niedziela, 29 listopada 2009

It's jungle out there.....

Jestem po kąpieli, zielona herbatka Mikołajkowa* zaparzona... Mogę więc napisać o Monku ;) Monk. Detektyw Monk ;p Na pewno wielu z Was nie jest on obcy. Jest to bardzo popularny serial (dostępne też książeczki).
Nie tak dawno przeczytałam we wszystkowiedzącym miejscu (czyt. Internecie), że ten wspaniały serial już niebawem się skończy... I oto wpadłam w zadumę i smutek : ( Dlaczego Monk...? Dlaczego nie "Moda na sukces"???? <-- krzyczy jakiś mój wewnętrzny głos!



Serial jest rewelacyjny (oczywiście mam tutaj na myśli Monka...). Zabawny - i ta zabawność nie składa się głównie z głupich gagów głupowatych aktorów w głupich komediach, które nijak nie posiadają dialogów czy też fabuły. W "Detektywie..." zabawne były sytuacje, reakcje bohaterów, dialogi, porucznik Disher (Jason Gray-Stanford) ;p i jego urocza, pełna dziecinności naiwność : )
Niesamowite jest w tym serialu jest to, że mimo tego o czym opowiada w głównej mierze (czyli morderstwa, przestępstwa itp) potrafi on być jednocześnie ciepły oraz napawający optymizmem. To wg mnie niesamowite połączenie... Bo przecież z jednej strony mordują (widoki nie zawsze przyjemne), ale z drugiej strony Przyjaźń... to niesamowite. Bo przecież główni bohaterzy to wieloletni przyjaciele.
Sam Adrian Monk ( Tony Shalhoub) nie poradziłby sobie bez nich. On i jego nerwice natręctw... Jego obawy, strach, lęki... Lęk przed zarazkami, zamkniętymi pomieszczeniami, kontaktem z ludźmi, przed mlekiem. Skrajny pedantyzm.... to tylko niewielka część jego lęków i fobii. Oczywiście w kolejnych odcinkach bywają one zabawne, ale pomyślcie.... jest wielu ludzi, którzy borykają się z czymś podobnym. Może nie w takim natężeniu, ale jednak. Sama mam parę takich mały "obsesyjek" i wiem... jak one potrafią być męczące i dręczące... i utrudniające życie...
Ale Monk ma pomocnice. Najpierw była pielęgniarka Sharona Fleming, a potem Natalie Teeger. Ja osobiście wolę te drugą : ) ładniejsza, milsza, i nie ubierała się jak wywłoka ;p
Jest też oczywiście kapitan Stottlemeyer (Ted Levine). Kolejny przyjaciel. Razem pracują, a ostatnio Monk był nawet drużbą na ślubie kapitana : )
Prócz przyjaźni, której nie brak w kolejnych odcinkach, ogromne wrażenie robi na mnie miłość Monka do Trudy. Nie jestem romantyczką... poważnie... w moim związku to nie ja zapalam wieczorem świeczuszki....
Ale miłość  Monka do jego zamordowanej żony.... rozczula mnie totalnie. Płaczę jak dziecko w niektórych momentach... : ( jajku... jak on ją kocha.... tyle lat po jej śmierci... Tak mało się uśmiechać, tak bardzo pamiętać (a pamięć to on ma wybitną, jak wiecie... ). Niesamowite...
I to wszystko w serialu kryminalnym. W serialu, który mimo, że jest kryminalny, jest też ciepły i dający nadzieję. Oraz momentami siłę. Monk daje radę, to ja też!!! : )
Niech więc mi ktoś odpowie! Dlaczego ten serial się kończy, a "Moda na sukces" nie????????????


* polecam herbaciarnię Czas na Herbatę

5 komentarzy:

  1. polecam sage filmów i książek o detektywie Poiro, tysiąc razy lepszy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie tam się podobają obaj słynni już detektywi :) Każdy ma coś w sobie takiego, że się ich po prostu nie da nie lubić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też lubię Pana Monka.
    Pan Monk

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam dopiero kilka Twoich wpisów i pomyślałam...pokrewna dusza ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...