Dziś więc po kolejnej drobnej porażce życiowej (opiszę ją kiedy zostanie przekuta w sukces :)) Bardzo Mądry Mężczyzna zabrał mnie do kina. I myślę, że biedaczek zgodziłby się nawet na "Oświadczyny po irlandzku" czy co to tam jest... albo na inną genialną produkcję :P na jego szczęście nie mam aż takich wygórowanych żądań....
Zobaczyliśmy więc "Księgę Ocalenia". Po przeczytaniu streszczenia, wiedziałam, że ambitny to ten film nie będzie, ale.... czego to się nie zobaczy dla Denzela Washingtona i Gary'ego Oldmana? I małej rólki pana Toma Waits'a? Panom szczególnie polecam aktorkę bardzo podobną do samej Jolie, czyli Mile Kunis. Młoda dziewczyna grała nawet młodszą wersję A.J. w filmie "Gia" : )
Tyle o obsadzie, która mnie zachęciła, a Bardzo Mądrego Mężczyznę nie zniechęciła... Obyło się jednak bez szaleństw artystycznych...
Film opowiada o Wędrowcu, który wyznaczył sobie cel. Bezpiecznie donieść pewną książkę (otóż i samą Biblię) w bezpieczne miejsce. Ponieważ Ziemię dotknęła zagłada (któraż to już z kolei?) wywołana przez Słońce bohater przemierza suchą, prawie martwą płaszczyznę... Oczywiście przeżywa pewne przygody... ukazuje swoje niebywałe możliwości waleczne... aż w końcu dociera do miasteczka, gdzie księgę chce mu odebrać ten Zły... (G.O. w roli szaleńca po raz któryś...)
Oczywiście następują ucieczki, walki, szantaże i to co zwykle : ) nie będę więc opisywała tego, co znacie i sami możecie dla powtórki zobaczyć.
Zwróćcie jednak uwagę na muzykę. Mnie się podobała. Zdjęcia kojarzyły mi się z tym, bo mogłam zobaczyć w "Resident evil". Muzyka z resztą też....
I generalnie cały film nie był zły.... aż do ostatniej sceny.... każdy, kto jest fanem D.W. będzie zachwycony mogąc go oglądać w białej pidżamce :P Owe wdzianko pewnie miało symbolizować pewną głębię (nie chcę Wam zdradzać jaką), ale mnie rozbawiło troszkę....
Jednak sam pomysł... walki o książkę, o wiarę... całkiem niezły. Wiara jest tam ukazana na dwa sposoby. Jest ten, który pojmuje ją prawidłowo, i ten, który chce ją wykorzystać... Zawsze tak jest. Są przecież tacy i tacy... (patrz ksiądz Rydzyk ;p - taki z niego ksiądz jak ze mnie zakonnica....)
Także film nie jest tragiczny... ale dziełem też nazwać go nie można. Obsada nie pomogła. Jednak dla ciekawych zdjęć i aspektu wiary (dla tych, który wiarą są zainteresowani w jakikolwiek sposób) warto zerknąć : )
Znaku Jakości Małej Mi nie dostanie :P ale ocenę 5 na 10 owszem.
Kto widział? Kto zobaczyć planuje? Ciekawa jestem Waszych wrażeń :)
Zdjęcia znalezione w Sieci
P.S. Whisky z colą bez gazu... to nie to samo co whisky z colą gazowaną...
Hm. Ja do kina zaglądam ostatnio bardzo rzadko :(((( odkąd Junior z nami na pokładzie. Kiedyś to niemal w kinie mieszkałam czasami...
OdpowiedzUsuńAle fanką pana Denzela nigdy nie byłam. On świetnie gra... siebie zazwyczaj ;)
Ale obecnie to na wszystko poszlabym do kina, wsio ryba! :)
Jestem przygotowana na najgorsze, ale obejrzę :D Też ze względu na Denzela ;)
OdpowiedzUsuńDo łez mnie bawi sama myśl jak bardzo musi się zżymać Angelina, kiedy czyta tego bloga, a w szczególności fragment o tej, co grała "młodszą wersję A.J. w filmie "Gia" :D
Lubię starą Angelinę :D
Ja się przymierzam oglądnąć... Nie dla Denzela i nie dla młodszej wersji Angeliny :)
OdpowiedzUsuńKurcze... mam to samo co Maura. Żeby wiedzieć co to kino to ja do notatek muszę sięgnąć...
OdpowiedzUsuńNo i za Danzelem też jakoś nieszczególnie;)
Mauro :) praktycznie niczego nie tracisz... jeśli chodzi o walory filmowe... bo obecnie same produkcje nic nie warte puszczają... takie komercyjne... ja jak tylko będę miała możliwość oglądania filmów w domu, to będę sobie wybierała lepsze pozycje :) Polecam :)
OdpowiedzUsuńmagento ;D "stara" Angelina? Pochlebiasz mi :) ja też ją lubię :) ale tamta była naprawdę niezła :)
Latarniku :) jakie są Twoje powody? Jak obejrzysz napisz co myślisz :)
Nivejko :) niczego nie żałuj... chyba, że lubisz atmosferę :) filmowo nie ma czego... no i dobrze, że notatki masz :P
O gustach się podobno nie dyskutuje,bardzo Cię przepraszam,ale muszę to napisać.Whisky z colą to profanacja;) FUUUU;)))
OdpowiedzUsuńNa film się nie wybieram. Błąkający się po pustyni Denzel Washington z biblią pod pachą zupełnie mnie nie kusi;)Garego Oldmana nie lubię, zdecydowanie za dobrze wychodzą mu role wszelkich popaprańców;) Kino lubię, ale poczekam na coś, co u Ciebie dostanie Znak Jakości, a przynajmniej 8 na 10 :)Mój znieczulacz to zawsze jednak książka. Ostatnio wszystko co znajdę Eduardo Mendozy.
Kompletnie nie przemawia do mnie wymowa tego filmu,mnie podłemu ateiście...ale..no własnie-uwielbiam Denzela:):)w kompletnie nieudanych filmach udziału nie bierze...:)Wniosek?Muszę zobaczyć i wypowiedzieć się pełniej..:)A ostatnią sceną zaciekawiłaś mnie bardzo..:)
OdpowiedzUsuńkaprysiu :) owszem, podobno się nie dyskutuje. Chyba, że coś zostało dyskusji poddane :) Bardzo Mądry Mężczyzna uważa tak jak Ty :) a ja odmienne zdania i smaki toleruję :P DW też nie jest moim idolem, a GO właśnie za te role popaprańców lubię :) i książkę też mogłabym wymienić jako jeden ze znieczulaczy... niestety Mendozy nie znam... wstyd? :)
OdpowiedzUsuńtamiranie :) aspekty wiary też mnie średnio ruszają, ale w tym wypadku podobał mi się pomysł :) zobacz zobacz i napisz co myślisz :) cieszę się, że Cię zaciekawiłam, jednak myślę, że raczej się uśmiejesz :P
Choć niewykluczone, że to ja czegoś nie zrozumiałam... bo mieliśmy dwie wersje znaczenia tejże sceny :)
kaprysiu :) zapomniałam jeszcze dodać, że bardzo mi miło z powodu tych słów o Moim Znaku Jakości :) wywołałaś u mnie szeroki uśmiech :)
OdpowiedzUsuńMała Mi , Mendozy nie znać nie wstyd:) Niedawno sama go wypatrzyłam, a fajny jest i poznać warto. Jak mówi opis na "Niezwykłej podróży Pomponiusza Flatusa" przymrużone oko i szelmowski uśmieszek to jego znaki rozpoznawcze. Lekko i sympatycznie dziadek pisze:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHmm... brzmi zachęcająco :) dziękuję kaprysiu :)
OdpowiedzUsuńFilmu nie widziałam, ale wszystko z colą bez gazu jest bhee... Dziś się wybieram do kina, więc jak obejrzę to się podzielę... :))))
OdpowiedzUsuńKocham Denzela i Gary'ego, więc być może, dla tych dwóch aktorów, obejrzę film. Whiskey z colą - niedobre, błee. A moim odwiecznym znieczulaczem jest "Wielki Błękit".
OdpowiedzUsuńCała Ja :) liczę na opis wrażeń :) no chyba, że wybierzesz sobie coś innego z repertuaru :) i w sumie sama cola bez gazu jest blee... :)
OdpowiedzUsuńmalinconia :) toż to film dla Ciebie :P choć ja tam GO nie poznałam wręcz!!! Serio :)
Mnie sie film bardzo podoba, a muzyka zwlaszcza. Natomiast Denzel jest boski i tyle. Bez dwoch zdan. Zreszta mialam go prawie na zywo, pracujac w pewnym inwestycyjnym banku. Prawie jak Denzel byl moim szefem. Siedzial w oszklonym officie i moglam na niego gapic sie ile wlezie. Gral w kosza. Mial mala pileczke ktora w wrzucal do kosza zawieszonego nad drzwiami. Byl super milym faccetem. Niestety jego romans z irlandka zostal odkryty i Prawie Denzel musial powrocic do swej ojczyzyny hamburgerow. Szkoda nie mialam sie na kogo tam gapic...A film - hmmm mnie sie podobal.
OdpowiedzUsuń