Może i w życiu zawodowym zajmuję się liczbami i cyframi, ale liczyć to ja nie potrafię... wiem jednak na czym polega bilans : ) często kiedy potrzebuję podjąć w życiu jakąś decyzję robię sobie bilans zysków i strat... plusów i minusów... czasem podejście analityczne się przydaje... czasem żałuję, że rozum bierze górę...
Jednak są sprawy, w których moim zdaniem szaleć nie trzeba... które trzeba przemyśleć.... Albo może i nie...?
Mam tutaj na myśli macierzyństwo. Bycie Matką... Rodzicem (bo Tatusiów nie dyskwalifikujemy z okazji Dnia... ;p).
Kiedy o tym myślę... w mojej głowie wciąż bilans jest ujemny!! Usłyszałam kiedyś, że w tej kwestii bilansu robić się nie powinno. Ale ja nie potrafię! Przecież Dziecko to decyzja na całe życie, prawda?
Oto moje plusowe plusy, powody dla który warto:
* uśmiech Dziecka (to niesamowite przeżycie... miałam okazję poznać to uczucie dzięki odwadze Mojej Przyjaciółki, która chyba bilansu nie robiła ;p)
* wyzwanie (czy uda mi się wychować dobrze Gałązkę Mojego Drzewa?)
* spełnienie marzenia Bardzo Mądrego Mężczyzny (który ma ogromne zadatki!)
* potrzeba kupowania ciuszków w ciucholandach ;p (są boskie!)
* możliwość obserwowania kolejnych etapów rozwoju
Obrazek znaleziony w Sieci : )
Minusy w liczbie minimum jedenastu :
* przeżycie porodu (przewiduję swoją śmierć z bólu i nawet nie chcę sobie tego wyobrażać... można podobno zapłacić za cesarskie cięcie... ale...)
* możliwe ubytki na zdrowiu podczas samej ciąży (straszne historie słyszałam o żylakach, wypadaniu zębów... pomniejsze to strata sylwetki...)
* brak snu
* brak czasu dla siebie
* strumień pieniędzy płynący bezpowrotnie na pieluchy ()
* stres czy znajdzie się miejsce w żłobku / przedszkolu / szkole?
* strach o zdrowie Dziecka
* stres czy Dziecko będzie szczęśliwe
* myśl, czy ja aby mogę je czegoś nauczyć?? Wiem tak niewiele... co mu / jej przekażę??
* rozterki typu czy powinna malować paznokcie w wieku 6 lat, bo koleżanki malują?
* czy Maleństwo powinno mieć Rodzeństwo?
Mogłabym jeszcze pomyśleć... ale nie chcę zniechęcać chętnych... : ) Podziwiam wszystkie Kobiety, które zdecydowały się i są Matkami... To nie lada wyczyn drogie Panie : )
Wyłączyć rozum i zaszaleć?
Rozmyślać i kalkulować całe wieki?
czasem lepiej nie robić tych kalkulacji.. podziwiam wiele Mam bo chyba nie da się zaplanować wszystkiego.. trzeba codziennie od nowa starać się być..sobą, najlepszą wersją siebie dla Dziecka.Tyle wiem. I też jestem jeszcze "przed" tym życiowym wyzwaniem;)
OdpowiedzUsuńuściski!!
J.
Mi w najbliższej przyszłości nie grozi zostanie mamą. W tej trochę dalszej także. Czy kiedyś? Być może. Nie kalkuluję. Będzie, co ma być. A gdybym mamą została, chciałabym choć w części być tak dobrą mamą, jaką mamą dla mnie była moja mama :)
OdpowiedzUsuńA ja sobie myślę, że kalkulowanie czegoś nas pozbawia, bo gdy dziecko pojawi się na świecie "przed"kalkulowaniem - to nagle jakoś tak się ze wszystkim da...
OdpowiedzUsuńTakie mam wrażenie, choć ogrom odpowiedzialności tak naprawdę mnie przeraża i cieszę się, że jeszcze nie czas na wielką decyzję ;)
Pozdrawiam ciepło
O rany rany
OdpowiedzUsuńBól można nauczyć się znosić...
zaraz jak tylko urodziłam, pytałam lekarza, czy mogę jeszcze raz...
życie z dziećmi jest przebojowe, a duma mnie rozpiera, nawet jak się tłuką
Stres?
No cóż
a z drugiej strony, nie wszyscy muszą być rodzicami.
Nie ma musu :)
a dzisiaj mój syn wyglancował mi całe mieszkanie... dostałam piękną różę, wyręczona zostałam we wszystkim :)
Mi,
OdpowiedzUsuńpodpisuję się wszystkimi długopisami jakie mam w domu pod Twoim postem:)
Ja kalkuluję..i pewnie jeszcze kilka lat będę. A jak sobie pomyślę, że moi rodzice w moim wieku mieli już przedszkolaki...ufff:)
Ale kiedyś wykalkuluję wyłączenie rozumu:)
Są różne sprawy w życiu, ale nauczyły mnie jednego - nie da się wszystkiego wykalkulować. Człowiek, mimo całej swojej rozumności, nie jest w stanie zapanować nad wszystkim - w końcu jest tylko człowiekiem, nie Bogiem.
OdpowiedzUsuńI takie podejście uwalnia od stresu, bo i tak wszystkiego nie ogarniemy. A to co możemy, zupełnie wystarcza, aby nasz rozum i odrobina szaleństwa w jednym wystarczyły w miarę sensownie przejść przez życie :)
Jeśli tylko da się to rodzić siłami natury, to na start najlepsza inwestycja dla dziecka.
OdpowiedzUsuńmy we wrzesniu będzemy rok po ślubie ja 24 l. mąż 26 lat. moi rodzice chcieliby być już dziadkami. ja sobie nie wyobrażam może zbyt dużą egoistką jetstem ale konczę studia, zaczynam pracę, chce trochę poczuć że żyję. dziecko.. może koło 30ki:D? pozdr!
OdpowiedzUsuńNie ma dobrego momentu na dziecko.
OdpowiedzUsuńZawsze jest za wcześnie do czasu aż robi się za późno.
A kiedy masz już dziecko to zastanawiasz się jak mogłaś go nie mieć. Taki paradoks. I wtedy to za późno, wcześnie, wszystkie minusy, nie mają już znaczenia i zastanawiasz się jak mogły kiedyś mieć.
Nie wiem czy ja się zdecydowałam na dziecko...po prostu zaszłam w ciążę ale wiedziałam, że moge zajść:) Bez kalkulacji żadnych.
OdpowiedzUsuńA dzieci z zastepczości, o! to juz kalkulacja ale jednak z impulsem:) Beata z Z
Chyba nigdy nie jest się w 100% gotowym na dziecko, a wątpliwości typu "czy podołam?" są zawsze żywe.W praktyce jednak, kiedy maleństwo pojawia się na świecie, następuje tak ogromne przewartościowanie, że głowa mała, a my nie wyobrażamy sobie, aby mogło być inaczej. ;)
OdpowiedzUsuńJak zajdziesz w ciążę, to Ci się kalkulacje zmienią :) Prawda o braku snu, a właściwie o tym, że wstajesz kilka razy w nocy, bo karmienie, prawda o kasie "zainwestowanej" w pieluchy :)) Zamiast cesarki polecam zastrzyk przeciwbólowy (doskonały).
OdpowiedzUsuńNo, rozterki czy dziecko będzie szczęśliwe... Ba! Nikt nie ma takiej gwarancji :) Osobiście uważam, że w tym bilansie jest zdecydowana przewaga plusów i są one nieporównywalne z minusami (praktycznymi), bo natura plusów jest przede wszystkim emocjonalna. Ale jak mądrze napisała Margo - nie ma przymusu. Na świecie żyją też ludzie szczęśliwi bez dzieci.
Ale żeś zarzuciła temat...On mnie męczy codziennie! I jeszcze tu! ;)))) ALe poważnie to naprawdę mnie męczy. Mój bilans jest ciągle na "nie" i nie wiem co z tym począć, bo coś naciska na mnie i naciska... :/
OdpowiedzUsuńMyślę że lepiej takich kalkulacji nie robić bo mozna wieki odwlekać tą decyzje. Zawsze bedzie jakieś ale.
OdpowiedzUsuńJa mam dokładnie tak samo jak Ty.. i tak sobie myślę.. ach gdyby to się samo stało.. nie miałabym na to wpływu, po prostu by się stało i już. A tak rozstrząsam analizuję.. i tak mija rok za rokiem..
A latka lecą.. Młodsza się nie robię niestety..
Zaczynam się obawiać że w ogóle nie będę mieć dzieci..
Ale z drugiej strony nie umiem tak ot tak, to by było takie nieodpowiedzialne// Tia.. jakbym ja taka odpowiedzialna się nagle zrobiła;> No ale dziecko to dla mnie poważna decyzja.. Za poważna jak narazie
Wiesz... kalkulacje zwykle wypadają niekorzystnie. W wierz mi że warto:)
OdpowiedzUsuńja na kolejne się nie decyduję. Moja lista plusów i minusów jest zdecydowanie na NIE, więc, jest Jagna i o na mi wystarcza :)
OdpowiedzUsuńMyślę że to zależy na co jesteś w życiu nastawiona. Jeśli tylko na branie - to zdecydowanie NIE. Chociaż z drugiej strony, znam zatwardziałych egoistów, których życie się przewartościowało po pojawieniu się na świecie małego krasnala.
OdpowiedzUsuńWychowanie dziecka to nie spacer po parku, ale 99,9% mam (bo zdarzają się wyjątki) powie ci że warto. Chyba coś w tym jest?!
To na pewno trudna decyzja, którą trzeba przemyśleć, ale argumenty w stylu nieprzespane noce, czy utrata figury modelki ....
J. :) bardzo ładnie to ujęłaś o tym byciu sobą i wyzwaniem życiowym... :) jeśli bym zaszła w ciążę, to założę osobnego bloga i będę opisywać dzień po dniu... :)
OdpowiedzUsuńCzekoladko :) myślę, że mając dobry przykład i autorytet może być ławtiej troszkę... jak Ci się wydaje? :)
Granato :) właśnie też taką teorię znam :) że dopóki się dziecka nie urodzi, to zawsze czegoś brak do idealnego momentu... :) może ot i po części prawda...
Wiesz co - takie bilanse to zanim się zostanie mamą chyba zawsze będą wychodzić na nie :) Myślę, patrząc po sobie, że większość plusów pojawia się, kiedy dziecko już jest, jednocześnie minusy, które wypisałaś - przestają wtedy być minusami - przynajmniej niektóre ;) Oczywiście jest strach, rozterki - min. myśl o rodzeństwie dla latorośli...
OdpowiedzUsuńPamiętam po sobie, że ciężko się zdecydować...
Nawet nie chcę czytać tych plusów i minusów, ja zawsze chętna, pierwsza do zajścia w ciążę bardzo szybko zmieniłam zdanie, kiedy to u dwóch moich naj zaczęły powiększać się brzuchy. I ciągle rosną. A ja biedna muszę słuchać, czy wymiotują, są nerwowe, śpiące, rozkojarzone, itd. Na co dzień. Także więcej minusów czytać u Ciebie już nie będę, bo w końcu nigdy nie będę matką, a pewnie kiedyś znów mi się zachce nią być ;)
OdpowiedzUsuńnie kalkulowałam ani pierwszy ani drugi raz:) rodzenie az tak nie boli jak straszą:) ja 2 razy 100% naturalnie:) i mam totalnego fioła na punkcie posiadania dzieci:)
OdpowiedzUsuńno i zdecydowanie uczą organizacji czasu:D napięty grafik się ma jeśli chce się cokolwiek zrobić.
ale no hmmm posiadanie dzieci to chyba nie jest jedna z tych rzeczy, którą można wykalkulować albo dać się do niej przekonać :) niektórzy chcą, niektórzy nie chcą:)
Margo :) to miałaś widzę udany Dzień Matki :) miło to czytać :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko :) ale mimo wszystko, wtedy były inne czasy... były problemy... owszem, ale inne. I ja czasem próbuję wyłączać rozum... ale zwykle robię to w nieodpowiednim momencie ;P
bibi :) ale czy właśnie macierzyństwo jest polem do szaleństwa?? :) oto jest pytanie!
słodko-winna ;) skąd taka straszna teoria?? Pierwsze słyszę... cesarka może być niedobra dla dziecka???? Opowiadaj!
Ojej, nie wiem czy w ten sposób da się podjąć taką decyzję. Poważnie. Wydaje mi się, że danie życia drugiej, odrębnej istocie jest czymś tak złożonym i jednak nieprzewidywalnym, że nie da się podjąć decyzji spisując plusy i minusy. Może się zdarzyć milion rzeczy, cudownych, ale i trudnych. Pojawia się tyle emocji, o których nie mieliśmy pojęcia. Ja nie przewidziałam, że będąc w pierwszej ciąży życie moje i mojego dziecka będzie zagrożone, a tak się stało. I nie przewidziałam, że tak łatwo o tym zapomnę i zdecyduję się na drugie:) Dziecko jest pewnego rodzaju drogą, którą wybieramy. Nie każdy musi nią iść:) Dla mnie macierzyństwo nie jest łatwe, ale warto:D Aha i jeśli mogę napisać coś z własnego doświadczenia. Miałam cesarkę i poród naturalny, to drugie wybrałabym zawsze!
OdpowiedzUsuń:)) Delie mnie przekonała! kwintesencja tego co chciałam przeczytać/usłyszeć..:)
OdpowiedzUsuńuściski!
Szalej jeśli tylko uważasz, że Bardzo Mądry Mężczyzna to właśnie Ten, z którym chciałabyś mieć dziecko i Taki Przyszły Ojciec, jakiego życzyłabyś swojemu dziecku.
OdpowiedzUsuńMój syn ma najlepszego ojca na świecie! Pomimo, że nie jesteśmy razem, stajemy codziennie przed trudnym zadaniem wspólnego choć rozłącznego, wychowania Młodego Człowieka - to ani przez chwilę nie żałuję tej decyzji.
Możliwość wychowania, obserwowania, przytulania, tworzenia Człowieka oraz odczuwania i dawania bezwarunkowej Miłości powinna wystarczyć by przytłoczyć wszystkie Twoje obawy.
Mój syn jest najwspanialszym darem i najlepszą długoterminową decyzją mojego życia :)
Pozdrawiam M. :)
Ja też kiedy myslę o dziecku i macierzyństwie znajduję więcej minusów niz plusów.. tylko ze u mnie tak naprawdę chyba brak również instynktu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lynn
Miss Wego :) czyli jednak kalkulacje :) choć myślę, że z Dzieckiem też da się pożyć ;p troszkę inaczej, ale jednak ;)
OdpowiedzUsuńDelie :) właśnie tak mówią Matki :) i ja nawet w to wierzę :) ale jestem jeszcze level niżej ;P
Beato :) czyli zaszalałaś ze zdrowym rozsądkiem ;) hm?
Rebeko, ale mnie się wydaje, że to trzeba przemyśleć i być bardziej zdecydowanym ;)
Ewo P. :) dlaczego w Twoich palcach brzmi to tak prosto i łatwo :) i całkowicie racjonalnie... w moich myślach natychmiast pojawia milion za i przeciw i znowu za i kolejne milion przeciw ;) ależ masz się dobrze...
OdpowiedzUsuńAśu :) wybacz ten przyciężki temat... takie właśnie ostatnio mam myśli, tyle spraw do przemyślenia... ale niebawem będzie coś milszego ;)
karolka ;) czyli mamy ten sam problem... a jak wygląda Twój bilans? :)
Nivejko :) no właśnie... podobno tak jest ;)
Magdaleno ;) cóż za strzał! Konkret, że aż! Zupełnie nie brzmisz zachęcająco...
Na przekór żonie, wciąż pozostaję sceptycznie nastawiony. Choć już przyznam, że powoli zacząć czas myśleć o ... Pozdrawiam WielkąMałąMi :)
OdpowiedzUsuńOwszem, to ważna decyzja, więc nie należy podejmować jej zbyt pochopnie. Nie można też przegiąć w drugą stronę, by nie okazało się, że jest za późno. :)
OdpowiedzUsuńMała MI - zaszalałam:) teraz uczę świadomego macierzyństwa, ale z nutką szaleństwa:)
OdpowiedzUsuńPowiem tak - nie da się skalkulować. A minusy zawsze będą, ale że sparafrazuję tekst z Barei - żeby te minusy nie przysłoniły nam plusów. A plusów się nie da opisać, ani sobie wyobrazić. To się dopiero rozumie, jak się taki mały ludek przyjdzie przytulić :-)
OdpowiedzUsuńmi zawsze na nie wychodzą kalkulacje. i właściwie wiem, że póki nie poradzę sobie z "byciem dzieckiem TAKIEJ matki" zawsze będzie lęk-że podświadomie będę taka sama ( czego bym nie życzyła wrogom a co dopiero własnemu dziecku).
OdpowiedzUsuńLubię dzieci- takie 4-5latenie są super.
należę do -jak to już ujęto socjologicznie-"straconego pokolenia"-wykształcona, bez pracy i perspektyw(na nią)
i miałabym w takie warunki dziecko sprowadzać?to już nawet nie byłaby nieodpowiedzialność, ale skrajna głupota.
znam dziewczyny młodsze ode mnie o 6-7lat. rodzą dziecko i myślą "jakoś to będzie". a potem babcie zajmuje się dzieckiem...ja tak nic chcę
na chwilę obecną wiem że byłabym złą matką..
OdpowiedzUsuńMacierzynstwo to najpiekniejszy dar zycia, milosci i odpowiedzialnosci. Tu nie ma miejsca na zadne kalkulacje. Jest miejsce na milosc. A przeciez po to zyjemy, zeby kochac :)
OdpowiedzUsuńWitaj :) trafiłam tu poprzez bloga Aśi... i Jako mama nie mogę się nie odezwać :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że to dobrze, że rozważasz wszystkie za i przeciw, ale... Właśnie, co ale? Sama nie do końca wiem, bo są dni, że mam dość, że chcę pobyć sama bez męża, dziecka, bez swojego mieszkania, itd. Ale do Twoich plusów dodałabym:
- usłyszenie "Moja kochana mamusiu", albo bieg do mamy bo coś boli i ekspresowe leczenie buziakiem. Albo patrzenie jak skacze, tańczy przy muzyce... Heh, matka polka się we mnie odezwała. Nie zawsze jest różowo, ale w każdym życiu tak jest, bez względu czy jesteś matką, kobietą w związku, singlem czy kim tam jeszcze kobieta może być ;)
A Twój post? Hmm może po prostu za wcześnie, żebyś była mamą? Może jak dojrzejesz zauważysz jeszcze więcej plusów i bilans się zmieni...
A swoją drogą, podziwiam za tak racjonalne podejście do życia, bo podejrzewam, że objawia się ono nie tylko w temacie macierzyństwa. Ja tak nie potrafię, a przydałoby się czasem ;)
Pozdrawiam, essi.
Chyba nie pomyślałaś, że ja się na serio wkurzyłam powyższym tematem? :) Nie! :)
OdpowiedzUsuńAle jak pisałam poprzednio, strasznie mnie on męczy... :/
Gosiu :) u mnie to nie chodzi tylko o figurę, broń Boże... mam nadzieję, że nie odebrałaś mnie jako takiego pustaka :) mnóstwo jest obaw...
OdpowiedzUsuńByziak ;) nie tylko na rodzeństwo trudno się chyba zdecydować... wymieniłabym jeszcze milion innych rzeczy! Skąd Mamy biorą siłę na te decyzje?? :)
Emmo :) mnie się czasem wydaje, że w przypływie euforii niektóre z nas myślę, że będzie ok... a przecież tylko przed nami do przejścia. Dlatego tak właśnie się waham!
Agato :) witam Cię u siebie :) podziwiam odwagę, podwójną odwagę! ;)
Karolino ;) wybrałabyś naturalny poród?? Poważnie? Dlaczego?!
M. ;) bardzo ładnie to ujęłaś... jednak to, że uważam, że Bardzo Mądry Mężczyzna byłby idealnym ojcem, nie może być przeważającym powodem... chyba...
Lynn ;) witam Cię u mnie :) z tym instynktem to u mnie też różnie bywa... ale kiedyś miałam go zero... a teraz się waham... czyli, że coś się dzieje...
Kopaczu ;) no i właśnie... tak to jest... niby małe dzieciaczki są urocze... ale to tak dłuuuuuuuuuuugoterminowa decyzja, że hej!
DH :) no i znowu... ale to takie ryzyko! A zamykane szkoły? I braki w nich miejsc? Ciągle rosnące ceny wszystkiego? A tu może przyjść ochota na lekcje jazdy konnej... lekcje języka chińskiego...itp... wiadomo... dziecko nie musi mieć wszystkiego... ale chciałabym, żeby się rozwijało...
OdpowiedzUsuńMimi :) witam Ciebie u mnie ;) sytuacja jaką opisujesz wesoła nie jest... ale skąd ta pewność, że nie znajdziesz pracy??? To mógłby być pierwszy krok do przyszłego bycia mamą :) dobrą mamą, skoro już wiesz jaką mamą być byś nie chciała...
Marto ;) ja bardzo często czuję się zbyt dużą egoistką... a Ty? Skąd takie myśli?
Beato :) oczywiście poniekąd masz rację... miłość jest bardzo ważna... ale przecież są też praktyczne aspekty życia... prawda? :)
Essi :) witam Cię u siebie :) jak by to powiedział mój kochany Detektyw Monk... moja racjonalność "to dar i przekleństwo"... czasem zła jestem na ten swój rozsądek... czasem on tak ogranicza... dosłownie! Ale cóż... może rzeczywiście Czas pozwoli mi ujrzeć więcej plusów... :)
Aśu ;) rozumiem Cię doskonale... może jak pisze Essi... mamy jeszcze czas? :)
porody miałam lekkie, czas dla siebie miałam,bo fajnego ojca swoich dzieci wybrałam:))))
OdpowiedzUsuńale stres o zdrowie dzieci mnie czasami dobija...najbardziej, bo kilka razy to zdrowie było bardzo zagrożone...
ale generalnie uwielbiam swoje córeszki,bez nich nie wyobrażam sobie życia!!!!
a pieluchy??
Starsza ostatnio rzekła tak: MOJE BĘDĄ SIKAĆ DO NOCNIKA W WIEKU PÓŁTORA ROKU(obie moje odstawiły pieluchy w tym czasie, może dlatego?:))))
przecież muszę mieć na buty i lakier do paznokci:))))
To są trampki COnverse. :)
OdpowiedzUsuńMamy czas? Hymmmm... chciałabym tak myśleć. Miałabym wymówkę. A tak zegar biologiczny tyka coraz głośniej. Z medycznego punktu widzenia mam już niewiele czasu na podejmowanie takiej decyzji. Pierwsze dziecko już dawno powinnam mieć. :/
Temat na czasie - moja siostra właśnie wyhodowała w sobie (nieplanowanie) drugą fasolkę :) Radość moja przeogromna, choć z drugiej strony pomyślałam sobie "heloł, teraz miała być moja kolej !" :) Chciałabym już być... i mieć... Gdyby tak analizować, to stwierdziłabym, że nigdy nie nadejdzie odpowiedni czas - brak czasu, brak kasy, takie właśnie mamy czasy. Bardzo zazdroszczę mojej mamie, która przed 25 rokiem życie miała już dwie córki. Ja w tym czasie szalałam, a im bliżej 30tki tym częściej u kobiet włącza się myślenie macicą niestety. I ja też się do nich zaliczam... Tragedii nie robię z tego powodu, ale mam świadomość, że czas leci. Porodu się boję podobnie jak Ty, myślę sobie jednak, że skoro inni dali radę, to ja też - a co ! :)
OdpowiedzUsuńMijko ;) Szczęściaro od lekkich porodów ;) trzeba mieć priorytety ;p lakier do paznokci itp... ;)
OdpowiedzUsuńAśu, Asik :) z punktu widzenia medycyny to my mamy więcej czasu niż kiedyś... bo teraz są inne czasy... inaczej dbamy o siebie, prowadzimy inny styl życia... tak mi się wydaje :)
mnie też bardzo często nachodzą tego typu wątpliwości, ale cóż... pożyjemy zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńA kto to Kate M...???
OdpowiedzUsuńZaszaleć można na balu czy wczasach . Z dzieckiem inna sprawa , to splot korzystnych lub niekorzystnych okoliczności . Jeśli będziesz przekonana że splot okoliczności jest korzystny , łącznie z własną chęcią (przekonaniem i potrzebą posiadania dziecka) , wtedy decyzja będzie jednoznaczna , nie będziesz miała stracholęków .
OdpowiedzUsuńRozpatrywanie w kategoriach plusów , minusów , jest czysto akademickie i nie przyniesie odpowiedzi !!!
za późno już obejrzałam:)i niestety masz racje nie polecam tego filmu nudził mnie:)a co do pytania..myślałam żeby napisać specjalnie post o tym jest kilka czynników min właśnie ten egoizm..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja dodam jeszcze jeden minus :D
OdpowiedzUsuńFakt, że dziecko wiąże na całe życie z facetem...a z facetami różnie bywa - dziś mili i kochani, jutro potwory. Mnie się skutecznie odechciało dzieci z różnych osobistych względów, szczerze podziwiam wszystkie Mamy. Mam nadzieję, że mi kiedykolwiek ochota na dziecko wróci, ale jeśli nie to też wcale nie będę nieszczęśliwa specjalnie ;)
OMG...jakoś mnie ten ich ślub nie kręcił
OdpowiedzUsuń;) no właśnie Paulo :) czas pokaże... ale myśleć trzeba!
OdpowiedzUsuńMycha! Oczywiście chodziło mi o Kate Middleton :)
Airborne ;) czyli rozumiem, że też polecasz poczekać ;) aż plusy przysłonią minusy...
Och Marto... przykro mi, że nie zdążyłam ze swoim ostrzeżeniem filmowym ;p A do pisania posta zapraszam ;) jestem bardzo ciekawa :)
Antares... oczywiście... Ojca trzeba też przemyśleć ;p ale wiesz... my - Kobiety też się zmieniamy... na dobre lub na złe... nie sądzisz?
Mycho ;) mnie też nie kręcił ;) nie widziałam go... ale suknię owszem i bardzo mi się podobała ;) rzuć okiem! Polecam ;)
OdpowiedzUsuńdziewczyny luuuziki!!
OdpowiedzUsuńmoja najlepsza koleżanka została mamą przed czterdziestką, i już planuje drugie!!!
nie spinajcie się, dzisiaj są inne czasy, a i ojca można w razie co posłać w cholerę, jak się nadał jedynie do prokreacji:)))
ok sprobuje ale nie obiecuje ze to bedzie slodki post:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz u mnie.
OdpowiedzUsuńznajoma też mi mówi, że świadomość tego jaką matką być nie chcę to krok naprzód...
ale jakoś sceptyczna jestem
a praca- cóż setki cv bez odzewu mówią same za siebie:(:(
chyba trzeba będzie poszukać lepszego kraju
Mijko ;) myślę, że masz dużo racji ;) oby! Bo teraz i medycyna idzie do przodu i my żyjemy inaczej... powodzenia dla Twojej znajomej :)
OdpowiedzUsuńMarto :) nikt na Tobie takiej obietnicy nie wymusza... poza tym, kto lubi słodkie kłamstwa? Ja nie...
Mimi ;) bo to prawda! Przynajmniej wiesz czego nie robić... to już moim zdaniem dużo... mam podobnie ;p a z naszym krajem... nawet w kontekście dzieci można by szukać lepszego... niestety...
bardzo mnie to cieszy bo ja też kłamstwa nie lubię a u ciebie cenię przede wszystkim trafne spostrzeżenia:)
OdpowiedzUsuńMiło mi Marto :)
OdpowiedzUsuńPrzeuroczy obrazek :) Kwestieposiadania dziecka z jednej strony to powinna byc przemyślana decyzja, z drugiej czasem lepiej gdy ciąża wyjdzie nieplanowana. Tutaj nie ma reguły.
OdpowiedzUsuńAneto ;) witam Cię :) wiem co masz na myśli... czasem lepiej, żeby się stało... ale ja jakoś lubię panować nad tak ważnymi rzeczami.... i sytuacjami w moim życiu ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz odpisuję. Trudno tak napisać w kilku zdaniach, temat jest dość szeroki. Przede wszystkim cesarka jest operacją, co oznacza, że ryzyko powikłań jest dużo większe (dwu a nawet czterokrotnie). Robi się ją już niemalże rutynowo, co nie zmienia głównego faktu. W necie znajdziesz sporo informacji o tym. Kolejną istotną kwestią jest, że przy porodzie naturalnym u dziecka następuje wyrzut hormonów odpowiedzialnych za prawidłowy rozwój płuc. Natura mądrze to wszystko "wymyśliła". I myślę, że warto jej słuchać. Ja nie rozumiem dlaczego cesarka, a nie poród naturalny. Dlaczego technika lepsza. Po cesarce też boli i to dłużej (przynajmniej jeśli o mnie chodzi). Poród naturalny był bolesny, nie miałam znieczulenia (ale można je mieć za darmo w niektórych szpitalach to dobre rozwiązanie:), ale dał mi dużo siły. I mogłam od razu przytulić synka i z nim być. Ojej, chyba nie potrafię tak tego opisać i wyłożyć jasnych argumentów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Karolino ;) napisałaś bardzo jasno i rozumiem co masz na myśli :) dziękuję za wyczerpującą odpowiedź :) a terminem odpisania się zupełnie nie przejmuj :)
OdpowiedzUsuń