poniedziałek, 21 czerwca 2010

"Poważni" Coenowie

                Są na tym świecie ludzie... których pocieszają nieszczęścia innych. Może nawet nie pocieszają, ale podbudowują... "Nie powinnam narzekać - inni mają gorzej" albo "Dobrze, że mnie takie rzeczy nie spotykają". Ludzie tego typu powinni zobaczyć nowy film braci Coen : )
"Serious Man" to czarna komedia opowiadająca o człowieku, którego spotyka wszystko. I z tego wszystkiego prawie wszystko jest złe, dołujące, smutne. To bardziej czarna niż komedia :P choć pośmiać też się można : )

Oczywiście z tym typem ludzi na początku to żart : ) film docenią również ci, którzy potrafią dostrzec kunszt sztuki aktorskiej : ) nie znałam wcześniej pana Michaela Stuhlbarga  , ale to co pokazał w obrazie "Poważny człowiek" (gra główną rolę) bardzo mi się spodobało : ) I nie tylko on, ale cała ekipa jest fenomelana (przynamniej w mojej ocenie : ))
W ogóle film jest filmem akcji bez akcji. Ciągle się coś dzieje, ale jakby się nic nie działo.
Zakończenie oczywiście otwarte. Tym bardziej mi się podobało!

I tak ogladamy perypetie człowieka, którego chce opuścić żona, syn podpala marihuanę, córka jest wiecznie niezadowolona, brat zwalił mu się na głowę, w pracy dzieje się nie za dobrze i do tego jeszcze na zdrowiu podupada.

Larry Gopnik jednak się nie poddaje. Jak sobie z tym radzi? Zobaczcie sami : )
Muszę przyznać, że "Tajne przez poufne" podobało mi się bardziej, jednak może mieć to coś wspólnego z moim nastrojem raczej : )

Ktoś widział? Jak odebraliście nowy obraz Coenów? : )




Plakat oczywiście znaleziony w Sieci : )

38 komentarzy:

  1. "tajne przez poufne" było zajeb.... świetne!! Koniecznie muszę "Serious Man" zobaczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybieram się dopiero na ten film. Nie znaczy to, że jestem z tych, co cieszy ich klęska bliźniego, ale... kto wie, co się okaże po projekcji ;-)) pozdrawiam. aneta

    OdpowiedzUsuń
  3. to film dla mnie.
    zawsze się porównuję do kogoś umierającego na raka i wszelkie kłopoty w tym kontekście wydają mi się małe...

    OdpowiedzUsuń
  4. "tajne przez poufne" to jeden z moich ulubionych filmów:) Rola Brada Pitta - niesamowita! Malkovich - genialny! Tilda Swinton + "Horhe" Clooney - niewypowiedzianie rewelacyjni:) a scenariusz też niby takie nic;) "poważnego człowieka" jeszcze nie widziałam. ten łikend upłynął nam pod znakiem horroru: "Descent1" i "Descent2". wbrew pozorom całkiem przyzwoity i klimatyczny twór.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Poważny człowiek" to jest inny typ filmu niż "Tajne przez poufne"... także nie można ich porównywać, bo można się zawieść...

    A z tym typem ludzi żartowałam :) jednak można zobaczyć jak błahe są czasem nasze problemy... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja wiem, że to żart był, tak to odebrałam, ale to całkiem niezły sposób na to, żeby nabrać dystansu i nie wyolbrzymiać własnych nieszcześć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coenowie to klasa. Mistrzostwo. Brak mi słów. Jak zobaczę "Powaznego człeka", to się wyrażę...
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  8. Emmo :) tu się zgodzę... cieszmy się z tego co mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jeśli tak będzie ("A może się odmieni i będzie ciepła zima i jesień?") to będzie cudownie!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Tomku :) czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Po Twojej poprzedniej rekomendacji z przyjemnością się wybiorę i sprawdzę!

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurcze :) Wiedźmo :) presję czuję :P ciekawa jestem Twojego zdania :)

    OdpowiedzUsuń
  13. W takim razie mam sporo nadrabiania w oglądaniu, oj, opuściłam się ostatnio, opuściłam....

    OdpowiedzUsuń
  14. kaprysiu :) nie dziwi mnie to :) między tymi wszystkiem koralami jak znaleźć czas na filmy?! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj, czuję się zachęcona :)
    Bracia Cohen to dobra firma. Nawet świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć Mała Mi
    Czuję się zachęcona do obejrzenia tego filmu, chociaż może nie dziś, tylko jak mi się już wszystko uda, bo wolałabym, żeby mi się nie udzielił pech od bohatera ekranowego :))
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Zgadzm się :) choć znawczynią nie jestem :) ale to co widziałam mi się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  18. nie widziałam ani jednego ani drugiego, a jakoś czuję, że powinnam

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj iw :) nikomu nie życzę takiego pecha :) także uważaj :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Anno.. :) wiesz jak jest... takie sprawy nie są powinnością :) ale dla rozrywki i oderwania się od rzeczywistościa na chwil kilka - polecam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Kolejny film do nadrobienia (już notuję):-)

    OdpowiedzUsuń
  22. :) No i co ja teraz mam zrobić?? Słyszałam dziś,ze ten film jest beznadziejny, Ty chwalisz.... chyba pójdę zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  23. W tym filmie Cohenom udało się na pewno jedno: nie pozostawić odbiorcy obojętnym. Charakter i postępowanie tytułowego bohatera zmusza do jakiejś reakcji - ja, na przykład, byłam zirytowana. Jawił mi się ów serious man jako skondensowana dawka nieasertywności - ucieleśnienie wszystkich naszych niepodjętych decyzji życiowych i nieoddanych "razów w twarz".
    I nie wiem, czy to przez wyparcie, czy przez znudzenie (bo porywający ten film nie był) zapomniałam 3/4 tego obrazu już tydzień po jego obejrzeniu. Musiałam zdjęcia pooglądać, żeby mi pamięć wróciła :)
    Film polecam dla emocjonalnych masochistów.

    OdpowiedzUsuń
  24. Całe szczęście wakacje za pasem. Nadrobię zaległości;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Filmu nie widziałam, ale zachęciłaś mnie.

    A co do ludzi, tak niektórzy lubią być w tej 'lepszej' sytuacji. Wiedząc, że ich to nie spotkało czują się lepiej. Może to taka zwyczajna ludzka natura, chociaż nie wiem. Zawiść?

    OdpowiedzUsuń
  26. M. :) no właśnie! Takie "spory" można jedynie tak rozwiązać :) samemu sprawdzić :)

    Kuro :) Oczywiście, że można się zirytować :) bo bohater prawie w ogóle nie bronił się przed przeciwnościami losu! Choć masochistką nie jestem... podobało mi się :)

    Nivejko :) z turystami ;D

    lindsayboxer :) witam Cię tutaj :)
    Nawet nie pomyślałam o zawiści muszę przyznać :) niektórzy się tak pocieszają... chyba...

    OdpowiedzUsuń
  27. z niezbyt poważnego serialu (brzydula Betty wersja amerykanska): nasi przyjaciele są szczęścliwi, gdy spotykają nas różne nieszczęścia. Coś w tym jest:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Olu... tacy "przyjaciele" to nie przyjaciele :) nie sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
  29. kolejny film do listy ,,musisz zobaczyć". Ale gdy rekomendujesz go Ty upchnę go na samym szczycie listy.

    OdpowiedzUsuń
  30. Calliforniaction... :) dziękuję za takie zaufanie :) i witam Cię tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Lista poważnie się rozrasta.... :)

    OdpowiedzUsuń
  32. I dobrze anullko :) jeszcze czas by się przydał :) no nie?

    OdpowiedzUsuń
  33. Mam nadzieję, że takowy nadejdzie :) Jak na razie obejrzałam tylko "Robin Hooda" i powiem Ci, że zrobił na mnie duże wrażenie...

    OdpowiedzUsuń
  34. A ja właśnie się nie zabieram,bo słyszałam, że z RH to nie miało wiele wspólnego... i że przeciągły był.. :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Dzięki za przypomnienie:") jakiś czas temu czytałam o tym filmie, próbowałam ściagać ale nic nie znalazłam w sieci... teraz pod wpływem Twojej notki ponowiłam próbę i mam:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Widziałam wreszcie i całkiem, całkiem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  37. karolko :) daj znać jak Ci się podobał :) cieszę się, że pomogłam :P

    zygzo :) taki inny jest ten film :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...