Moim zdaniem amerykańscy naukowcy nie istnieją. Jeśli jednak jakiś by się znalazł to pewnie odkryłby to, co ostatnio stało się moją natarczywą bzyczącą ciągle myślą! Obserwuję to już od dłuższego czasu... Słucham, opowiadam, i znowu słucham innych... i dochodzę do wniosku, że w ostatnich czasach szukanie siebie / swojego stylu / swojego miejsca jest nową chorobą cywilizacyjną.
Nie wiem jak to wygląda u Mężczyzn, bo są mniej skorzy do zwierzeń... ale od kobiet coraz częściej słyszę, że mają podobne problemy do moich. Zabrzmią one dosyć banalnie... jednak wydaje mi się, że jest to coś głębszego ; )
Spotykam w pracy Jedną Z Moich Ulubionych Koleżanek i ona też czuje się jakby ciuchy wybrał jej pierwszy z ulicy człowiek, który jej nawet nie zna!
Oczywiście moim zdaniem wygląda świetnie, a ja w jej oczach jeszcze lepiej...
Kwestia pasji i zamiłowań też ostatnio wydaje się niełatwa... kiedy już prawie jestem pewna co bym chciała w życiu robić prócz wykonywania mojej ukochanej pracy, nagle okazuje się, że to jednak nie to... Albo to nie potrzebują instruktora fitness... albo coś ze zdrowiem nie tak...
No i jeszcze u niektórych dochodzi do tego brak funduszy na realizację marzeń.
Oczywiście nie wszyscy tak mamy... jednak mam wrażenie, że w tym natłoku życia, multum możliwości czasami sami nie wiemy czego chcemy... Trzeba podjąć decyzję najlepiej minimalizując koszty!
Świat pędzi, a my nie wiemy czy lepiej teraz poczytać książkę czy też może pobiec na jakiś kurs.
W tym całym bałaganie trudno odnaleźć swoją własną drogę... tę najlepszą dla nas samych. W tym hałasie wielką sztuką jest wsłuchać się w głos naszego prywatnego GPSa, jakim jest nasze serce...
Jak sobie radzicie z takimi sytuacjami? Czy macie podobne odczucia? : ) Panie i Panowie niechaj każdy odpowie! : )
Wszystkie zdjęcia znalazłam w Sieci : )
Chyba objawy mogą się pojawiać w tworzeniu relacji. Mam ostatnio tak, że zaczynam się kimś interesować. Trwa to przez jakiś czas. Ale kiedy już w końcu przychodzi co do czego. Kiedy się okazuje, że może ten ktoś także interesuje się mną, to ja wtedy wpadam w wątpliwość czy naprawdę tak chciałam. Albo nawet w ciężką niechęć. I taki eskapizm przejawiam aż do następnego razu.
OdpowiedzUsuńWitaj vilanne :) widzę tutaj szerszy problem... bo odbija się o innych ludzi, o otoczenie... Skąd się to bierze? Może to ciągła chęć "zdobywania", "poszukiwania"? Sprawdzenia czy jestem w stanie zainteresować sobą jeszcze kogoś innego?
OdpowiedzUsuńWitaj, Mała Mi :) Hm... też sobie zadaję to pytanie. Nie jestem pewna. Ale może mimo chęci, jakoś tam podświadomie obawiam się, że zostanę zraniona albo zwykłego rozczarowania i po prostu uciekam w coś, co nie ma dla mnie i tak przyszłości. Chyba często w moim życiu uciekam przed różnymi rzeczami, chociaż bardzo by się chciało znaleźć jakieś bezpieczne miejsce, a tego paradoksalnie bez ryzykowania zrobić się nie da. Problem złożony.
OdpowiedzUsuńvilanne :) ja myślę, że w pewnym momencie sama z siebie się przełamiesz ;) ale to będzie odpowiedni dla Ciebie moment ;) trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńnoo ja mam wrażenie że ludzie w dzzisiejszych czasach za bardzo probują wyrażac siebie! pokazać się co to nie mają;p
OdpowiedzUsuńMiss Weg... wiesz... w tej masowości możesz mieć dużo racji... granice są trudne od utrzymania, bo ciągle gdzieś widzimy "nowe wzory". Wielu może się czuć przytłoczonym tym wszystkim... no i potem się gubimy... prawda? :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo złożony problem, ale faktycznie - w tym natłoku zajęć, możliwych opcji wyboru, w ogóle wszelkich możliwości, które się nam podsuwa, łatwo się pogubić. I zgubić gdzieś siebie.
OdpowiedzUsuńCiekawe jest to, że często wyrażamy siebie przez rzeczy kupione w sieciówkach. Niby to ma być nasz, niepowtarzalny styl, ale jednak bierzemy gotowe propozycje i za nie płacimy. Kupujemy sobie gotowy wizerunek.
To jeden z aspektów sprawy. Jeden z wielu :-)
Ja tak mam. Ostatnimi czasy czuję się strasznie pogubiona. Chyba dlatego, że nastał ten moment w moim życiu, kiedy powinnam się jakoś określić, odkryć, co chcę robić, ustatkować się itp. Kończę studia, a świat oczekuje, że znajdę pracę, znam trzy języki, mam doświadczenie i teraz nic innego, tylko sukces, kariera, sukces, kariera... A ja się czuję na to ciągle za młoda. ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż Mała, śpiewam w chórze i koncertuje, zostałam kierownikiem działu poezji w jednym z czasopism literackich, pracuję w dwóch firmach, koleżanka wyciąga mnie na jakieś sporty ekstremalne... Ubieram się w co popadnie i tak naprawdę, nie interesuje mnie, co ludzie powiedzą, właśnie wygoliłam sobie drugi bok na głowie. Córka zdaje maturę a syn się zakochał... Jakaś panienka wlazła do mnie na blog i napisała, że stara jestem, a ja się czuję młodo - kurcze, co to znaczy stara?! Właśnie dlatego, że świat pędzie a im człowiek starszy, pędzi szybciej, szkoda czasu na dumanie. Trzeba brać, iść i robić, co się chce... brak kasy to tylko wymówka. Żeby podróżować za free po świecie wystarczy zacząć śpiewać w prężnym chórze... - na ten przykład :)
OdpowiedzUsuńTo byłam ja, Margarithes, bo mnie google coś wywala... hmm
OdpowiedzUsuńMam tak samo jak vilanne.. Poznaję kogoś myślę sobie to ten.. Chcę odmienić całe swoje życie dla tego kogoś jest fajnie i nagle pstryk. "To nie ten" mówię ze smutkiem.. Dzieje sie tak głównie wtedy gdy ten ktoś chce być ze mna. gdy bardzo dąży do 'prawdziwego zwiazku'. Wówczas ja uciekam, szukam czegoś innego. Zauważyłam, że najlepiej mi jest gdy 'gonię króliczka' - gdy gonię za czymś nieuchywtnym..
OdpowiedzUsuńBardzo dobra notka Mała Mi - myślałam że tylko ja mam taki swoisty bałagan w głowie. Chcę tego a później jak juz dostanę chcę czegoś jeszcze innego i tak ciagle i tak wiecznie chcę wiecej wiecej wiecej..
W filmie Vicki Cristina Barcelona świetny cytat usłyszałam "nie wiem czego chcę ale nie spocznę dopóki tego nie dostanę" - to chyba o nas nieprawdaż?;)
DH :) z tymi sieciówkami to bym raczej doszukiwała się tego co poruszyła Miss Weg... o tym jak to zdarza nam się robić coś na pokaz. A przecież w większości tych sklepów w CH nawet styl się już nie różni... niestety...
OdpowiedzUsuńRebeko ;) a coż to znaczy powinnam? Ja myślę, że w to słowo właśnie często nas gubi... nie sądzisz?
Tak, zgodzę się. :) Tylko wiesz, brutalny jest fakt, że ludzie, którzy nie gonią za ogółem i tymi narzuconymi powinnościami, czują się gorsi. Oczywiście niesłusznie, ale jednak.
OdpowiedzUsuńJestem szczęściarą, bo przed trzydziestką znalazłam swoją drogę i czuję się może nie spełnioną, ale spełniającą się (i to na wielu płaszczyznach:) Ale kto wie? Może mi się jeszcze odmieni, gdy nadejdzie kryzys wieku średniego...
OdpowiedzUsuńTrzeba szukać i sprawdzać opcje, ot co!
Pozdrawiam ciepło
Margarithes :) szkoda, że Cię wyrzuca :) bardzo mi się podoba to do napisałaś ;) świetne podejście! Dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńkarolka :) super ten cytat :) i rzeczywiście utożsamiam się z nim! O tak!
Inez :) dobrze, że to szczęście potrafisz doceniać :) trzymam kciuki, żeby Ci się nie odmieniło :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie u mnie się to przedstawia... plątam się zawsze gdzieś pomiędzy, nigdy do niczego nie będąc do końca przekonaną;)
OdpowiedzUsuńooo widzę, że powróciłaś :)
OdpowiedzUsuńa zdjęcia chyba z Vogue. tak mi się wydaje :)
Spodobało mi się Twoje stwierdzenie, że amerykańscy naukowcy nie istnieją. Jakby się nad tym zastanowić to przyznałabym Ci rację ;). Sprawiają, że czujemy się jak statystyczni ludzie, a że takowych też nie ma, to wszystko składa się do kupy.
OdpowiedzUsuńAle przez tych szalonych naukowców tworzą się trendy, które tłamszą nas. Przynajmniej mnie. Wiem jaka chciałabym być, do czego dążę, ale w dobie wciąż zmieniającego się trendu jestem w kropce.
Mój tata zawsze powtarza : 'wiesz? mam gdzieś co inni o mnie myślą', wychodząc na uroczysty wieczór do kawiarni w kolorowym T-shircie ;)
Pozdrawiam
Venea
Pomiędzy "powinnam", "chcę" i "muszę" granice są czasami cieńkie i przez ilość bodźców na jakie jesteśmy narażeni odczytujemy sygnał jako "powinnam" a tak naprawdę jedyne co powinnam to powiedzieć "a mam to gdzieś" :) Ja jestem chyba bardzo nie trendy...bo mój E. ma więcej ciuchów ode mnie, butów mam par pięć - na każdą porę roku plus sportowe i na lato dwie pary:). A bedąc krótko przed 30 z trzema dyplomami i znajomością dwóch języków obcych siedzę w domu i wspieram męża robiącego doktorat. I nie czuję się przez to mniej wartościowa czy nie na czasie... bo wg. norm społecznych przed 30 to powinnam już być przynajmniej na piątym szczeblu kariery zawodowej i mieć dom z ogródkiem;)
OdpowiedzUsuńChciałoby się powiedzieć "róbta co chceta" :)
Szukanie siebie... ok, byleby nie na siłę :)
OdpowiedzUsuńjade na wakacje...chwilowo bede szukac tylko ciszy i swietego spokoju;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Chyba nie mam takich rozterek, po prostu jestem soba i naprawde nie zalezy mi na tym co ktos mysli o mnie, o moim zyciu, o moich pogladach.
OdpowiedzUsuńTo ja Stardust majaca klopoty z komentowaniem:)
ja też powiem, że mi się strasznie podoba co napisała Stardust i Margo
OdpowiedzUsuńtak właśnie ma być
trzeba robić to na co ma się ochotę w danej chwili
i zbytnio szkoda czasu na rozmyślanie o tym co powiedzą inni ..
:)
pewnie każdy ma takie rozterki dlatego polecam:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=lRtDhZrOjfk&feature=related
miłego słuchania i dnia!
No może dzisiaj mnie nie wywali
OdpowiedzUsuńJadę w weekend do Miłosławia, posłuchać poetów, pogadać o literaturze, za tydzień do Chełmna, za jeszcze kolejny tydzień spędzam weekend w Niemczech śpiewając do kotleta, później Radomsko, Liberec i tak w kółko... żyć i brać. Czerpanie jest nam dane, tylko trzeba chcieć, a pomyśl, że ja depresantka notoryczna jestem. Buziaki
Znalazłam tu wiele inspirujących komentarzy.
OdpowiedzUsuńZ natury jestem rozkojarzona, a w zyciu ciągle poszukująca. Wątpię, czy znajdę swój sposób na życie, tak od początku do końca.
Chyba, tak jak napisała Beata, muszę robić to, na co w danej chwili przyjdzie mi ochota, żeby każdy dzień dawał mi jakąś cząstkę spełnienia inaczej będę ciągle sfrustrowana.
ladybird :) nigdy nie będąc przekonana? Aż tak? Czasem musisz być przekonana do czegoś? Np do smaku czekolady? :) hm?
OdpowiedzUsuńgreenbuttons :) owszem, wróciło mi się :) dzięki za info!
Venea :) Twój Tata ma świetne podejście ;) może i nawet w Ameryce są jacyś naukowcy... ale to pewnie imigranci ;p Przyjezdni ;) No bo raz jest tak, że trzeba pić duużo wody i to jest zdrowe, a potem nagle odwrotnie... pozdrów Tatę :)
Agnieszko :) jednym słowem nie masz tego problemu ;) a czy nie myślisz, że poniekąd wynika to stąd, że mieszkasz w innym kraju? Może tam to inaczej wygląda? :) jak to jest?
No właśnie Nivejko... masz rację :) czasem zbyt się staramy i to dlatego nam nie wychodzi...
OdpowiedzUsuńEmocjo :) udanych wakacji :) i powodzenia w poszukiwaniu :)
Stardust :) ja nie mam na myśli faktu interesowania się kto co o nas myśli... tylko tego, że ostatnio my sami często nie wiem czego chcemy od siebie i życia... to dla mnie problem...
Beato :) ale to nie o to chodzi, tylko o to, że czasem sami nie wiemy czego chcemy, co sprawia nam prawdziwą przyjemność... a jesli już wiemy co, to myślimy czy powinniśmy to robić itp :)
OdpowiedzUsuńMargo :) takie pozytywne podejście ;) super! Gdzie wiersze w tym tonie? Tchnące uśmiechem? :)
Magdo :) też się tak staram :) to jest jakaś myśl :) oby nam się udało...
Stardust pisze:)))
OdpowiedzUsuńJuz wyjasniam, tak naprawde to nigdy nie mialam bzika na punkcie posiadania czegos, a wiec to dla mnie "teren" nie bardzo znany. Wiem natomiast, ze wszystkie rzeczy jakie bierzemy pod rozwage w kwestii zakupu mozna spokojnie podzielic na 3 kategorie:
1 chce (troche jak sroka, swieci sie wiec chce)
2 potrzebuje (konieczne do zycia)
3 powinnam miec (czyli te przez posiadanie ktorych chcemy zrobic wrazenie na innych)
Ja takiego podzialu dokonuje i w sumie skupiam sie na kategorii "potrzebuje" a od czasu do czasu kupuje cos co ewentualnie "chce". Przy czym najdziwniejsze jest, ze te zakupione "chce" sa rzadko uzywane i w sumie przynosza radosc glownie w momencie zakupu:))))
Jesli chodzi o wybory drog zyciowych i decyzji to juz inna para kaloszy, wtedy mysle o konsekwencjach (tych moich, osobistych, prywatnych), nie tylko tych na dzis, ale nawet za 20 lat:)) Moze troche rozjasnilam, a przynajmniej sie staralam:)))
Cholera, chyba się dzisiaj nie nadaję do takich przemyśleń. Choć najczęściej to lubię (lubię to też u Ciebie).
OdpowiedzUsuńTo myślisz, że lakier niefajnie wygląda na moich paznokciach? Szczerze...
A swój Inglota daj może komuś bliższemu? :))) Co sobie bedziesz głowę zawracała...Ale dziękuję bardzo, ze o mnie pomyslałaś.
jak sobie radzę?
OdpowiedzUsuńprzesypiam...
a potem bywa jeszcze gorzej:))))
generalnie-nic na siłę...ale ja stara jezdem no!
Małym, banalnym i jednocześnie nieziszczalnym marzeniem mojego życia jest móc mieć szafę na ubrania do wyłącznego uzytku dla samego siebie. Pacholęciem będąc, musiałem dzielić ów mebel z własną siostrą. Za dorosłości, pół "mojej" szafy zajmuje małżonka. Nie pisałbym o tym, gdyby wspomniana, sama nie posiadała dwóch innych, trzeszczących w szfach od przepełnienia.
OdpowiedzUsuńSa tam permanentnie upychane nowe ciuchy, choć wąwnątrz znajdują się szmatki, których od 10 i wiecej lat nie miała na sobie. Co wyjdzie do miasta, musi zajść do cicholandii. Nie daj Boże wyłożą tam na ladę coś przecenionego.
Moje prosby i monity, aby się usunęła z mojej szafy, są kwitowane głeboko filozoficznym stwierdzeniem: "skoro ty jesteś mój, to i szafa jest moja". Koniec debaty.
To wyjaśnia zagadkę, dlaczego tak proste marzenia okazują się być abstrakcyjnymi :-(
Mi, zastanawiałam się długo..i wiesz, że nie mam pojęcia do jakiego stopnia to, że mieszkam tu gdzie mieszkam a nie w PL wpływa na to jak postrzegam siebie, codzienność, swoje/nasze plany itp. Wydaje mi się, że za bardzo staramy się siebie zobaczyć za 5, 10, 15 lat i z przerażeniem i natychmiastowością chcemy już TERAZ wiedzieć KIM powinniśmy być, co robić...Moja droga była kręta i długa do punktu, w którym jestem teraz i patrząc wstecz każda decyzja, którą podjęłam była dobra - mimo, że były momenty, w których miałam wątpliwości. Nauczyłam się jednego "one step at a time" - nie da się wszystkiego wiedzieć/przewidzieć i zaplanować od razu:) A po 9 latach poza PL nie wyobrażam sobie powrotu bo czuję, że nie odnalazłabym siebie...nie mówiąc o E., który nie jest Polakiem:)
OdpowiedzUsuńWybiegając za bardzo w przyszłość tracimy cenne chwile tu i teraz. Pytanie jest też czy nasze marzenia są rzeczywiście nasze czy może zapatrzyliśmy się na kogoś/coś i wydaje nam się tylko, że chcemy to mieć/zobaczyć.
To co MM napisałaś to dość częsta sprawa, choć nie wszyscy sobie ją uświadamiają.
OdpowiedzUsuńWażne jest to, co napisałaś o wsłuchaniu się w siebie. To dla mnie znaczy znaleźć czas i spokój na przemyślenie spraw, które w życiu się toczą. Często pęd codzienny to uniemożliwia.
A przecież trzeba weryfikować to, co do nas dociera.
Mój sposób to:
- rozmowa z kimś mądrym, niekoniecznie na ten temat (czasem wyjdzie w praniu, czasem inne sprawy mają wpływ na te, o których myślimy);
- wyjazd np. w góry, żeby przemyśleć sprawy
- długi spacer w miarę niegłośnym miejscu;
- niekiedy trudne sytuacje życiowe ludzi z otoczenia dają mi też wskazówki lub sprowadzają wręcz na ziemię z chmur tysiąca pomysłów i propozycji niby atrakcyjnych.
Najważniejsze to sprawdzić, czy ja naprawdę czegoś chcę i czy to jest moje głębokie pragnienie czy tylko chwilowa zachcianka, wmówienie innych, zasłyszany pomysł na czyjeś, niekoniecznie moje życie.
Star ;) tylko, że mnie nie chodzi o samo posiadanie... tylko rozumienie siebie, które moim zdaniem jest bardzo zaburzone poprzez świat zewnętrzny i media... choć bardzo mi się podobają Twoje kategorie posiadania :)
OdpowiedzUsuńAśu :) dzięki za miłe słowa :) jeśli chodzi o lakier to Ty przynajmniej dobrze go nałożyłaś ;p z wyglądaniem to jest tak, że mam parę takich rzeczy, które na kimś bardzo mi się podobają, ale sama nie mogę się przełamać... prócz tego lakieru... mam tak z... legginsami!! :)
Mijko :) ale żeby aż tyle spać??? :p
Tadeuszu ;) stwierdzenie filozoficzne baaaaaaardzo mi się podoba :) jest urocze ;) ale ujęło mnie Twoje marzenie :) Bardzo Mądry Mężczyzna poradził sobie z moimi rzeczami w jego szafie w bardzo prosty sposób: wszystkie rzeczy przerzucił bez pytania do mnie i to tak byle jak, że musiałam je od nowa układać... Nie chcę Cię podburzać, ale... ;p
I jak to marzenie ma się do mojego problemu szukania siebie?
Agnieszko ;) dobrze powiedziane to o życiu daną chwilą i jej docenianiu... i bardzo ciekawy wątek poruszyłaś o marzeniach naszych i nie naszych... czasem wydaje nam się, że czegoś chcemy... prawda? :)
OdpowiedzUsuńbibi ;) dobre masz sposoby :) może poza górami (zupełnie nie potrafię się w nich zakochać), ale przecież zachcianki też warto spełniać :) trochę przekornie, ale jednak ;p
Ciekawe pytanie :) Opcji mamy około mnóstwo a doba ma nadal 24h, fundusze ograniczone a życie tylko jedno. Sama mam masę pasji oraz pomniejszych zainteresowań, czasem któreś z nich stają się czołowymi, czasem niektóre odchodzą w stan hibernacji. Miewam "napady na coś" - jakiś konkretny rodzaj aktywności. Najważniejszą umiejętnością jaką posiadłam jest w tym względzie to, że potrafię się zatrzymać, pomyśleć czy wszystko to co aktualnie robię, rzeczywiście CHCĘ i MOGĘ robić, a jeśli nie, to potrafię daną rzecz zarzucić, wycofać się, zrezygnować, a tym samym zrobić miejsce albo na odpoczynek, albo na nowe doświadczenia i zainteresowania.
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie przeraża nadmiar "opcji" który dają portale społecznościowe, głównie randkowe. Człowiek się przyzwyczaja, że na wyciągnięcie ręki ma miliard innych opcji, a za każdym kliknięciem prawdopodobnie kryje się jeszcze fajniejszy książę bądź księżniczka. Zbyt łatwe to moim zdaniem...
MM--> Rozumienie siebie jest tylko na tyle zaburzone przez srodki zewnetrzne na ile sami na to pozwalamy. Ja juz wczesniej (moja pierwsza wypowiedz) napisalam, ze olewam co o mnie mowia i mysla, a to jest rownoznaczne z tym, ze skoro mi nie zlezy to tez nie robie nic zeby sie przystosowac do wszelakich wymogow czy trendow. Jestem soboa, czyli zyje wedlug mojego wlasnego kodeksu, jesli tylko nie robie nikomu krzywdy to juz jest dobrze. Nie interesuja mnie media, religia, kodeksy spoleczne, jesli to w jakis sposob pokrywa sie z moimi wewnetrznymi przekonaniami to jest to czysty przypadek. Nie obchodzi mnie czy jest na topie wierzyc w Jezusa czy Budde, na moim topie jest niewyznawanie zadnej zorganizowanej religii. Nie interesuje mnie czy jest trendy nosic ubrania z HM czy z DKNY ja kupuje to co mnie sie podoba i pasuje. Na pewne wybory jestem juz za stara, ale nigdy nie bylo dla mnie wazne co "nalezy zrobic" bo tak dyktuja media. Ja robie i podejmuje decyzje zgodne z wlansymi pogladami i przekonaniami i tylko to jest dla mnie wazne. Egoistycznie? Moze, ale za to jestem szczesliwa:))
OdpowiedzUsuńJa nie widzie tych wszystkich wyborow o jakich Ty mowisz, bo ja ich nie chce widziec, odmawiam spozywania medialnej papki i tyle.
Mi, jeśli więc nie przekonałaś się do gór, to może być wyjazd na kajaki, łódki, długi spacer o poranku nadmorską plażą etc. :)
OdpowiedzUsuńI widzę, że powtórzyłem wątek mojej przedmówczyni (przedwpisowczyni:) Agnieszki, to a propos przekonania się o tym, że marzenia/pragnienia są rzeczywiście nasze. To chyba sygnał, że inni ludzie często nieświadomie oddziałują na nas :)
Mała Mi!
OdpowiedzUsuńOwo szukanie siebie zwolna staje się powszechnym obciążeniem ludzi inteligentnych.
Nadbudowa zaczyna brać przewagę nad bazą :-) Jest wynikiem nadmiaru informacji, których nasz mózgowy biologiczny komputer nie jest w stanie przerobić.
W pewnym momencie twardy dysk się przepełnia, a drugiego na podorędziu nie mamy. Każdego dnia coraz trudniej jest dokonywać selekcji napływających zewsząd nowych bitów.
Dlatego zacytowałem Ci ten żartobliwy przykład problemu szafy. Ukochana żoneczka nie dała sobie wcisnąć nowego zadania i zgrabnie odbiła piłeczką. Tym chciałem Ci podpowiedzieć, żebyś nie szukała daleko. Wystarczy bliżej się zaangażować w to co masz w zasięgu ręki :-)
Antares :) ja właśnie pracuję nad tą Twoją wspaniałą cechą... :) zbyt mało mamy czasu, żeby jeszcze go tracić na łamanie sobie głowy... a z tymi portalami randkowymi to mnie zaskoczyłaś... myślisz, że ludzie biorą to na serio?
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane z tą medialną papką :) ale pewnie gazety czytasz? Do Sieci zaglądasz... czy jesteś pewna, że nic z tego nie ma wpływu na Ciebie choćby podświadomie? :D
Tadeuszu ;) czuję się teraz powszechnie obciążonym człowiekiem inteligentnym ;D bardzo mi się podoba to uczucie ;)
Mała Mi: Ludzie różnie do tego podchodzą, ale prawda jest taka, że łatwo jest znaleźć "alternatywę" - niestety ludzie w związkach różnego rodzaju też tam siedzą i przygód szukają...
OdpowiedzUsuńGeneralnie w samych narzędziach nie ma nic złego, pytanie jak ludzie je czasem wykorzystują ;)
Ja cały czas motam sie między 3 scenariuszami wyboru pracy i nie wiem co robić, a tkwię już prawie 4 lata w słabej i niesatysfakcjonującej pracy. Ale zaczęłam realizowac swoje pasje i tym sie cieszę. Zawsze chciałam prowadzić bloga i udało mi się.
OdpowiedzUsuń