) ja tam wolę ze znajomymi w NORMALNYCH warunkach się spotykać.... mniej działa mi to na nerwy ;p

    Rebeko ;) toż to szansa dla nas :) chyba nasza kultura się powoli zmienia... na szczęście... :) no i mam nadzieję, że obiad mimo wszystko był smaczny :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Nawet moi dziadkowie przeszli dogłębną przemianę, więc coś jest na rzeczy. ;)
    A obiad się udał. ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. przede wszystkim dziękuję za odwiedziny podwójne:)najpierw odpowiem odnośnie Nexta;wytrzymałam tam całe 4 godziny, jedna wielka nagonka,praca chaotyczna i nudna metkowałam buty,nie było nawet listy do wpisania się więc nie wiem jak oni mi zapłacą choć manager twierdzi że nie będzie z tym problemu, nie chcieli nas wypuścić o 10pm tak jak było umówione jeszcze godz musiałam tam zostać bo trzeba było pracę dokończyć,następnego dnia miałam być o 5 rano, nie poszłam..:) nikt nawet nie zadzwonił pewnie nawet nie zauważyli że mnie nie ma:( także omija ten sklep szerokim łukiem
    A ślub...ah poruszasz moją wyobraźnię...na pewno w starym kościele bądź kościółku, bez żadnych zdobień, wszystko skromnie,łącznie ze strojem,przy najbliższych osobach..

    OdpowiedzUsuń
  40. espadryle mam gdzies w poprzednich postach :)

    co do miejsca chodzi mi konkretnie o dach hotelu monopol we wroclawiu, jest piekny chcialam wrzucic strone ale cos mi sie nie chce otwierac :)
    nie bede wrzucac sukienke bo moj luby jeszcze pomysli, ze wygladam pierscionka zareczynowego ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Mała Mi :) nie ja jedna tak czuję:)

    OdpowiedzUsuń
  42. Marto :) szkoda, że tak wyszło z tym Nextem... czyżby to taka nasz polska Biedronka, gdzie podobno wykorzystuje się ludzi? A taka znana marka... zupełnie się nie spodziewałam czegoś takiego... już widziałam przed Tobą nowe znajomości... dodatkowe pieniądze, szanse w świecie mody ;D alez poszalałam z wyobraźnią...

    Sofismatos :) rozumiem Cię doskonale, nie chcemy się narzucać :) poczekam w takim razie... :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Jak robisz impreze dla 20-30 osob i lubi sie piec ciasta to wiele mozna zaoszczedzic na talim torcie. Film widzialam, fajny jest :) na pewno bedzie to dla mnie ciekawa praca pelna wyzwan.

    OdpowiedzUsuń
  44. Spoko nic sie nie dzieje rozumiem ze nie kazdy lubi takie zabawy :)
    miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  45. A ja lubie wesela - ale bliskich osob (bylam kiedys na dwoch jako osoba towarzyszaca i sie wynudzilam troszke) lubie jak jest tak inaczej, tak uroczyscie - widocznie w tych na ktorych bylam nie widzialam tej szopki bo byly skromne i para młoda rzeczywiscie byla z tych wierzących, moze dlatego. Wtedy slowa wypowiadane przed Bogiem naprawde tak brzmią. Co innego sluby osob ktore nie wierza lub nie uczeszczaja do kosciola - jak mnie takie osoby wkurwiaja! Po co ta cala szopka i udawanie ze wierzymy ze Bog nam towarzyszy w chwili wypowiadania przysiegi.. Albo slub i rozwod, slub i zdrady.. To po co ten slub byl - najgorsze jest to ze ludzie robia te sluby dla rodziny, dla ciotek i babc, ktore nieprzezylyby gdyby sie dowiedzialy ze ich "wnusia" nie pojdzie przed oltarz tylko przed pana urzednika.. Ja mialam koscielny bo jestem wierzaca - biorac tylko cywilny czulabym sie tak jakbym robila cos na sile tylko po to zeby bylo na papierku, tymczasem slub koscielny dal mi ta niepisana "umowe" i w to wierze. Ale kazdy robi jak uwaza, co jak pisalam rozumiem dopoki jest to szczere. :)

    Nowa czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  46. Dzięki kochanie :)
    Ja z weselami mam tak, że czekam, czekam, czekam, szykuję się, szykuję, szykują, a potem i tak mam ochotę wracać już o 22.00
    :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Ps. mnie smieszy ten marketing slubny: siostra brala slub niedawno.. przed poszla do kwiaciarni, wybrala kwiaty i zapytala ile za bukiet. 30 zł. Zapytala "ale to slubny bedzie" (specjalnie, a mial wygladac tak samo) wtedy pani bukieciarka "A to bedzie 170zł!" Siostra kupila ten za 30 powiedziala: a to ja wezme ten za 30 zł ("prosze na sobote na rano przygotowac, nie, to nie na slub") :D I miala ladny bukiet za jakies 140zl mniej

    OdpowiedzUsuń
  48. W nawiązaniu do Twojego komentarza u mnie na blogu - nie widziałam "Och, Karol", polskie komedie romantyczne omijam szerokim łukiem :-) Słyszałam skrajne opinie. Przy okazji obejrzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  49. Zgadzam się z Tobą całkowicie!!!
    Miałam trzech mężów i ani jednego wesela:)
    Pierwszy na chwilkę, drugi na trochę dłużej i trzeci przez większość życia. Jakby się czas wrócił to nie wyszłabym za maż za żadnego, bo i po co...

    Pewna znana malarka powiedziała kiedyś, że faceci są na jakiś czas, a dzieci na zawsze. Po co więc inwestować w takie kiczowate obrządki?

    Moim zdaniem pieniądze wydane na wesele lepiej przeznaczyć na podróż poślubną lub kupić sobie coś konkretnego. Może wynika to z tego, że nigdy nie byłam przesadną romantyczką, a do tego wszystkiego jestem ateistką. Weselnicy też często mają kłopot jak z tego wybrnąć. W co się odziać, kupić prezent, czy znosić towarzystwo ludzi z którymi na co dzień nie mają ochoty przebywać.
    Co tak się śpieszyć do tego raju, który z czasem może stać się piekłem???

    OdpowiedzUsuń
  50. hehe, no kochana przecież ja mam bloga o modzie! strojenie się to moja pasja :D

    OdpowiedzUsuń
  51. Nowa Czytelniczko :) witam Cię tutaj :) zgadzam się z Tobą :) i szanuję ludzi wierzących idących pod ołtarz... to naturalne... marketing ślubny trzeba umiejętnie ominąć... myślę, że w tym celu trzeba parę rzeczy załwić wczęśniej i bez zaznaczania, że to na ślub... bo czy bukiet "zwykły" był brzydszy od "ślubnego"??

    Miss F :) to masz bardzo ciekawą przypadłość... :) tego jeszcze nie słyszałam... ja nie lubię szykowania, nie czekam, a potem muszę się męczyć do 1 40... ;)

    Ewon :) oj ja też właśnie mijam szerokim łukiem polskie komedie i ogólnie polskie filmy... ale w miałam bardzo trudny tydzień i w piątek musiałam się odmóżdżyć... no i zawzse jest możliwość wyłączenia na komputerze :)

    beo :) ujęłaś sprawę ślubów lepiej niż ja :) szczególnie, że zapomniałam o gościach... którzy rzeczywiście też mają problem... mniejszy lub większy ale mają... I też wolałabym wydać pieniądze na inne sprawy... :) uścisnęłabym Ci chętnie dłoń w realnym świecie :)

    OdpowiedzUsuń
  52. ślub to jest dosyć drażliwy temat, są różne opinie - ale jedno wiadomo na pewno, nie da się ukryć, że pomimo tej całej 'religijnej otoczki' to jest przede wszystkim wielki biznes. Dlatego moim zdaniem lepiej skromnie,a z najbliższymi :)

    P.S. Co do leginsów odpisałam Ci u siebie :**

    OdpowiedzUsuń
  53. Macademina Girl :) super :) a Ty masz wymarzoną suknię ślubną? Tę skromną? :)

    OdpowiedzUsuń
  54. http://www.youtube.com/watch?v=sOsH-8RXH3M&feature=player_embedded#at=63

    :)

    OdpowiedzUsuń
  55. co za hipokryzja!!!! ocenia się w taki sposób kogoś kto organizuje wesele i CIE NA NIE ZAPRASZA??? zresztą wolny kraj, wolny człowiek, wolność słowa.......... ale jak się tak nie chce, a jednak sie na ślub i wesele przychodzi, po to żeby krytykować coś co jest dla innej osoby bardzo ważne to nie jest się w porządku (chyba że zrobi się to prosto w twarz)
    tak moim skromnym zdaniem - nie chcesz nie idziesz, a nie jedziesz po ludziach, którzy Cie zapraszają na tak ważne dla nich wydarzenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ja nie oceniłam konkretnych ludzi, tylko ogólny trend weselny, który do mnie nie przemawia. Poza tym mieliśmy na to wesele nie pójść, jednak Mojemu Partnerowi brakło konsekwencji. A zasada "nie chcesz nie idziesz" czasem w związkach nie przechodzi. Kompromisy :) Poza tym nie emocjonowałabym się tak nie znając relacji między zapraszanymi i zapraszającymi...

      Udanego dnia :)

      Usuń
  56. Niepotrzebnie wrzucasz wszystkich organizujących wesele i biorących ślub kościelny do jednego wora (księżniczki marzące tylko o trenie, szpilkach itp), mysle że sama poczułabyś się niezbyt przyjemnie, gdybyś zorganizawała swój Ważny Dzień tak jak chciałaś i usłyszałabyś ze nuda, że beznadzieja i ogólnie lipa od kogoś kogo zaprosiłas i chciałaś żeby tam był (albo od trochę zmuszonego Partnera lub Partnerki tej osoby, która/y poszedl na kompromis)

    udanego dnia również:)

    OdpowiedzUsuń
  57. Desere zgadzam się z Tobą w 100 procentach. To jest włąsnie czysta hipokryzja i egoizm wręcz chamstwo, bo o to człowiek organizuje wesele dla gości, aby Ci dobrze się bawili w tak ważnym dla Młodej Pary dniu a tu dowiadujesz takich rzeczy, a najgorsze jak można napisać i być z tego jeszcze dumnym, że " to był stracony dla mnie czas" eh straszne:(
    A Tobie mała mi powiem tak: Wcale się nie dziwie że Twój Mądry Mężczyzna toczy z Toba spór w kwestii wesela, bo on w przeciwieństwie do Ciebie ma szacunek do ludzi i tradycji weselnej. I tyle basta!

    OdpowiedzUsuń
  58. Jak facet podejmie decyzje, to będzie dobrze. Tzn jak mój podejmuje decyzje to jest ok. Na przykład ja chciałam orkiestrę na wesele on DJ i postawiliśmy na jego. I wybrał doskonale. Wszyscy świetnie się bawili.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...