Nie jest on bowiem moim ulubiony aktorem. Choć popatrzeć miło...
No, ale do rzeczy. Jak szybko się unosimy w te chmury przyglądając się szanownemu Panu Przystojnemu, tak szybko spadamy z każdą chwilą filmu... A już na koniec spadamy na pysk, że się tak wyrażę...
Film był nominowany do Oscara. Nie dostał ani jednego Złotego Golaska. I nie dziwię się!! Zupełnie.
Bo niby pomysł ciekawy. Pokazać jak to jest być wśród ludzi i jednocześnie czuć się samotnym. Bohater oczywiście potrzebuje czasu, aby sobie to uświadomić... naszego czasu!!
Lubię latać samolotami, więc miło było popatrzeć i poczuć troszkę klimatu... jednak ogólnie historia jest drętwa i jakaś taka nieprawdziwa mi się wydała.
Bo jednak zupełnie nie w naszych realiach jest to, by wynajmować firmę, aby zwalniała naszych pracowników. I robiła to za grubą kasę!
Obok G.C. grają dwie panie: Vera Farmiga i Anna Kendrick. Pierwsza z pań jako aktorka mi się podobała. Wydała mi się naturalna i kobieca. Pani numer dwa mogłaby być zastąpiona przez stojak z tektury. Moim skromnym zdaniem.
Nie będę się tutaj rozpisywała dłużej, bo chyba nie ma sensu. Jeśli ktoś widział ten film, to jak zwykle jestem ciekawa Waszego zdania :) ale jeśli ktoś nie widział.... to niech pozostanie w tej błogiej sferze niewidzenia... : )
Szkoda czasu.
G. Clooney dobry ma tylko wizerunek. W żadnej roli mi się nie podobał.Gra kiepsko, a właściwie wcale. Niniejszym, zgodnie z zaleceniem, film sobie daruję:)))
OdpowiedzUsuńPs. Znowu jestem pierwsza:)))
Mała Mi, kilka dni temu czytałam recenzję tego filmu o 180 stopni inną niż Twoja. To jest niesamowite. No i jestem rozdarta. Jak ta sosna Żeromskiego. ;-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo to chyba pozostanę w nieświadomości niewidzenia :D
OdpowiedzUsuńW tym filmie jest pusto: puste pokoje, lotniska, puści ludzie, puste dialogi. Brak również tego "czegoś" co wywołałoby we mnie jakieś - chociażby letnie - uczucia.
OdpowiedzUsuńJeśli po obejrzeniu filmu patrzymy na siebie z Mężem nic nie mówiąc, to znaczy że cieniutki... Tak było tym razem. Dwa słowa, w których streszczam ten film: "szary" i "drętwy".
Ja bym sobie nawet jakiś zły film obejrzała. Wiem, ciągle tak marudzę... ale mi tego brak...
OdpowiedzUsuńMyślę, że każda z Was ma rację, bo nasze opinie zawsze będą subiektywne.
OdpowiedzUsuńJa zaś jestem na "tak", to smutny film, dający do myślenia i na szczęście ... bez happy endu. Smutny, bo widać jak puste i jałowe, a w swoim mniemaniu prowadzi główny bohater... Jego głównym celem jest... wylatanie 9 milionów mil, a w nagrodę kolejna karta do kolekcji, rozmowa z pilotem. Gdy wreszcie ta chwila się "staje", uświadamia sobie, jak ten moment jest zwykły i nie przynosi ekscytacji.
Innych "momentów" już Wam nie opowiem, zwłaszcza jeśli chcecie obejrzeć ten film. No, może za tym, jak wygląda Vera Farmiga "widziana od tyłu", przepasana krawatem Clooneya. Li i jedynie...
"a w swoim mniemaniu EKSCYTUJĄCE..." powinno być, sorki
OdpowiedzUsuńJakoś mnie film nie kusi, choć George'a bardzo lubię. Dziś na pewno nie wpadnie mi w ręce ani film ani George :)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą jestem ciekawa, czy jest wśród nas jakaś "antyfanka" Clooneya??? ;)
OdpowiedzUsuńkaprysiu :) to już trzeci raz :P z tym pierwszeństwem :) co do G.C. myślę dokładnie to samo... choć jeden film z nim mi się podobał...
OdpowiedzUsuńJolanto :) ja też słyszałam o nim dobre rzeczy, dlatego między innymi postanowiłam go zobaczyć. Sam pomysł wydał mi się ciekawy... jednak niestety nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Może zobacz go i podziel się swoimi odczuciami? :) Chętnie poczytam :)
Nivejko :) pisałaś, że doskwiera Ci brak czasu na filmy. Jeśli miałabyś wydrzeć życiu trochę czasu na film, to według mnie ten nie jest tego wart.. :)
kuro :) u nas było podobnie... ani dyskusji... ani odmienny zdań nie wywołał...
Mauro :) to ten będzie ok! To znaczy, nie żeby był zły... bo najgorszy nie jest... ale jest taki, że nie ma się w co wgłębiać... przynajmniej ja tak czułam. I Kura :) A pomarudzić CZASEM dobra rzecz...
anullko :) jest to smutny film. Zgadzam się. I myślę, że twórcy chcieli przekazać dokładnie to co opisałaś... jednak większość scen była według mnie bez wyrazu... no może prócz tej "w krawacie" :P w kompleksy można popaść...
Antyfanką nie jestem, podobał mi się "Michael Clayton" :) a Wam?
magento :) tajemniczo piszesz ;D co Ci wpadnie w ręce zatem? Jeśli można wiedzieć? :)
NieGeorge :D
OdpowiedzUsuńJakiś inny amant... ? Filmowy czy Rzeczywisty? :)
OdpowiedzUsuńAle ten motyw w samolocie, kiedy stewardesa zapytała: Do you wanna can sir? - był naprawdę niezły. Brutalna gra słów.
OdpowiedzUsuńKopaczu! :) zgadzam się! tu jeszcze film zapowiadał się świetnie :) też mi się do podobało... i uśmiałam się :) potem niestety już nie było tak miło...
OdpowiedzUsuńJakby co, to zostaje jeszcze książka do przeczytania. A pani Vera jest fantastyczna:)
OdpowiedzUsuńOj, tak, można wpaść w kompleksy...
OdpowiedzUsuńTak, "Michael Clayton" był niezły!
akemi :) witam :) a czytałaś może te książkę? Jest lepsza?
OdpowiedzUsuńanullko :) widzę, że się zgadzamy w paru kwestiach :) miło mi!
..a Ja odmóżdżałam się nieco inaczej tzn. 'pląsając sobie w chmurach' i.. mogłabym godzinami obserwować płynące po niebie obłoki.. - czasem pstrykam im fotki ;)
OdpowiedzUsuń.. bardzo dziękuję za Twoją obecność.. i pozdrawiam ciepło..:)
Ansa :) i wzajemnie :) chmurki tu... chmurki tam... różne ich formy :) to film, to zdjęcie :) wszystko dobre, żeby sobie odpocząć :)
OdpowiedzUsuńKsiążka niezła. Polecam. Filmu nie widziałam, ale zobaczę choćby ze względu na Verę;)
OdpowiedzUsuńMi również :)
OdpowiedzUsuńA tak własnie się zastanawiałam, czy to dobry film, skoro tyle Globów i nominacji do Oscara dostał... Bo fabuła z opisów i recenzji wydaje mi się mało pociagająca, ale..obejrzę,przekonam się.
OdpowiedzUsuńDla G.Clooneya;))
akemi :) wezmę to pod uwagę :) dziękuję!
OdpowiedzUsuńczarodziejko :) a mnie właśnie opis pociągnął... ale na tym się skończyło :) każdy powód jest dobry, żeby film zobaczyć. Jestem ciekawa Twojej opinii :) Mam nadzieję, że się podzielisz :)
a ja, jako fan Deppa, byłem na Alicji z krainy czarów w wersji 3D - suuuuuper! :)
OdpowiedzUsuńYo ;) ja też go bardzo lubię i również się wybieram :) nie przepadam za 3D, więc pewnie ten aspekt sobie podaruję...
OdpowiedzUsuńAle najpierw trzeba chorobę zwalczyć :)
Choć wiesz, że recenzje są podzielone? :)
Clooney? Brzyyydal /Anulla się pytała/. No taki ładny, że nieprawdziwy in my opinion. Ale i tak go lubię...bo ja wszystkich lubię. No, co, każdy ma jakieś wady ;)
OdpowiedzUsuńBeatto :) masz na myśli taką "kenowatość"? (od Kena, tego od Lalki Barbie).
OdpowiedzUsuńLubienie wszystkich to raczej zaleta... :) godna pozazdroszczenia :)
Właśnie..."kenowatość"... Zaleta lub naiwnośc nieuleczalna ;)
OdpowiedzUsuńBeatto :) ale przynajmniej pozytywna... i taka przyjemniejsza w życiu, tak mi się wydaje... a nie taka podejrzliwość..
OdpowiedzUsuń