Ubrać się? Prosta sprawa : )
Załóżmy, że należymy do grupy szczęśliwców, którzy posiadają szafę. No bo nie wszyscy szafę mają.
Załóżmy dalej, że w tejże szafie udało nam się nagromadzić pewną ilość ciuchów / ubrań (w zależności od płci, wieku oraz orientacji seksualnej zadowalająca ilość okryć wierzchnich jest różna ;p).
Następnie załóżmy, że po raz kolejny w naszym życiu daliśmy radę wstać rano (pojęcie względne) z łóżeczka / łoża / materaca (różnie ludzie sypiają). Zatem jeśli mamy to szczęście i posiadamy pracę, a przy tym nie mamy urlopu lub nie chorujemy w obecnej chwili, wszystko wskazuje na to, że musimy coś na siebie włożyć, żeby móc z domu wyjść : )
I tutaj zaczyna się Problem lub Nieproblem (zależne od czynnika takiego jak ilość ubrań w szafie, który to z kolei czynnik zależy od płci, wieku i orientacji seksualnej).
Nieproblem występuje kiedy:
- jesteśmy dziećmi i Mamusie nas ubierają lub przygotowują nam ubrania,
- jesteśmy duzi, ale nie przywiązujemy wagi do tego co nosimy, w związku z czym posiadamy małą liczbę ubrań, bo ogranicza nasz wybór.
Problem natomiast powstaje kiedy:
- jesteśmy duzi i mamy ubrań więcej niż siedem sztuk z każdego rodzaju (to więcej niż ilość dni w tygodniu, więc można wybierać, prawda? ;))
Załóżmy jednak, że Problem udaje nam się rozwiązać (w końcu po to te problemy są! Mimo iż wielu z nas ciągle o tym zapomina...).
Dobieramy strój w zależności od danego dnia, nastroju, do tego co nas czeka tego dnia, do pogody, do stanu ducha itp : )
Zakładamy również, że staraliśmy się ubrać tak, żeby nam się podobało i żebyśmy się czuli dobrze i wygodnie (choć to nie zawsze bywa najważniejszą cechą danego stroju, o czym troszkę lepiej wiedzą chyba kobiety ;p) cały dzień.
W tej chwili powstaje pytanie. Przyznam się szczerze, że sama na nie nie wpadłam. Zrodziło się ono z wypowiedzi Pewnego Kolegi z biura. Wysunął on bowiem teorię, jakże odważną (!), która mówi, że kobiety, nie ubierają się dla siebie (że niby ja jako ja nie ubieram się dla siebie, żeby się sobie podobać), ani nawet nie ubierają się dla Mężczyzn (żeby im się podobać)! Otóż on twierdzi, że my (tzn Kobiety) ubieramy się dla innych Kobiet! I nie miał tutaj na myśli skłonności homo ... o nie.... ubieramy się tak, żeby wyglądać ładniej niż ta czy tamta... żeby ta czy tamta zazdrościły nam tego czy tamtego...
Pff... też mi coś! Ale czy aby na pewno? : ) Czy z czystym sumieniem możemy odrzucić ten czynnik? : )
Właśnie... dla kogo się ubieramy? Dla kogo ubierają się Mężczyźni, a dla kogo my, Kobiety?
Obrazek i Zdjęcie znalezione w Sieci : )
Jeszcze do niedawna ubierałam się by porządnie wyglądać, nie zmarznąć, ewentualnie nie zgrzać się - marny powód.
OdpowiedzUsuńPotem na szczęście zmieniłam nastawienie i zaczęłam się - dzięki moim nieocenionym kolegom z pracy - ubierać po to by się przyglądali, komentowali, komplementowali - ogólnie by robić wrażenie na mężczyznach. Nauczyło mnie to czerpania przyjemności z przyjmowania komplementów - a miałam z tym problem :)
Absolutnie nie ubieram się by kobiety mi czegoś zazdrościły - ten typ to nie ja - choć wiem, ze istnieją takowe.
Niemniej nie mogę pominąć faktu, że tym co danego dnia mam na sobie rządzi jednak nieprzejednanie mój własny nastrój. Nie umiem przygotować sobie ubrania na następny dzień, to musi być impuls ... który nierzadko powoduje wiele problemów po otwarciu szafy.
:)
M. :) wiesz, że nigdy nie myślałam, że w taki sposób można uczyć się przyjmowania komplementów :) (wiem, że ludzie miewają z tym problemy...). Zupełnie nie przyszło mi to do głowy :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że częściej miewasz dobry nastój i że problemy z szafą to problemy przyjemne :)
To chyba prawda. Ja patrzę na kobiety i wiem co mi się u której podoba. A jeśli mi się podoba, to kombinuję czy też mogłabym ubrać coś takiego. Potem na to poluję, jak znajdę to przymierzę, a jak wyglądam dobrze to kupuję eee.. tak ze trzy takie same rzeczy, żeby mieć na zmianę i na jakiś czas spokój z zakupami. Bo ja, to musiałabym mieć Ciebie Mi, abyś mi doradziła, kupiła i wtedy byłabym w pełni szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńUff :)))
ciau:*
Moja szafa... właśnie wróciłam z Niemiec, ciuchy, ciuszki... kiedy jak nie teraz :) M. ma racje, u mnie tylko impuls działa, pakuję walizkę w ulubione rzeczy, gorzej jak czegoś zapomnę... w każdy razie, trasy koncertowe uczą... jak się ubrać, żeby dowyglądać :)
OdpowiedzUsuńkate :) nawet nie wiesz jak bardzo chętnie bym to zrobiła!!! I z jaką przyjemnością!!! :) Gdzie mieszkasz? ;D
OdpowiedzUsuńPoza tym, moim zdaniem, to co opisujesz to szukanie inspiracji... co jest naturalne :)
Margo :) światowa Kobieto i Artystko :) ja dużo myślę przy ubieraniu.... przy pakowaniu też :P a kiedy czegoś zapominasz czy to działa jak impuls, żeby dokupić? :P
Słyszałam teorię powtórzoną przez kolegę wielokrotnie . A ile w niej prawdy?
OdpowiedzUsuńnie wiem :)
chyba bywa różnie
ja notorycznie
nie mam się w co ubrać!
świetny temat na post ! sama zmagam się z za małą szafą (wg mnie ) /zbyt dużą ilością ciuchów (wg pozostałych domowników) ;) każda próba zaprowadzenia w szafie porządku na dłuższy okres niż kilka dni spełza na niczym. w ciągu roboczego tygodnia nie mam czasu przekopywać się przez te wszystkie ubrania i obmyślać super stylizacji, więc zazwyczaj chodzę w kombinacjach ciągle tych samych ciuchów, które leżą po prostu na wierzchu. jestem lekarką, więc na szczęście dla mnie w pracy nie świeci się ciuchami tylko fartuchem- nie mam więc aż takiego poczucia obciachu ;)druga kwestia, czy kobiety ubierają się dla innych kobiet ? jak najbardziej tak. rozmawiałam o tej kwestii z wieloma facetami i oni tak naprawdę nie widzą różnicy między takim a takim kolorem bluzki, niektóre fasony butów ich przerażają a połączenie skarpetki+sandałki śmieszy. dla nich ważne jest po prostu żeby pewne kobiece atuty ;) były ze smakiem wyeksponowane i żeby po prostu było miło dla oka. nie oszukujmy się, niektóre trendy z uporem maniaka lansowane na blogach czy w modowych magazynach naprawdę oszpecają, a nawet ośmieszają dziewczyny. a mimo to dziewczyny ciągle i ciągle prezentują różne wariacje na dany temat na blogach. no dla kogo ? tylko inna dziewczyna wyhaczy, że torebka nie taka, że fason nie taki itp. itd. od zarania dziejów moda to plac zabaw dla dużych dziewczynek i homo chłopców :) a wyjątki tylko potwierdzają regułę. pozdrawiam. Iza
OdpowiedzUsuńniestety muszę przyznać chociaż częściowo rację twojemu koledze:)
OdpowiedzUsuńSposób jest świetny - polecam, tym bardziej, ze Panowie bardzo chętnie grają w tę gierkę!! Więc każdy korzysta!!
OdpowiedzUsuńNo na razie moje problemy z szafą sprowadzają się jedynie do decyzji czy te spodnie nie spadną mi z pupy, bo choroba poważnie mnie okroiła. Niemniej liczę, że niedługo nadrobię, skończę chorowanie i wtedy na nowo wskoczę w spódniczki, rajstopki, sukienki, szpileczki... będzie się działo :)
A i tak sobie pomyślałam ... cokolwiek by człowiek nie założył, jeśli ma świetne samopoczucie, to już to robi wrażenie! I wtedy dopiero koleżanki mogą pozazdrościć ... przecież tego nie da się kupić! Prawda?
Zeruyo ;D odwiecznego problemu nawet nie ruszałam! Toż to temat na zupełnie odrębny post! Jeśli nie na książkę :P
OdpowiedzUsuńIzo :) uśmiałam się czytając to o fartuchu! Szczęściaro ;p ja nie przeprowadzałam ankiety zauważalności zmian ciuchów u Mężczyzn... ale może być coś w tym, że widzą to, co nas upiększa w ich mniemaniu...
Miło mi, że tu zajrzałaś :)
Marto :) z zaskoczeniem czytam, że na razie potwierdzacie tę teorię... przynajmniej w pewnej części :) gdzie ja mam głowę??
OdpowiedzUsuńM. :) to chyba coś na zasadzie pewności siebie... jesteś pewna siebie i siebie lubisz, wtedy inni też Cię polubią... taka teoria ;p
Ale masz rację... akceptowanie i lubienie siebie jest nie do kupienia... a jakże ważne w naszym życiu :)
Kuruj się!!!
:))) Jak to dobrze, że nie mam tego problemu... Bo kto by mi zazdrościł fartucha umazianego błękitem paryskim? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło w ten chłodny wieczór. :))
Myślę ,że ubieramy się dla siebie i swojego dobrego samopoczucia, ale nie po to by ładniej wyglądać niż np. koleżanki w pracy, natomiast kobiety potrafią wspaniale docenić, że mamy nową ładną bluzkę,że jest dobrze uszyta i że kolor pięknie podkreśla Twoje oczy i te miłe powiedzą nam to. Facet widzi,że wyglądamy ładnie, ale nie widzi dlaczego:) Idź na kolację z ukochanym, on powie Ci ,że ślicznie wyglądasz, a na drugi dzień zapytaj go w co byłaś ubrana i jakiego to było koloru. Prawidłowej odpowiedzi udzieli jeden na tysiąc:)Te nieliczne wyjątki i są to potencjalni kreatorzy mody;)
OdpowiedzUsuńA ciuchów zawsze mam za mało,żeby nie wiem co, jak większość z nas:)
Akwarelio :) kolejna wolna od wyboru kobieta ;P ale przecież czasem zrzucasz umaziany fartuch ;D i co wtedy? :)
OdpowiedzUsuńkaprysiu :) świadomie tak właśnie robiłam :) dla siebie i dobrego samopoczucia... ale może jest jeszcze nasz podświadomość ;D
I masz rację... miłe koleżanki potrafią docenić...
Toast za Miłe Koleżanki! :)
Szafy mam za małe, nie znoszę zmieniać w nich ciuchy z letnich na zimowe i na odwrót. Ubieram się dla wygody i preferuję szafy z książkami :] Taka jakaś mało kobieca jestem :P
OdpowiedzUsuńW drodze :) jaka tam mało kobieca! Kobieta czytająca jesteś ;) a szafy... to Oni pewnie wszystkie robią za małe ;D być może to jakiś spisek...
OdpowiedzUsuńprzyznaję się, ubieram się dla NIEGO (i trochę dla siebie) ... i już :)
OdpowiedzUsuńMam szafę na cala garderobę. I mało. I co gorsza - ja nie mam co na siebie włożyć;)
OdpowiedzUsuńSzafa mnie boli: nigdy nie ma w niej nic odpowiedniego - żeby było wygodne, kobiece i czesiowe zarazem. Seksapil koszul flanelowych - wyobrażasz sobie?
OdpowiedzUsuńKobieca krytyka, spoza Aneszki, mnie nie rusza.
Męski podziw - jest bezcenny ;)
oj ciekawy temat. Wg mnie jest w tej teorii trochę prawdy. Może to jakieś instynkty nami rządzą i postępujemy jak w świecie zwierząt. Tylko że czy to nie faceci powinni stroszyć piórka dla nas??:)
OdpowiedzUsuńuściski
J.
Najchętniej powiedziałabym że tój znajomy nie ma racji ale niestety to ne pierwsza taka opinia z ust mężczyzny jaką słyszę. niestety i tu powinnyśmy się my kobiety nad sobą zastanowić ... skoro mężczyźni to zauważyli to coś w tym jest. Tylko z drugiej moze po prostu jesteśmy lepszymi obserwatorkami niż mężczyxni i potrafimy bardziej docenić piękną szatę u kobiet. Bo szczerze bardziej mnie cieszy komplement od kobiety niż mężczyzny ... bo jesli kobieta powie coś miłego to NAPRAWDĘ TAK MYŚLI!!!!
OdpowiedzUsuńZ ręką na sercu mówię (piszę) że dla ja ubieram się tylko i wyłącznie dla siebie :)
OdpowiedzUsuńMoże dlatego nie jestem na czasie z najnowszymi trendami bo ... mam je w nosie :)
Musi być ciepło, miękko, wygodnie, z gustem i po mojemu :D
Wtedy zazwyczaj zapada cisza... ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli dzisiaj mam problem, co na siebie włożyć, to wyłącznie dlatego, że w mojej szafie brakuje tego i owego ;) Miejsca w każdym razie jest w niej jeszcze wiele. A jeśli już wybieram z tego, co mam, to - na codzień przede wszystkim wygodnie. Podziwiam mamy, które gonią dzieci na placu zabaw w szpilkach ;) Od okazji jednak inne wartości biorą górę. Odzywa się kobieca próżność i już wygoda przestaje być najważniejsza. I tak myślę, dla kogo to wszystko? Chyba jednak bardzo egoistycznie dla siebie. Bo lubię, kiedy ON patrzy na mnie TAKIM wzrokiem. Więc jeśli ubieram coś, co sprowokuje TEN wzrok, bo to by mi było miło, to jednak robię to dla siebie ;) Po jednym warunkiem - muszę się w tym czuć dobrze. To musi być mój styl. To muszę być nadal ja. A inne kobiety? Miło, jeśli również oko zawieszą lub szepną komplement. Ale to nie najważniejsze.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie! Lecę i dokupuję a co! Jeżeli jednak coś zapominam, to bieliznę, a bez niej można żyć :)
OdpowiedzUsuńDlaczego się ubieramy ? Oczywiście z najróżniejszych powodów , od pogody , po wszystkie wymienione i niewymienione . Jednak najważniejszym czynnikiem jest abyśmy nie wychodzili z domu nadzy . Pozostałe powody zależą od naszej indywidualności i wysmakowanych gustów estetycznych , nastroju .
OdpowiedzUsuńMyślałam, myślałam i jednak ubieram się dla siebie. Na co dzień na pewno.
OdpowiedzUsuńA od święta? Może też trochę dla innych, bo jeśli ktoś na mnie tak wystrojoną spojrzy przychylnym okiem, to jest mi dodatkowo miło, że ubrałam się tak jak mnie samej się podoba i że to podoba się innym. Rzadko mam okazję tak się ubrać - ostatnio miałam i dowiedziałam się, że wyglądam super - było mi miło:) Ja zawsze mówię ludziom, że dobrze wyglądają - jeśli wyglądają - zdarza mi się to powiedzieć nieznajomym, jeśli nie mogę się powstrzymać:)
Ubieram się w pierwszej kolejnosci do pracy:)-niestety, choć akurat w sumie lubię ten styl. W drugiej rzeczywiście dla innych kobiet-panowie nie znają się (co do zasady) na modzie i nowościach-dla panów ma być po prostu sexy
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ punktu widzenia Kury Domowej najlepszym strojem jest DRES. Dodatkowo - jako, że jestem zmarzlakiem - dres ten musi być ciepły, skarpety grube (bez sztucznego) a podkoszulki nie mogą wyłazić ze spodni i odkrywać pleców.
OdpowiedzUsuńZ racji moich prac - zawodowej oraz kurzodomowej - jakie wykonuję na miejscu, przywdziewam na zmianę: fartuch malarski czarny, lekko poplamiony farbami oraz fartuch kuchenny czarny w paski białe pion, utytłany mąką.
W zasadzie mogłabym być aktualną wersją "żony barchanowej" ('W Polskę idziemy...' W.Młynarski).
Jednakże nie ma mowy, żebym wyszła z domu w dresie. Nawet na rower zakładam odpowiedni strój. Co więcej - przed przyjściem Męża do domu wdziewam na siebie coś, w czym mnie lubi (i w czym ja się, rzecz jasna, lubię). To taki sprytny chwyt.
Czasem daję się jednak oglądnąć w dresie i fartuchu, żeby nie myślał, że ja - jak w argentyńskiej telenoweli - całą dobę zasuwam na szpilkach, z nienagannym makijażem i fryzurą i daję radę!
P.S. podziwiam kobiety chodzące na szpilkach - ja nie umiem. Latem kupiłam parę i zdjęłam po przejściu 500m. Jeśli któraś z Was reflektuje na numer 37 szpilko-sandałek czarnych zapinanych w kostce - mam do odsprzedania po cenie mocno opuszczonej ;)
ellemo :) prosto, zwięźle i szczerze :) kobiety mało kiedy przyznają się jednak do tego, że ubierają się dla Niego... ;)
OdpowiedzUsuńNivejko... no właśnie :) odwieczny problem! Ale mając garderobę... może trzeba odmienić jej wnętrze? :)
Malutka!!! :) koszule flanelowe potrafią być seksi :) jeśli tylko odpowiednią ilość guzików z góry odepniesz :P i będzie ona do pół uda i potem już nie... ;D
dotblog! :) oni bardzo rzadko stroszą przed nami piórka ubraniowo... mają inne sposoby ;)
Kerry-Marto :) naprawdę tak myślisz??? A to nie kobiety częściej bywają fałszywe? Przykro mi to pisać... ale z obserwacji tak właśnie wygląda... jeśli facetowi się coś nie podoba, to nic nie powie... najczęściej... a kobiety...
Polko :) jesteś wolna zatem od dodatkowych czynników zewnętrznych :) liczy się Twoje zdanie, Twoje samopoczucie, Twoja wygoda i Twoje zadowolenie... to musi być miłe... :)
Akwarelio :) cisza?? Czy nagość? :P
Ewo ;) doskonale Cię rozumiem... i Twoje zdanie o szpilkach... choć panie twierdzą, że bywają takie megawygodne :) Ale mam podobnie, jeśli już się wysilam ponad wygodę swoją... to wciąż muszę to być ja... i moj styl :) bo muszę się sobie podobać :) wtedy wyglądam jeszcze ładniej :P
Margo :) fantastycznie się masz... ja nie zapominam bielizny... :( cholerka :P
airborn!! Od płci też zależą!!! :) i trochę od rozumku... bo jak widzę te dziewoje w taką pogodę ja ta (lejąca i wiejąca) z tymi krótkimi kurteczkami i plecami i brzuchami na wierzchu... to brak mi słów... (piszę jak jakaś babcia... ale cóż ;p)
Delie :) ja też to mam! Czasem mówię nieznajomym komplementy :P no i racja... czasem miło się wystroić dla kogoś... :) i miło jeśli to docenią... ;)
Olu :) ja też lubię styl pracowy :) choć osobiście chodzę do pracy sporoto-elegancko :) lubię to pomieszanie :) a z tym seksi.... to też różnie bywa ;p jeden lubi to, inny tamto...
OdpowiedzUsuńkuro :) ja też kocham swoje dresiki :) lubię czasem w nich wychodzić na świat ku załamaniach Bardzo Mądrego Mężczyzny :P po domu lubię wygodnie... :) i ładnie :) i przebieram się jak przychodzą goście... tylko ;p
A te sandały... hm... poślij zdjęcia! ;)
Alez masz pomysłogennych kolegów he he...
OdpowiedzUsuńCiekawe swoją drogą...
Nigdy nie zastanawiałam się głębiej (naprawdę;P)'dla kogo' się odziewam, podmiotem jestem ja i chodzi o to, żeby podmiotowi było jak w drugiej skórze. Czy ta moja druga skóra musi zwracać uwage innych pań, że niby wyłapywać ich spojrzenia...eeee...nie.
Może i sa kobiety, które czuja przymus wewnętrzny zaznaczania swojego terenu odzieżą..chmmm..gdyby sie nad tym zastanowić, to interesujacy przedmiot studiów antropologii kulturowej nad istota babską;)
no jestem, bywam, czytam, zostawiam ślad, za rzadko, postaram się częściej ;)
OdpowiedzUsuńa przepowiednia. boje się o tym pisać i mówić "głośno" ...
może kiedyś to opiszę ...
Prawda, że ciekawa sprawa Magdo? :) też się nad tym zastanowiłam dopiero PO usłyszeniu :) najpierw odpowiedź wydaje się oczywista... ale potem... ;p
OdpowiedzUsuńellemo :) to brzmi strasznie... mamy się bać? :) I mój komentarz nie miał być naciskiem ;)
spoko loko ... luuuuuuzzzzzz ..
OdpowiedzUsuńa te moje sprawy ... cóż ... damy radę :)
Ach no popatrz, a ja się nigdy nie zastanawiałam. Nie noszę szpilek, mini i w ogóle niewygodnych rzeczy, za to zawsze muszę za to być 'dopięta na ostatni guzik', coś chyba jednak w tym jest, żeby inne kobiety później nie powiedziały 'a widziałaś, że ta i tamta to miała złe to czy tamto, za duże czy za małe, i w ogóle nie ma stylu', ale ubieranie się 'pod koleżanki' procentuje tym, że faceci też się za nami oglądają, a tego nie mogłabym sobie odmówić, tak więc w sumie to sama nie wiem czy dla NIEJ czy dla NIEGO :) chyba tak w ogóle po prostu :)
OdpowiedzUsuńEmmo :) czyli można to ująć w ten sposób, że trochę dla siebie, trochę dla nich ;p i trochę dla Niego :) hm?
OdpowiedzUsuńno właśnie, dlatego trudno stwierdzić, że dla koleżanek :)
OdpowiedzUsuńOpcja, że dla Niego podoba mi się mimo wszystko najbardziej...
OdpowiedzUsuńMi, popłynęłaś z tymi guzikami :) Miłego dnia!
Hahaha :) wyobraźnia :P muszę ją ćwiczyć (wyobraźnię!) Malutka :)
OdpowiedzUsuńNie, no co Ty - nie jest źle... :DDDD
OdpowiedzUsuńChociaż ćwiczenie czyni mistrza :P
Mam mała szafkę, małe mieszkanko i mało ciuszków. Garderoba jak na zdjęciu- moje marzenie.
OdpowiedzUsuńCo do ubierania się- robię to raczej dla siebie, dla swojego dobrego samopoczucia.
Mała mi no widzisz ja taka naiwna w dobry swiat wierzę ... zapraszam na mój blog (ostatni post) jest tam wyróżnienie dla ciebie ... ode mnie ...
OdpowiedzUsuńUbieram się przede wszystkim dla siebie. Żeby sama czuć się dobrze, wygodnie i odpowiednio do okazji.
OdpowiedzUsuńAle faktycznie pod presją innych doskonale ubranych kobiet czuję się mniej komfortowo, niż jeśli przebywam jedynie w towarzystwie mężczyzn :))
Ja sie ubieram z poczucia przyzwoitości, bo wolę nie epatować gołymi fragmentami.:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w zależności od okoliczności... To mix moich potrzeb, moich warunków i wymagań otoczenia ;D
OdpowiedzUsuńW zależności od nastroju ubieram się albo dla siebie, albo by inni mężczyźni zwrócili uwagę, czyż to nie miłe jak ktoś interesujący spojrzy za Tobą, lub w gronie kumpelek ubieram się tak by wyrazić swoją naturę, charakter -ale przede wszystkim nastrój. tak więc u mnie wszystkim kieruję to jak się obecnie czuję. Ot tak;)
OdpowiedzUsuńA tatuaż - dziękuję;) Ja również nie lubię ordynarnych, bo zwłaszcza kobiety mogą się nim szybko oszpecić. Ale swój - kocham;)))
ja ubieram się tak, aby nikt nie zwrócił na mnie uwagi, tj. po prostu jako tako - nijako; nic ładnego, nic niezwykłego, nic ekstrawaganckiego, nic seksownego; po prostu idą ulicą klasyczne spodnie na mokasynach, a nad pasem t-shirt i sweter szarobury
OdpowiedzUsuńDokładnie Malutka ;) dlatego ćwiczę :)
OdpowiedzUsuńKerry-Marto :) bardzo Ci dziękuję za wyróżnienie :)
iw :) to taka mobilizacja czasem... prawda? :) żeby zadbać o siebie... i zrobić coś tylko dla siebie :)
Pieprzu :) jaaaaaaasne :) tylko i wyłącznie z tego powodu? ;p
anullko :) właśnie... wiele czynników i różnie to bywa :) jakto z Kobietami :) bo Mężczyźni milczą...
JoViTo :) czyli mix! Mix + teraz nowy dodatek do stroju :) tatoo :)
Anno ;) witam Cię :) cóż tak bez wyrazu? Teraz nam się kolory na tę szarą jesień przydają :) aby nastrój poprawić :) i uśmiech wywołać... hm?
odkąd mieszkam z rysownikiem i malarką... no cóż, nie chcę przyprawiać ich o ból głowy i odruch wymiotny ;)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na posta- zresztą ilość wpisów jest dowodem niezbitym;)
OdpowiedzUsuńhmm...jestem ilustracją tezy postawionej przez Twojego kolegę.
Jeszcze niedawno ubierałam się, by spodobać się facetom, co jednak było dla mnie "zbyt proste"( jak się okazuje komplement od mężczyzn usłyszysz znacznie szybciej niż od kobiety)i w pewnej chwili-frustrujące ( że niby desperatka która robi z siebie"towar do oceny")
Teraz właśnie cenię opinie kobiet ( bo to "wyższy szczebel")
Kiedyś ubierałam się żeby "zamanifestować własną oryginalność"( co teraz uważam za głupotę i wolę manifestować indywidualizm opiniami i wiedzą oraz poglądami-najczęściej kontrowersyjnymi)
pozdrawiam serdecznie!
Dzizas, ubieram sie z koniecznosci, bo nie sadze zebym mogla wystapic nago na ulicy:) A ze robie to z koniecznosci, to ubieram sie glownie wygodnie i cala reszta mi lotto:)))
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas oczyszczam szafę z nienoszonych ubrań, a i tak zdaje się pękać w szwach. Ubieram się dla przyjemności estetycznej, dla satysfakcji z udanej stylizacji, dla zalotnego spojrzenia w oczach mojego męża i dla pozytywnego wrażenia na samej sobie w lustrach, które mijam na ulicy. Na pewno zdanie innych kobiet jest ważne, bo one bardziej zwracają uwagę na poszczególne elementy garderoby i sa w stanie docenić np. pasek, albo kolczyki, faceci patrzą na całość i na pewno nie widzą trendów :))
OdpowiedzUsuńSłyszałam tę teorię :) Jest całkiem poważna i udokumentowana. Moim zdaniem, całkiem słuszna, jeśli mowa o "społeczności biurowej". Kobiety obserwują siebie wzajemnie no i oczywiście żadna nie chce wypaść gorzej, inaczej, nie tak... nawet kosztem wysokich obcasaeh przez cały dzień.
OdpowiedzUsuńOczywiście to przeciętne zachowania stadne ;) Zawsze są wyjątki.
Jak widzę - Stardust mnie rozumie:)
OdpowiedzUsuńMagenta - jak fajnie, że zawsze brzydziła mnie praca biurowa - nie nadaję się.:)
lelevino :) dlaczego miałabyś????? Czym???
OdpowiedzUsuńmimi z Piernikowa :) witam Cię tutaj :) widać rzeczywięcie poglądy ukierunkowane :) i ten wyższy szczebel... tak o tym nie pomyślałam :) ciekawe podejście! Podoba mi się ten sposób myślenia :)
Stardust :) zupełnie mi pasuje to podejście do Ciebie :) zdrowe i z dystansem :) pozazdrościć...
magento ;) społeczności biurowe to bardzo charakterystyczne miejsca... socjolog by się ucieszył ;p
Dobrze jednak, że wspomniałaś o tych wyjątkach... :)
Pieprzu! A ludzie biurowi też Cię brzydzą?! ;>
kissgotmethis :) witam Cię tutaj :)przyjemność estetyczna piszesz... bardzo ładnie to brzmi :) i w zasadzie jest też argumentem dla mnie ważnym :) rozumiem Cię!
OdpowiedzUsuńLudzie biurowi mnie nie brzydzą - w różnych biurach zdarzało mi się mieć zajęcia, i udało mi się poznać wiele wspaniałych egzemplarzy.:)) Brzydzą mnie natomiast relacje, które tam zastawałam - podgryzanie gardeł, ostracyzm, romanse przy ksero, zmowa milczenia, zapach lęku i niepewności. Pamiętam biuro, w którym panicznie bano się piątku - bo piątek bywał dniem zwolnień.
OdpowiedzUsuńPieprzu :) to, co opisujesz to jeszcze nic... ja pracuję w biurze i najbardziej nie znoszę... hipokryzji... i fałszu... a niestety conajmniej jedna osoba się taka znajdzie... mimo, że wiele jest miłych i wspaniałych :)
OdpowiedzUsuńKiedy poranny maraton ciuchowy się rozpoczyna, w moim wykonaniu trwać potrafi nawet 2 godziny. Tyle mam pomysłów ale po krótkim namyśle wszystkie okazują się być niewystarczająco dobre. Zazwyczaj jednak udaje mi się dobrnąć do szczęśliwego końca ;)
OdpowiedzUsuńUbieram się:
OdpowiedzUsuń1/dla siebie
2/dla siebie
3/dla siebie
4/dla Niego
5/dla otoczenia,
a jeśli tak to musi być:
1/wygodnie,czysto,estetycznie,oryginalnie i "kororowo",
2/wygodnie,czysto,estetycznie,oryginalnie i "kororowo",
3/wygodnie,czysto,estetycznie,oryginalnie i "kororowo",
4/tak,żeby oniemiał z zachwytu, oszalał z miłości, wielbił jak boginię, na rękach nosił itp.
5/stosownie do okazji, ale na pewno nie tak, aby zginąć w tłumie :)
A tak na marginesie, dla "przecięnej kobiety" jedna /dwie, trzy, cztery itd./ szafa to zawsze za mało...;)
A ja nie wiem dla kogo/czego się ubieram :) nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale dla kogo bym tego nie robiła i tak co rano mam problem typowy chyba dla każdej z nas "w co mam się ubrać" bądź "nie mam nic do ubrania" podczas gdy szafa pęka w szwach :) No, ale aktualnie dzielę szafę z moim Połówkiem i jest to szafa iście emigracyjna, która niestety rośnie w zastraszającym tępie jakby tego było mało :)
OdpowiedzUsuńwww.kuchcikowo.wordpress.com
Sobie tak czytam i się zastanawiam... Gdzieś już tę teorię o tym, że niby ubieramy się po to, aby wzbudzać zazdrość płci pięknej, słyszałam i trudno mi ją wykluczyć. Świadomie na pewno nie wybieram codziennie ciuchów z szafy, tylko po to aby pokazać komuś, że potrafię ubrać się lepiej. Podświadomie ? Może. Jedno wiem na pewno - ubieram się przede wszystkim dla siebie (musi mi być wygodnie) a dopiero potem dla facetów :) Kobieta dobrze ubrana czuje się lepiej i pewniej a to emanuje na zewnątrz i przyciąga facetów. W dalszej kolejności są czynniki takie jak: stosownie do miejsca, otoczenia, okazji.
OdpowiedzUsuńVenea :) no domyślam się, inaczej chodziłabyś nago :P
OdpowiedzUsuńBeatto :) ja tutaj widzę możliwości na szerszy tekst na ten temat z Twojej strony :)
Fiolunko ;) że też nikt nie wymyślił sposobu na to, co jest problemem mas!! Prawda? :P
asik :) właśnie! Ta podświadomość... niesamowita sprawa ;) że też przez nią nawet nie wiemy dla kogo się ubieramy ;p